[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kciukiem po brodzie. - Nie jestem zwolennikiem
rosyjskiej ruletki, zwłaszcza ądy. rzecz dotyczy, ko
biety. Nigdy tego nie zaryzykuję, gdy chodzi o ciebie,
skarbie.
Przestraszył się nagle, \e powiedział zbyt wiele.
- Dwoje ludzi nie zawsze musi to prze\yć jedno
cześnie. Nie jestem nastolatkiem. Pozostawmy kochanie
się w inny sposób na inną noc - dodał szybko.
Otworzyła szeroko oczy ze zdumienia. Jego nieśmiała
dama, jego lubie\na dama - Tanner nie mógł się
zdecydować, który epitet lepiej do niej pasuje - prze-
toczyła się po łó\ku na niego. Poczuł delikatny nacisk
jej piersi i ud przylegających do jego nóg. Przycisnęła
go całym ciałem. Nad sobą dojrzał jej zielone oczy,
równie dumne, co uparte.
- Zapewne nie jestem równie zręczna w tej dziedzinie
jak ty, Tanner - musnęła czubkiem języka jego ucho -
ale w ciągu ostatniej godziny dowiedziałam się wiele o
pomysłowości, takcie i sprycie, jakie powinien
wykazywać kochanek.
- Spryt?
NOC MYZLIWEGO 107
- Wcale nie byłam nieśmiała. Byłam wstrząśnięta.
Do diabła, dobrze o tym wiedziałeś.
Poczuł szybko narastające podniecenie. Reagował
na ruchy jej języka pieszczącego jego ucho i mocny
nacisk brzucha na pulsującą męskość.
- Ja te\ potrafię być sprytna. W rzeczywistości od
dawna w kontaktach z mę\czyznami posługuję się
prostą i sprytną filozofią. Gdy jest głodny, nale\y go
nakarmić. Gdy zmęczony, poło\yć do łó\ka - sięgnęła
ręką w stronę nocnego stolika i wyłączyła lampkę. - A
gdy jest w ogniu namiętności, to trzeba jakoś ugasić
płomień. Nie wahaj się udzielać mi wskazówek.
- Charly?
- Hmm?
- Nie potrzebujesz \adnych wskazówek - szepnął.
- Charly? - powtórzył po chwili.
- Hmm?
- Myślę, \e ju\ pokonałaś nieśmiałość.
Gdy Charly obudziła się, obok niej nikogo w łó\ku
nie było. Odwróciła głowę, \eby zerknąć na stojący na
nocnym stoliku budzik. Dostrzegła przylepioną do
tarczy notatkę: Zpij do południa. Zajmę się końmi".
Z uśmiechem zerwała karteczkę i stwierdziła, \e ju\
ósma. Zgodnie z jej obyczajami, było to ju\ niemal
południe. Mimo to jeszcze na chwilę opadła na
poduszki i zacisnęła powieki. Nie mogła przezwycię\yć
ogarniającego ją rozleniwienia. Opanowała ją dekaden-
cka zmysłowość i bezwład. Czuła się piękna i kręciło
jej się w głowie.
Wszystko przez Tannera. Nie kochali się tej nocy, w
ka\dym razie nie w pełni, a mimo to zdołała go poznać
i ocenić. Zwietnie potrafił wykradać sekrety i
rozwiewać wątpliwości. Umiał wspaniale pieścić i kochał
dzieci na tyle, \e nie chciał ryzykować ich poczęcia.
108 NOC MYZLIWEGO
Był nadzwyczaj czuły i znał intymne psoty. Po prostu
umiał kochać. Wiedział o miłości więcej, ni\ Charly
potrafiła sobie dotąd wyobrazić.
Uśmiechnęła się i z wielkim wysiłkiem uniosła
powieki. Wstała z łó\ka. Uśmiech nie opuszczał jej
twarzy w trakcie szybkiego prysznicu. Przez chwilę
przerzucała rzeczy wyjęte z szuflad, po czym zdecy-
dowala się na czerwony kaszmirowy sweter, d\insy i
skarpetki. Ciągle się uśmiechając odnalazła szczotkę
do włosów i stanęła przed lustrem. Gdy w nie spojrzała,
uśmiech zamarł na jej wargach.
- Czy wcią\ czujesz się taka piękna, Charly?
Z lustra patrzyła na nią kobieta ubrana w bez-
kształtny sweter, ze strzechą sterczących na wszystkie
strony włosów. Nie miała wysokich kości policz-
kowych, błyszczących, głęboko osadzonych oczu ani
ust wołających o pocałunek.
W wieku kilkunastu lat pragnęła być ładna. Jaka
dojrzała kobieta zapomniała o pró\ności. Nie miała
czasu myśleć o tym, jak wygląda. Teraz jednak
pomyślała, jak uderzająco przystojny był Tanner.
Ciemnowłosy, z szarosrebrnymi oczami, wysoki i
mocno zbudowany. Promieniował siłą, odwagą i
namiętnością. Bywał w krajach, o których ona tylko
słyszała. Jego seksualna zręczność świadczyła o zna-
jomości wielu kobiet.
Nagle w całym ciele poczuła ból.
On nie jest dla ciebie, Charly. Nie jest, nigdy nie
był i nie będzie. Potrzebował kogoś ostatniej nocy i ty
znalazłaś się pod ręką. Nadajesz się na przyjaciela. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szamanka888.keep.pl
kciukiem po brodzie. - Nie jestem zwolennikiem
rosyjskiej ruletki, zwłaszcza ądy. rzecz dotyczy, ko
biety. Nigdy tego nie zaryzykuję, gdy chodzi o ciebie,
skarbie.
Przestraszył się nagle, \e powiedział zbyt wiele.
- Dwoje ludzi nie zawsze musi to prze\yć jedno
cześnie. Nie jestem nastolatkiem. Pozostawmy kochanie
się w inny sposób na inną noc - dodał szybko.
Otworzyła szeroko oczy ze zdumienia. Jego nieśmiała
dama, jego lubie\na dama - Tanner nie mógł się
zdecydować, który epitet lepiej do niej pasuje - prze-
toczyła się po łó\ku na niego. Poczuł delikatny nacisk
jej piersi i ud przylegających do jego nóg. Przycisnęła
go całym ciałem. Nad sobą dojrzał jej zielone oczy,
równie dumne, co uparte.
- Zapewne nie jestem równie zręczna w tej dziedzinie
jak ty, Tanner - musnęła czubkiem języka jego ucho -
ale w ciągu ostatniej godziny dowiedziałam się wiele o
pomysłowości, takcie i sprycie, jakie powinien
wykazywać kochanek.
- Spryt?
NOC MYZLIWEGO 107
- Wcale nie byłam nieśmiała. Byłam wstrząśnięta.
Do diabła, dobrze o tym wiedziałeś.
Poczuł szybko narastające podniecenie. Reagował
na ruchy jej języka pieszczącego jego ucho i mocny
nacisk brzucha na pulsującą męskość.
- Ja te\ potrafię być sprytna. W rzeczywistości od
dawna w kontaktach z mę\czyznami posługuję się
prostą i sprytną filozofią. Gdy jest głodny, nale\y go
nakarmić. Gdy zmęczony, poło\yć do łó\ka - sięgnęła
ręką w stronę nocnego stolika i wyłączyła lampkę. - A
gdy jest w ogniu namiętności, to trzeba jakoś ugasić
płomień. Nie wahaj się udzielać mi wskazówek.
- Charly?
- Hmm?
- Nie potrzebujesz \adnych wskazówek - szepnął.
- Charly? - powtórzył po chwili.
- Hmm?
- Myślę, \e ju\ pokonałaś nieśmiałość.
Gdy Charly obudziła się, obok niej nikogo w łó\ku
nie było. Odwróciła głowę, \eby zerknąć na stojący na
nocnym stoliku budzik. Dostrzegła przylepioną do
tarczy notatkę: Zpij do południa. Zajmę się końmi".
Z uśmiechem zerwała karteczkę i stwierdziła, \e ju\
ósma. Zgodnie z jej obyczajami, było to ju\ niemal
południe. Mimo to jeszcze na chwilę opadła na
poduszki i zacisnęła powieki. Nie mogła przezwycię\yć
ogarniającego ją rozleniwienia. Opanowała ją dekaden-
cka zmysłowość i bezwład. Czuła się piękna i kręciło
jej się w głowie.
Wszystko przez Tannera. Nie kochali się tej nocy, w
ka\dym razie nie w pełni, a mimo to zdołała go poznać
i ocenić. Zwietnie potrafił wykradać sekrety i
rozwiewać wątpliwości. Umiał wspaniale pieścić i kochał
dzieci na tyle, \e nie chciał ryzykować ich poczęcia.
108 NOC MYZLIWEGO
Był nadzwyczaj czuły i znał intymne psoty. Po prostu
umiał kochać. Wiedział o miłości więcej, ni\ Charly
potrafiła sobie dotąd wyobrazić.
Uśmiechnęła się i z wielkim wysiłkiem uniosła
powieki. Wstała z łó\ka. Uśmiech nie opuszczał jej
twarzy w trakcie szybkiego prysznicu. Przez chwilę
przerzucała rzeczy wyjęte z szuflad, po czym zdecy-
dowala się na czerwony kaszmirowy sweter, d\insy i
skarpetki. Ciągle się uśmiechając odnalazła szczotkę
do włosów i stanęła przed lustrem. Gdy w nie spojrzała,
uśmiech zamarł na jej wargach.
- Czy wcią\ czujesz się taka piękna, Charly?
Z lustra patrzyła na nią kobieta ubrana w bez-
kształtny sweter, ze strzechą sterczących na wszystkie
strony włosów. Nie miała wysokich kości policz-
kowych, błyszczących, głęboko osadzonych oczu ani
ust wołających o pocałunek.
W wieku kilkunastu lat pragnęła być ładna. Jaka
dojrzała kobieta zapomniała o pró\ności. Nie miała
czasu myśleć o tym, jak wygląda. Teraz jednak
pomyślała, jak uderzająco przystojny był Tanner.
Ciemnowłosy, z szarosrebrnymi oczami, wysoki i
mocno zbudowany. Promieniował siłą, odwagą i
namiętnością. Bywał w krajach, o których ona tylko
słyszała. Jego seksualna zręczność świadczyła o zna-
jomości wielu kobiet.
Nagle w całym ciele poczuła ból.
On nie jest dla ciebie, Charly. Nie jest, nigdy nie
był i nie będzie. Potrzebował kogoś ostatniej nocy i ty
znalazłaś się pod ręką. Nadajesz się na przyjaciela. [ Pobierz całość w formacie PDF ]