[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Na pewno? - Mason patrzył na niego zwężonymi oczami.
- To była absurdalna klauzula.
- Zaraz się o tym przekonamy. - Mason wyjął z kieszeni telefon
komórkowy, lecz zanim go otworzył, Evan skapitulował.
- Dobrze, ustępuję. Mówiąc szczerze, nie jest tego warta. Gdyby było
inaczej, to leżałbyś z nią w łóżku, zamiast się dobijać do drzwi, prawda? Co się
stało? Nie wystarczałeś jej i musiała wrócić do mnie?
Mason nie mógł już dłużej pohamować wściekłości. Ruszył na niego z
zaciśniętymi pięściami. Evan odskoczył, wbiegł do holu i chwycił kluczyki ze
stolika.
- Nie denerwuj się. Już mnie tu nie ma, będziecie mogli załatwić to
między sobą.
- 75 -
S
R
W szlafroku i boso pobiegł do samochodu i odjechał. Z piskiem opon.
Mason wszedł do domu, z hukiem zamykając za sobą drzwi.
W porywie wściekłości chciał wbiec na piętro, wpaść do sypialni Heleny i
zetrzeć z niej własnym ciałem wspomnienie nocy z Evanem. Stał z rękami w
kieszeniach, kołysząc się na piętach. Dotknął palcami koperty, którą miał w
kieszeni. Szelest papieru przypomniał mu, po co tu przyjechał. Brody. Jego syn.
- Jest tam kto?
Na szczycie schodów zobaczył Helenę. Miała na sobie długi frotowy
szlafrok, a na włosach ręcznik.
- Twój kochanek odjechał - poinformował Mason, wchodząc na schody.
- O czym ty mówisz? - Helena zmarszczyła czoło.
- O Evanie. Właśnie odjechał.
- On nie jest moim kochankiem!
- Nie? On mówi co innego. Wierzę mu, bo mam dowody.
- O co ci chodzi? Już ci mówiłam, że on nie jest moim kochankiem.
- Chcesz wiedzieć, o co mi chodzi? Powiem ci. Brzydzę się tobą. Oboje
wiemy, że on szybko sobie poradzi z pieniędzmi, które zapłaciłem mu za
udziały w firmie. Chcesz mu w tym pomóc? Czy tak bardzo zależy ci na pienią-
dzach, że pójdziesz do łóżka z każdym i o każdej porze?
Plask!
Od uderzenia głowa odskoczyła mu do tyłu, a skóra policzka zapiekła.
Było tak silne, że miał w ustach trochę krwi, bo zęby przecięły mu skórę.
Narastała w nim coraz większa wściekłość.
Wyjął z kieszeni kopertę z laboratorium analitycznego. Helena
instynktownie wyciągnęła po nią rękę.
- Co to jest?
- Dowód, na którym ci tak pochopnie zależało.
- Co rozumiesz przez  pochopnie"?
- Brody jest moim synem.
- 76 -
S
R
Chociaż Helena znała prawdę, ugięły się pod nią kolana i musiała się
oprzeć o balustradę.
- Wiedziałam o tym.
- Mogłaś o tym pomyśleć, zanim poszłaś do łóżka z Evanem Daviesem.
- Nie zrobiłam tego.
- O tym zadecyduje sąd.
- Sąd? - Twarz Heleny była biała jak płótno.
- Występuję o prawo do wyłącznej opieki nad moim synem. Nie nadajesz
się do tego, by być jego matką.
- Będziesz próbował odebrać mi syna?
Mason pochylił się nad nią. Poczuł waniliowy zapach mydła.
- Nie łudz się, Heleno. Ja nie będę próbował. Ja wygram, a Evan będzie
bardzo przekonującym świadkiem.
- Nie spałam z Evanem!
- Istotnie,  spanie" nie jest odpowiednim określeniem. Sam miałem
okazję tego doświadczyć. A przy okazji, moi kontrolerzy już prawie zakończyli
dochodzenie. Będziesz musiała wyjaśnić kilka spraw. Ubierz się.
Helena słyszała jego słowa, ale dotarło do niej tylko jedno: Mason
zabierze jej Brody'ego. Większej krzywdy nie mógł jej wyrządzić. Stała
nieruchomo, powoli docierała do niej cała groza sytuacji.
Evan pojawił się u niej póznym wieczorem, po jakiejś wesołej, suto
zakrapianej kolacji, by się pochwalić swoim nowym samochodem. Choć jego
zachowanie doprowadzało ją do szału, nie mogła pozwolić, by w takim stanie
jechał do domu. Stanowiłby zagrożenie w każdym samochodzie, a tym bardziej
w bardzo szybkim, sportowym wozie, który sobie tak lekkomyślnie kupił.
Zaproponowała, żeby wziął taksówkę, ale on powlókł się na piętro i padł na
łóżko w pierwszej z brzegu sypialni. To była jej sypialnia. Helena zostawiła go
tam, a sama zamknęła się w jednym z pokoi gościnnych. W tym, w którym była
z Masonem.
- 77 -
S
R
Prawie nie spała. Nadsłuchiwała, czy Evan się nie obudził. Obawiała się,
że mógłby podjąć jakieś działania w celu zdobycia jej względów. Jednocześnie
prześladowały ją wspomnienia nocy, którą w tym pokoju spędziła z Masonem.
Kiedy wreszcie zasnęła, szybko zbudziły ją kroki miotającego się po piętrze
Evana.
- Chodz wreszcie, Heleno. Nie mam dużo czasu. - Mason wziął ją za
ramię i poprowadził do jej sypialni. Zawahał się przy drzwiach. Po chwili
Helena zrozumiała dlaczego. Na podłodze leżało w nieładzie ubranie Evana.
Aóżko było skotłowane, jedna poduszka na ziemi. Zimny dreszcz przebiegł jej
po plecach, kiedy poczuła, jak Mason sztywnieje na ten widok.
- Zaczekam na dole.
Jego głos miał lodowate brzmienie. Serce Heleny ściskało przeczucie
nadchodzącego nieszczęścia.
- Muszę wysuszyć włosy. To zajmie kilka minut.
- Nie wysilaj się. Twój urok na mnie nie działa.
Mason szybko zbiegł ze schodów. Usłyszała trzask zamykających się za
nim drzwi. Helena rozruszała palce dłoni, którą wymierzyła mu policzek. Nie
mogła jeszcze uwierzyć, że tak ją poniosło i że go uderzyła. Teraz będzie ją [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl