[ Pobierz całość w formacie PDF ]
to się nie odstanie. Nie wstydzę się tego. Jesteś piękną kobietą. Postąpiłem tak,
jak postąpiłby każdy mężczyzna w takiej sytuacji.
Rachel nie była pewna, czy to do końca prawda. Nie potrafiła sobie
wyobrazić, że Steve dotyka jej w taki sposób. No ale oni nigdy nie powinni się
pobierać ani mieć dziecka.
47
RS
Wszystko w porządku? Daisy nagle ukazała się w drzwiach,
przyglądając się im obojgu z mieszaniną wyczekiwania i lęku. Skrzywiła się na
widok matki. Czemu jesteś taka czerwona? Czy coś się stało?
Rachel automatycznie sięgnęła do twarzy i spojrzała na Joego z
poczuciem winy.
Nic się nie stało, Daisy. Pan Mendez właśnie wychodzi.
Wychodzi? powtórzyła. Czyli umówiliście się już co do
poniedziałku?
Lepiej zapytaj swoją mamę oznajmił Joe bezceremonialnie. Chyba
ma jakieś wątpliwości.
Przez chwilę miał wyrzuty sumienia, gdy Rachel skierowała w jego
stronę udręczony wzrok, ale nie zamierzał udawać, że wszystko jest w
porządku, gdy wyraznie nie było.
Dlaczego? Daisy znowu spojrzała na matkę. Przecież już się
zgodziłaś.
Owszem. Ale...
Twoja mama mi nie ufa powiedział Joe obcesowo. Proponuję,
żebyś mi dała znać, kiedy coś postanowisz.
Oczy Daisy wypełniły się łzami, ale Rachel uprzedziła jej błagania.
Nie ma takiej potrzeby. Gdzie i o której mamy być w poniedziałek?
Joe westchnął głęboko.
Mój szofer przyjedzie po nią około dziewiątej rano. Daj mi znać, jeśli
znowu zmienisz zdanie.
Shelley czekała przy Eaton Court Mews, kiedy wrócił. Wyraznie trwało
to dość długo, ponieważ kawa zdążyła wystygnąć, a na jej twarzy malowało się
zniecierpliwienie.
48
RS
Gdzie, u diabła, byłeś? zapytała, gdy tylko wszedł do salonu. Co to
za wychodzenie bez słowa? Kładę się spać z tobą u boku, a kiedy się budzę,
ciebie już nie ma.
Przepraszam. Ale Joe nie miał ochoty tłumaczyć się, a kiedy pojawił
się Charles, zwrócił się do niego z pewną ulgą.
Proszę o czarną kawę poprosił. Aha, ma pan może te angielskie
mufiny? Przydałoby mi się coś gorącego i słodkiego.
Mam nadzieję, że nie chodzi ci o mnie zażartowała Shelley
łagodniejszym tonem. Zorientowała się, że to nie czas na obrzucanie się
wyzwiskami. Ale Joe tylko potrząsnął głową i wyciągnął się w wygodnym,
skórzanym fotelu.
Tylko o jedzenie.
Charles wycofał się, zanim wywiązała się kolejna sprzeczka.
Jednak zdawszy sobie sprawę, że frustracja związana z Rachel wpływa na
jego nastrój, Joe spojrzał na Shelley stojącą przy oknie.
Długo czekałaś?
Dość długo odparła, podeszła do jego fotela i usiadła na poręczy.
Powinieneś się ogolić, kochanie. Nie lubię drapania za każdym razem, gdy
mnie całujesz.
Obraz Rachel, takiej jaką widział ostatni raz, przemknął mu przed
oczami. Jak to możliwe, że wydała mu się taka pociągająca? Tak bardzo, że
gdyby jej córka im nie przerwała...
Joe, ty mnie nie słuchasz! Shelley znowu podniosła głos, a na jej
policzkach pojawiły się czerwone plamy. Gdzie byłeś?! Charles nie chciał
powiedzieć.
Za to mu płacę stwierdził Joe lakonicznie, nie reagując, gdy objęła go
za szyję. Musiałem coś zrobić. Pewne uzgodnienia na poniedziałek. Jeden z
49
RS
kolegów w Stanach poprosił mnie, żebym przywiózł mu córkę i musiałem
wszystko ustalić.
Shelley zesztywniała.
Córkę?
Tak. Spojrzał na nią. Masz jakieś zastrzeżenia?
Owszem, kilka oczy Shelley rzucały błyskawice. Po pierwsze, ile
ona ma lat?
Hm, niech pomyślę... Joe udawał, że się zastanawia, mając nadzieję,
że ta rozmowa rozweseli ich obydwoje. Kilkanaście, chyba.
Kilkanaście? Shelley jeszcze bardziej podniosła głos.
Tak. Bodajże trzynaście. Nie pamiętam dokładnie.
Och! Ulga w jej głosie była wyrazna, ale kiedy nachyliła się, by go
pocałować, Joe nie zareagował.
To będzie ciężki weekend. Zmusił ją, by się wyprostowała dokładnie
w chwili, gdy Charles ponownie wszedł do salonu. Ach, jedzenie! Powinnaś
spróbować tych mufinów, Shell. Charles sam je piecze. Są magiczne.
Cieszę się, że coś jest dla ciebie magiczne oznajmiła obrażonym
tonem, znowu wstała i przyglądała mu się rozzłoszczona. Mam nadzieję, że
to nie znaczy, że nie zobaczę cię już przed wyjazdem.
Shell...
Przyniosłem dwie filiżanki w razie gdyby pani Adair postanowiła się do
pana przyłączyć wtrącił się Charles, stawiając tacę. Podszedł do drzwi.
Proszę mnie wezwać, jeśli będzie pan jeszcze czegoś potrzebował. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szamanka888.keep.pl
to się nie odstanie. Nie wstydzę się tego. Jesteś piękną kobietą. Postąpiłem tak,
jak postąpiłby każdy mężczyzna w takiej sytuacji.
Rachel nie była pewna, czy to do końca prawda. Nie potrafiła sobie
wyobrazić, że Steve dotyka jej w taki sposób. No ale oni nigdy nie powinni się
pobierać ani mieć dziecka.
47
RS
Wszystko w porządku? Daisy nagle ukazała się w drzwiach,
przyglądając się im obojgu z mieszaniną wyczekiwania i lęku. Skrzywiła się na
widok matki. Czemu jesteś taka czerwona? Czy coś się stało?
Rachel automatycznie sięgnęła do twarzy i spojrzała na Joego z
poczuciem winy.
Nic się nie stało, Daisy. Pan Mendez właśnie wychodzi.
Wychodzi? powtórzyła. Czyli umówiliście się już co do
poniedziałku?
Lepiej zapytaj swoją mamę oznajmił Joe bezceremonialnie. Chyba
ma jakieś wątpliwości.
Przez chwilę miał wyrzuty sumienia, gdy Rachel skierowała w jego
stronę udręczony wzrok, ale nie zamierzał udawać, że wszystko jest w
porządku, gdy wyraznie nie było.
Dlaczego? Daisy znowu spojrzała na matkę. Przecież już się
zgodziłaś.
Owszem. Ale...
Twoja mama mi nie ufa powiedział Joe obcesowo. Proponuję,
żebyś mi dała znać, kiedy coś postanowisz.
Oczy Daisy wypełniły się łzami, ale Rachel uprzedziła jej błagania.
Nie ma takiej potrzeby. Gdzie i o której mamy być w poniedziałek?
Joe westchnął głęboko.
Mój szofer przyjedzie po nią około dziewiątej rano. Daj mi znać, jeśli
znowu zmienisz zdanie.
Shelley czekała przy Eaton Court Mews, kiedy wrócił. Wyraznie trwało
to dość długo, ponieważ kawa zdążyła wystygnąć, a na jej twarzy malowało się
zniecierpliwienie.
48
RS
Gdzie, u diabła, byłeś? zapytała, gdy tylko wszedł do salonu. Co to
za wychodzenie bez słowa? Kładę się spać z tobą u boku, a kiedy się budzę,
ciebie już nie ma.
Przepraszam. Ale Joe nie miał ochoty tłumaczyć się, a kiedy pojawił
się Charles, zwrócił się do niego z pewną ulgą.
Proszę o czarną kawę poprosił. Aha, ma pan może te angielskie
mufiny? Przydałoby mi się coś gorącego i słodkiego.
Mam nadzieję, że nie chodzi ci o mnie zażartowała Shelley
łagodniejszym tonem. Zorientowała się, że to nie czas na obrzucanie się
wyzwiskami. Ale Joe tylko potrząsnął głową i wyciągnął się w wygodnym,
skórzanym fotelu.
Tylko o jedzenie.
Charles wycofał się, zanim wywiązała się kolejna sprzeczka.
Jednak zdawszy sobie sprawę, że frustracja związana z Rachel wpływa na
jego nastrój, Joe spojrzał na Shelley stojącą przy oknie.
Długo czekałaś?
Dość długo odparła, podeszła do jego fotela i usiadła na poręczy.
Powinieneś się ogolić, kochanie. Nie lubię drapania za każdym razem, gdy
mnie całujesz.
Obraz Rachel, takiej jaką widział ostatni raz, przemknął mu przed
oczami. Jak to możliwe, że wydała mu się taka pociągająca? Tak bardzo, że
gdyby jej córka im nie przerwała...
Joe, ty mnie nie słuchasz! Shelley znowu podniosła głos, a na jej
policzkach pojawiły się czerwone plamy. Gdzie byłeś?! Charles nie chciał
powiedzieć.
Za to mu płacę stwierdził Joe lakonicznie, nie reagując, gdy objęła go
za szyję. Musiałem coś zrobić. Pewne uzgodnienia na poniedziałek. Jeden z
49
RS
kolegów w Stanach poprosił mnie, żebym przywiózł mu córkę i musiałem
wszystko ustalić.
Shelley zesztywniała.
Córkę?
Tak. Spojrzał na nią. Masz jakieś zastrzeżenia?
Owszem, kilka oczy Shelley rzucały błyskawice. Po pierwsze, ile
ona ma lat?
Hm, niech pomyślę... Joe udawał, że się zastanawia, mając nadzieję,
że ta rozmowa rozweseli ich obydwoje. Kilkanaście, chyba.
Kilkanaście? Shelley jeszcze bardziej podniosła głos.
Tak. Bodajże trzynaście. Nie pamiętam dokładnie.
Och! Ulga w jej głosie była wyrazna, ale kiedy nachyliła się, by go
pocałować, Joe nie zareagował.
To będzie ciężki weekend. Zmusił ją, by się wyprostowała dokładnie
w chwili, gdy Charles ponownie wszedł do salonu. Ach, jedzenie! Powinnaś
spróbować tych mufinów, Shell. Charles sam je piecze. Są magiczne.
Cieszę się, że coś jest dla ciebie magiczne oznajmiła obrażonym
tonem, znowu wstała i przyglądała mu się rozzłoszczona. Mam nadzieję, że
to nie znaczy, że nie zobaczę cię już przed wyjazdem.
Shell...
Przyniosłem dwie filiżanki w razie gdyby pani Adair postanowiła się do
pana przyłączyć wtrącił się Charles, stawiając tacę. Podszedł do drzwi.
Proszę mnie wezwać, jeśli będzie pan jeszcze czegoś potrzebował. [ Pobierz całość w formacie PDF ]