[ Pobierz całość w formacie PDF ]

odleje, wypali albo przeniesie najwięcej cegieł. Mistrz był nazywany ceglarzem miesiąca i cieszył się wielką
sławą. Trwało to, dopóki góry cegieł nie poczęły zasłaniać drzew. Szybko przepatrzyłyśmy swoje bazy danych
odnośnie wznoszenia murów i zaprzęgłyśmy mężczyzn do roboty.
Delikatnie wysączyła trochę wina i zatoczyła ręką dookoła.
- Oto wyniki - i na dodatek dosyć atrakcyjne. Kiedy nasze uczone fizyczki selekcjonowały tym sposobem męż-
czyzn, specjalistki od kultury przeglądały teorie supermeńskie, które doprowadziły ich do takiego stanu. Mit
%7łelaznego Hansa był tylko częścią panteonu. Myśmy to uprościły i zmieniły. Następnie przy użyciu biologii
genetycznej zmodyfikowałyśmy fizyczną strukturę ich przywódcy, dzięki czemu jest taki, jakim widzicie go
obecnie. Początkowo był nam zobowiązany, choć uczucie wdzięczności od dawna w nim wygasło.
- Od jak dawna?
- Od stuleci. Do terapii należała długowieczność komórkowa.
Zaczynało mi świtać.
- Daję głowę, że pamiętasz to z pierwszej ręki - skoro ty i pozostałe przywódczynie poddałyście się identycznej
terapii?
Skinęła z zadowoleniem głową.
- Bardzo roztropnie, James. Tak, poddały się jej autorytety po obu stronach muru. Chodziło o ciągłość przy-
wództwa...
- I potrzebę wzajemnego zachowania w tajemnicy swego istnienia, która utrzymuje zwierzchność przy władzy?
Mata potrząsnęła głową z wyrazem zdziwienia.
- Jesteś doprawdy nadzwyczaj bystry. Jaka szkoda, że nie ty przewodzisz naszym sąsiadom, tylko ten zarośnięty
półidiota...
- Dzięki za ofertę pracy - ale nie reflektuję. Mężczyzni zatem nie wiedzą, że za murem znajdujecie się wy,
kobiety. To samo dotyczy waszych mieszkanek...
- Bynajmniej. One wiedzą o mężczyznach - i wcale o to nie dbają. Mamy skończoną i zadowalającą społeczność.
Rodzicielstwo dla tych, które tego pragną. Ambitne, intelektualne życie - dla wszystkich.
- A religia? Macie kobiecą odpowiedniczkę %7łelaznego Johna?
Roześmiała się wesoło na tę myśl, tak samo jak pozostałe niewiasty przysłuchujące się naszej rozmowie. Nawet
Madonetka szczerzyła zęby, dopóki nie napotkała mojego piorunującego spojrzenia i nie odwróciła głowy.
- Wystarczy - warknąłem. - Bawcie się dobrze. A kiedy skończycie, jeśli to w ogóle nastąpi, dajcie mi łaskawie
znać, na czym polegał dowcip.
- Strasznie mi przykro, James - powiedziała Mata bez śladu wesołości, tym razem naprawdę serio. - Zachowałyś-
my się niegrzecznie, bardzo przepraszam. Odpowiedz na twoje pytanie jest prosta. Kobiety nie potrzebują mitów
dla uzasadnienia swojej kobiecości. Wszelkie legendy o %7łelaznym Hansie, %7łelaznym Johnie, Barbarossie czy
Merlinie i innych legendarnych mężczyznach wraz z ich zbawczymi mitami są czysto męskiej natury. Tylko
pomyśl. To nie jest ocena, ale stwierdzenie faktu. Takiego jak ten, że mężczyzni są na ogół bardziej wojowniczy,
konfliktowi, grozni, chwiejni - i potrzebują chyba takich mitów do usprawiedliwienia swego istnienia.
Plotła bzdury... może nie same, ale liczne. Mnóstwo wniosków bez pokrycia i trochę uogólnień. Odpuściłem jej
na chwilę, by dowiedzieć się czegoś więcej o działaniu tej społeczności. Podniosłem palec.
- Proszę mi przerwać, jeśli się pomylę. Prowadzicie wygodne życie z tej strony muru. Dostarczacie naukowego
wsparcia mężczyznom po drugiej stronie. Aby pętali się po swojej rajskiej klatce. Słusznie?
- Między innymi. W zasadzie słusznie.
- Ośmielam się zapytać, czego dostarczają w zamian?
- Niedużo, prawdę mówiąc. Zwieżego mięsa od nomadów. Ci nie tylko nie chcą z nami handlować, ale
zaprzeczają teraz gorliwie naszemu istnieniu, choć po cichu z radością starliby nas na proch. Poza tym od czasu
do czasu otrzymujemy dostawę nasienia dla uzupełnienia naszego banku spermy. Niewiele więcej. Mamy ich
pod obserwacją, staramy się, by działali według przyzwyczajeń.
Jeśli przeciętny mężczyzna nie wie o naszym istnieniu, nie może nam sprawić kłopotu. Mężczyzni również znaj-
dują wielką przyjemność w odpędzaniu nomadów, kiedy ci zaczynają nas niepokoić. Całkowicie zadowalające
partnerstwo.
- Najwyrazniej na takie wygląda. - Dopiłem kieliszek wina i zorientowałem się, że zaczynam odczuwać skutki
alkoholu. Lepsze to niż siniaki i obolałe żebra. Należało je wkrótce obejrzeć - ale nie za szybko. Rozwijający się
dramat cywilizacyjnego grochu z kapustą był nazbyt ciekawy. - Jeśli łaska... jedno lub dwa pytanka, nim
poślemy po medyczki. Wpierw pytanie najważniejsze. Wspomniała pani o bankach spermy, więc chyba ciąża i
macierzyństwo nadal występują?
- Ależ oczywiście! Nawet na myśl by nam nie przyszło pozbawiać kobiety ich hormonalnych, psychologicznych
i fizycznych praw. Te co chcą, zostają matkami. To dość proste.
- Zaiste. Rozglądam się i widzę, że mają tyle szczęścia, iż rodzą same dziewczynki.
Pierwszy raz zobaczyłem Matę nie całkiem spokojną i odprężoną. Odwróciła wzrok, spojrzała do tyłu... podnios-
ła kieliszek i upiła trochę wina.
- Musisz być bardzo zmęczony - powiedziała w końcu. - Dokończymy tę rozmowę kiedy indziej...
- Mata! - wykrzyknęła Madonetka. - Myślę, że unikasz tematu. Tak nie wolno. Mam tyle podziwu dla ciebie i
twoich kobiet. Może powiesz, że się mylę?
- Nie, skądże! - odparła. Sięgnęła i wzięła dłonie Madonetki w swoje własne. - Po prostu już tak dawno nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl