[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Anne. - Dobranoc. - Chciał wyjść, ale Anne zastąpiła mu drogę.
- Nie będę spała w pościeli, której używał kto inny -
powiedziała stanowczo. Była przekonana, że prześcieradeł nie
zmieniano tu od lat, zwłaszcza jeśli był to obowiązek Norvala.
Aidan pochylił się nad nią.
71
- Poradzę ci to samo co Royowi. Możesz spać w kuchni
albo razem z psami.
Mówił poważnie.
- Wobec tego wolÄ™ tutaj.
- Zgoda. Zpij dobrze. - Energicznym krokiem wyszedł
z pokoju, a za nim zaśmiewający się Deacon.
Hugh zostaÅ‚ jeszcze chwilÄ™, by wetknąć pochodniÄ™ do uchwy­
tu przy ścianie.
- Będziesz pani potrzebować światła.
- Dziękuję - powiedziała cicho, ale Hugh już nie było.
Przez chwilÄ™ staÅ‚a w zadumie. Nie mogÅ‚a patrzeć na roz­
grzebaną pościel. Mogły być w niej pluskwy i Bóg wie jakie
jeszcze robactwo. W ataku złości podeszła do drzwi i zatrzasnęła
je z całej siły.
- Onjestgrubiański,nieokrzesany,arogancki...! -Zacisnęła
dłonie w pięści i bezgłośnie wykrzyczała jeszcze kilka innych
epitetów. Nic dziwnego, że ludziom wydawał się szalony,
pomyślała. Kto chodzi z nożem za cholewą? - To pewnie jakiś
średniowieczny zwyczaj - powiedziała do swojego odbicia
w brudnym lustrze. - Pewnie dlatego Aidan wydaje siÄ™ nie­
którym ludziom niezdrów na umyśle.
Był w tym zamku abnegatem, któremu wolno paradować
w kilcie, nosić nóż i udawać, że żyje w innej epoce.
No, nie do końca, pomyślała.
- Bądz co bądz, myje się normalnie - mruknęła i to obudziło
w niej chęć na gorącą kąpiel. Była przekonana, że Norval już
całkiem o niej zapomniał. Jego interesowała wyłącznie osoba
lairda...
Przestała się nad sobą użalać.
Kilka pokoi dalej, w tym samym korytarzu, czekała na nią
wanna z gorącą wodą... w sypialni męża... tam, gdzie w tej
chwili było miejsce żony. Już wiedziała, co zrobić.
72
Trwała przecież jej noc poślubna, a ona była dostatecznie
uÅ›wiadomiona, by wiedzieć, że nie da siÄ™ skonsumować maÅ‚­
żeństwa w pojedynkę.
W dodatku byłaby gotowa się założyć, że Aidan ma świeżą
pościel.
Znowu odwróciła się do lustra.
- Wola przeciwko woli - przypomniała sobie. - To jest
wałka. I ja w niej zwyciężę choćby tylko po to, żeby mu
pokazać, że mogÄ™. - PieniÄ…dze przestaÅ‚y mieć dla niej zna­
czenie. Zamierzała uratować ich małżeństwo, a przynajmniej
spróbować.
Aidan nie chciał jej za żonę. On też nie był jej wymarzonym
kandydatem, choć musiała przyznać, że jest dość przystojny.
- Przynajmniej wtedy, kiedy nie ma twarzy pomalowanej
na niebiesko - mruknęła.
Wzięła torbę z ubraniem, zapaliła świecę od pochodni
i wyszła z pokoju. Na korytarzu nikogo nie było, a drzwi do
pokoju lairda stały otworem.
Anne weszła do środka z jak najgorszymi przeczuciami,
okazało się jednak, że pokój męża jest bardzo ładny. Miał okna
z ostrymi Å‚ukami, podobne do tych z wielkiej sali, lecz mniejsze.
A za oknem było widać to samo morze osrebrzone księżycową
poświatą. Na kominku buzował ogień, który chronił przed
wieczornym chłodem.
s
yródło światła stanowiły również pochodnie umieszczone
na Å›cianie po obu stronach najwiÄ™kszego Å‚oża, jakie kiedykol­
wiek widziaÅ‚a. MiaÅ‚o masywne, rzezbione wezgÅ‚owie z maho­
niu, które niemal sięgało sufitu.
Aoże jeszcze nie było posłane, ale nawet nie zwracało to
uwagi, leżały bowiem na nim piękne futra. Poznała lisy i sobole,
były jednak również takie, które widziała pierwszy raz w życiu.
Na łożu leżała jakaś średniowieczna kronika, otwarta i od-
73
wrócona grzbietem do góry. Widocznie Aidan chciał zaznaczyć
miejsce, w którym przerwał czytanie. Anne ostrożnie podniosła
tom i zamknęła, żeby nie niszczył się grzbiet. Książki leżały
również na podłodze przy łóżku, pod łóżkiem, a także przy
wannie, przed kominkiem.
Podeszła do wanny. Była olbrzymia, co nie dziwiło, skoro
musiała pomieścić wielkiego mężczyznę. Anne zanurzyła dłoń.
Woda wciąż była gorąca. Leniwy Norval prawdopodobnie ją
zagotował, żeby jak najdłużej nadawała się do użytku.
Przy krawędzi leżało na półeczce mydło. Z zaciekawieniem
powÄ…chaÅ‚a kostkÄ™. WoÅ„ okazaÅ‚a siÄ™ przyjemna. Drzewo san­
dałowe i olejek pomarańczowy, jej ulubione aromaty.
Zaczęła się rozbierać.
5
Aiddan szedł po schodach na dół, a za nim Deacon. Obaj
zmierzali prosto ku beczce piwa. Aidanowi wciąż się zdawało,
że krzyk Anne zmroził mu krew w żyłach.
Kobiety! Doprawdy zabawne z nich istoty. %7łeby przestraszyć
siÄ™ Roya!
Ale gdy napełnił kufel i rozejrzał się po wielkiej sali, musiał
przyznać, że w jednym Anne miaÅ‚a racjÄ™. To miejsce przypo­
minało chlew. Czyściej było nawet w jego stajniach.
Bardzo się tym zdziwił. Od wielu dni pracował nad odbudową
murów, więc wieczorami Wracał do domu tak zmęczony, że
ledwo mógÅ‚ ustać na nogach. Prowadzenie gospodarstwa spo­
czywało na barkach Norvala i Roya, najwyrazniej jednak ci
nie wywiÄ…zywali siÄ™ najlepiej ze swego obowiÄ…zku.
- Kiedy to wszystko tak się zabrudziło? - powiedział głośno.
Jeden z psów usiadł i zaczął energicznie drapać się za uchem.
Pchły. Aidan ze współczującą miną podrapał się po obojczyku.
- Kiedy co się zabrudziło? - spytał Deacon. Czyścił sobie
paznokcie nożem do chleba.
- Wielka sala. - Aidan wyszedł na środek pomieszczenia.
75
Pomysł z matami był w duchu epoki... ale ludzie średniowiecza
zmieniali te maty kilka razy do roku. Tymczasem on już nawet [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl