[ Pobierz całość w formacie PDF ]
cieszyć, że stało się to zupełnie przypadkiem w dniu, kiedy miał poślubić inną kobietę?
Niby dlaczego miał się cieszyć? Zwłaszcza znając prawdę o tym, co ją spotkało.
Lily zaczęła myśleć o kobiecie, z którą miał się ożenić. Z pewnością była piękna. Lily nie
widziała jej dokładnie, twarz panny młodej skrywał welon i kapelusz, wydawało się jej, że kobieta
jest pełna wdzięku, elegancka i piękna. Czy Neville ją kochał? Czy ona kochała jego? Czy byli
dobraną parą? Czy minuty dzieliły ich od szczęśliwego pożycia?
Jednak takie myśli nie prowadziły do niczego. Poza tym trudno jej było się skupić, kiedy
powieki ciążyły jak ołów. Podniosła filiżankę i upiła łyk ciepłego napoju. Zamknęła oczy z
niewysłowioną ulgą.
Gdyby tylko, pomyślała, mogła odzyskać plecak ojca, kiedy wróciła do Lizbony. Jednak
minęło tyle czasu. Prawdopodobnie odesłano go do Anglii, powiedziano jej w końcu, do jakiegoś
żyjącego krewnego, chyba że zginął lub został zniszczony. Tata miał ojca i brata, którzy mieszkali
gdzieś... chyba w hrabstwie Leicester. Lily nie była tego pewna i nigdy ich nie poznała. Ojciec
żywił do nich jakąś urazę. Za to cały czas jej powtarzał, żeby w wypadku jego śmierci zaniosła
plecak do jego przełożonego i razem z nim sprawdziła zawartość. To miał być klucz
zabezpieczający jej przyszłość, powtarzał ciągle, tak jak złoty medalionik, który zawsze nosiła jako
talizman.
Przypuszczała, że ojciec przez całe życie oszczędzał część żołdu. Nie wiedziała, jaką sumę
pieniędzy ukrył w plecaku. Pewnie nie starczyłoby jej na długo, ale może przynajmniej miałaby na
powrót do Anglii, dopóki nie znalazłaby tu jakiegoś przyzwoitego zajęcia. Gdyby tylko mogła
znalezć plecak, nie musiałaby przyjeżdżać do Newbury Abbey. Nie, uczyniłaby to jednak, mimo
wszystko. Jedyne, co pozwoliło jej przetrwać pierwszą i drugą niewolę, to myśl o nim i nadzieja, że
znów go zobaczy. Tak naprawdę nie sądziła, że to w ogóle możliwe, pomyślała o tym dopiero
niedawno, po przyjezdzie do Anglii. A zwłaszcza ostatniej nocy, kiedy znalazła się w jego domu i
jego otoczeniu.
Była jego żoną - ale również kobietą, która go zdradziła.
Gdyby znalazła plecak, miałaby teraz inne wyjście...
Kiedy skończyła jeść jajko i wgryzała się w drugą grzankę, zamknęła mocno oczy i
próbowała przezwyciężyć ogarniającą ją panikę. Jej medalionik! Był w zostawionej torbie. Nie
nosiła go już od dawna, ponieważ Manuel brutalnie zerwał łańcuszek. Jednak, o dziwo, oddał go,
kiedy ją wypuszczał. Od tamtej pory nie rozstawała się z nim nigdy - aż do dzisiaj.
Czy Neville odnajdzie jej torbę? Chciała sama zacząć poszukiwania, ale nie wiedziała, jak
się wydostać z tego domu. A przecież mogła po drodze kogoś spotkać. Nie, wierzyła, że Neville
odszuka jej rzeczy.
Myśl o tym, że może stracić ostatnią więz łączącą ją z ojcem, spowodowała, że poczuła
mdłości i nie mogła już nic przełknąć.
Wstała i ruszyła do drzwi przebieralni, słaniając się z wyczerpania. Ostrożnie przekręciła
ozdobną klamkę.
5
Hrabina Kilbourne potrafiła zapanować nad każdą kłopotliwą sytuacją, szybko więc
otrząsnęła się z szoku, jakiego doznała w kościele. Przecież na śniadanie mieli przybyć goście.
