[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Butler.
Wszyscy odstąpili od sztalug chłopca. David nadal tulił się do
Anne.
- To jest takie sobie.
Butler przyglądał się jego pejzażowi z takim samym skupie
niem, jak przedtem malowidłu Morgan.
- Ktoś cię już nauczył, jak za pomocą wielu kolorów oddać
jeden, który widzimy, patrząc na coś.
- Pan Upton - wyjaśnił David. - Nauczyciel rysunków
w szkole mamy.
- Jak na swój wiek świetnie przyswoiłeś sobie lekcję. A gdybyś
namalował tę samą skałę o innej porze dnia lub przy odmiennej
pogodzie, posłużyłbyś się innymi barwami, prawda?
- A ona by wtedy wyglądała inaczej - odparł David. - Zwiatło
bywa dziwną rzeczą. Pan Upton mi o tym powiedział. Ono jest jak
tęcza. Ma w sobie wszystkie kolory na raz, choć nie możemy tego
dojrzeć.
62
- Prawda, że to niezwykłe? - zgodził się Butler. - A jeśli o tym
pamiętamy, wiem też, że wokół nas istnieje całe mnóstwo rzeczy, któ
rych nie dostrzegamy, bo mamy tylko pięć zmysłów. Wiesz, jakich?
- Wzrok, dotyk, węch, słuch i smak - wyliczył David na pal
cach. -Ale może istnieć jeszcze wiele innych zmysłów, których my
nie mamy. Panna Martin mi o tym powiedziała.
Sydnam Butler wskazał na malowidle miejsce, w którym skałę
łączyła z cyplem zdawałoby się tylko kępka trawy.
- Lubię patrzeć na ten punkt - wyjaśnił. - Skała oderwie się
kiedyś, ale teraz wygląda tak, jakby wciąż kurczowo trzymała się
cypla i pragnęła pozostać w tym miejscu jak najdłużej. Jesteś by
strym chłopcem, skoro to zauważyłeś. Nie wiem, czy mnie by się
to udało, choć tyle razy tutaj bywałem.
Anne poczuła, że David już się jej tak kurczowo nie trzyma i że
stanął bliżej sztalug. A także bliżej Sydnama Butlera.
- Mogę dojrzeć zbocze skały, część otchłani poniżej i ląd powy
żej - wyjaśniał Butler. - Perspektywa jest naprawdę dobrze uchwy
cona. Co miałeś na myśli, mówiąc, że twój pejzaż jest taki sobie?
- Bo... - Przez chwilę David nie umiał znalezć właściwych
słów. -Jest dokładnie taki, jak ten cypel. I dlatego... płaski.
Sydnam Butler spojrzał na niego i Anne uderzyło, z jak wielką
życzliwością traktuje chłopca.
- Czy malowałeś kiedyś farbami olejnymi?
David pokręcił głową.
- W szkole się ich nie używa. Pan Upton mówi, że dla pań sto
sowne są akwarele. A oprócz mnie nie ma tam żadnych chłopców.
- Akwarele są stosowne także i dla panów - odparł Sydnam
- a farby olejne dla pań. Niektórzy malarze używają tylko jedne
go rodzaju farb, inni obydwu, zależnie od okoliczności. Niektórzy
muszą malować farbami olejnymi. Myślę, że ty jesteś właśnie jedną
z takich osób. Dzięki tym farbom łatwiej można oddać strukturę
rzeczy. Pomagają artyście tworzyć obraz na płótnie. Pomagają mu
też pracować z pasją, jeżeli jesteś dość duży, żeby zrozumieć, co to
znaczy. Może twoja mama przekona pana Uptona, żeby nauczył cię
63
malować farbami olejnymi. Mimo to twoja akwarela jest naprawdę
bardzo dobra. Dziękuję, że pozwoliłeś mija obejrzeć.
David odwrócił się ku Anne, rozpromieniony.
- Porozmawiasz z panem Uptonem, mamo?
- No cóż, będę musiała. - Uśmiechnęła się do niego i odgar
nęła mu znowu lok z czoła. Spostrzegła, że Sydnam Butler przy
gląda się jej uważnie.
A potem się pożegnał, życząc wszystkim miłego dnia. Założył
kapelusz i dotknÄ…Å‚ palcami ronda.
- Och, Syd! - zawołała za nim Morgan. - Tak bym chciała,
żebyś kiedyś przyszedł tu malować razem z nami!
Obejrzał się.
- Nie sądzę, Morgan - odparł żartobliwie. - Wulfric nie za to
mi płaci.
- Pan Butler - rzekł z przejęciem David, gdy tylko rządca od
szedł na tyle daleko, że nie mógł go usłyszeć - to potwór.
- Davidzie! - krzyknęła.
Morgan położyła mu dłoń na ramieniu.
- Potwór? Jaki znów potwór?
- Alexander powiedział, że on nocami czyha na dzieci i wyżera
im wÄ…troby.
- Davidzie - odezwała się ostro Anne - pan Butler jest rządcą
księcia, a przedtem jako dzielny żołnierz walczył z Napoleonem
Bonaparte podczas wojny, o której powinieneś wiedzieć z lekcji hi
storii. Wtedy został okaleczony. Nie wolno tak o nim mówić!
- Ja tylko powtórzyłem to, co opowiada Alexander! - zaprote
stował David. - Powiem mu zaraz, że jest głupi.
- Wychowałam się w Lindsey Hall, Davidzie - zaczęła Mor
gan, płucząc pędzle i porządkując swoje malarskie przybory. - Ba
wiliśmy się z Butlerami, chłopcami z sąsiedztwa. Byłam najmłod
sza, więc moi bracia i siostra woleli mnie zostawiać samą, kiedy
szli się bawić. Uwielbiałam Kita Butlera, bo mnie wtedy nosił na
barana, żebym nie płakała. Ale to Sydnam zawsze był dla mnie
najbardziej serdeczny i rozmawiał ze mną tak, jakbym była cał-
64
kiem duża. To on zachęcił mnie do malowania. Kiedy przywie
ziono go z wojny na wpół żywego, czułam się, jakby we mnie coś
umarło. Wiedziałam, że nigdy już nie będzie taki sam, i rzeczywi
ście, stał się kimś zupełnie innym. A potem przybył tu jako rządca.
Ci, którzy nie znali go wcześniej, a także ci, którzy nie zadali sobie
trudu, by poznać go potem, mogą w nim widzieć potwora. Ale ty
i ja jesteśmy artystami. Wiemy, że prawdy zawsze trzeba szukać
głębiej, a kiedy się już ją znajdzie, okazuje się piękna, bo jest nią
po prostu miłość.
- On się zna na malarstwie - mruknął David. - Chciałbym,
żeby mi pokazał, jak się maluje farbami olejnymi. Ale nie może,
prawda? Nie ma przecież prawej ręki.
- Nie może - przyznała ze smutkiem Morgan. - Och, moi
drodzy, chyba się tu trochę zasiedzieliśmy. Widzę, że zmierza tu
Gervase z Joshua, żeby zabrać nas do domu.
- I cóż, moja droga? - odezwał się hrabia, gdy tylko znalazł się
na tyle blisko, że mogli go usłyszeć. - Udało ci się tym razem?
- Niezupełnie. - Zaśmiała się niewesoło. - Nie ustaję jednak
w staraniach.
I przechyliła głowę, przytulając policzek do dłoni, którą poło
żył na jej ramieniu. Ten przelotny, zupełnie nieostentacyjny gest [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szamanka888.keep.pl
Butler.
Wszyscy odstąpili od sztalug chłopca. David nadal tulił się do
Anne.
- To jest takie sobie.
Butler przyglądał się jego pejzażowi z takim samym skupie
niem, jak przedtem malowidłu Morgan.
- Ktoś cię już nauczył, jak za pomocą wielu kolorów oddać
jeden, który widzimy, patrząc na coś.
- Pan Upton - wyjaśnił David. - Nauczyciel rysunków
w szkole mamy.
- Jak na swój wiek świetnie przyswoiłeś sobie lekcję. A gdybyś
namalował tę samą skałę o innej porze dnia lub przy odmiennej
pogodzie, posłużyłbyś się innymi barwami, prawda?
- A ona by wtedy wyglądała inaczej - odparł David. - Zwiatło
bywa dziwną rzeczą. Pan Upton mi o tym powiedział. Ono jest jak
tęcza. Ma w sobie wszystkie kolory na raz, choć nie możemy tego
dojrzeć.
62
- Prawda, że to niezwykłe? - zgodził się Butler. - A jeśli o tym
pamiętamy, wiem też, że wokół nas istnieje całe mnóstwo rzeczy, któ
rych nie dostrzegamy, bo mamy tylko pięć zmysłów. Wiesz, jakich?
- Wzrok, dotyk, węch, słuch i smak - wyliczył David na pal
cach. -Ale może istnieć jeszcze wiele innych zmysłów, których my
nie mamy. Panna Martin mi o tym powiedziała.
Sydnam Butler wskazał na malowidle miejsce, w którym skałę
łączyła z cyplem zdawałoby się tylko kępka trawy.
- Lubię patrzeć na ten punkt - wyjaśnił. - Skała oderwie się
kiedyś, ale teraz wygląda tak, jakby wciąż kurczowo trzymała się
cypla i pragnęła pozostać w tym miejscu jak najdłużej. Jesteś by
strym chłopcem, skoro to zauważyłeś. Nie wiem, czy mnie by się
to udało, choć tyle razy tutaj bywałem.
Anne poczuła, że David już się jej tak kurczowo nie trzyma i że
stanął bliżej sztalug. A także bliżej Sydnama Butlera.
- Mogę dojrzeć zbocze skały, część otchłani poniżej i ląd powy
żej - wyjaśniał Butler. - Perspektywa jest naprawdę dobrze uchwy
cona. Co miałeś na myśli, mówiąc, że twój pejzaż jest taki sobie?
- Bo... - Przez chwilę David nie umiał znalezć właściwych
słów. -Jest dokładnie taki, jak ten cypel. I dlatego... płaski.
Sydnam Butler spojrzał na niego i Anne uderzyło, z jak wielką
życzliwością traktuje chłopca.
- Czy malowałeś kiedyś farbami olejnymi?
David pokręcił głową.
- W szkole się ich nie używa. Pan Upton mówi, że dla pań sto
sowne są akwarele. A oprócz mnie nie ma tam żadnych chłopców.
- Akwarele są stosowne także i dla panów - odparł Sydnam
- a farby olejne dla pań. Niektórzy malarze używają tylko jedne
go rodzaju farb, inni obydwu, zależnie od okoliczności. Niektórzy
muszą malować farbami olejnymi. Myślę, że ty jesteś właśnie jedną
z takich osób. Dzięki tym farbom łatwiej można oddać strukturę
rzeczy. Pomagają artyście tworzyć obraz na płótnie. Pomagają mu
też pracować z pasją, jeżeli jesteś dość duży, żeby zrozumieć, co to
znaczy. Może twoja mama przekona pana Uptona, żeby nauczył cię
63
malować farbami olejnymi. Mimo to twoja akwarela jest naprawdę
bardzo dobra. Dziękuję, że pozwoliłeś mija obejrzeć.
David odwrócił się ku Anne, rozpromieniony.
- Porozmawiasz z panem Uptonem, mamo?
- No cóż, będę musiała. - Uśmiechnęła się do niego i odgar
nęła mu znowu lok z czoła. Spostrzegła, że Sydnam Butler przy
gląda się jej uważnie.
A potem się pożegnał, życząc wszystkim miłego dnia. Założył
kapelusz i dotknÄ…Å‚ palcami ronda.
- Och, Syd! - zawołała za nim Morgan. - Tak bym chciała,
żebyś kiedyś przyszedł tu malować razem z nami!
Obejrzał się.
- Nie sądzę, Morgan - odparł żartobliwie. - Wulfric nie za to
mi płaci.
- Pan Butler - rzekł z przejęciem David, gdy tylko rządca od
szedł na tyle daleko, że nie mógł go usłyszeć - to potwór.
- Davidzie! - krzyknęła.
Morgan położyła mu dłoń na ramieniu.
- Potwór? Jaki znów potwór?
- Alexander powiedział, że on nocami czyha na dzieci i wyżera
im wÄ…troby.
- Davidzie - odezwała się ostro Anne - pan Butler jest rządcą
księcia, a przedtem jako dzielny żołnierz walczył z Napoleonem
Bonaparte podczas wojny, o której powinieneś wiedzieć z lekcji hi
storii. Wtedy został okaleczony. Nie wolno tak o nim mówić!
- Ja tylko powtórzyłem to, co opowiada Alexander! - zaprote
stował David. - Powiem mu zaraz, że jest głupi.
- Wychowałam się w Lindsey Hall, Davidzie - zaczęła Mor
gan, płucząc pędzle i porządkując swoje malarskie przybory. - Ba
wiliśmy się z Butlerami, chłopcami z sąsiedztwa. Byłam najmłod
sza, więc moi bracia i siostra woleli mnie zostawiać samą, kiedy
szli się bawić. Uwielbiałam Kita Butlera, bo mnie wtedy nosił na
barana, żebym nie płakała. Ale to Sydnam zawsze był dla mnie
najbardziej serdeczny i rozmawiał ze mną tak, jakbym była cał-
64
kiem duża. To on zachęcił mnie do malowania. Kiedy przywie
ziono go z wojny na wpół żywego, czułam się, jakby we mnie coś
umarło. Wiedziałam, że nigdy już nie będzie taki sam, i rzeczywi
ście, stał się kimś zupełnie innym. A potem przybył tu jako rządca.
Ci, którzy nie znali go wcześniej, a także ci, którzy nie zadali sobie
trudu, by poznać go potem, mogą w nim widzieć potwora. Ale ty
i ja jesteśmy artystami. Wiemy, że prawdy zawsze trzeba szukać
głębiej, a kiedy się już ją znajdzie, okazuje się piękna, bo jest nią
po prostu miłość.
- On się zna na malarstwie - mruknął David. - Chciałbym,
żeby mi pokazał, jak się maluje farbami olejnymi. Ale nie może,
prawda? Nie ma przecież prawej ręki.
- Nie może - przyznała ze smutkiem Morgan. - Och, moi
drodzy, chyba się tu trochę zasiedzieliśmy. Widzę, że zmierza tu
Gervase z Joshua, żeby zabrać nas do domu.
- I cóż, moja droga? - odezwał się hrabia, gdy tylko znalazł się
na tyle blisko, że mogli go usłyszeć. - Udało ci się tym razem?
- Niezupełnie. - Zaśmiała się niewesoło. - Nie ustaję jednak
w staraniach.
I przechyliła głowę, przytulając policzek do dłoni, którą poło
żył na jej ramieniu. Ten przelotny, zupełnie nieostentacyjny gest [ Pobierz całość w formacie PDF ]