[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kiedyś chciał mieć własną rodzinę?
- Sam nie wiem - wyznał. - Do pewnego stopnia mam wrażenie, że już wychowałem cztery córki.
Martwiłem się o nie do tego stopnia, że spędzały mi sen z powiek. Byłem ich bohaterem, ich zmorą i
wszystkim, co pomiędzy. Przejmowałem się ich ocenami i cieszyłem, kiedy po kolei kończyły studia, ale
teraz, kiedy są starsze... Naprawdę, nie sądzę, abym chciał znowu przechodzić przez to samo. Zbyt wiele
lat obawiałem się, że nie sprostam obowiązkom i nie sprawdzę się w roli opiekuna.
- Nawet sobie nie wyobrażam, jak to musiało wyglądać z twojej perspektywy. Można powiedzieć,
że zostałeś wtłoczony w rolę samotnego rodzica czterech nastolatek, choć sam jeszcze byłeś dzieckiem.
L R
T
Ale udało ci się, Garrett. Utrzymałeś rodzinę w całości i każde z was dobrze sobie radzi w życiu. A gdybyś
poznał kogoś, bez kogo nie chciałbyś żyć? Kogoś, kto mógłby być twoim partnerem, żebyś nie musiał
radzić sobie sam?
Wstrzymała oddech, kiedy Garrett zastanawiał się nad odpowiedzią.
- Nie, Nichole - powiedział w końcu. - Nie chcę tego, i już.
ROZDZIAA CZTERNASTY
Nichole usiadła na brzegu kozetki w swoim mieszkaniu. Ubrała się już godzinę temu, ale nadal biła
się z myślami. Może powinna jeszcze trochę zaczekać, wycofać się, wyznaczyć sobie nową granicę
emocjonalną i jeszcze przez tydzień udawać, że nad wszystkim panuje. Dopiero potem poddałaby się temu,
co nieuchronne...
Tymczasem Garrett zachowywał się jakby nigdy nic. Przynajmniej pod tym względem pozostawał
wierny umowie, którą zawarli. Nichole musiała się wyrwać z tego układu, by ograniczać straty.
Z wysiłkiem wyprostowała zaciśnięte palce i wstała, po czym ruszyła do wyjścia. Na dole wsiadła
do taksówki i w końcu dotarła do restauracji.
Nim zdążyła zapłacić kierowcy, dostrzegła Garretta, który czekał na nią na chodniku, gotów służyć
jej ramieniem.
Jak zawsze był troskliwy, uczynny i kochany.
Podeszła do niego, a gdy wziął ją w ramiona, jej postanowienia niemal od razu legły w gruzach.
Powinna się odsunąć, wyrwać z jego uścisku, ale wiedziała, że to zapewne ostatni raz, gdy może
delektować się ciepłem jego ciała. Przytuliła się mocniej.
- Wszystko dobrze? - spytał Garrett.
Nie miał pojęcia, jaki chaos wywołuje w duszy Nichole.
- Tak - mruknęła, uśmiechając się z wysiłkiem. - Mam ochotę na drinka. Napijesz się ze mną?
- Mamy zarezerwowany stolik - zauważył, nie opuszczając ręki, którą ją obejmował.
- Wolałabym drinka, jeśli nie masz nic przeciwko temu. - Jej głos brzmiał nienaturalnie i doskonale
zdawała sobie z tego sprawę.
Garrett zmrużył oczy, ale bez sprzeciwu wprowadził ją do środka i już po chwili usiedli przy barze.
Nichole zamówiła wódkę z tonikiem, choć wiedziała, że nie powinna. Postanowiła wypić tylko łyk lub
dwa, żeby zająć czymś dłonie, kiedy będzie robiła to, co konieczne.
Powinien był się domyślić, że coś się szykuje. Nichole nie spędziła z nim nocy po tym, jak spotkali
się u Bethany. Wymówiła się wczesnoporannym spotkaniem i wspomniała, że pada z nóg. Na jej twarzy
dostrzegł wtedy napięcie, wyczuwał je także, kiedy ją obejmował. Wtedy uznał, że to tylko zmęczenie,
więc odprowadził ją do domu i pod drzwiami pocałował na dobranoc.
L R
T
Teraz jednak dzień pracy dobiegł końca, lecz napięcie pozostało, a Nichole wolała się napić, niż
zjeść kolację. Nie trzeba było geniusza ani nawet osoby o bogatym doświadczeniu w związkach, aby się
zorientować, że chodzi o ich relację.
Cholera, zaklął w myślach.
- Nichole, porozmawiaj ze mną - poprosił.
Zamknęła oczy, wzięła głęboki oddech, a po chwili popatrzyła na niego z miną, której nigdy
wcześniej u niej nie widział.
- To, co przeżyliśmy razem przez ostatnie tygodnie, było naprawdę niezwykłe - zaczęła z łagodnym
uśmiechem. - Nie mogłam się tego spodziewać i nie mogłam tego oczekiwać. Nie wiedziałam nawet, że mi
tego brakuje. Ale żadne z nas nie zakładało, że ta sytuacja będzie trwała wiecznie. Zmierzam do tego,
Garrett, że chyba już pora to zakończyć.
Skinął głową, ale bardziej do siebie niż do Nichole, jakby powtarzał sobie, że chodzi o niego. Przez
sekundę widział w jej oczach ulgę, która jednak szybko zniknęła, gdyż Garrett nie zamierzał się poddawać.
- O co chodzi, Nichole? - spytał i uniósł brwi. - Jasne, że to nie będzie trwało wiecznie, ale dlaczego
mielibyśmy kończyć akurat teraz? Czy stało się coś, o czym nie wiem?
Może to miało związek z jego siostrą albo z pracą Nichole? Może doszło między nimi do
nieporozumienia, którego nawet nie zauważył? Przecież był facetem, mógł coś przeoczyć. Takie rzeczy się
zdarzają.
- Nie, nie chodzi o nic konkretnego, po prostu... to między nami trwa już wystarczająco długo, więc
powinniśmy się rozstać, żeby pozostać w dobrych relacjach. Nie sądzisz?
Garrett potarł dłonią kark, zastanawiając się, dlaczego nic nie rozumie.
- Nichole - westchnął ciężko. - Z tego, co mówisz, wynika, że w gruncie rzeczy nie istnieje żaden
problem. Nie jesteś na mnie zła, bo zapomniałem o jakiejś bardzo ważnej rocznicy, ani też nie wściekasz
się, bo nie zadzwoniłem, choć wypadało. Nadal jesteśmy sobą zainteresowani, ciągle jesteśmy sobie bliscy.
Czy na pewno chodzi ci wyłącznie o rozstanie  w dobrych relacjach"?
Zesztywniała, a on zrozumiał, że prawda leży gdzie indziej.
- Tak naprawdę boję się, że nasz związek staje się poważniejszy, niż oboje byśmy chcieli -
powiedziała chłodnym i spokojnym tonem, który zaprzeczał jej słowom. - Zależy mi na tobie, Garrett, i to
do tego stopnia, że już nie czuję się z tym komfortowo ani bezpiecznie.
Po tym wyznaniu jej ulżyło, ale jednocześnie ogarnął ją strach. Garrett wcale się temu nie dziwił.
Doskonale pamiętał, co powiedziała mu o facetach, którzy ją rozczarowali i opuścili. Tyle tylko, że on był
innym człowiekiem i wcale nie zamierzał jej krzywdzić. Nie chciał obiecywać jej złotych gór ani składać
przysiąg, których nie zamierzał dotrzymać. Musieli tylko... Musieli stąd wyjść.
Ruchem głowy wskazał jej drinka.
- Zamierzasz to wypić do końca? - spytał.
- Nie - odparła.
L R
T
Garrett wyjął z portfela dwa banknoty i wsunął je pod szklankę.
- Chodz - zwrócił się do Nichole, podając jej rękę.
Przed restauracją rozejrzał się wokół w poszukiwaniu taksówki.
- Dziękuję za zrozumienie, Garrett - powiedziała Nichole. - W szczególności ze względu na Maeve
zależy mi na tym, żeby sytuacja między nami nie stała się napięta.
Zrozumienie? Chyba coś jej się pomyliło. A co do napiętej sytuacji... O co jej chodziło?
Całymi latami słyszał, jak faceci na to narzekają, i nigdy tego w pełni nie rozumiał. Teraz jednak
miał ochotę zadzwonić do dawnych kolegów i zapewnić ich o swoim współczuciu.
Cała ta sytuacja była do kitu.
- No dobrze, złapię taksówkę - westchnął.
Nagle popatrzył na czerwoną markizę w głębi ulicy i przypomniał sobie, że przed nią zaparkował.
Wspaniale, wszystko zaczęło mu się mieszać. Wziął Nichole za rękę.
- Garrett, zaczekaj. Co ty wyprawiasz?
Spojrzał na nią przez ramię i dopiero teraz się zorientował, że praktycznie holuje ją za sobą. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl