X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

szkodzić.
- Ale to jest twój ojciec!
- To nie ma znaczenia.
- Naprawdę sądzisz, że może być w coś zamieszany?
- Maribeth, powiedziałem ci, że nie mogę mówić na ten
temat. Ani teraz, ani nigdy.
- No dobrze. W takim razie powiedz mi tylko jedno. Jak
się będziesz czuł, jeśli twój ojciec zostanie aresztowany?
- Jeśli robi coś niezgodnego z prawem, to sam sobie bę�
dzie winien.
- A więc wcale cię to nie obejdzie.
- Tego nie powiedziałem.
- Uff, to dobrze, ulżyło mi - odrzekła. Rozejrzała się po
kuchni. - Skąd wziąłeś to jedzenie?
- Ugotowałem. Jak masz ochotę, to jeszcze trochę zostało.
Garnek stoi na kuchni.
Maribeth nałożyła sobie niedużą porcję makaronu. "
. - Muszę zrobić zakupy i zaplanować obiady.
- Tylko jeżeli masz na to ochotę.
- Jasne, że tak. Czy ty tego nie rozumiesz? Chcę być dla
ciebie dobrą żoną.
- Już jesteś. Wystarczy spojrzeć na obrączkę na palcu.
Skrzywiła się i pokazała mu język. Chris wybuchnął śmie�
chem.
Noc, pełna czułości, odsunęła od Maribeth wspomnienie
wieczornej rozmowy. Wróciła do niej dopiero parę dni
pózniej, kiedy powoli zaczęła przyzwyczajać się do nowych
obowiązków.
Zupełnie zapomniała powiedzieć Chrisowi o swoich pla-
nach. Może zrobi to dzisiaj. Jest akurat piątek, przygotuje na
kolację coś dobrego. To ułatwi sprawę. Będą befsztyki z grilla,
frytki i sałata.
Kiedy ktoś zadzwonił do drzwi, była pewna, że to domo-
krążca oferujący jakiś towar. Pobiegła do drzwi. Dochodziła
czwarta, Chris niedługo powinien być w domu.
Otworzyła drzwi i stanęła jak wryta. Miała szczęście, że:
zdążyła oprzeć się o framugę. Mężczyzna, który stał na progu,
był nie mniej zaskoczony niż ona.
- Maribeth?
- Bobby?
- Co ty tu robisz? - zapytali jednocześnie.
Bobby tak pobladł, że bała się, iż zaraz zasłabnie. Zresztą'
ona czuła się wcale nie lepiej.
- Jeśli przyjechałeś zobaczyć się z Chrisem, to nie ma go
w domu, ale zaraz powinien się zjawić. Chcesz na niego po-�
czekać?
Dostrzegła zaparkowaną na podjezdzie- ciężarówkę.
W środku nikogo nie było. Przeniosła wzrok na Bobby'ego.
Był bardzo zmieszany, nawet się zarumienił.
- Jesteś ostatnią osobą, której obecności się tutaj spodzie�
wałem - wyznał, unikając jej wzroku.
- Wejdziesz do środka, Bobby? Na dworze jest za gorąco.
- No tak, jasne. - Postąpił do przodu, zdejmując jedno�
cześnie kapelusz i miętosząc go w dłoniach.
- Chodzmy do kuchni. Może masz ochotę na herbatę?
Bobby chrząknął z konsternacją.
- Uhm, chętnie się czegoś napiję. Jechałem parę godzin.
Sprzątała dzisiaj dom i miała na sobie znoszone ciuchy,
a włosy osłoniła chustką. Zdjęła ją w drodze do kuchni.
- Zcięłaś włosy - zauważył Bobby podążając za nią.
- Tak.
Przyglądał się jej ukradkiem, cały czas unikając jej wzro�
ku. Wyraznie czuł się nieswojo. To odkrycie wprawiło ją w le�
pszy nastrój. Nawet bardzo dobry. Bobby wyglądał na zmę�
czonego.
Nie widziała go od paru miesięcy. Dopiero teraz zastano-
wiła się, jak to było, kiedy przyjeżdżał na ranczo. Może do�
strzegała tylko to, co chciała widzieć? Dopiero kiedy usiadł
na barowym stołku, dostrzegła zmiany, jakie w nim zaszły.
Teraz, kiedy przestała patrzeć na niegojak na opromienio�
nego sławą bohatera, Bobby wydał się jej całkiem zwyczajny.
Był też jakby niższy, ale być może wynikało to z faktu, że
przez te parę tygodni przyzwyczaiła się do Chrisa, który był
wysoki. Jasne włosy Bobby'ego lekko ściemniały, jedynie
niebieskie oczy były takie jak dawniej i mocno kontrastowały
z opaloną twarzą. Zawsze zachwycały ją te jego oczy.
Odwróciła się i zaczęła kroić warzywa na sałatkę.
- A co ty tu robisz, Maribeth? Nigdy bym się tu ciebie nie
spodziewał.
- Nie jest ci łatwo spojrzeć mi w twarz, co?
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Nic takiego, jedynie przypomnieć o ślubie, który miał
się odbyć nie tak dawno temu.
- Jak to? Czyżby Chris cię nie uprzedził? Do diabła, prze�
cież specjalnie do niego dzwoniłem, żeby cię zawiadomił...
-' Dlaczego sam mnie nie powiadomiłeś, Bobby? To z to�
bą miałam wziąć ślub. Dlaczego mi nie powiedziałeś, że się
rozmyśliłeś?
- Bo wcale tak nie było! Przecież wiesz, że jeszcze kiedy
chodziliśmy do podstawówki, to już chciałem się z tobą oże�
nić. Oprócz ciebie nikogo nie miałem i dobrze o tym wiesz.
- Rozumiem. - Dalej kroiła jarzyny. - W takim razie
Chris musiał coś poplątać, mówiąc mi, że wziąłeś z kimś ślub
w Las Vegas.
Bobby wstał i podszedł do drzwi wychodzących na patio.
- Nie. Niczego nie poplątał. Po prostu nie umiałem się
zdobyć, żeby ci o tym powiedzieć. Wstydziłem się.
- To mogę zrozumieć. Nie zachowałeś sięjak dżentelmen,
Bobby.
Odwrócił się i popatrzył na nią z przejęciem.
- Myślisz, że sam o tym nie wiem? %7łe codziennie nie
prześladuje mnie wspomnienie tego, co zrobiłem? Może uwa�
żasz, że już zapomniałem o planach, jakie snuliśmy przez tyle
lat, o wszystkich naszych marzeniach? Trochę mi odbiło,
przyznaję. Zaczęło się niby normalnie od dowcipów, że wpad�
łem i już mogę zapomnieć o rodeo. A ostatnio szło mi całkiem
niezle, wygrywałem zawody, zdobywałem punkty. Chyba za�
cząłem się bać, że będę musiał zrezygnować i pożegnać się
z dotychczasowym życiem.
I co mu miała na to odpowiedzieć?
Odkaszlnął.
- Jeśli to ci pomoże - zaczął - to wiedz, że bardzo żałuję,
iż tak cię skrzywdziłem. Nie zasłużyłaś na to.
- To prawda.
- Maribeth, nadal jesteś mi bardzo bliska. Od czasu kiedy...
- O, cześć, Bobby! - rozległ się głos Chrisa. - Co za
niespodzianka.
Na twarzy Bobby'ego odmalowała się ogromna ulga.
- Chris! Przejeżdżałem przez Dallas i miałem nadzieję, że
przenocujesz mnie u siebie. Nie wiedziałem, że już masz go�
ścia. Chyba sobie wyobrażasz, jak się zdziwiłem, widząc tu
Maribeth.
Maribeth poczuła na sobie spojrzenie Chrisa, ale nie pod�
niosła wzroku. Wstawiła salaterkę do lodówki i zabrała się do
obierania ziemniaków na frytki.
- A co z twoją żoną, Bobby? - zainteresował się Chris,
sięgając do lodówki po piwo. Podał butelkę Bobby'emu, który
przyjął ją z wyrazną wdzięcznością. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.