[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Na nieszczęściu innych, jak i na kataklizmie, można ubić interes. I to niejeden! Krucjaty
zawsze przynosiły ich organizatorom i uczestnikom krociowe zyski. Podczas wojny z Irakiem
największą popularnością w Jerozolimie cieszył się lokal, który zorganizował "Ostatni bal
przed końcem świata".
64
Szaleńcze oczekiwania trochę się rozmyły w katolicyzmie, gdzie nie wiadomo już, która
opcja ma więcej zwolenników: czy oczekiwanie na apokalipsę, czy ochrona nienarodzonych.
Ale niezadowoleni z oficjalnego kursu swego Kościoła zawsze mogą liczyć na miejsce w
jakiejś "przytulnej" sekcie apokaliptyków, którzy szykują się do rychłego końca świata, a
kiedy już kończą im się zapasy pieniędzy, popełniają zbiorowe samobójstwa.
Sekty apokaliptyków uważa się za najgrozniejsze, ponieważ dążą one świadomie i celowo
do eliminacji z życia własnych członków, czyli siebie. Fenomenem może się wydawać,
dlaczego ludzie - i to zwykle wykształceni i inteligentni - dają się aż tak zwieść, że umierają
mając nadzieję na lepsze życie?
A czy to w czymś różni się od głównej nadziei chrześcijan wszelkich odłamów? Przecież oni
też marzą o lepszym życiu po śmierci. Dlaczego więc bulwersują się, kiedy grupa fanatyków
próbuje przyśpieszyć dzień swego wyzwolenia z więzów materii? Czy ich bulwersacja to
tylko brak zdolności logicznego myślenia?
Myślę, że to coś o wiele poważniejszego. Można powtarzać sobie legendę o lepszym życiu
po śmierci, ale strach przed spojrzeniem śmierci w oczy okazuje się silniejszy. Kapłan
podczas mszy żałobnej wzywa "Alleluja!" (co znaczy weselmy się), na co wierni wznoszą
lament aż po same niebiosa. Wielu w ostatniej chwili ma wątpliwości, czy rzeczywiście trafią
do raju i czy w ogóle istnieje życie po śmierci? Dlatego ludziom nie spieszno z umieraniem. I
całe szczęście. Ich nieszczęście jednak polega na tym, że uwierzyli, iż lepsze życie i spokój
mogą mieć tylko PO śmierci. Komu uwierzyli? Czyżby apokaliptykom?
Podobne poglądy głoszą nie tylko księża i pastorzy. Podziela je wielu mistrzów i nauczycieli
jogi, dżinizmu, judaizmu... I to te poglądy powodują, że ludzie zamiast cieszyć się życiem,
myślą o nim jako o czymś okropnym. I zamiast cieszyć się życiem po śmierci, też usiłują go
uniknąć. Rozsądni, wykształceni ludzie do pewnego czasu śmieją się z infantylnych
opowieści o piekle, czyśćcu i raju, ale kiedy zbliża się śmierć, na wszelki wypadek coraz
częściej starają się zapewnić sobie znaczące miejsce w "niebie". Widząc tę potrzebę
starszych dewotek biskupi w kilku krajach Ameryki Aacińskiej wprowadzili sprzedaż biletów w
jedną stronę, z gwarancjami dobrej obsługi. Cena - bagatela - kilka tysięcy dolarów. Ale cóż
to jest wobec wieczności! Najlepszą gwarancją skuteczności usługi jest fakt, że reklamacji
dotychczas nie było. Nawet nikt z tej ekipy nie pojawił się na regresingu! Może dlatego, że
jeszcze za wcześnie?
Dążenie do uszczęśliwienia się przez zagładę można obserwować w wielu kręgach
kulturowych. Ciągnie się to za ludzkością chyba kilka milionów lat. A może jest nawet
starsze, niż historia gatunku ludzkiego? Rzecz w tym, że dążenie do kataklizmów przybiera
coraz mniejsze znaczenie. Kiedyś to były kataklizmy....
Istnieje pewna historia mówiąca o zagładzie planety Eleusis znajdującej się tam, gdzie dziś
jest pas planetoid - miedzy Marsem a Saturnem. Jej zagłada nastąpiła kilka milionów lat
temu, zanim na Ziemi pojawiła się ludzka forma. Legenda mówi, że mieszkańcy Eleusis
pragnęli wyzwolić się z więzów materii i wrócić do Boga. Ponieważ jednak materia ich zbyt
pociągała, to postanowili ją znienawidzić. Mieli nadzieję, że kiedy zniszczą siebie i swą
planetę, to już żadna siła nie zmusi ich do inkarnacji.
Jakże się pomylili... Wszyscy podobno trafili na Ziemię. I ci zli, i dobrzy. A charakteryzować
się mieli ogromną żądzą niszczenia. Niektórzy twierdzą, że to spośród nich wyrosły takie
sławy jak Hitler i jego świta. Być może, choć cele tej ekipy były nieco inne: poprzez
zniszczenie "niedoskonałych" ras, chcieli uczynić z Ziemi miejsce rajskiego życia dla
wybranych. Ta koncepcja raczej jednak trąci inspiracją satanizmem. Jak zapowiada ten nurt,
to słudzy Szatana odziedziczą Ziemię, gdy wszystkich innych Bóg powoła do Nieba.
Niektórzy zaś byli pewni, że czynią to dla inkarnujących się Atlantów.
65
Załóżmy, że - jak w każdej bajce - i w tych koncepcjach jest trochę prawdy. Załóżmy, bo
przecież pożądanie śmierci nie jest czymś aż tak oczywistym dla ludzi, jak chcieliby to
niektórzy widzieć. Zwykli ludzie są do życia bardzo przywiązani. Ale... po pewnym czasie
treningu można im wmówić nawet miłość do śmierci! Właśnie dlatego wielu satanistów za [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szamanka888.keep.pl
Na nieszczęściu innych, jak i na kataklizmie, można ubić interes. I to niejeden! Krucjaty
zawsze przynosiły ich organizatorom i uczestnikom krociowe zyski. Podczas wojny z Irakiem
największą popularnością w Jerozolimie cieszył się lokal, który zorganizował "Ostatni bal
przed końcem świata".
64
Szaleńcze oczekiwania trochę się rozmyły w katolicyzmie, gdzie nie wiadomo już, która
opcja ma więcej zwolenników: czy oczekiwanie na apokalipsę, czy ochrona nienarodzonych.
Ale niezadowoleni z oficjalnego kursu swego Kościoła zawsze mogą liczyć na miejsce w
jakiejś "przytulnej" sekcie apokaliptyków, którzy szykują się do rychłego końca świata, a
kiedy już kończą im się zapasy pieniędzy, popełniają zbiorowe samobójstwa.
Sekty apokaliptyków uważa się za najgrozniejsze, ponieważ dążą one świadomie i celowo
do eliminacji z życia własnych członków, czyli siebie. Fenomenem może się wydawać,
dlaczego ludzie - i to zwykle wykształceni i inteligentni - dają się aż tak zwieść, że umierają
mając nadzieję na lepsze życie?
A czy to w czymś różni się od głównej nadziei chrześcijan wszelkich odłamów? Przecież oni
też marzą o lepszym życiu po śmierci. Dlaczego więc bulwersują się, kiedy grupa fanatyków
próbuje przyśpieszyć dzień swego wyzwolenia z więzów materii? Czy ich bulwersacja to
tylko brak zdolności logicznego myślenia?
Myślę, że to coś o wiele poważniejszego. Można powtarzać sobie legendę o lepszym życiu
po śmierci, ale strach przed spojrzeniem śmierci w oczy okazuje się silniejszy. Kapłan
podczas mszy żałobnej wzywa "Alleluja!" (co znaczy weselmy się), na co wierni wznoszą
lament aż po same niebiosa. Wielu w ostatniej chwili ma wątpliwości, czy rzeczywiście trafią
do raju i czy w ogóle istnieje życie po śmierci? Dlatego ludziom nie spieszno z umieraniem. I
całe szczęście. Ich nieszczęście jednak polega na tym, że uwierzyli, iż lepsze życie i spokój
mogą mieć tylko PO śmierci. Komu uwierzyli? Czyżby apokaliptykom?
Podobne poglądy głoszą nie tylko księża i pastorzy. Podziela je wielu mistrzów i nauczycieli
jogi, dżinizmu, judaizmu... I to te poglądy powodują, że ludzie zamiast cieszyć się życiem,
myślą o nim jako o czymś okropnym. I zamiast cieszyć się życiem po śmierci, też usiłują go
uniknąć. Rozsądni, wykształceni ludzie do pewnego czasu śmieją się z infantylnych
opowieści o piekle, czyśćcu i raju, ale kiedy zbliża się śmierć, na wszelki wypadek coraz
częściej starają się zapewnić sobie znaczące miejsce w "niebie". Widząc tę potrzebę
starszych dewotek biskupi w kilku krajach Ameryki Aacińskiej wprowadzili sprzedaż biletów w
jedną stronę, z gwarancjami dobrej obsługi. Cena - bagatela - kilka tysięcy dolarów. Ale cóż
to jest wobec wieczności! Najlepszą gwarancją skuteczności usługi jest fakt, że reklamacji
dotychczas nie było. Nawet nikt z tej ekipy nie pojawił się na regresingu! Może dlatego, że
jeszcze za wcześnie?
Dążenie do uszczęśliwienia się przez zagładę można obserwować w wielu kręgach
kulturowych. Ciągnie się to za ludzkością chyba kilka milionów lat. A może jest nawet
starsze, niż historia gatunku ludzkiego? Rzecz w tym, że dążenie do kataklizmów przybiera
coraz mniejsze znaczenie. Kiedyś to były kataklizmy....
Istnieje pewna historia mówiąca o zagładzie planety Eleusis znajdującej się tam, gdzie dziś
jest pas planetoid - miedzy Marsem a Saturnem. Jej zagłada nastąpiła kilka milionów lat
temu, zanim na Ziemi pojawiła się ludzka forma. Legenda mówi, że mieszkańcy Eleusis
pragnęli wyzwolić się z więzów materii i wrócić do Boga. Ponieważ jednak materia ich zbyt
pociągała, to postanowili ją znienawidzić. Mieli nadzieję, że kiedy zniszczą siebie i swą
planetę, to już żadna siła nie zmusi ich do inkarnacji.
Jakże się pomylili... Wszyscy podobno trafili na Ziemię. I ci zli, i dobrzy. A charakteryzować
się mieli ogromną żądzą niszczenia. Niektórzy twierdzą, że to spośród nich wyrosły takie
sławy jak Hitler i jego świta. Być może, choć cele tej ekipy były nieco inne: poprzez
zniszczenie "niedoskonałych" ras, chcieli uczynić z Ziemi miejsce rajskiego życia dla
wybranych. Ta koncepcja raczej jednak trąci inspiracją satanizmem. Jak zapowiada ten nurt,
to słudzy Szatana odziedziczą Ziemię, gdy wszystkich innych Bóg powoła do Nieba.
Niektórzy zaś byli pewni, że czynią to dla inkarnujących się Atlantów.
65
Załóżmy, że - jak w każdej bajce - i w tych koncepcjach jest trochę prawdy. Załóżmy, bo
przecież pożądanie śmierci nie jest czymś aż tak oczywistym dla ludzi, jak chcieliby to
niektórzy widzieć. Zwykli ludzie są do życia bardzo przywiązani. Ale... po pewnym czasie
treningu można im wmówić nawet miłość do śmierci! Właśnie dlatego wielu satanistów za [ Pobierz całość w formacie PDF ]