[ Pobierz całość w formacie PDF ]

z zewnątrz uznałby ich za modelowe stadło warte opisania w kolorowym czasopiśmie.
- Ale w rzeczywistości było inaczej - wytrąciła Lila. Przypomniała sobie uwagę Nicka o wrogach
dzielących mał\eńskie ło\e.
- Niezupełnie. Camdenowie pasowali do siebie, ale nie powinni mieć dziecka. Tak zatruli \ycie
Nickowi, \e wcześniej zdał maturę i wyjechał na studia, \eby się od nich uwolnić. Mówili mu
wprost, \e nie zasługuje na ich miłość, \e gdyby nie był podłym bachorem, skończyłyby się
wszystkie jego problemy.
Lila dygotała na deszczu. Szkoda, \e nie mo\e teraz objąć Nicka i zapewnić, \e rodzice się na nim nie
poznali.
- Kiedy zobaczyłem koszyk z ciastem w pokoju taty, uświadomiłem sobie, \e Nick ma wreszcie fajną
dziewczynę, która go kocha tak, jak na to zasłu\ył - dodał rozpromieniony Buster.
Lila popatrzyła na niego oczyma pełnymi łez. Lepiej nie mówić, \e pokochała Nicka całym sercem i
całą duszą, ale on nie potrzebuje tej miłości. Kiedy usłyszała, jak został potraktowany, gdy kształtowały się
podstawy jego osobowości, straciła ostatnią nadzieję, \e szczera rozmowa coś między nimi zmieni.
- Do zobaczenia. Nie będę cię zatrzymywać, bo pada.
W milczeniu kiwnęła głowa, odprowadziła Bustera spojrzeniem, pochyliła głowę i pobiegła do auta.
Krople zimnego deszczu spływające po szybach były stosownym dopełnieniem łez wylewanych obficie,
gdy wsiadła do środka i wy buchnęła płaczem.
Du\o czasu minęło, nim przestała szlochać. Włączyła radio i znalazła lokalną stację nadającą muzykę
jazzową. Lubiła jej słuchać. Gdy w końcu ruszyła, zaczął padać śnieg, więc zwolniła i w \ółwim tempie
jechała w stronę miasta. Spiker zapowiedział, \e Lena Horn zaśpiewa  Someone To Watch Over Me".
Zaopiekuj się mną... Rozmarzona prowadziła niezbyt uwa\nie. Zorientowała się, \e auto coraz bardziej
zwalnia, więc
nacisnęła mocniej pedał gazu i dotknęła radiowego przełącznika, \eby zmienić stację. Dość
melancholii, bo znów się rozpłacze.
Nagle wjechała na oblodzony odcinek jezdni. Samochód wykonał pełny obrót. Wystarczyły
sekundy, \eby Lila straciła panowanie nad kierownicą i uderzyła w przydro\ne drzewo. Głowa
opadła na kierownicę, ale w tej samej chwili otworzyła się poduszka powietrzna. Z głośnika sączyły
się nadal jazzowe standardy. Oszołomiona Lila siedziała bezwładnie w fotelu. Przed oczyma jak w
kalejdoskopie migały jej pojedyncze obrazy z całego \ycia. Z Nickiem na koncercie i w jego
objęciach. Z mamą na pla\y. Twarz Nicka, kiedy się \egnali.
Serce waliło jej jak młotem, przed oczyma migały plamy oślepiającego światła. Nie potrafiła
zebrać myśli. Nim straciła przytomność, oczyma wyobrazni zobaczyła Nicka i \ycie, które mogli
dzielić.
Nick wychodził z biurowca, gdy recepcjonistka podała mu słuchawkę.
- Proszę zanotować wiadomość - rzucił kategorycznie.
- Ta pani twierdzi, \e sprawa jest pilna.
Wziął słuchawkę i przedstawił się z jawną irytacją.
- Przepraszam za kłopot. Mówi Kitty Maxwell, matka Lili.
- Słucham panią. - Nick poczuł nagle, \e lęk ściska mu gardło.
- Córka miała wypadek. Jadę na lotnisko, ale w In-
dianie będę dopiero póznym wieczorem. Mógłby pan pojechać do szpitala i sprawdzić, co z nią?
- Proszę się nie martwić. Zaopiekuję się Lilą.
Odło\ył słuchawkę i w pośpiechu opuścił budynek.
Jechał przez miasto dość szybko, ale nie szar\ował. Losu nie mo\na oszukać. Jeśli Lila prze\yła, lekarze
zajmą się nią, jak nale\y, choćby na miejscu nie było nikogo bliskiego. Mimo wszystko pragnął jak
najszybciej znalezć się przy niej, \eby nabrała otuchy.
Zaparkował przed szpitalem i pobiegł do środka, nie widząc, co go czeka. W izbie przyjęć panował
spory ruch, ale tłoku nie było. Nick przedstawił się w recepcji jako narzeczony Lili. Wskazano mu
niewielki pokoik z zaciągniętą zasłoną. Lila siedziała na brzegu szpitalnego łó\ka. Czoło miała
zabanda\owane, palce ciasno splecione.
- Chcę stąd wyjść, panie doktorze - oznajmiła schrypniętym głosem.
- Wykluczone. Ktoś musi się panią zająć.
- Ja to zrobię - wtrącił Nick. Gotów był przysiąc na wszystkie świętości, \e nie zostawi jej bez opieki.
Chętnie zajmowałby się nią przez całe \ycie.
Podniosła głowę, ale nie ucieszyła się na jego widok. Kamienna twarz. W oczach \adnej radości, która
by go ośmieliła. Ani śladu emocji świadczących, \e jest dla niej kimś więcej ni\ tylko przeło\onym.
- Kim pan jest? - zapytał lekarz.
- To mój szef - wtrąciła Lila.
Znów to samo! Oburzony Nick chciał sprostować, \e znaczy dla niej du\o więcej, ale uświadomił
sobie, \e nie ma prawa tego robić. Zmusił Lilę, \eby zrzuciła swoją ochronną skorupę, kochał się z nią, a
potem oznajmił, \e nie mogą być razem. Czasami postępował jak ostatni drań.
- Pacjentka ma lekki wstrząs mózgu - tłumaczył mu lekarz. - To recepta na środki przeciwbólowe.
Trzeba budzić chorą co cztery godziny.
Nick schował receptę do kieszeni. Lekarz wyszedł i zostali sami. W izbie przyjęć pachniało
czystością i środkami dezynfekcyjnymi. Obok ktoś jęczał z bólu, a lekarz rozmawiał przez interkom.
- Po co przyjechałeś? - zapytała Lila oskar\yciel-skim tonem, jakby sądziła, \e nie wolno mu tutaj
być. Całkiem słusznie.
- Twoja mama mnie o to prosiła.
- Dobra, zrobiłeś swoje. Obowiązek wypełniony, więc spadaj. Dzięki, \e mnie stąd wyciągnąłeś.
Dam sobie radę.
- Jak chcesz się dostać do domu?
- Pojadę autobusem.
- Aleś ty uparta!
- Nie ja jedna.
Popatrzył na nią, świadomy, \e jak zwykle doprowadza go do szału. Nie była słodką, łagodną panienką.
Raz po raz rzucała mu wyzwanie, zmuszając do maksymalnego wysiłku.
- Zabieram cię do domu.
Lila zamilkła. Wydawała się tak krucha, \e bał się jej dotknąć, choć pragnął wziąć ją w ramiona,
poczuć na szyi ciepły oddech i rytmiczne bicie serca tu\ przy swoim, aby się upewnić, \e jest cała i
zdrowa. Przytulił ją ostro\nie i uświadomił sobie, \e cieszy się jak głupi, bo prze\yła i ma tylko wstrząs
mózgu. Najpierw siedziała sztywno, jakby kij połknęła, lecz po chwili objęła go w pasie i poło\yła mu
głowę na ramieniu. Odgarnął z czoła jasne włosy i musnął wargami skroń nad białym banda\em.
Wstrzymała oddech i odsunęła się.
- Nie męcz mnie, Nick. Proszę, nie teraz.
Miała rację. Powinien natychmiast zabrać ją ze szpitala. Potrzebowała odpoczynku. Potem będzie czas
na rozmowy i czułości. Dopiero gdy Lila zaśnie w jego ramionach, będzie miał całkowitą pewność, \e jest
bezpieczna. Pózniej spróbuje ją przekonać, \e powinni \yć razem. Wiedział teraz, \e to im było
przeznaczone.
- Zostań tu. Dowiem się, co jest potrzebne, \ebyś wyszła.
- Dokąd mam iść?
- Przestań się mądrzyć - odparł.
Bez słowa pokręciła głową. Ilekroć czuła się zagro\ona, zawsze usiłowała postawić na swoim. Trudno
się dziwić, skoro Nick postępował z nią jak najgorszy wróg. Trzeba jej dać do zrozumienia, \e nie ma się
czego bać. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl