[ Pobierz całość w formacie PDF ]

moim prywatnym numerem.
 Czuję się zaszczycona, naprawdę. Ile kobiet ma te twoje wizytówki?
 Znajdziesz tu także numer mojej asystentki, która wie, że ma ci
udzielić wszelkiej możliwej pomocy  ciągnął gładko.
 Gdybyś czegokolwiek potrzebowała, zadzwoń do Tiffany. Jest
świetna w załatwianiu różnych spraw. Jeżeli dojdziesz do wniosku, że
sama nie poradzisz sobie z urzÄ…dzeniem pokoju dla dziecka, to daj jej
znać. Zajmie się wszystkim z Nowego Jorku.
Justina poczuła ukłucie gniewu. Tiffany? Kim niby była ta cała
Tiffany? Chciał, żeby jego asystentka kupowała rzeczy dla jej dziecka?
Chyba po to, żeby Justina poczuła się bezużyteczna i bezradna.
Wyprostowała się i obrzuciła go jadowitym spojrzeniem.
 Czym jeszcze zajmuje się Tiffany? Wypełnia jakieś dodatkowe
zadania dla swojego szefa?
 Staram się nie łączyć pracy z rozrywką  odparł chłodno.  Nie
powinnaś się tak denerwować, naprawdę. Czas, żebyś odpoczęła po
podróży, nie wydaje ci się?
 Och, idz sobie.  Zamknęła oczy, żeby nie widzieć jego
niewątpliwie przystojnej twarzy, i otworzyła je dopiero, gdy wejściowe
drzwi cicho kliknęły.
Westchnęła. Gdyby tylko mogła wymazać z pamięci wspomnienia
wszystkiego, co razem przeżyli...
ROZDZIAA SZÓSTY
 Dante chciałby wiedzieć, czy otrzymała pani broszurę, panno Perry.
Justina mocno zacisnęła palce na słuchawce, zastanawiając się,
dlaczego nie pozwoliła, aby wiadomość od Tiffany Jones nagrała się na
automatycznej sekretarce. Miała już serdecznie dosyć regularnych
telefonów od osobistej asystentki Dantego w Nowym Jorku.
 Tak, dziękuję, mam ją  odparła.
Pamiętała kolorową broszurę z reklamami luksusowych sprzętów i
ubrań dla uprzywilejowanych dzieci, którą Tiffany przesłała na jej
skrzynkÄ™ internetowÄ… na poczÄ…tku tygodnia.
 Czy coś przypadło pani do gustu?  uprzejmie zapytała Tiffany. 
Chciałaby pani może, żebyśmy zamówili łóżeczko albo wózek?
%7łebyśmy zamówili? My, czyli kto? Justina miała ochotę mocno
ścisnąć palcami nie słuchawkę, lecz szyję Dantego. Zajrzała do mniejszej z
dwóch sypialni, w której stało już łóżeczko, a także wózek.
%7łółte jak kaczeńce ściany pokoju zdobiły sceny z dżungli, z sufitu
zwisała karuzela z małymi lwami i tygrysami, na szafeczkach leżały
kolorowe pluszowe zabawki. Uśmiechnęła się z zadowoleniem.
Tiffany robiła tyle zamieszania, że można by pomyśleć, że urządzenie
pokoju dla dziecka to fizyka atomowa.
 Proszę przekazać Dantemu, że żadna z tych rzeczy nie jest mi
potrzebna, dobrze?
 Oczywiście, sądzę jednak, że będzie wolał sam z panią
porozmawiać.
Może więc wziąłby telefon do ręki, zamiast angażować do tego swoją
sekretarkę, gniewnie pomyślała Justina.
 Obawiam się, że nie bardzo mam czas...
 Justina?  usłyszała głos Dantego.
 Czego chcesz?  zapytała szorstko.
 Dowiedzieć się, jak się dzisiaj czujesz.
 Szczerze? Jestem zmęczona, czuję się jak wieloryb i mam dosyć
tych ciągłych przesłuchań.
 Zastanowiłaś się nad moją propozycją?  przerwał jej gładko.
 Tak, i nie zmieniłam zdania.  Wzięła głęboki oddech.  Nie chcę,
żeby ktokolwiek towarzyszył mi w czasie porodu, a szczególnie ty.
 Nie możesz robić wszystkiego sama.
 Mogę i taki mam plan.  Przerwała na moment, ponieważ mięśnie w
dole jej brzucha napięły się nieprzyjemnie.  Nikogo nie potrzebuję, bo
poród to zupełnie naturalna aktywność organizmu, poza tym nie jesteśmy
przecież rodziną, prawda? Jestem niezależną kobietą, nie zapominaj o tym,
z Å‚aski swojej.
 Jak mógłbym zapomnieć, skoro stale mi o tym przypominasz 
powiedział z pretensją.
 To nie próbuj mnie do niczego zmuszać i nakłaniać, tylko dla
odmiany uważnie posłuchaj. Mogę...  Reszta zdania zamarła jej na
ustach, gdy wokół jej ciała zacisnęła się obręcz bólu.
 Justina? JesteÅ› tam?
Ból był tak silny i nieoczekiwany, że zasłoniła ręką słuchawkę, aby
Dante nie usłyszał jej przyśpieszonego oddechu.
 Przepraszam cię  odezwała się po chwili sztucznie pogodnym
głosem.  Wydawało mi się, że ktoś puka do drzwi.
 Na pewno dobrze siÄ™ czujesz?
 Tak, jak najbardziej.
 Kiedy ostatni raz byłaś u lekarza?
 W zeszłym tygodniu, wszystko zgodnie z planem wizyt, więc
przestań się niepokoić. Nie musisz co pięć minut sprawdzać, czy nie
zaczynam rodzić, zupełnie jak jakaś szalona położna.
Posłuchaj, muszę już kończyć. Pracuję i jeśli od razu nie zapiszę słów,
na pewno wylecą mi z głowy. Nie martw się, naprawdę. Dam ci znać,
kiedy tylko coś łącznie się dziać.
Przerwała połączenie i podeszła do okna, próbując się uspokoić.
Wciąż padało, więc cały dzień siedziała w domu. Może powinna obejrzeć
jakiś film albo poczytać książkę, którą kupiła i o której wszyscy ostatnio
mówili, tę, której bohater starał się upodobnić do markiza de Sade.
Wiedziała, że relaks jest niezwykle ważny w ostatnim stadium ciąży,
ale niewiele mogła poradzić na to, że kiedy nie pracowała, zawsze czuła
siÄ™ winna.
Kolejna fala bólu sprawiła, że mocno przywarła do oparcia kanapy.
Ból minął, lecz następny skurcz uświadomił Justinie, że rodzi. Starała się
przypomnieć sobie, co ma teraz robić  jak najdłużej zostać w domu,
zapamiętać, z jaką częstotliwością pojawiają się skurcze, i zatelefonować
do szpitala.
Pośpiesznie sięgnęła po słuchawkę, wybrała numer i poprosiła o
połączenie z położną.
 Proszę przyjechać  powiedziała kobieta.  Czy ktoś będzie pani
towarzyszył?
 Już jadę  odparła Justina, sprytnie unikając odpowiedzi na drugie
pytanie.
Usłyszała je jednak znowu, gdy personel oddziału położniczego
zapisywał jej dane.
 Czy ojciec dziecka jest w drodze, panno Perry?
 Nie.  Potrząsnęła głową.  Jest w Nowym Jorku.
 Wie, że poród już się zaczął?
Zrobiło jej się zimno na myśl, że Dante mógłby zobaczyć ją w tym
stanie. Powiedziała mu przecież, że jest niezależną kobietą i że wcale go
nie potrzebuje. I naprawdę tak myślała.
 Nie, nie wie.
 Możemy zadzwonić i... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl