[ Pobierz całość w formacie PDF ]

"Coś"? powtórzył, gdy przeniósł się posłusznie na środek sypialni. "Co
dokładnie? Brzmiał ostrożnie.
"Nie wiem dokładnie. Coś fajnego. Co chcesz zrobić?" Patrzyła na niego spod
swoich długich rzęs.
Dayan nagle uśmiechnął się jak psotny chłopiec. "Cokolwiek?"
"Oczywiście. Coś naprawdę dużego."
Jego czarne brwi uniosły się "Jeśli pokażę ci, czy ty też mi pokażesz?"
"Brzmisz jakbyś śmiał się ze mnie:" powiedziała Corinne. "Nie mogę oprzeć się
wyzwaniu."
"Więc ty pierwsza." Złożył ręce na swojej klatce piersiowej, dotykając ją swoi
czarnym spojrzeniem. "Jeśli ja zacznę pierwszy, to raczej będziesz w lekkim
szoku".
"Doskonale! Nie jestem typem osoby skłonnej do omdleń. Nic co zrobisz nie
może mnie przestraszyć tak bardzo, teraz gdy wiem, że możesz to zrobić,
odparła wyniośle.
"Nie mogę do końca uwierzyć, że to zrobię." Jego głos był szepnął w jej
myślach, grzesznie intymnym. To była pokusa, obracająca jej ciało w stopioną
ciecz.
Corinne patrząc na niego, niemal zahipnotyzowana jego zaklęciem czarnej
magii. Tkał swoją ciemną melodię, tak całkowicie, tak doskonale, że nie
zdawała sobie sprawy że była zanurzona w muzyce, w jego duszy. Aby ukryć
swoją reakcję na samą intymności umysłu, Corinne zmusiła swoje niesforne
myśli do kontroli i skoncentrowania się. Od razu muśnięcia jego ręki skoczyły
wolno i przeniosły się w powietrzu, aby wznowić oswajanie jej delikatnych
włosów. Dzięki intensywnej koncentracji podzieliła masę na trzy części,
korzystając z możliwości jej umysłu i zaplotła długie włosy w gruby warkocz.
Gumka do włosów przyszła tańcząc z łazienką na jej wezwanie i zaplątała się na
końcu jej włosów, aby zakończyć pracę.
Wtedy Corinne spojrzała na niego, ślad obawy popsuł doskonałości jej radości.
A więc? Wyglądała jak mała dziewczynka, zastanawia się, czy czuć dumę czy
strach.
Celowo uśmiechnął się do niej, szyderczym, szerokim, męskim uśmiechem z
chęci czystej konkurencji. "Patrz na to." Wyciągnął rękę, patrząc uważnie na jej
twarz, jego umysł całkowicie połączył się z jej, w przypadku gdyby wystraszyła
się zmiany, która go ogarnęła. Futro przemieszczało się szybko wzdłuż
ramienia, mięśnie krzywiły się i trzasunęły.
Corinne obserwowała w zdumieniu, jak człowiek powoli zmienia kształt w
dużego samca lamparta, który stał na środku pokoju patrząc na nią z tym samym
błyskiem w spojrzeniu. Przez chwilę patrzyła niemal zamrożona na miejscu, ale
potem kot przeniósł się, jego potężne mięśnie falowały gdy sunął cicho w jej
kierunku. Poznała go! Wiedziała, że to Dayan. Był tak samo płynny w ruchach i
mocy, te same głodne oczy które ją pożerały. Jej serce przyspieszyło, ale to nie
ze strachu. Zdziwienie. Fascynacja. Nie strach. Nie gdy był to Dayan.
Leopard trącił ją nosem tak, że pochowała swoją rękę w błyszczącą sierść,
zdumiona teksturą, w radością bycia tak blisko czegoś należącego do
środowisku naturalnym. Zmiała się głośno, gdy głaskała głowę zwierzęcia swoją
ręką. Przez chwilę tarła twarz wzdłuż grubości szyi lampart, z uczuciem
dotykając futra na swojej skórze. To egzotyczny, rzadki przywilej, aby być tak
blisko dzikiego zwierzęcia. Leopard ocierał się o jej plecy, jego oczy patrząc na
nią, hipnotyzujący, zatrzymując ją z dziką głębokościach. Dayan. Jej Dayan.
Ona poznałaby go gdziekolwiek, w dowolnym kształcie.
Bez ostrzeżenia, ciemny cień wsunął się powoli do pokoju, dokonując inwazji w
powietrze jak gęsty olej. Corinne zastygła w miejscu, jej ciało pozostało
doskonale nieruchome. Czuła uspokajający obecność Dajana w jej umyśle.
Patrzyła z przerażeniem jak cień zdawał się kształtować na odległej ściany,
groteskowa wygięta postać, postać szkieletu z długim kościstymi palcami, ze
szponami, które wydawały się jak wyrzucone sztylety. Jej serce uderzało w
alarmie, i tam było ciało Dajana, solidnie przed nią. Czuła, że również inni [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl