[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przysłuchiwała się łagodnemu gwarowi licznych dziecięcych głosów.
Spojrzała na Thea. On również wyglądał na całkowicie odprężonego.
Pomógł Tomowi posmarować masłem kromkę chleba, a potem
pochylił się naprzód, by usłyszeć, co mówi Alex. Przypomniała sobie
to, co powtarzał jej wielokrotnie, że dla niego w życiu liczą się
jedynie dzieci  zarówno własne, jak i te, które leczy w szpitalu.
Następne dni były jednymi z najszczęśliwszych, jakie
kiedykolwiek przeżyła. Od razu ustalił się nieskomplikowany
porządek dnia. Bezpośrednio po śniadaniu Freya szła z nieco
starszymi dziećmi na lekcje tenisa na hotelowych kortach, a Lily i
Theo zabierali chłopców na spacer lub na plażę.
W czwartek pierwszego tygodnia Lily zaspała, co niemal nigdy
się jej nie zdarzało. Zorientowała się, że jest już wpół do dziewiątej,
wyskoczyła z łóżka, wyszła na niewielki balkon i ujrzała, że dzieci
pod nadzorem Thea już chlapią się w odkrytym hotelowym basenie.
One też ją zobaczyły i Freya zawołała:
 Zejdz do nas! Już od dawna na ciebie czekamy!
Pomachała do niej i przez chwilę przyglądała się całej trójce.
Jednak niemal natychmiast jej wzrok przykuła muskularna,
atletyczna sylwetka Thea, ubranego w białe szorty podkreślające
jego opaleniznę. Lśniące czarne włosy mężczyzny zaczynały
leciutko siwieć przy skroniach, lecz to jedynie przydawało mu uroku.
Spostrzegł ją i pozdrowił gestem. Serce zabiło mu mocniej na
widok tej powabnej dziewczyny w kusym podkoszulku i z
potarganymi włosami spadającymi na szczupłe ramiona. Znów
pożałował, że ją poznał i sprowadził do swego domu. Zrobił to dla
dobra dzieci, ale bliskość Lily nieodmiennie podniecała go i
wytrącała z równowagi. Odwrócił się i skupił uwagę na dzieciach. Ta
dziewczyna wkrótce wyjedzie i wten sposób zakończy się kolejny
rozdział jego życia.
Tego dnia po śniadaniu Freya zagadnęła go:
 Tato, nie chcę iść dzisiaj na lekcję tenisa. Wolałabym zostać z
wami.
 Przykro mi, ale to niemożliwe  odparł stanowczo.  Załatwiłem te
lekcje na twoją prośbę. Nie możesz bez przerwy zmieniać zdania.
 A gdybym zachorowała?  mruknęła.
 To co innego. Ale przecież jesteś zdrowa, prawda, więc przestań
się upierać.
Lily spojrzała na dziewczynkę.
 Wiesz, chętnie popatrzyłabym, jak grasz. Może pójdę z tobą na
kort, a ojciec zabierze gdzieś chłopców?
Freya natychmiast się rozpogodziła.
 Fantastycznie!  wykrzyknęła.  Cześć, tato, zobaczymy się
pózniej!
Theo uśmiechnął się do Lily. Zawsze bezbłędnie wiedziała, jak
postąpić.
 Zabiorę Alexa i Toma do miasta na zwiedzanie muzeum
samochodów  oznajmił.  Spotkajmy się o wpół do dwunastej.
 Jeśli chcesz, mogę zostać z dziećmi przez resztę dnia  odezwała
się niepewnie Lily.  Nie masz wcale czasu dla siebie, a to również
twoje wakacje, prawda?
 A twoje nie?
 No, może też. Ale jesteś z dziećmi dzień i noc, a przecież płacisz
mi za opiekowanie się nimi. Powinieneś więcej wychodzić i robić to,
na co masz ochotę...
Urwała zmieszana. Miała nadzieję, że nie zabrzmiało to
nieuprzejmie, jakby chciała się go pozbyć.
Lecz Theo rzekł z uśmiechem:
 Dziękuję ci za tę miłą propozycję. Jeśli dzieciaki całkiem mnie
zadręczą, nie omieszkam z niej skorzystać.
Pózniej, po zjedzeniu na tarasie lekkiego lunchu, wybrali się na
plażę i Lily zdecydowała, że po raz pierwszy się wykąpie. Dzieci od
przyjazdu ją do tego namawiały, ale trochę wstydziła się rozebrać
w obecności ich ojca. Teraz jednak przemogła się i w skąpym
kostiumie pobiegła do wody za Theo i Freyą, trzymając chłopców za
ręce.
Morze było spokojne i ciepłe. Kąpali się długo, a potem ścigali
się po kamienistej plaży. Nagle Freya krzyknęła z bólu, opadła na
kolano i zawołała:
 Och, Lily, zobacz... zraniłam się i krwawię!
Oboje z Theem błyskawicznie znalezli się przy niej. Mężczyzna
nachylił się i obejrzał jej stopę.
 Nic się nie stało  ocenił.  To tylko drobne skaleczenie.  Rozejrzał
się, lecz nie dostrzegł w pobliżu żadnego odłamka szkła.  Chyba od
ostrego kamyka. Zaraz się zagoi.
 Ojej, ale mnie boli!  jęczała Freya.
Teraz z kolei Lily przyjrzała się dokładniej. Istotnie, było to
tylko drobne zadrapanie, ale nadal krwawiło.
Chłopcy podeszli bliżej, chcąc też jakoś pomóc.
 Bardzo cię boli?  zapytał ze współczuciem Tom.
 Nie martw się, zaraz ci przejdzie  pocieszył siostrę Alex. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl