[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Lissa zachichotała, uścisnęła ją i stwierdziła:
- Moja droga Meredith, jest jeszcze dla ciebie nadzieja.
S
R
ROZDZIAA ÓSMY
Z kostką mocno przewiązaną bandażem Ruthie krzątała się po
białej jak cukier plaży, pomagając w przygotowaniach do ele-
ganckiego, ale skromnego ślubu Jackie Hammond i Stevena
Rollinsa.
Ogromne parasole ocieniały okrągłe stoły nakryte lnem, przy
których miało się odbyć przyjęcie. Mniejszy, prostokątny stół
służył za bufet. Na jednym jego końcu stała taca obrotowa z
owocami, na drugim taca pełna serów i przystawek, pośrodku
wiaderko z szampanem, waza z ponczem i ciasto weselne
ozdobione fiołkami.
Ruthie, odkąd pracowała w La Torchere, asystowała przy wielu
weselach, ale tego dnia była niespokojna, niemal panicznie
wystraszona zbliżającą się uroczystością. Nie miała pojęcia,
dlaczego tak się dzieje, przecież lubiła podniosły, a zarazem
pełen nadziei i radości nastrój, kiedy to dwoje ludzi łączy swo-
je losy. Być może na jej samopoczucie wpłynęła zaduma nad
własnym losem, choć z drugiej strony od dawna była już sa-
motną wdową i przywykła do tego stanu.
Tacę z kryształowymi, wysokimi kieliszkami do szampana
postawiła obok wiaderka. Nieopodal, przy brzegu cicho szu-
miącego oceanu, gromadzili się pierwsi goście.
W pewnej chwili zle stąpnęła i w skręconej kostce po-
S
R
czuła lekkie ukłucie, uszczypnięcie ledwie. Natychmiast po-
myślała o Diegu. Znowu.
Od tamtego ranka, kiedy obudziła się na kanapie trochę zła, że
usnęła w obecności gościa, nie tylko myślała o nim, ale niemal
nieustannie przebywała w jego towarzystwie. Zjawiał się każ-
dego ranka, by zbadać skręconą kostkę. Chociaż powtarzała
mu, że nie ma takiej potrzeby, Diego upominał ją, by nie pró-
bowała nawet dyskutować z lekarzem, który musi kierować się
kodeksem etycznym i nie wolno mu pozostawić pacjentki bez
należytej opieki.
Takie postawienie sprawy denerwowało ją. Zamiast pacjentką,
wolałaby być... lepiej nie myśleć. Jej pragnienia się nie liczą.
Na dodatek, gdzie by się nie ruszyła, Diego już tam był lub
pojawiał się po chwili. Zupełnie jakby ktoś celowo chciał ich
zbliżyć. Nie mogła tego zrozumieć.
Na domiar złego tej nocy, kiedy jedli kanapki z serem i wy-
mienili przyprawiający o zawrót głowy pocałunek, nie odebrała
wiadomości od szefa nocnej zmiany, który złożył na nią raport
do kierowniczki. Ów incydent wytrÄ…ciÅ‚ Ruthie z równowagi.
Kiedy wspomniała Diegowi o nieodebranym wezwaniu, przy-
znał, że wyłączył pager po to, żeby mogła odpocząć. Chciała
się rozzłościć, lecz na myśl, że się o nią troszczy, zrobiło się jej
gorąco. Mimo to nie mogła ryzykować utraty pracy dla kogoś,
kto wyjedzie stąd, nim lato się skończy. Tymczasem jej głupie
serce waliło jak oszalałe za każdym razem, kiedy tylko na nie-
go spojrzała.
Ofuknęła się, rozdrażniona, chcąc pozbyć się przewrotnych
myśli, podeszła do kobiety odpowiedzialnej za organizację
uroczystości, i spytała:
S
R
Mogę w czymś jeszcze pomóc?
Już gotowe. Wygląda na to, że zaraz się zacznie.
Rzeczywiście, młoda para czekała już pod drewnianą altaną,
przystrojoną girlandami z roślin, tiulu i purpurowych orchidei,
na tle błękitnego nieba i kobaltowego morza.
Oblubienica, Jackie Hammond, miała na sobie białą sukienkę
do kolan, podkreślającą jej pełne, krągłe kształty. Z czarnych
włosów spływał na ramiona drapowany welon. W rękach
trzymała bukiecik orchidei. Zarówno pan młody, jak i jego
świadek, starszy, muskularny mężczyzna, byli w czarnych gar-
niturach z białymi gozdzikami.
Splendoru dodawało cudowne otoczenie, ale prawdziwe piękno
ujawniało się w pełnej adoracji wymianie spojrzeń między za-
kochanymi. Na ów widok serce Ruthie przepełniała słodycz.
- Czyż historia tych dwojga nie jest jedną z najbardziej roman-
tycznych opowieści miłosnych na świecie? - zapyta ła dziew-
czyna z obsługi.
Ruthie pokręciła głową.
Nic nie wiem o nich.
Złotko, zupełnie jak w bajce. Jackie ofiarowała swoje jajeczka
kuzynce. Na skutek pomyłki w laboratorium niektóre z tych [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl