[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powiedzieć ci, że się leczę i że ani się obejrzę, a będę jak nowy. Dzięki za radę dotyczącą
mojego, jak by to powiedzieć, zdrowia.
Poczułam, jak na twarz wstępuje mi blady uśmiech, a ciężar obawy powoli znika. Ze Scottem
było wszystko w porządku.
- Miło było cię poznać, Noro Grey. Kto wie, może to nie było nasze ostatnie spotkanie, może
nasze ścieżki przetną się jeszcze kiedyś w przyszłości. - Znów chwila przerwy, -Jeszcze
jedno. Sprzedałem mustanga, za bardzo rzucał się w oczy. Nie ekscytuj się za bardzo, ale za
nadwyżkę kasy kupiłem ci mały drobiazg. Podobno miałaś na oku volkswagena... Właściciel
ci go jutro przywiezie. Zapłaciłem za pełny bak, więc możesz zaszaleć.
Wiadomość przebrzmiała, ale ja ciągłe gapiłam się na telefon, Volkswagen? Dla mnie?
Byłam oszołomiona ze szczęścia i zaskoczenia. Samochód! Scott kupił mi samochód! %7łeby
mu się odwdzięczyć, skasowałam wiadomość, wymazując jedyny dowód tego, że do mnie
dzwonił. Jeżeli pokera go znajdzie, to nie przeze mnie, chociaż nie podejrzewałam, żeby
udało im się go odszukać.
Zadzwoniłam do mamy - dłużej nie mogłam już tego odwlekać. Dziś w nocy omal nie
umarłam. Postanowiłam
zmienić swoje życie, poprawić się i zacząć od nowa, najlepiej już teraz. Ostatnią rzeczą
stojącą mi na przeszkodzie był ten telefon.
- Nora? - odezwała się spanikowanym głosem mama. -Detektyw do mnie dzwonił, już jadę do
domu. Wszystko w porządku? Powiedz, że wszystko jest okej?!
- Teraz już tak - odparłam, z trudem łapiąc oddech.
- Słoneczko, tak cię kocham. Wiesz o tym, prawda? -Mama płakała przez telefon.
- Znam prawdę. Chwila ciszy.
- Znam prawdę o tym, co się zdarzyło szesnaście lat temu - powiedziałam wyrazniej.
- O czym ty mówisz? Już prawie dotarłam, ciągle się trzęsę i nie mogę przestać, od kiedy
rozmawiałam z tym detektywem. Jestem w kompletnej rozsypce! Czy oni w ogóle wiedzą,
kim jest ten gość, ten Rixon? Czego od ciebie chciał? Nie rozumiem, jak się w to wszystko
wplątałaś.
- Nie mogłaś mi po prostu powiedzieć? - zapytałam z oczami pełnymi łez.
- Kochanie?
-Noro. Już nie jestem małą dziewczynką. A ty mnie przez te wszystkie lata okłamywałaś... Za
każdym razem, kiedy wściekałam się na Marcie, kiedy obgadywałyśmy Millarów jako głupie
nowobogackie bezguścia... - nie mogłam mówić już dłużej.
Wcześniej gotowałam się z wściekłości, ale tego, co teraz czułam, nie mogłam zrozumieć.
Byłam... zdenerwowana? Zmęczona? Zagubiona i niepewna? Moi rodzice zaczęli od
przysługi dla Hanka Millara, ale potem pokochali nawzajem siebie ... i mnie. Udawało się
nam. Byliśmy szczęśliwi. Mój Ojciec już nie żył, ale ciągle o mnie myślał i ciągle mnie
kochał. Chciałby, żebym próbowała ocalić to, co pozostało z naszej rodziny, zamiast uciekać
od mamy.
Ja też tego chciałam.
Wzięłam głęboki oddech.
- Kiedy dojedziesz, musimy porozmawiać o Hanku Millarze.
Zagrzałam w mikrofalówce kubek czekolady i zabrałam ze sobą do sypialni. W pierwszej
chwili bałam się być tu sama, wiedząc, że Rixon może gdzieś krążyć. Potem ogarnął mnie
spokój. Nie wiem dlaczego, ale jakimś cudem wiedziałam, że jestem bezpieczna. Próbowałam
przypomnieć sobie, co takiego wydarzyło się w sterowni chwilę przedtem, zanim zemdlałam.
