[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przez otwieraną automatycznie bramę na teren posiadłości, poczuła szybsze bicie serca.
 Timon lubi taki wyszukany styl  wyjaśnił Anatol, wskazując na masywną, pełną ornamentów
budowlę.  Nasz domek jest dużo mniej okazały, ale zdecydowanie prostszy do utrzymania. Będzie
nam wygodnie. Chodz, sama zobaczysz.
Lyn była tak oszołomiona, że nie odzywała się ani słowem, gdy poprowadził ją wąską ścieżką na
prywatną plażę. Dom był jednopiętrowy, nieduży, ale pakowny, z błękitnymi okiennicami i tarasem
od frontu, otoczony pięknym ogrodem i cyprysami.
 Od jakiegoś czasu nikt tu nie mieszkał, więc może trochę pachnieć stęchlizną  usprawiedliwiał
się Anatol.
Lyn tylko się uśmiechnęła.
 Wygląda pięknie  zapewniła gorąco. Czuła ulgę, że nie będzie musiała mieszkać w olbrzymiej,
imponującej rezydencji Timona.
Weszli do środka, pozwalając, żeby bagażami zajął się kierowca.
 Służba pracująca w głównej posiadłości będzie także do naszej dyspozycji  wyjaśnił.  W tym
także kucharz. Dziś koniecznie musimy skorzystać z tego udogodnienia.
Lyn, kiedy się już rozpakowała i położyła Georgiego spać w pokoju dziecinnym obok swojej
sypialni, była wdzięczna, że mogła usiąść przy stole i zjeść obiad przygotowany przez kucharza.
Nadal czuła się oszołomiona, ale pocieszała się, że szybko przywyknie. Zaczynał się nowy rozdział
w jej życiu  pasjonujący i niezwykły, a przynajmniej taką miała nadzieję. Nie chciała myśleć
o przyszłości. Jedyne, czego pragnęła, to być z Georgim i& Anatolem. Czuć jego obecność, mocne
ramiona wokół talii, usta na szyi, słyszeć cichy szept przy uchu, widzieć podziw i namiętność
w ciemnych oczach.
Chwytaj każdy dzień& każdą noc& i rób to, o co cię poprosił. Zaufaj mu.
Następnego ranka pojechali do specjalistycznej kliniki onkologicznej, gdzie leczył się Timon
Petranakos.
 Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, Lyn  powiedział Anatol  ale chciałbym zostać
z Georgim sam. Przedstawię cię dziadkowi następnym razem.
 Oczywiście  zgodziła się.
Nie dziwiła się, że o to poprosił. Rozumiała, że spotkanie będzie wielkim przeżyciem dla starego
i schorowanego człowieka, który wciąż opłakiwał ukochanego wnuka i który nagle dostał od losu
błogosławioną szansę, by poznać prawnuka. Nie chciała przeszkadzać w tej podniosłej chwili.
Anatol był zdenerwowany, widziała to i uśmiechnęła się ciepło, chcąc dodać mu otuchy. Usiadła
w poczekalni przy stoliku, zwracając uwagę na bardzo wysoki standard kliniki, która bardziej niż
szpital przypominała luksusowe sanatorium. Kiedy zobaczyła, jak Anatol znika za drzwiami
z Georgim na rękach, ogarnął ją niepokój. Natychmiast przywołała się do porządku, kpiąc
z irracjonalnych lęków. Co sobie wyobrażała? %7łe słaby i śmiertelnie chory mężczyzna porwie
Georgy ego i nie pozwoli, żeby go kiedykolwiek zobaczyła? Oczywiście, że nie. Musi się wreszcie
przestać martwić i uwierzyć w zapewnienia Anatola, że wszystko będzie dobrze.
Sięgnęła po czasopismo leżące na stoliku, by wypełnić sobie jakoś czas. Niestety, nie rozumiała
ani słowa i mogła jedynie oglądać ilustracje. Zamierzała jak najszybciej nauczyć się języka, mimo że
grecki alfabet nadal przypominał jej zestaw dziwnych znaczków, trudnych do opanowania. Miała
jednak cel i ta myśl dodawała jej otuchy.
W ciągu kolejnych kilku dni miała mnóstwo czasu, by wcielić ów szlachetny cel w życie. Anatol
ostrzegał, że kiedy przylecą do Grecji, będzie się musiał skupić na sprawach zawodowych i dlatego
musiała sobie jakoś wypełniać dni. Domem zajmowały się pokojówki z głównej rezydencji
i wszystkie bez wyjątku oszalały na punkcie Georgiego. Te, które mówiły po angielsku, powiedziały
jej, nie bez wzruszenia, że jest bardzo podobny do swojego zmarłego ojca. Czuła się trochę dziwnie
w roli narzeczonej Anatola. Zanim spędzili ze sobą noc, wierzyła, że łączy ich tylko układ mający na
celu zabezpieczenie przyszłości Georgiego. Teraz jednak wszystko się zmieniło, była tego pewna,
choć Anatol niczego nie powiedział wprost, nie zapewnił, że ją kocha i że chce z nią spędzić resztę
życia. Nie zamierzała niczego przyspieszać ani wymuszać deklaracji. I tak czuła się szczęśliwa, bo
choć Anatol całe dnie spędzał w pracy, w nocy dawał jej wszystko, o czym marzyła.
Powoli zaczęła zgłębiać tajniki greckiego alfabetu przy pomocy młodego, poważnego absolwenta
uniwersytetu, który był bratankiem osobistej asystentki Anatola. W czasie lekcji Georgim zajmowała
się gosposia. Mówiła do niego po grecku i Lyn cieszyła się, że chłopiec będzie dwujęzyczny. Był
spadkobiercą dwóch różnych kultur i chciała, by dobrze poznał każdą z nich. Nawet jeśli miał się
wychowywać w Grecji, powinien wiedzieć, że jest w połowie Anglikiem. Była to winna Lindzie.
Pewnego wieczoru przy kolacji poruszyła ten temat.
 Czy wrócimy kiedyś do Anglii?  zapytała.  Wiem, że po ślubie będziemy się musieli stawić
w Londynie w związku z adopcją, ale czy potem nie ma szans, żebyśmy zostali w Anglii?
 Nie jesteś tu szczęśliwa?
 Ależ nie, zapewniam cię, że jest mi tu bardzo dobrze. Przepraszam, że w ogóle o tym
wspomniałam, masz tyle na głowie. Praca, choroba Timona& Ja tylko nie chciałabym, żeby Georgi
zapomniał o swojej pierwszej ojczyznie, żeby stracił kontakt z Anglią. Zależy mi, żeby czasami mógł
tam pojechać, na przykład na wakacje.
 Rozumiem cię i obiecuję, że coś wymyślimy  zapewnił ze szczerym uśmiechem.  A na razie
chciałbym cię zabrać do Aten i pokazać kilka miejsc. yle się czuję z tym, że utknęłaś tu i jeszcze nie
miałaś okazji zwiedzić okolicy.
 Wspaniale! Dziękuję, ale naprawdę wcale nie uważam, że przebywanie w tym pięknym miejscu,
nad morzem to  utknięcie .
 Mówisz szczerze? Jest ci tu dobrze?
 Tak! Każdego dnia podoba mi się coraz bardziej i każdego dnia coraz lepiej radzę sobie
z greckim.
 Cieszę się  odparł Anatol z wyrazną ulgą.  Mam inną dobrą wiadomość. Onkolodzy Timona
powiedzieli mi, że organizm zareagował na leczenie. Być może już w przyszłym tygodniu puszczą
dziadka do domu.  Jego oczy patrzyły z czułością.  A wtedy wreszcie wezmiemy ślub.
Taksował ją przez chwilę wzrokiem z dwuznacznym uśmiechem.
 Chociaż wiesz& Tak naprawdę to wcale nie musimy czekać na ślub, żeby&  Komunikat był
jasny i mocny. Lyn poczuła przyjemną ekscytację. Nie, nie potrzebowali formalności, żeby dać upust [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl