[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ze strachu zamknęła się w sobie.
- Nie byłaś szczęśliwa w Rzymie - rzekł nagle.
Zabrzmiało to bardziej jak stwierdzenie faktu niż pytanie, lecz Vincenzo wpa-
trywał się w nią, jakby oczekiwał odpowiedzi.
- No cóż, czułam się tam trochę samotna - przyznała. - Czy raczej izolowana.
Oprócz lekcji włoskiego miałam niewiele zajęć. Ty całe dnie spędzałeś w biurze
swojej firmy, lecz nie zgodziłeś się, żebym ja też podjęła pracę.
Vincenzo ze zniecierpliwieniem potrząsnął głową, gdy Emma znów przywo-
łała ten wyświechtany zarzut.
- Ale przecież nie miałaś żadnego zawodu - zaoponował cierpko. - Porzuciłaś
naukę w szkole gastronomicznej. Miałem pozwolić, żeby moja żona, nosząca na-
zwisko Cardini, piekła babeczki?
W jego głosie zabrzmiał dobrze jej znany sarkazm. Jak mogła się łudzić, że
Vincenzo nagle nabrał rozsądku?
- Och, mniejsza z tym. A teraz wybacz, ale muszę nakarmić Gina - rzekła
stanowczo.
S
R
ROZDZIAA JEDENASTY
Emma miała wrażenie, że znalazła się w stanie zawieszenia, niczym w swo-
istym czyśćcu. Jak dawniej spędzała noce w małżeńskim łożu w ramionach męża i
dla świata znów była signorą Cardini.
Tyle tylko, że to nie działo się naprawdę. Obydwoje zazwyczaj po prostu od-
grywali swoje role. Jedynie od czasu do czasu przez tę fasadę pozorów przebijały
się prawdziwe uczucia. Najczęściej wiązały się one z Ginem. %7łarliwa miłość do
synka tworzyła między nimi dwojgiem jedyną autentyczną więz i Emma chwytała
się jej jak tonący brzytwy - ponieważ wszystko inne było uwodzicielsko niebez-
pieczne.
Z jakąż łatwością przyszłoby jej uwierzyć w magię namiętnych nocy z Vin-
cenzem w zamkowej sypialni. Wydawało się, że mąż usiłuje zatrzeć wspomnienie
tamtych jałowych ostatnich miesięcy w Rzymie, kiedy oddalali się nawzajem od
siebie. Obecnie z maestrią prowadził ją na szczyty rozkoszy. Leżała potem w łóżku
drżąca i zdezorientowana, zastanawiając się, jak mogła dać się porwać takiej bie-
głej, lecz ostatecznie przecież wyzbytej uczuć demonstracji seksualnej sprawności.
Zastanawiała się też z bólem, jak bardzo po powrocie do Anglii będzie jej
brakować Vincenza.
We dnie pokazywał synkowi swą ukochaną wyspę, a Emma na nowo odkry-
wała jej piękno. Jednak przyjemność zwiedzania Sycylii zatruwało cierpienie, gdyż
urocze pejzaże kojarzyły się jej ze szczęśliwymi chwilami, jakie niegdyś przeżyła
tu z mężem.
Oszałamiająco piękny widok wybrzeża niewielkiej wysepki Ustica z jej czar-
nymi skałami i surowym krajobrazem przywodził Emmie z głębin pamięci obraz
Vincenza, który całował ją z żarem i szeptał czułe słowa.
Czemu to wszystko przeminęło? Dlaczego ich związek uwiądł tak bardzo, że
stali się dla siebie nawzajem niemal obcy?
S
R
Lecz przynajmniej Gino czuł się na Sycylii tak szczęśliwy, jakby się tu uro-
dził. Może zresztą w pewnym sensie naprawdę był tutaj u siebie. Vincenzo powie-
dział jej kiedyś: Wszyscy Sycylijczycy sercem przynależą do tej wyspy".
Czasami Rosalia, córka Carmeli, przyprowadzała swego synka Enrica i oba
niemowlaki siadały na wielkim dywanie, popatrując na siebie i chichocząc.
- Pomyśleć, co będzie, kiedy już zaczną chodzić - powiedziała kiedyś Rosalia
dobrą angielszczyzną.
Emma zerknęła na Vincenza. Obydwoje dobrze wiedzieli, że ten układ jest
jedynie tymczasowy, więc czemu nie poinformował o tym innych?
Lecz nie miała okazji go o to zapytać, ponieważ Salvatore i pozostali kuzyni
nieoczekiwanie zjechali wcześniej i w winnicy urządzono wielkie przyjęcie, aby
wszyscy członkowie rodziny mogli w końcu oficjalnie poznać Gina.
- Co, u licha, mam na siebie włożyć? - zapytała Emma nerwowo Vincenza,
wciągając synkowi przez głowę śnieżnobiałą bluzę.
Nosił wyłącznie białe wełniane rzeczy, odkąd usłyszała od Rosalii, że w ro-
dzinie Cardini panuje obyczaj, by dzieci ubierać w ten niepraktyczny kolor.
- Dla kobiety, która najlepiej wygląda nago, to istotnie problem - mruknął
nadzwyczaj zadowolonym tonem, niczym syty lew.
Gino przez cały ranek bawił się w domu Enrica i Vincenzo zagnał żonę po-
spiesznie z powrotem do mieszkania, by, jak to ujął, oboje mogli maksymalnie
wykorzystać wolny czas". Oznaczało to, że zaniósł ją prosto do sypialni, rozebrał i
wziął do łóżka. Wciąż jeszcze rumieniła się na wspomnienie tego, co z nią tam ro-
bił...
Podniosła na niego wzrok, uświadomiwszy sobie, że coś do niej powiedział.
- Słucham?
- Spytałem, czy chcesz, żebym dokończył ubieranie Gina, podczas gdy ty
pójdziesz się przebrać.
Skinęła głową.
S
R
- Tak, będę ci bardzo wdzięczna.
Weszła do garderoby i zaczęła grzebać pośród sukien na wieszakach. Wybór
odpowiedniego stroju na tę okazję był istotną i trudną kwestią, zważywszy iż na [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szamanka888.keep.pl
ze strachu zamknęła się w sobie.
- Nie byłaś szczęśliwa w Rzymie - rzekł nagle.
Zabrzmiało to bardziej jak stwierdzenie faktu niż pytanie, lecz Vincenzo wpa-
trywał się w nią, jakby oczekiwał odpowiedzi.
- No cóż, czułam się tam trochę samotna - przyznała. - Czy raczej izolowana.
Oprócz lekcji włoskiego miałam niewiele zajęć. Ty całe dnie spędzałeś w biurze
swojej firmy, lecz nie zgodziłeś się, żebym ja też podjęła pracę.
Vincenzo ze zniecierpliwieniem potrząsnął głową, gdy Emma znów przywo-
łała ten wyświechtany zarzut.
- Ale przecież nie miałaś żadnego zawodu - zaoponował cierpko. - Porzuciłaś
naukę w szkole gastronomicznej. Miałem pozwolić, żeby moja żona, nosząca na-
zwisko Cardini, piekła babeczki?
W jego głosie zabrzmiał dobrze jej znany sarkazm. Jak mogła się łudzić, że
Vincenzo nagle nabrał rozsądku?
- Och, mniejsza z tym. A teraz wybacz, ale muszę nakarmić Gina - rzekła
stanowczo.
S
R
ROZDZIAA JEDENASTY
Emma miała wrażenie, że znalazła się w stanie zawieszenia, niczym w swo-
istym czyśćcu. Jak dawniej spędzała noce w małżeńskim łożu w ramionach męża i
dla świata znów była signorą Cardini.
Tyle tylko, że to nie działo się naprawdę. Obydwoje zazwyczaj po prostu od-
grywali swoje role. Jedynie od czasu do czasu przez tę fasadę pozorów przebijały
się prawdziwe uczucia. Najczęściej wiązały się one z Ginem. %7łarliwa miłość do
synka tworzyła między nimi dwojgiem jedyną autentyczną więz i Emma chwytała
się jej jak tonący brzytwy - ponieważ wszystko inne było uwodzicielsko niebez-
pieczne.
Z jakąż łatwością przyszłoby jej uwierzyć w magię namiętnych nocy z Vin-
cenzem w zamkowej sypialni. Wydawało się, że mąż usiłuje zatrzeć wspomnienie
tamtych jałowych ostatnich miesięcy w Rzymie, kiedy oddalali się nawzajem od
siebie. Obecnie z maestrią prowadził ją na szczyty rozkoszy. Leżała potem w łóżku
drżąca i zdezorientowana, zastanawiając się, jak mogła dać się porwać takiej bie-
głej, lecz ostatecznie przecież wyzbytej uczuć demonstracji seksualnej sprawności.
Zastanawiała się też z bólem, jak bardzo po powrocie do Anglii będzie jej
brakować Vincenza.
We dnie pokazywał synkowi swą ukochaną wyspę, a Emma na nowo odkry-
wała jej piękno. Jednak przyjemność zwiedzania Sycylii zatruwało cierpienie, gdyż
urocze pejzaże kojarzyły się jej ze szczęśliwymi chwilami, jakie niegdyś przeżyła
tu z mężem.
Oszałamiająco piękny widok wybrzeża niewielkiej wysepki Ustica z jej czar-
nymi skałami i surowym krajobrazem przywodził Emmie z głębin pamięci obraz
Vincenza, który całował ją z żarem i szeptał czułe słowa.
Czemu to wszystko przeminęło? Dlaczego ich związek uwiądł tak bardzo, że
stali się dla siebie nawzajem niemal obcy?
S
R
Lecz przynajmniej Gino czuł się na Sycylii tak szczęśliwy, jakby się tu uro-
dził. Może zresztą w pewnym sensie naprawdę był tutaj u siebie. Vincenzo powie-
dział jej kiedyś: Wszyscy Sycylijczycy sercem przynależą do tej wyspy".
Czasami Rosalia, córka Carmeli, przyprowadzała swego synka Enrica i oba
niemowlaki siadały na wielkim dywanie, popatrując na siebie i chichocząc.
- Pomyśleć, co będzie, kiedy już zaczną chodzić - powiedziała kiedyś Rosalia
dobrą angielszczyzną.
Emma zerknęła na Vincenza. Obydwoje dobrze wiedzieli, że ten układ jest
jedynie tymczasowy, więc czemu nie poinformował o tym innych?
Lecz nie miała okazji go o to zapytać, ponieważ Salvatore i pozostali kuzyni
nieoczekiwanie zjechali wcześniej i w winnicy urządzono wielkie przyjęcie, aby
wszyscy członkowie rodziny mogli w końcu oficjalnie poznać Gina.
- Co, u licha, mam na siebie włożyć? - zapytała Emma nerwowo Vincenza,
wciągając synkowi przez głowę śnieżnobiałą bluzę.
Nosił wyłącznie białe wełniane rzeczy, odkąd usłyszała od Rosalii, że w ro-
dzinie Cardini panuje obyczaj, by dzieci ubierać w ten niepraktyczny kolor.
- Dla kobiety, która najlepiej wygląda nago, to istotnie problem - mruknął
nadzwyczaj zadowolonym tonem, niczym syty lew.
Gino przez cały ranek bawił się w domu Enrica i Vincenzo zagnał żonę po-
spiesznie z powrotem do mieszkania, by, jak to ujął, oboje mogli maksymalnie
wykorzystać wolny czas". Oznaczało to, że zaniósł ją prosto do sypialni, rozebrał i
wziął do łóżka. Wciąż jeszcze rumieniła się na wspomnienie tego, co z nią tam ro-
bił...
Podniosła na niego wzrok, uświadomiwszy sobie, że coś do niej powiedział.
- Słucham?
- Spytałem, czy chcesz, żebym dokończył ubieranie Gina, podczas gdy ty
pójdziesz się przebrać.
Skinęła głową.
S
R
- Tak, będę ci bardzo wdzięczna.
Weszła do garderoby i zaczęła grzebać pośród sukien na wieszakach. Wybór
odpowiedniego stroju na tę okazję był istotną i trudną kwestią, zważywszy iż na [ Pobierz całość w formacie PDF ]