[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wreszcie zaczną nowe, wspólne życie.
Z domu wynurzyła się mama. W jednej ręce ściskała bukiet, drugą
trzymała rączkę Jacoba. Geneva uśmiechnęła się mimo woli. Chłopczyk
wspaniale się prezentował w ubranku, jakie uszyła mu specjalnie na dzisiejszą
okazję. To dopiero mały spryciarz! %7łeby mieć wolne ręce, poduszeczkę z
przyszytą na środku symboliczną obrączką wsunął sobie za szelki.
Mama podała Genevie bukiet.
- Tylko trzymaj go tą stroną, by gniazdko było widoczne.
Geneva spełniła polecenie, cmoknęła mamę, a ta ucałowała wnuczka i
przyszłego zięcia. Dopiero wtedy poszła na swoje miejsce. I w samą porę, bo
przy fortepianie zasiadł już pianista i rozległy się pierwsze takty weselnej pieśni.
Wade ujął Genevę pod rękę i powoli ruszyli w stronę ołtarza. Jacob, jak
uzgodnili to wcześniej, szedł tuż przed nimi. Nieoczekiwanie chłopiec
- 123 -
S
R
wyciągnął zza szelek poduszkę, położył ją na chodniku i przytulił do niej głowę,
udając, że zasnął. Rozległ się cichy śmiech gości, a gdy malec zaczął udawać
chrapanie, wszyscy wybuchnęli gromkim śmiechem. Wade, wyraznie
rozbawiony, wziął chłopca na rękę. Gdy dochodzili do ołtarza, Tim, klubowy
instruktor, uniósł w górę kij golfowy niczym halabardę. Widząc to, Sean
uśmiechnął się szeroko i skrzyżował z nim swoją kulę, tworząc symboliczne
przejście dla pary młodej.
Wade zatrzymał się na moment, uśmiechnął do obu wyrozumiale.
Pochylili się nieco i przeszli pod tym sklepieniem. Oślepił ich błysk fleszy; poza
wynajętym fotografem był również reporter miejscowej gazety. Przyszedł
nieproszony, ale Geneva nie miała do niego pretensji. Niech całe miasto się
dowie, że nie była dla Wade'a jedynie przelotną igraszką. I że Wade już nie jest
do wzięcia. Zatrzymali się przed pastorem.
- Mama miała rację - wyszeptała do Wade'a. - Ten ślub jest całkiem
niezgodny z tradycją.
Wade podrzucił chłopca, przyciągnął bliżej jej dłoń i ucałował ją czule.
- Ja też jestem nietypowy, ale to cię nie powstrzymało.
Przed oczami stanęli jej ci, którzy odpowiadali tradycyjnym
wyobrażeniom: nauczyciel ze szkółki niedzielnej, pediatra i robiący karierę
biznesmen. Wszyscy bardzo tradycyjni, ale dla niej i Jacoba zupełnie
nieodpowiedni.
Uśmiechnęła się do tego, który już wkrótce zostanie jej mężem. Nie miała
wątpliwości, że ją kocha. Kocha bardziej, niż nakazuje tradycja. I do tego bez
wątpienia będzie wspaniałym ojcem,
- Cieszę się, że tak się stało - powiedziała. - Bardzo się cieszę.
I - znowu łamiąc tradycję - pocałowali się. Nim jeszcze złożyli przysięgę.
- 124 -
S
R [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl