[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zaczęła wścibiać nos, jak to ujęła służąca. Poszła do pokoju Dacresów, przez obite suknem
drzwi udała się do pomieszczeń dla służby, myszkowała po kątach z instynktem głodnego
zwierzęcia.
Panna Wills to jedyna osoba, która posiała niepokój w duszy sir Charlesa. Toteż zależało
mu, by samemu się nią zająć. W czasie rozmowy z nią odetchnął  zauważyła znamię. A
potem się stało. Do tej pory panna Wills nie łączyła osoby kamerdynera Ellisa z osobą sir
Charlesa Cartwrighta. Myślę, że po prostu Ellis kogoś jej przypominał. Jest jednak baczną
obserwatorką. Kiedy roznoszono półmiski, zwróciła uwagę nie na twarz, lecz na ręce
podającego do stołu. Wtedy jeszcze nie przyszło jej do głowy, że Ellis to sir Charles. Dopiero
gdy rozmawiała z aktorem, doznała nagle olśnienia: sir Charles był wówczas Ellisem! I
poprosiła go, żeby odegrał scenę podawania półmiska z jarzynami. Nie interesowało jej
znamię, czy jest na lewym, czy na prawym przegubie. Potrzebowała pretekstu, chciała
obejrzeć dłonie, dłonie z półmiskiem, tak samo ułożone, jak u kamerdynera.
Odgadła prawdę. Ale to niezwykła kobieta. Wystarczył jej sam fakt odkrycia. Zresztą nie
była wcale pewna, że sir Charles zamordował swego przyjaciela. Odegrał kamerdynera,
zgoda, ale to jeszcze nie znaczy, że był mordercą. Niejeden najuczciwszy człowiek na świecie
coś zatajał, by nie znalezć się w kłopotliwej sytuacji. Panna Wills zatem zatrzymała swe
odkrycie dla siebie i była usatysfakcjonowana. Sir Charles się jednak niepokoił. Nie podobał
mu się jej złośliwy uśmieszek, który dostrzegł wychodząc z pokoju. Ta kobieta coś wiedziała.
Co? Czy to dotyczyło jego? Nie był pewien. Czuł jednak przez skórę, że chodzi o
kamerdynera. Najpierw pan Satterthwaite, teraz panna Wills. Trzeba za wszelką cenę
odwrócić uwagę od Ellisa. Skoncentrować ją na kimś innym. I w głowie powstał mu plan,
prosty, zuchwały i, jego zdaniem, doskonale zwodzący na manowce.
W dniu mego sherry party sir Charles wstał wczesnym rankiem, udał się do Yorkshire,
gdzie, przebrany za obdartusa, kazał chłopcu nadać telegram. Zdążył wrócić do Londynu na
przyjęcie i odegrać rolę, którą mu powierzyłem w moim małym przedstawieniu. Wysłał
czekoladki kobiecie, której nigdy nie widział na oczy, o której nic nie wiedział.
Co się zdarzyło tego wieczoru  wiadomo. Niepokój sir Charlesa świadczył o tym, że
panna Wills coś podejrzewa. Kiedy aktor odgrywał  scenę śmierci , obserwowałem twarz tej
kobiety. Malowało się na niej zdumienie. Stwierdziłem wtedy, że panna Wills na pewno
podejrzewa sir Charlesa. Widząc, że umiera w ten sam sposób co tamci, zmuszona była uznać
na moment swą pomyłkę.
Panna Wills podejrzewała sir Charlesa, znajdowała się zatem w wielkim
niebezpieczeństwie. Człowiek, który zabił dwa razy, nie zawaha się zabić po raz trzeci.
Ostrzegłem was, z całą mocą. Pózniej, wieczorem zadzwoniłem do panny Wills i za moją
radą wyjechała nagle nazajutrz rano. Zamieszkała tutaj, w tym hotelu. Miałem racje, sir
Charles wybrał się następnego dnia wieczorem do Tooting po powrocie z Gilling. Spóznił się.
Ptaszek odfrunął.
Poza tym uważał, że plan się powiódł. Pani de Rushbridger miała coś ważnego do
powiedzenia. Pani de Rushbridger została zabita, nim zdążyła przemówić. Jakie to
dramatyczne! Zupełnie jak w książkach, na scenie czy w filmach! I znowu rekwizyty,
scenografia, inscenizacja.
Herkulesa Poirot nie tak łatwo zwieść, o nie! Pan Satterthwaite powiedział, że panią de
Rushbridger zabito, żeby nie mogła mówić. Przyznałem mu rację. Twierdził, że zabito ją, by
nie zdążyła powiedzieć nam tego, co wiedziała. Dodałem:  Albo tego, czego nie wiedziała .
Był chyba zaskoczony. W tym momencie mógł odgadnąć prawdę. Pani de Rushbridger
została zabita, ponieważ naprawdę nie miała nic do powiedzenia. Ponieważ jej osoba było
poza całą sprawą. Mogła zdać egzamin tylko w jednym wypadku: jako martwa. W takim oto
celu została zamordowana niewinna obca kobieta.
Triumf sir Charlesa był pozorny, popełnił kolosalny błąd, dziecinną omyłkę. Zaadresował
telegram do mnie: Herkules Poirot, hotel Ritz. A przecież pani de Rushbridger nie miała
pojęcia, że mam jakikolwiek związek ze sprawą. Nikt o tym nie wiedział. Niewiarygodnie
dziecinne potknięcie.
Eh bien, osiągnąłem pewien etap. Wiedziałem już, kto jest mordercą. Wciąż jednak nie
znałem motywu. Uruchomiłem szare komórki.
I cóż zobaczyłem? Zobaczyłem z całą jasnością, że śmierć sir Bartholomewa Strange a
była tą, o którą chodziło. Jaki powód mógł mieć sir Charles, by zabić swego przyjaciela? Czy
w ogóle można sobie wyobrazić motyw? Myślę, że tak. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl