[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wiesz, że moi rodzice nie byli małżeństwem. Zmierć mojej
matki stała się gazetową sensacją. Brukowce pisały o tym na
MUZYKA MIAOZCI
151
pierwszych stronach. Ludzie prÄ™dzej czy pózniej to wykorzy­
stajÄ…. W twoich sferach towarzyskich byÅ‚abym dla męża tyl­
ko zbędnym balastem.
- Jakim balastem, do jasnej cholery! To idiotyczna wy­
mówka! - Thorn odetchnął głęboko i zerwał się na równe
nogi. - Chodzi o to, że nie możesz mi darować wyrządzonej
krzywdy, prawda? - powiedział zduszonym głosem. Unikał
jej wzroku. - Upokorzyłem cię i dlatego obawiasz się, że
mógłbym to zrobić po raz drugi.
- Nieprawda! - krzyknęła, unosząc głowę. - Mylisz się!
Bardzo się mylisz! Boję się... Trudno mi o tym mówić, ale
spróbuję... Gdy minie pierwsze zauroczenie, będziesz się
mnie wstydził.
Thorn zacisnÄ…Å‚ powieki.
- Jedno ci powiem. Owszem, powinienem się wstydzić...
tyle że własnych postępków. - Ruszył pospiesznie ku
drzwiom. Na odchodnym rzuciÅ‚ jeszcze: - Mam do przejrze­
nia sporo dokumentów. Zobaczymy się pózniej.
Zbita z tropu Sabina patrzyła z roztargnieniem na szerokie
plecy ukochanego. DrÄ™czyÅ‚y jÄ… wÄ…tpliwoÅ›ci. Czyżby napra­
wdę mu na niej zależało? Serce biło jej jak oszalałe.
Musiała zaryzykować, postawić wszystko na jedną kartę.
Od tego zależaÅ‚a jej przyszÅ‚ość. Z drugiej strony jednak gdy­
by ukochany ją teraz odepchnął, byłaby strzępem człowieka.
- Thorn! - zawołała.
Zatrzymał się z ręką na klamce.
Zdobyła się na odwagę i wyciągnęła do niego ramiona.
Przez moment nie wiedział, jak zareagować. %7łal ścisnął
serce dziewczyny. Była niemal pewna, że błędnie odczytała
jego intencje. Nagle zmienił się na twarzy. Podbiegł do ka-
152
MUZYKA MIAOZCI
napy, ukląkł przed Sabiną, objął ją tak mocno, że ledwie
mogła oddychać, i przytulił twarz do jej piersi.
TrzymaÅ‚a go w ramionach. CzuÅ‚a, jak caÅ‚y dygocze. GÅ‚a­
skała ciemną czuprynę. Bała się uwierzyć, że to jawa. Drżała
z radości, którą dzielili oboje.
- Kocham cię - wyznał łamiącym się głosem. - Bardzo
cię kocham. Zrozumiałem to nareszcie tamtego wieczoru,
podczas przyjÄ™cia, ale byÅ‚o za pózno, żeby ci o tym powie­
dzieć. Lękałem się, że coś sobie zrobisz. Nie potrafiłbym żyć
ze świadomością, że cię do tego popchnąłem. Zadzwoniłem,
żeby się upewnić, czy Jessika nad tobą czuwa. Strasznie się
o ciebie baÅ‚em. ByÅ‚em Å›wiadomy, że tamten incydent roz­
dzielił nas na zawsze. Straciłem ukochaną. Wiedziałem, że
bez ciebie... - Przytulił ją mocniej i westchnął z ulgą.
Zachwycona tym wyznaniem Sabina patrzyła na niego
z niedowierzaniem.
- Nie traciÅ‚em ciÄ™ z oczu. ZledziÅ‚em twojÄ… karierÄ™. ZapÅ‚a­
ciłem nawet za ten cholerny wideoklip - mruknął.
Sabina otworzyÅ‚a szeroko oczy. Wreszcie poznaÅ‚a taje­
mniczego fana zespoÅ‚u  PyÅ‚ i piach", który tak hojnie po­
trzÄ…snÄ…Å‚ kiesÄ…!
- Brakowało mi jedynie twojej obecności. Tęskniłem. Od
tamtego pamiÄ™tnego wieczoru nie spotykaÅ‚em siÄ™ z kobie­
tami. Straciłem apetyt, męczyła mnie bezsenność... Potem
miałaś wypadek. Cierpiałem jak potępieniec. Wszystkie
grzuchy popełnione i nie popełnione powinny mi być za to
darowane. Siedziałem przy twoim łóżku, trzymałem cię za
rÄ™kÄ™ i utwierdzaÅ‚em siÄ™ w przekonaniu, że jeÅ›li umrzesz, po­
łożę się obok ciebie i zrobię to samo, ponieważ nie będę miał
po co żyć.
MUZYKA MIAOZCI 153
- Thorn - szepnęła, tuląc do piersi jego głowę. - Tak
bardzo ciÄ™ kocham.
Popatrzył na nią roziskrzonymi oczyma.
- Naprawdę? Po tym wszystkim, co ci zrobiłem?
Ostrożnie pogłaskała go po policzku.
- Nawet wówczas starałam się zrozumieć, dlaczego
tak postępujesz - szepnęła. - Dobrze cię znam. To mnie
czasami przerażało, zwłaszcza gdy udawałam narzeczoną
Ala. MiaÅ‚am wrażenie, że jesteÅ› przysÅ‚owiowÄ… drugÄ… połów­
ką mnie samej. Wiedziałam nawet, co w danej chwili
myślisz.
- Tak. Czułem to - powiedział z westchnieniem. - Gdy
spotkaliÅ›my siÄ™ w koÅ›ciele, powiedziaÅ‚aÅ›, że trzymam wszy­
stkich na dystans i nie mam nikogo bliskiego. TrafiÅ‚aÅ› w sed­
no. Wściekłem się, bo tak łatwo mnie rozszyfrowałaś. Byłem
na twojej Å‚asce, bo domyÅ›liÅ‚aÅ› siÄ™ prawdy. JeÅ›li chciaÅ‚aÅ› re­
wanżu za swoje krzywdy, to zostałaś pomszczona. Nie znam
gorszej kary niż życie bez ciebie.
Sabina pochyliła głowę i pocałowała go w usta.
- Chcę mieć z tobą dziecko.
Thorn wstrzymał oddech i popatrzył na nią rozkochanym
wzrokiem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl