[ Pobierz całość w formacie PDF ]

baw się w mojego terapeutę. Czy uznałeś za stosowne wtajemniczyć ją we wszystko, co ja
przemilczałem?
 Powiedziałem o narkotykach i o tym, jakie to stwarza problemy. Sądziłem, że powinna o
tym wiedzieć. Poprosiła, bym odebrał dla niej paczkę od właściciela domu. Dzwoniła do
niego w tej sprawie dzisiaj rano.
 Dzwoniła do Mathewsa?  zdumiał się Raz.  Ordynatora oddziału chirurgicznego w
Houston?
 Nic się nie stało. Mathews zajmuje odległe miejsce na naszej liście podejrzanych. Poza
tym Sara nie powiedziała mu, skąd dzwoni, i użyła telefonu komórkowego.
 Co ona sobie, do diabla, wyobraża?  spytał Raz, odchodząc ze słuchawką w odległy kąt
pokoju.
 Chodzi o święta.
 Nie rozumiem, co...
 Jej ciotka, jak co roku przysłała paczkę z prezentami. Sara chciałaby ją dostać.
 Więc nie uważasz, że przez ten telefon ktoś mógł zlokalizować miejsce jej pobytu?  Raz
starał się nadać głosowi spokojne brzmienie.
 W jaki sposób? Nawet jeśli Mathews jest zamieszany w aferę narkotykową, Sara nie
powiedziała mu, skąd dzwoni, i łączyła się z numeru, którego nie sposób namierzyć.
Sierżant Rassmusin przez chwilę milczał, spoglądając na drobną sylwetkę przy oknie.
97
 W porządku, zostaniemy tutaj  uznał.
Wypytał jeszcze brata o postępy w śledztwie i spróbował złożyć w całość mozaikę faktów,
zamiast bezustannie myśleć o miękkiej skórze Sary lub wyrazie jej twarzy w chwili orgazmu.
Nie była, co prawda, Margueritte, lecz pod jednym ważnym względem bardzo tamtą
przypominała.
Sara nie odwróciła się nawet wówczas, gdy pożegnał się z bratem. Czuła się zraniona i
zagniewana.
 No cóż  odezwał się Raz, podchodząc bliżej  chyba nic złego się nie stało, ale musisz
mi obiecać, że więcej tego nie zrobisz.
 Pewnie bym tego w ogóle nie zrobiła, gdybyś powiedział mi całą prawdę o sytuacji 
rzekła dobitnie.
 Spanie ze mną nie upoważnia cię do wkraczania w tajniki śledztwa.
 To nie twoje śledztwo, prawda? Zapomniałeś, że nie jesteś teraz policjantem? Nie możesz
wprawdzie przestać się czuć stróżem prawa, lecz w tym przypadku masz status cywila jak ja,
więc jakim prawem pozbawiłeś mnie ważnych informacji?
 I co ci dała ta wiedza? Lepsze samopoczucie?  zapytał.
 Nie o to chodzi! Jestem zła, bo potraktowałeś mnie jak dziecko. Naprawdę tak o mnie
myślisz? %7łe nie zniosę bolesnej prawdy?
 Jeśli chcesz, bym cię przepraszał, to nie masz na co liczyć. Kiedy tu wszedłem, byłaś blada
jak kreda, bo dowiedziałaś się, że ktoś, z kim pracujesz  może twój szef lub przyjaciółka 
skazał cię na śmierć. Miałaś wystarczająco ciężkie życie. Chciałem ci oszczędzić
dodatkowego bólu.
 Nie spodziewałam się tego po tobie. Ludzie zawsze pragną chronić biedną kalekę, lecz
tego typu współczucie niczego nie załatwia.
Raz ruszył do przodu z takim wyrazem twarzy, że Sara aż się cofnęła.
 Nie!  zawołał, chwytając ją za ramiona.  Nie możesz mnie posądzać o to, że myślę o
tobie w taki sposób. Nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo cię podziwiam za odwagę, za to, co
osiągnęłaś w życiu.
Oczy Sary wypełniły się łzami, lecz powstrzymała płacz.
98
 Nie poniżaj siebie, a mnie nie stawiaj na piedestale. Jestem jak wszyscy. Bywam samotna i
przerażona, popełniam błędy, czasem zachowuję się samolubnie. Nie wiem, jak rozmawiać z
ludzmi, jak zawierać przyjaznie. Nie umiałam nawet obchodzić się z kotem, póki Livvy mnie
tego nie nauczyła.
 Nie próbuj mnie przekonywać o swoich słabościach  rzekł z uśmiechem Raz. 
Widziałem, jak się zachowujesz, gdy wkładasz lekarski fartuch.
 To co innego  odparła Sara, wzruszając ramionami.  Kiedy mam pacjentów,
zapominam o sobie, ale przez resztę czasu... Może to nie grzech być nudziarą, lecz z
pewnością trudno to nazwać zaletą.
 Nudziarą?  zdziwił się Raz, biorąc w dłonie jej twarz.
 Jesteś fascynującą kobietą. Silną, zdolną wesołą. A najbardziej lubię cię bez ubrania 
dodał ze znaczącym chrząknięciem.
Sara milczała, patrząc nań ze smutkiem. Pełna sprzecznych uczuć, nie wiedziała, co
powiedzieć.
 Zauważyłaś, że im dłużej jesteś ze mną, tym częściej się gniewasz?  spytał Raz.
Sara uśmiechnęła się niepewnie.
- Może w czymś jednak jestem niezły. Choćby w tym. - Pieszczotliwie przesunął dłonią po jej
skórze.
To wystarczyło, by serce Sary zabiło szybciej, a każdy centymetr skóry zaczął domagać się
pieszczot zaznanych ostatniej nocy. Rozchyliła usta i oparła ręce na piersi Raza.
Ogarnęło go pożądanie. Sara odgadła to, widząc, jak zmienił się na twarzy i czując pod swoją
dłonią szybkie uderzenia jego serca. Raz nie pocałował jej, tylko mocno do siebie przytulił.
- Będziesz ze mną szczera? - zapytał.
 T to naprawdę potrafię  zapewniła.  Być szczerą albo spokojną.
 Czujesz się przy mnie szczera czy spokojna?
 Raczej to drugie.
 Opiekuję się tobą  powiedział Raz, przesuwając dłonią po jej szyi.
Sara miała ochotę go odepchnąć.
99
 I tyle? Wiem, że niczego poza tym do mnie nie czujesz.
Sara zdawała sobie sprawę, że nie powinna cierpieć z tego powodu. To nie wina Raza, że
potrafił zdobyć się wobec niej tylko na takie uczucie.
Milczał tak długo, że Sara już niemal zwątpiła w jego od powiedz.
 Jesteś taką wrażliwą istotą  odezwał się w końcu.  Musisz wiedzieć, że związek z
kimś takim jak ja...
 Uważasz, że jestem głupia, a ty...
 Nie to mam na myśli, u licha!  Raz wziął głęboki oddech.
 Kogo widzisz, gdy na mnie patrzysz?
 Chodzi ci o to, że jesteś zlepkiem różnych osobowości? Odpowiadają mi wszystkie, które
do tej pory poznałam, lecz niektóre lubię bardziej niż inne.
 A więc postrzegasz mnie jako kogoś o rozszczepionej osobowości?
 Nie.  Sara pogładziła go palcem po policzku.  Po prostu jesteś bardziej zmienny niż
większość ludzi. Przyzwyczaiłeś się trochę grać, więc masz tendencję do wchodzenia w różne
role.
 Może... nie.  Raz potrząsnął głową.  Nieważne. Muszę jeszcze... Ale nie
odpowiedziałaś na moje pytanie.
Sara miała nadzieję, że zapomniało tym niemądrym pytaniu.
 Nie mam ochoty  odrzekła.
 Może się mylę. Mam nadzieję, że tak jest, lecz nie chcę, byś popełniła błąd.
 Nie zrobię tego  zapewniła.
- Saro! - Raz wziął głęboki oddech. - Muszę to jasno po wiedzieć. Nie chcę, byś się we mnie
zakochała. Ostatnia kobieta, która to zrobiła, przypłaciła swoją pomyłkę życiem.
 Nie wiń o to siebie  szepnęła Sara, otaczając go ramionami.
 Ależ to była moja wina.
 Margueritte  powiedziała cicho Sara.
 Skąd wiesz?  spytał zdumiony.
100
 Z twego snu. Wymówiłeś jej imię, nim się obudziłeś.
Nie odpowiedział, a Sara nie wiedziała, jak mu pomóc, chociaż widziała, jak bardzo cierpiał.
Gdy zawiódł kobiecy instynkt, postanowiła użyć logiki.
 Skąd wiesz, że zawiniłeś?
 Okłamywałem ją i wykorzystywałem.
Logika nie bardzo się sprawdzała, gdy w grę wchodziły emocje.
 Kim była?  dociekała Sara.
 Nikim  odparł, nie patrząc jej w oczy.  Zupełnie nikim. Jedną z tych zagubionych
istot, które dojrzały zbyt szybko i wiodły życie na ulicy. Była dziewczyną Jammiego Jonesa.
Jego pieniądze i pozycja, a także jej uroda zadecydowały o tym, jak żyła. Chciała coś znaczyć
dla innych ludzi, by znaczyć coś dla siebie samej. Jammie był draniem, zle ją traktował, lecz
ona nie stoczyła się jeszcze na samo dno. Potrzebowałem właśnie kogoś takiego, by
doprowadził mnie do łotrów gorszych niż on sam.
 Użyłeś Margueritte, by schwytać Jonesa w pułapkę?
Ta dziewczyna jeszcze coś dla niego znaczyła. Sara widziała to po cierpieniu malującym się
w oczach Raza. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl