[ Pobierz całość w formacie PDF ]
obojga. Czuła wyraznie, że nie jest jeszcze gotowa do rozmowy ani o swoim
- 81 -
S
R
prowokacyjnym zachowaniu zeszłego wieczoru, ani o porannym negliżu, i to
niezależnie od tego, czy zwrócił na to wszystko uwagę, czy też nie.
Była po prostu aż nadto świadoma, że przed nimi jest ciągle tyle tygodni
wspólnej pracy i żadne z nich nie powinno burzyć kruchej równowagi, jaką
udało im się osiągnąć. I tak nie było im z sobą łatwo.
Stanowczo za dużo myślę, zdecydowała i postanowiła znalezć nowy
temat.
- Matthew? Czy mógłbyś, jeżeli będzie okazja, zapytać o tę młodą
kobietę, która nas tu wczoraj przyprowadziła?
- Właśnie o tym myślałem. - W ciemnym wnętrzu ciężarówki błysnęły
jego białe zęby. Uśmiechał się.
- Czy sądzisz, że mogą ją zmusić, żeby wróciła do wioski swojego męża?
- Nie mam pojęcia. - Wzruszył ramionami i sięgnął do dzwigni zmiany
biegów. Droga pięła się teraz pod górę serpentynami.
Zobaczyła, że koszulę na plecach, tam gdzie opierał się o fotel, ma mokrą
od potu. Współczuła mu. Ona mogła przynajmniej zmieniać pozycję. Było
strasznie gorąco, lecz tymi drogami nie można było jechać na tyle szybko, żeby
ochłodzić się pędem powietrza.
Oboje ucieszyli się, gdy wreszcie dotarli do wioski i mogli rozprostować
nogi. O tej porze dnia we wsi panował spokój. Większość ludzi była w polu.
Z głębi domów śledziły ich dzieci, bezpiecznie ukryte w półmroku. Widać
było tylko ich ogromne, czarne oczy. Przez chwilę naradzały się szeptem, aż w
końcu jedno z nich zawołało kogoś z głębi domu.
Zaciekawiona opiekunka stanęła w progu. Ciężarówki rzadko pojawiały
się we wsi. Okazało się, że rozpoznała ich od razu.
- Venga. - Gestem zaprosiła ich, żeby podeszli bliżej, po czym posłała
dwóch malców z wiadomością do mężczyzn pracujących w polu.
- 82 -
S
R
ROZDZIAA SIÓDMY
- Buenos dias! - zawołał Matthew, wyciągając z ciężarówki plecak, z
którym się nie rozstawał. Zaczekał, aż Honorata podejdzie do niego, po czym
razem skierowali siÄ™ w stronÄ™ domku.
Kobieta znała hiszpański na tyle, żeby się z nim porozumieć, i
uśmiechnęła się wstydliwie, kiedy uścisnął jej dłoń.
Rozmawiali przez chwilę i Honorata poczuła, że mówią o niej. Z wnętrza
domu dobiegło nagle kwilenie dziecka. Kobieta przeprosiła i zniknęła w środku,
zostawiajÄ…c ich samych.
- Chciała się koniecznie dowiedzieć, czy jesteśmy spokrewnieni -
poinformował. - Twierdzi, że skoro oboje mamy jasne włosy, to musimy być
rodzeństwem. Nie wie tylko, co sądzić o kolorze naszych oczu. Dziwi ją ta
różnica.
- A John?
- Jest brunetem i ma ciemne oczy.
- Nic dziwnego, że jej zdaniem wyglądamy trochę dziwnie.
- Zwłaszcza że wiele indiańskich legend opisuje boga Inków jako
człowieka o żółtych włosach. Jeśli dobrze pamiętam, to właśnie po kolorze
włosów miano go rozpoznać...
- Niezłe zajęcie - powiedziała i ostentacyjnie spojrzała na jego
ciemnoblond włosy, rozjaśnione przez słońce.
Męski głos powitał ich po hiszpańsku. Odwrócili się, żeby uścisnąć dłoń
przybysza, którym był naczelnik wioski. Zaprosił oboje do swojego domu.
- Quieres beber algo? - zapytała jego żona, kiedy usiedli w chłodnym
półmroku skromnie umeblowanego pokoju.
- Si, me gustaria mucho. El cafe solo peruano, por favor - zdecydował
Matthew.
- 83 -
S
R
Pomna niebezpieczeństwa infekcji, Honorata spodziewała się, że mimo
pragnienia Matthew nie będzie chciał niczego do picia, toteż zdziwiła się, kiedy
przyjął propozycję żony naczelnika, prosząc o kawę po peruwiańsku. Sama też
marzyła o czymś do picia.
Gospodarz rozpływał się w uśmiechach, wychwalając jak zwykle zalety
jednego z głównych artykułów eksportowych Peru. Rozprawiał też o fasoli,
którą sam uprawiał.
Wkrótce jego żona wniosła ręcznie robione, gliniane kubki ozdobione
typowymi, inkaskimi ornamentami. Podała także gościom mleko i cukier.
Honorata zerknęła na Matta, który nieznacznie pokręcił głową,
przypominając jej, że mleko może być nie przegotowane. Nie znosiła czarnej
kawy, więc na pociechę wsypała sobie czubatą łyżeczkę peruwiańskiego cukru.
Pomyślała, że naczelnik wioski mógłby udzielać lekcji dyplomacji wielu
politykom światowego formatu. Rozumiała tylko pojedyncze słowa, ale
zorientowała się, że potrafi on dostrzegać pozornie nieuchwytne zmiany nastroju
swego rozmówcy. Dzięki tym obserwacjom dokładnie wiedziała, co Matt czuje i
myśli.
Kiedy spotkali się po raz pierwszy, Matt wydał się jej człowiekiem bardzo
tajemniczym, wręcz doskonale panującym nad sobą. Jak zdołała przeniknąć tę
maskę, której istnienia początkowo nawet nie podejrzewała?
Zorientowała się, że może z łatwością odgadnąć, kiedy Matt jest
zadowolony z kierunku, w jakim toczy siÄ™ rozmowa, a kiedy zaczyna
przegrywać w opartej na atakach i unikach grze, którą rozkoszował się naczelnik
wioski.
Nagle rozmowę przerwał mrożący krew w żyłach wrzask z zewnątrz.
Kolejne krzyki i przejmujący płacz sprawiły, że zerwali się z miejsc i wybiegli
przed dom.
Młoda kobieta, która powitała ich tuż po przyjezdzie, rzuciła się ku nim,
tuląc do piersi jednego z wielkookich malców. Po jej sukni spływała krew.
- 84 -
S
R [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szamanka888.keep.pl
obojga. Czuła wyraznie, że nie jest jeszcze gotowa do rozmowy ani o swoim
- 81 -
S
R
prowokacyjnym zachowaniu zeszłego wieczoru, ani o porannym negliżu, i to
niezależnie od tego, czy zwrócił na to wszystko uwagę, czy też nie.
Była po prostu aż nadto świadoma, że przed nimi jest ciągle tyle tygodni
wspólnej pracy i żadne z nich nie powinno burzyć kruchej równowagi, jaką
udało im się osiągnąć. I tak nie było im z sobą łatwo.
Stanowczo za dużo myślę, zdecydowała i postanowiła znalezć nowy
temat.
- Matthew? Czy mógłbyś, jeżeli będzie okazja, zapytać o tę młodą
kobietę, która nas tu wczoraj przyprowadziła?
- Właśnie o tym myślałem. - W ciemnym wnętrzu ciężarówki błysnęły
jego białe zęby. Uśmiechał się.
- Czy sądzisz, że mogą ją zmusić, żeby wróciła do wioski swojego męża?
- Nie mam pojęcia. - Wzruszył ramionami i sięgnął do dzwigni zmiany
biegów. Droga pięła się teraz pod górę serpentynami.
Zobaczyła, że koszulę na plecach, tam gdzie opierał się o fotel, ma mokrą
od potu. Współczuła mu. Ona mogła przynajmniej zmieniać pozycję. Było
strasznie gorąco, lecz tymi drogami nie można było jechać na tyle szybko, żeby
ochłodzić się pędem powietrza.
Oboje ucieszyli się, gdy wreszcie dotarli do wioski i mogli rozprostować
nogi. O tej porze dnia we wsi panował spokój. Większość ludzi była w polu.
Z głębi domów śledziły ich dzieci, bezpiecznie ukryte w półmroku. Widać
było tylko ich ogromne, czarne oczy. Przez chwilę naradzały się szeptem, aż w
końcu jedno z nich zawołało kogoś z głębi domu.
Zaciekawiona opiekunka stanęła w progu. Ciężarówki rzadko pojawiały
się we wsi. Okazało się, że rozpoznała ich od razu.
- Venga. - Gestem zaprosiła ich, żeby podeszli bliżej, po czym posłała
dwóch malców z wiadomością do mężczyzn pracujących w polu.
- 82 -
S
R
ROZDZIAA SIÓDMY
- Buenos dias! - zawołał Matthew, wyciągając z ciężarówki plecak, z
którym się nie rozstawał. Zaczekał, aż Honorata podejdzie do niego, po czym
razem skierowali siÄ™ w stronÄ™ domku.
Kobieta znała hiszpański na tyle, żeby się z nim porozumieć, i
uśmiechnęła się wstydliwie, kiedy uścisnął jej dłoń.
Rozmawiali przez chwilę i Honorata poczuła, że mówią o niej. Z wnętrza
domu dobiegło nagle kwilenie dziecka. Kobieta przeprosiła i zniknęła w środku,
zostawiajÄ…c ich samych.
- Chciała się koniecznie dowiedzieć, czy jesteśmy spokrewnieni -
poinformował. - Twierdzi, że skoro oboje mamy jasne włosy, to musimy być
rodzeństwem. Nie wie tylko, co sądzić o kolorze naszych oczu. Dziwi ją ta
różnica.
- A John?
- Jest brunetem i ma ciemne oczy.
- Nic dziwnego, że jej zdaniem wyglądamy trochę dziwnie.
- Zwłaszcza że wiele indiańskich legend opisuje boga Inków jako
człowieka o żółtych włosach. Jeśli dobrze pamiętam, to właśnie po kolorze
włosów miano go rozpoznać...
- Niezłe zajęcie - powiedziała i ostentacyjnie spojrzała na jego
ciemnoblond włosy, rozjaśnione przez słońce.
Męski głos powitał ich po hiszpańsku. Odwrócili się, żeby uścisnąć dłoń
przybysza, którym był naczelnik wioski. Zaprosił oboje do swojego domu.
- Quieres beber algo? - zapytała jego żona, kiedy usiedli w chłodnym
półmroku skromnie umeblowanego pokoju.
- Si, me gustaria mucho. El cafe solo peruano, por favor - zdecydował
Matthew.
- 83 -
S
R
Pomna niebezpieczeństwa infekcji, Honorata spodziewała się, że mimo
pragnienia Matthew nie będzie chciał niczego do picia, toteż zdziwiła się, kiedy
przyjął propozycję żony naczelnika, prosząc o kawę po peruwiańsku. Sama też
marzyła o czymś do picia.
Gospodarz rozpływał się w uśmiechach, wychwalając jak zwykle zalety
jednego z głównych artykułów eksportowych Peru. Rozprawiał też o fasoli,
którą sam uprawiał.
Wkrótce jego żona wniosła ręcznie robione, gliniane kubki ozdobione
typowymi, inkaskimi ornamentami. Podała także gościom mleko i cukier.
Honorata zerknęła na Matta, który nieznacznie pokręcił głową,
przypominając jej, że mleko może być nie przegotowane. Nie znosiła czarnej
kawy, więc na pociechę wsypała sobie czubatą łyżeczkę peruwiańskiego cukru.
Pomyślała, że naczelnik wioski mógłby udzielać lekcji dyplomacji wielu
politykom światowego formatu. Rozumiała tylko pojedyncze słowa, ale
zorientowała się, że potrafi on dostrzegać pozornie nieuchwytne zmiany nastroju
swego rozmówcy. Dzięki tym obserwacjom dokładnie wiedziała, co Matt czuje i
myśli.
Kiedy spotkali się po raz pierwszy, Matt wydał się jej człowiekiem bardzo
tajemniczym, wręcz doskonale panującym nad sobą. Jak zdołała przeniknąć tę
maskę, której istnienia początkowo nawet nie podejrzewała?
Zorientowała się, że może z łatwością odgadnąć, kiedy Matt jest
zadowolony z kierunku, w jakim toczy siÄ™ rozmowa, a kiedy zaczyna
przegrywać w opartej na atakach i unikach grze, którą rozkoszował się naczelnik
wioski.
Nagle rozmowę przerwał mrożący krew w żyłach wrzask z zewnątrz.
Kolejne krzyki i przejmujący płacz sprawiły, że zerwali się z miejsc i wybiegli
przed dom.
Młoda kobieta, która powitała ich tuż po przyjezdzie, rzuciła się ku nim,
tuląc do piersi jednego z wielkookich malców. Po jej sukni spływała krew.
- 84 -
S
R [ Pobierz całość w formacie PDF ]