Patch wszedł do pomieszczenia...
... A następnie ja odleciałam. Bardzo mnie to frustrowało, bo czułam, że pamiętam trochę
więcej - byłam tuż-tuż od przypomnienia sobie, a wiedziałam, że to coś ważnego.
Po chwili przestałam zmuszać pamięć do przywoływania przeszłości, bo dotarło do mnie coś
groznego. Mój biologiczny ojciec żył. Hank Miliar dał mi życie, a potem mnie oddał, aby
zapewnić mi bezpieczeństwo. Chwilowo nie miałam najmniejszej ochoty na kontakt z nim -
sama myśl o zbliżeniu się do niego była zbyt bolesna, bo oznaczałaby przyznanie, że to on
jest moim ojcem. Wystarczająco trudno było pamiętać twarz mojego prawdziwego ojca, nie
chciałam zastępować tego wizerunku ani sprawić, że jeszcze szybciej zblednie. Postanowiłam
zostawić Hanka Millara tam, gdzie był - daleko ode mnie. Zastanawiałam się, czy kiedyś
zmienię zdanie, i na samą myśl o tym czułam przerażenie. Lęk budził we mnie nie tylko fakt,
że miałam inne, ukryte życie, ale poczucie, że jeśli odkryję prawdę o tamtym nieznanym
życiu, to, które znałam, zmieni się na zawsze.
Nie miałam ochoty dłużej zastanawiać się nad Hankiem,
ale jedno mi wciąż nie pasowało. Hank ukrył mnie jako dziecko, żeby mnie ratować przed
Rixonem, ponieważ byłam dziewczynką. A co z Marcie? Z... moją siostrą? Miała
tyle samo jego krwi, co ja, dlaczego więc jej nie ukrył? Próbowałam jakoś rozwiązać tę
zagadkę, ale nic mi nie przychodziło do głowy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szamanka888.keep.pl
powiedzieć ci, że się leczę i że ani się obejrzę, a będę jak nowy. Dzięki za radę dotyczącą
mojego, jak by to powiedzieć, zdrowia.
Poczułam, jak na twarz wstępuje mi blady uśmiech, a ciężar obawy powoli znika. Ze Scottem
było wszystko w porządku.
- Miło było cię poznać, Noro Grey. Kto wie, może to nie było nasze ostatnie spotkanie, może
nasze ścieżki przetną się jeszcze kiedyś w przyszłości. - Znów chwila przerwy, -Jeszcze
jedno. Sprzedałem mustanga, za bardzo rzucał się w oczy. Nie ekscytuj się za bardzo, ale za
nadwyżkę kasy kupiłem ci mały drobiazg. Podobno miałaś na oku volkswagena... Właściciel
ci go jutro przywiezie. Zapłaciłem za pełny bak, więc możesz zaszaleć.
Wiadomość przebrzmiała, ale ja ciągłe gapiłam się na telefon, Volkswagen? Dla mnie?
Byłam oszołomiona ze szczęścia i zaskoczenia. Samochód! Scott kupił mi samochód! %7łeby
mu się odwdzięczyć, skasowałam wiadomość, wymazując jedyny dowód tego, że do mnie
dzwonił. Jeżeli pokera go znajdzie, to nie przeze mnie, chociaż nie podejrzewałam, żeby
udało im się go odszukać.
Zadzwoniłam do mamy - dłużej nie mogłam już tego odwlekać. Dziś w nocy omal nie
umarłam. Postanowiłam
zmienić swoje życie, poprawić się i zacząć od nowa, najlepiej już teraz. Ostatnią rzeczą
stojącą mi na przeszkodzie był ten telefon.
- Nora? - odezwała się spanikowanym głosem mama. -Detektyw do mnie dzwonił, już jadę do
domu. Wszystko w porządku? Powiedz, że wszystko jest okej?!
- Teraz już tak - odparłam, z trudem łapiąc oddech.
- Słoneczko, tak cię kocham. Wiesz o tym, prawda? -Mama płakała przez telefon.
- Znam prawdę. Chwila ciszy.
- Znam prawdę o tym, co się zdarzyło szesnaście lat temu - powiedziałam wyrazniej.
- O czym ty mówisz? Już prawie dotarłam, ciągle się trzęsę i nie mogę przestać, od kiedy
rozmawiałam z tym detektywem. Jestem w kompletnej rozsypce! Czy oni w ogóle wiedzą,
kim jest ten gość, ten Rixon? Czego od ciebie chciał? Nie rozumiem, jak się w to wszystko
wplątałaś.
- Nie mogłaś mi po prostu powiedzieć? - zapytałam z oczami pełnymi łez.
- Kochanie?
-Noro. Już nie jestem małą dziewczynką. A ty mnie przez te wszystkie lata okłamywałaś... Za
każdym razem, kiedy wściekałam się na Marcie, kiedy obgadywałyśmy Millarów jako głupie
nowobogackie bezguścia... - nie mogłam mówić już dłużej.
Wcześniej gotowałam się z wściekłości, ale tego, co teraz czułam, nie mogłam zrozumieć.
Byłam... zdenerwowana? Zmęczona? Zagubiona i niepewna? Moi rodzice zaczęli od
przysługi dla Hanka Millara, ale potem pokochali nawzajem siebie ... i mnie. Udawało się
nam. Byliśmy szczęśliwi. Mój Ojciec już nie żył, ale ciągle o mnie myślał i ciągle mnie
kochał. Chciałby, żebym próbowała ocalić to, co pozostało z naszej rodziny, zamiast uciekać
od mamy.
Ja też tego chciałam.
Wzięłam głęboki oddech.
- Kiedy dojedziesz, musimy porozmawiać o Hanku Millarze.
Zagrzałam w mikrofalówce kubek czekolady i zabrałam ze sobą do sypialni. W pierwszej
chwili bałam się być tu sama, wiedząc, że Rixon może gdzieś krążyć. Potem ogarnął mnie
spokój. Nie wiem dlaczego, ale jakimś cudem wiedziałam, że jestem bezpieczna. Próbowałam
przypomnieć sobie, co takiego wydarzyło się w sterowni chwilę przedtem, zanim zemdlałam.
Patch wszedł do pomieszczenia...
... A następnie ja odleciałam. Bardzo mnie to frustrowało, bo czułam, że pamiętam trochę
więcej - byłam tuż-tuż od przypomnienia sobie, a wiedziałam, że to coś ważnego.
Po chwili przestałam zmuszać pamięć do przywoływania przeszłości, bo dotarło do mnie coś
groznego. Mój biologiczny ojciec żył. Hank Miliar dał mi życie, a potem mnie oddał, aby
zapewnić mi bezpieczeństwo. Chwilowo nie miałam najmniejszej ochoty na kontakt z nim -
sama myśl o zbliżeniu się do niego była zbyt bolesna, bo oznaczałaby przyznanie, że to on
jest moim ojcem. Wystarczająco trudno było pamiętać twarz mojego prawdziwego ojca, nie
chciałam zastępować tego wizerunku ani sprawić, że jeszcze szybciej zblednie. Postanowiłam
zostawić Hanka Millara tam, gdzie był - daleko ode mnie. Zastanawiałam się, czy kiedyś
zmienię zdanie, i na samą myśl o tym czułam przerażenie. Lęk budził we mnie nie tylko fakt,
że miałam inne, ukryte życie, ale poczucie, że jeśli odkryję prawdę o tamtym nieznanym
życiu, to, które znałam, zmieni się na zawsze.
Nie miałam ochoty dłużej zastanawiać się nad Hankiem,
ale jedno mi wciąż nie pasowało. Hank ukrył mnie jako dziecko, żeby mnie ratować przed
Rixonem, ponieważ byłam dziewczynką. A co z Marcie? Z... moją siostrą? Miała
tyle samo jego krwi, co ja, dlaczego więc jej nie ukrył? Próbowałam jakoś rozwiązać tę
zagadkę, ale nic mi nie przychodziło do głowy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]