[ Pobierz całość w formacie PDF ]
prawdziwego imienia przyjaciółki. Trudno pytać kogoś ze słu\by o "Bee". Mimo to odwa\yła się, odło\yła
jednak szybko słuchawkę, nie będąc pewna, czy została zrozumiana.
A mo\e Bee nie podeszła sama do telefonu, bo jest ju\ w drodze do niej? W takim razie powinna niedługo
nadjechać. Emmanuelle zajęła znowu swój punkt obserwacyjny. A mo\e miała wypadek? Jeszcze coś
przyszło jej do głowy: mo\e Bee nie wie, który to dom, i błądzi ju\ od kilku godzin w labiryncie uliczek? A
przecie\ one wszystkie są podobne do siebie, mają jakieś niemo\liwe do wypowiedzenia nazwy, pisane do
tego syjamskimi literami. Gdyby Bee zabłądziła, nie byłoby w tym nic dziwnego.
Ale z drugiej strony Bee mieszka w Bangkoku ju\ cały rok, powinna więc znać dobrze te okolice. Ona sama
jest tu dopiero od dwóch tygodni, a daje sobie niezle radę. A więc, czy to mo\liwe, \e Bee rzeczywiście
zabłądziła? Nawet gdyby miała się trochę spóznić, powinna być u niej co najmniej od dwóch godzin. A
gdyby nie wiedziała, w którym domu Emmanuelle mieszka, mogła przecie\ zadzwonić i poprosić, aby po
nią wyszła.
A właściwie dlaczego sama nie pojedzie do Bee? Dopiero teraz uświadomiła sobie, \e zapomniała wziąć od
niej adres. Marie-Anne powiedziała, \e Bee jest siostrą attache marynarki amerykańskiej. Informacja trochę
za bardzo mglista. Emmanuelle nie miała odwagi zadzwonić do ambasady amerykańskiej po bardziej
dokładne dane. Ale właściwie, dlaczego nie? Tylko, \e znowu ten problem z nazwiskiem. Przecie\ w
ambasadzie amerykańskiej jest niejeden attache morski. I w jakim języku miałaby zadawać pytania?
Ale zaraz? Dlaczego nie pomyślała o tym wcześniej? Wystarczy przecie\ zadzwonić do Marie-Anne! I w
tym samym momencie, kiedy ten pomysł przychodził jej do głowy, Emmanuelle wzdryga się - czy ma
zdradzić się przed tą dziewczyną o zielonych oczach, \e czeka na Bee? Narazić się na jej sarkastyczne
uwagi? Zraniona duma nie pozwala jej przyznać się przed Marie-Anne, \e Bee spóznia się na ich spotkanie,
\e nie odwzajemnia pragnienia Emmanuelle, \e ta czuła kochanka z wczorajszego dnia jest dziś niewierna.
Emmanuelle jest ju\ pewna, \e Bee nie przyjedzie; ani teraz, ani pózniej, po południu, ani jutro. Wczoraj
uległa czarowi, który okazał się silniejszy od niej, ale potem, kiedy po\egnała się ju\ z Emmanuelle,
opamiętała się. Nie kocha jej, nie kocha w ogóle kobiet, te igraszki wydają jej się bzdurne i nudne, ju\ po
fakcie wydała się sobie-jak sama to określała - głupia. Nie jest te\ wykluczone, \e wstydzi się teraz swojego
porywu \ądzy. Z pewnością ma określone przekonania religijne, zasady moralne, które sprawiają, \e \ałuje
ka\dorazowo lubie\nych igraszek, jakim nie potrafiła się oprzeć. Właściwie Emmanuelle nie wie o niej nic:
mieszka sama, chyba bez kochanka, bo przecie\ w domu brata, no i bez kochanki, to więcej ni\ pewne.
Chyba \e... W myśli Emmanuelle wkrada się kolejna hipoteza: czy\by Bee miała jednak kochanka? Czy\by
wczoraj oszukiwała? Ale nie, trudno w to uwierzyć... A więc kochanek, któremu Bee przyznała się do tego
występku, on zaś jest zazdrosny, urządził jej scenę i za\ądał, aby ju\ nigdy nie spotykała się z Emmanuelle...
Z pewnością tak właśnie było, Emmanuelle jest o tym przekonana.
Ale w chwilę pózniej czuje, \e to podejrzenie blednie, powraca więc do swoich poprzednich przypuszczeń,
które wydały jej się bardziej naturalne i bardziej jej odpowiadały. Ciało pięknej Bee jest ponętniejsze dla
kobiet, ni\ dla mę\czyzn. Teraz, kiedy Emmanuelle jest o tym w pełni przekonana, zdaje sobie sprawę, \e
wie niewiele więcej, chocia\ jakie mo\e istnieć lepsze wytłumaczenie nieobecności Bee, ni\ to, \e
przypuszczalnie uprawia akurat miłość ze wspaniałą dziewczyną? Czy fortuna uśmiechnie się do niej, czy
Emmanuelle będzie w rozterce, gdy tamta wróci z randki? Podniecona tą myślą oddala emocje i [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szamanka888.keep.pl
prawdziwego imienia przyjaciółki. Trudno pytać kogoś ze słu\by o "Bee". Mimo to odwa\yła się, odło\yła
jednak szybko słuchawkę, nie będąc pewna, czy została zrozumiana.
A mo\e Bee nie podeszła sama do telefonu, bo jest ju\ w drodze do niej? W takim razie powinna niedługo
nadjechać. Emmanuelle zajęła znowu swój punkt obserwacyjny. A mo\e miała wypadek? Jeszcze coś
przyszło jej do głowy: mo\e Bee nie wie, który to dom, i błądzi ju\ od kilku godzin w labiryncie uliczek? A
przecie\ one wszystkie są podobne do siebie, mają jakieś niemo\liwe do wypowiedzenia nazwy, pisane do
tego syjamskimi literami. Gdyby Bee zabłądziła, nie byłoby w tym nic dziwnego.
Ale z drugiej strony Bee mieszka w Bangkoku ju\ cały rok, powinna więc znać dobrze te okolice. Ona sama
jest tu dopiero od dwóch tygodni, a daje sobie niezle radę. A więc, czy to mo\liwe, \e Bee rzeczywiście
zabłądziła? Nawet gdyby miała się trochę spóznić, powinna być u niej co najmniej od dwóch godzin. A
gdyby nie wiedziała, w którym domu Emmanuelle mieszka, mogła przecie\ zadzwonić i poprosić, aby po
nią wyszła.
A właściwie dlaczego sama nie pojedzie do Bee? Dopiero teraz uświadomiła sobie, \e zapomniała wziąć od
niej adres. Marie-Anne powiedziała, \e Bee jest siostrą attache marynarki amerykańskiej. Informacja trochę
za bardzo mglista. Emmanuelle nie miała odwagi zadzwonić do ambasady amerykańskiej po bardziej
dokładne dane. Ale właściwie, dlaczego nie? Tylko, \e znowu ten problem z nazwiskiem. Przecie\ w
ambasadzie amerykańskiej jest niejeden attache morski. I w jakim języku miałaby zadawać pytania?
Ale zaraz? Dlaczego nie pomyślała o tym wcześniej? Wystarczy przecie\ zadzwonić do Marie-Anne! I w
tym samym momencie, kiedy ten pomysł przychodził jej do głowy, Emmanuelle wzdryga się - czy ma
zdradzić się przed tą dziewczyną o zielonych oczach, \e czeka na Bee? Narazić się na jej sarkastyczne
uwagi? Zraniona duma nie pozwala jej przyznać się przed Marie-Anne, \e Bee spóznia się na ich spotkanie,
\e nie odwzajemnia pragnienia Emmanuelle, \e ta czuła kochanka z wczorajszego dnia jest dziś niewierna.
Emmanuelle jest ju\ pewna, \e Bee nie przyjedzie; ani teraz, ani pózniej, po południu, ani jutro. Wczoraj
uległa czarowi, który okazał się silniejszy od niej, ale potem, kiedy po\egnała się ju\ z Emmanuelle,
opamiętała się. Nie kocha jej, nie kocha w ogóle kobiet, te igraszki wydają jej się bzdurne i nudne, ju\ po
fakcie wydała się sobie-jak sama to określała - głupia. Nie jest te\ wykluczone, \e wstydzi się teraz swojego
porywu \ądzy. Z pewnością ma określone przekonania religijne, zasady moralne, które sprawiają, \e \ałuje
ka\dorazowo lubie\nych igraszek, jakim nie potrafiła się oprzeć. Właściwie Emmanuelle nie wie o niej nic:
mieszka sama, chyba bez kochanka, bo przecie\ w domu brata, no i bez kochanki, to więcej ni\ pewne.
Chyba \e... W myśli Emmanuelle wkrada się kolejna hipoteza: czy\by Bee miała jednak kochanka? Czy\by
wczoraj oszukiwała? Ale nie, trudno w to uwierzyć... A więc kochanek, któremu Bee przyznała się do tego
występku, on zaś jest zazdrosny, urządził jej scenę i za\ądał, aby ju\ nigdy nie spotykała się z Emmanuelle...
Z pewnością tak właśnie było, Emmanuelle jest o tym przekonana.
Ale w chwilę pózniej czuje, \e to podejrzenie blednie, powraca więc do swoich poprzednich przypuszczeń,
które wydały jej się bardziej naturalne i bardziej jej odpowiadały. Ciało pięknej Bee jest ponętniejsze dla
kobiet, ni\ dla mę\czyzn. Teraz, kiedy Emmanuelle jest o tym w pełni przekonana, zdaje sobie sprawę, \e
wie niewiele więcej, chocia\ jakie mo\e istnieć lepsze wytłumaczenie nieobecności Bee, ni\ to, \e
przypuszczalnie uprawia akurat miłość ze wspaniałą dziewczyną? Czy fortuna uśmiechnie się do niej, czy
Emmanuelle będzie w rozterce, gdy tamta wróci z randki? Podniecona tą myślą oddala emocje i [ Pobierz całość w formacie PDF ]