Wydała polecenia, by posiłek podano w sali balowej, jak planowano wcześniej. Usunięto tylko
niektóre dekoracje - na przykład białe wstęgi i tort - przypominające, że miało to być przyjęcie
weselne.
Sala balowa nie była przepełniona, ale gości i tak siedziało dużo. Niektóre osoby, w tym
sama hrabina, przebrały się bardziej stosownie do wczesnego popołudnia. Pomimo tego, co mogli
mówić w kościele i po wyjściu z niego, a także w drodze powrotnej do pałacu, przy śniadaniu dobre
obyczaje wzięły górę. Jakikolwiek nieznajomy, który wszedłby teraz do sali balowej, z trudem
domyśliłby się, że miało to być przyjęcie weselne, ale niestety ślub nie doszedł do skutku, a
zarówno członkowie rodziny, jak i inni zaproszeni goście pękają z ciekawości, by dowiedzieć się
czegoś.
Hrabina przybrała spokojny i łaskawy wyraz twarzy. Podjęła uprzejmą konwersację z
sąsiadami przy stole i nie okazywała żadnego znaku gorzkiego zmartwienia, które ją trapiło.
Prywatne i osobiste sprawy muszą poczekać. Nie na darmo była hrabiną Kilbourne.
Tak właśnie przedstawiała się sytuacja w sali balowej, gdy wszedł tam Neville. Wszyscy
nagle zaczęli się uciszać i zwrócili wzrok ku niemu. Z przerażeniem zdał sobie sprawę, że nie
zmienił jeszcze ubrania - nawet o tym nie pomyślał. Był panem młodym bez panny młodej. Stanął
w drzwiach sali balowej i założył ręce z tyłu.
- Cieszę się, że zasiedliście do stołu - powiedział. Rozejrzał się wokół, napotykając wzrok
przyjaciół i krewnych, nie zdziwiło go, że nie ma wśród nich Lauren i Gwen. - Nie zajmę wam
dużo czasu. Uważam jednak, że jestem wam winien nieco więcej wyjaśnień, niż byłem w stanie
udzielić dzisiejszego ranka w kościele. Wyznam szczerze, nawet nie pamiętam, co wtedy
powiedziałem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szamanka888.keep.pl
cieszyć, że stało się to zupełnie przypadkiem w dniu, kiedy miał poślubić inną kobietę?
Niby dlaczego miał się cieszyć? Zwłaszcza znając prawdę o tym, co ją spotkało.
Lily zaczęła myśleć o kobiecie, z którą miał się ożenić. Z pewnością była piękna. Lily nie
widziała jej dokładnie, twarz panny młodej skrywał welon i kapelusz, wydawało się jej, że kobieta
jest pełna wdzięku, elegancka i piękna. Czy Neville ją kochał? Czy ona kochała jego? Czy byli
dobraną parą? Czy minuty dzieliły ich od szczęśliwego pożycia?
Jednak takie myśli nie prowadziły do niczego. Poza tym trudno jej było się skupić, kiedy
powieki ciążyły jak ołów. Podniosła filiżankę i upiła łyk ciepłego napoju. Zamknęła oczy z
niewysłowioną ulgą.
Gdyby tylko, pomyślała, mogła odzyskać plecak ojca, kiedy wróciła do Lizbony. Jednak
minęło tyle czasu. Prawdopodobnie odesłano go do Anglii, powiedziano jej w końcu, do jakiegoś
żyjącego krewnego, chyba że zginął lub został zniszczony. Tata miał ojca i brata, którzy mieszkali
gdzieś... chyba w hrabstwie Leicester. Lily nie była tego pewna i nigdy ich nie poznała. Ojciec
żywił do nich jakąś urazę. Za to cały czas jej powtarzał, żeby w wypadku jego śmierci zaniosła
plecak do jego przełożonego i razem z nim sprawdziła zawartość. To miał być klucz
zabezpieczający jej przyszłość, powtarzał ciągle, tak jak złoty medalionik, który zawsze nosiła jako
talizman.
Przypuszczała, że ojciec przez całe życie oszczędzał część żołdu. Nie wiedziała, jaką sumę
pieniędzy ukrył w plecaku. Pewnie nie starczyłoby jej na długo, ale może przynajmniej miałaby na
powrót do Anglii, dopóki nie znalazłaby tu jakiegoś przyzwoitego zajęcia. Gdyby tylko mogła
znalezć plecak, nie musiałaby przyjeżdżać do Newbury Abbey. Nie, uczyniłaby to jednak, mimo
wszystko. Jedyne, co pozwoliło jej przetrwać pierwszą i drugą niewolę, to myśl o nim i nadzieja, że
znów go zobaczy. Tak naprawdę nie sądziła, że to w ogóle możliwe, pomyślała o tym dopiero
niedawno, po przyjezdzie do Anglii. A zwłaszcza ostatniej nocy, kiedy znalazła się w jego domu i
jego otoczeniu.
Była jego żoną - ale również kobietą, która go zdradziła.
Gdyby znalazła plecak, miałaby teraz inne wyjście...
Kiedy skończyła jeść jajko i wgryzała się w drugą grzankę, zamknęła mocno oczy i
próbowała przezwyciężyć ogarniającą ją panikę. Jej medalionik! Był w zostawionej torbie. Nie
nosiła go już od dawna, ponieważ Manuel brutalnie zerwał łańcuszek. Jednak, o dziwo, oddał go,
kiedy ją wypuszczał. Od tamtej pory nie rozstawała się z nim nigdy - aż do dzisiaj.
Czy Neville odnajdzie jej torbę? Chciała sama zacząć poszukiwania, ale nie wiedziała, jak
się wydostać z tego domu. A przecież mogła po drodze kogoś spotkać. Nie, wierzyła, że Neville
odszuka jej rzeczy.
Myśl o tym, że może stracić ostatnią więz łączącą ją z ojcem, spowodowała, że poczuła
mdłości i nie mogła już nic przełknąć.
Wstała i ruszyła do drzwi przebieralni, słaniając się z wyczerpania. Ostrożnie przekręciła
ozdobną klamkę.
5
Hrabina Kilbourne potrafiła zapanować nad każdą kłopotliwą sytuacją, szybko więc
otrząsnęła się z szoku, jakiego doznała w kościele. Przecież na śniadanie mieli przybyć goście.
Wydała polecenia, by posiłek podano w sali balowej, jak planowano wcześniej. Usunięto tylko
niektóre dekoracje - na przykład białe wstęgi i tort - przypominające, że miało to być przyjęcie
weselne.
Sala balowa nie była przepełniona, ale gości i tak siedziało dużo. Niektóre osoby, w tym
sama hrabina, przebrały się bardziej stosownie do wczesnego popołudnia. Pomimo tego, co mogli
mówić w kościele i po wyjściu z niego, a także w drodze powrotnej do pałacu, przy śniadaniu dobre
obyczaje wzięły górę. Jakikolwiek nieznajomy, który wszedłby teraz do sali balowej, z trudem
domyśliłby się, że miało to być przyjęcie weselne, ale niestety ślub nie doszedł do skutku, a
zarówno członkowie rodziny, jak i inni zaproszeni goście pękają z ciekawości, by dowiedzieć się
czegoś.
Hrabina przybrała spokojny i łaskawy wyraz twarzy. Podjęła uprzejmą konwersację z
sąsiadami przy stole i nie okazywała żadnego znaku gorzkiego zmartwienia, które ją trapiło.
Prywatne i osobiste sprawy muszą poczekać. Nie na darmo była hrabiną Kilbourne.
Tak właśnie przedstawiała się sytuacja w sali balowej, gdy wszedł tam Neville. Wszyscy
nagle zaczęli się uciszać i zwrócili wzrok ku niemu. Z przerażeniem zdał sobie sprawę, że nie
zmienił jeszcze ubrania - nawet o tym nie pomyślał. Był panem młodym bez panny młodej. Stanął
w drzwiach sali balowej i założył ręce z tyłu.
- Cieszę się, że zasiedliście do stołu - powiedział. Rozejrzał się wokół, napotykając wzrok
przyjaciół i krewnych, nie zdziwiło go, że nie ma wśród nich Lauren i Gwen. - Nie zajmę wam
dużo czasu. Uważam jednak, że jestem wam winien nieco więcej wyjaśnień, niż byłem w stanie
udzielić dzisiejszego ranka w kościele. Wyznam szczerze, nawet nie pamiętam, co wtedy
powiedziałem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]