[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nikomu nie wspominał o tym spotkaniu. Zastawił na mnie
pułapkę. Zażyczył sobie, żebym go zbadał. Prywatnie. Od-
mówiłem.
- Chciał, żebyś został jego lekarzem. - Jej gniew powoli
ustępował miejsca zaciekawieniu. - Tajemnica lekarska. ..
%7łebyś z nikim nie mógł rozmawiać na jego temat.
- Sprytnie, prawda? Nie czułem się najlepiej, odmawiając
pomocy człowiekowi, który o nią prosi.
- Czego od ciebie chciał?
- Zapytał, co nas łączy, a ja mu odpowiedziałem, że de-
cyzja należy do ciebie. Nie był zadowolony.
- On zawsze tak się zachowuje, gdy ktoś nie robi tego, co
jego zdaniem powinien.
- Domyśliłem się. Powiedział też, że zamierzaliście się
pobrać, że oświadczył ci się podczas górskiej wycieczki, a ty
przyjęłaś oświadczyny i dla uczczenia tego wydarzenia za-
proponowałaś wyprawę na Striding Edge. Spadliście. Kiedy
dowiedziałaś się, że amputowano mu nogę, zerwałaś z nim.
S
R
- Więc uznałeś, że jestem podła. %7łe nie warto zawracać
sobie głowy kobietą, która odtrąciła narzeczonego z powodu
wypadku, który sama sprowokowała.
- Przyszło mi to do głowy - przyznał ostrożnie. -Przecież
wiesz, że uważam, że należy dotrzymywać słowa. Zauważ,
że ilekroć cię o niego pytałem, wpadałaś w złość i przybie-
rałaś defensywną postawę. - Milczała. - Nie mam powodów
do dumy. Oceniłem cię, nie znając faktów. Przyznaję, że nie
byłem... zachwycony. Zdążyłem cię polubić i taki obraz nie
pasował mi do ciebie. Wczoraj, kiedy myłaś tego farmera
umazanego gnojówką, zrozumiałem, że nie potrafiłabyś
opuścić faceta dlatego, że amputowano mu kończynę.
- Chcesz usłyszeć moją wersję?
- Oczywiście.
- Nie mam nic do powiedzenia. Absolutnie nic. Zapadło
przykre milczenie.
- Zrobię kawę - mruknął Josh.
- Chyba jednak mogę ci coś powiedzieć. Ale niewiele.
Pamiętasz mnie i Davida ze szkoły?
- Oczywiście. Byliście szkolną złotą parą".
- Byliśmy szczeniakami. Po szkole David poszedł na stu-
dia prawnicze, ja na medycynę. Przyjazniliśmy się. Jeśli było
coś więcej, to ja nie zdawałam sobie z tego sprawy. Nie pi-
sywaliśmy do siebie, umawialiśmy się z innymi chłopakami
i dziewczynami. Gdy przyjeżdżałam na święta do rodziców,
czasami się spotykaliśmy. Potem David zaczął pracować w
kancelarii prawniczej swojego ojca. Mniej więcej dwa lata
temu zaprosił mnie na wyprawę w góry. Na szczyt
Helvellyn. Dzień był piękny, ale w górach leżał zmarznięty
S
R
śnieg. - Wzięła głęboki oddech. - Przypominam sobie, że
zatrzymaliśmy się w połowie drogi, nad jeziorkiem. Pamię-
tam, że patrzyliśmy na szczyt. Nad jeziorkiem było znacznie
zimniej niż na dole, a my nie mieliśmy lin, czekanów ani
raków. Mimo to ruszyliśmy grzbietem Striding Edge. - Głos
jej drżał. -Nic więcej nie wiem. Czasami dręczą mnie kosz-
mary. Spadam i czekam na ból. W rzeczywistości nie czułam
bólu. Ocknęłam się w szpitalu z pękniętą czaszką i złamaną
ręką. Zwiozło nas pogotowie górskie.
- Co zapamiętałaś?
- Od chwili, kiedy staliśmy nad jeziorkiem do prze-
budzenia w szpitalu mam lukę w pamięci.
- Amnezja. To się zdarza.
- Specjaliści nie potrafili ocenić, czy jej przyczyna jest fi-
zjologiczna, czy psychologiczna. Tak czy inaczej, po prostu
niczego nie pamiętam, mimo że bardzo starałam się sobie to
przypomnieć.
- Co masz do powiedzenia na temat zaręczyn?
- Nie wyobrażam sobie, żebym chciała się z nim za-
ręczyć! Ale cóż... na skutek wypadku zmienił mi się cha-
rakter. Być może przyjęłam te oświadczyny. - Potrząsnęła
głową. - Ze szpitala David napisał do mnie list. Włożył do
niego pierścionek. Pisał, że dowiedział się, że straciłam pa-
mięć, więc przypomina mi o zaręczynach. Bolał nad tym, że
musimy odłożyć ślub, aż oboje wyjdziemy ze szpitali. By-
łam przerażona. Odpisałam, że z powodu amnezji nie jestem
w stanie podejmować żadnych decyzji. Odesłałam pierścio-
nek. Przyjechał do mnie, do szpitala, na wózku inwalidzkim.
Doszło do bardzo nieprzyjemnej wymiany zdań, podczas
której stwierdził, że go odrzuciłam, ponieważ stracił nogę.
S
R
Potem jego matka wymusiła na mnie drugie spotkanie. Do-
wiedziałam się wtedy, że to przeze mnie nie ma nogi. Bo
kazałam mu iść na Striding Edge.
- To bardzo poważne oskarżenie. Rozumiem, co czułaś. -
Te słowa przyniosły jej ulgę. - Wypij kawę. Dokończymy
pózniej.
Poczuła się lepiej. Josh miał rację, upierając się, że trzeba
rozmawiać.
- Dlaczego tu wróciłaś? Po co wracać w miejsce, gdzie
odżywają złe wspomnienia?
- Muszę stawić im czoło. Jednym z takich wspomnień
jest David. Muszę pozbyć się poczucia winy z jego powodu.
Prędzej czy pózniej muszę się z nim spotkać. Wiem, że
nadal mnie obwinia.
- To prawda. Pamiętaj jednak, że potrafi manipulować.
- Wiem coś o tym. Na dodatek boję się gór. Dawniej
uwielbiałam chodzić po górach, a teraz na widok stromizny
robi mi się niedobrze.
- Nie pomógł ci pobyt tutaj?
- Nie, więc z końcem kontraktu wracam do Londynu. Co
gorsza, straciłam całą wiarę w siebie. Wydaje mi się, że nie
zawsze wypadam przekonująco.
- To wróci - zapewnił ją. - Wystarczy nam emocji na je-
den wieczór. Posiedzmy sobie spokojnie.
- Nie podjęliśmy żadnej decyzji! Niczego nie roz-
wiązaliśmy!
- Moim zdaniem ustaliliśmy mnóstwo rzeczy. Spuściła
wzrok. Od kiedy Josh trzyma ją za rękę?
Kiedy ją objął? Wcale jej to nie przeszkadzało. Wręcz
przeciwnie, było jej ciepło, czuła się bezpiecznie, ogarnął ją
S
R
cudowny spokój. Tak, dość tych emocji. Chyba zamknie
oczy. Odpocznie po tych męczących wyznaniach.
Oparła głowę na jego ramieniu i objęła go w pasie. Już
kiedyś tak siedzieli. I nie wiadomo, co by się stało, gdyby
stolik nie spadł mu na zranioną nogę. Ryzykowna pozycja.
Ale jaka przyjemna!
Ponieważ była lekarką, zaczęła wsłuchiwać się w rytm
jego serca. Jej dłoń dotknęła jego klatki piersiowej. Serce
waliło mu jak młotem. -
- Dlaczego serce bije ci tak mocno? Wahał się.
- Ponieważ podniecasz mnie bardziej niż ktokolwiek in-
ny. Chyba powinienem iść do siebie.
Nie odpowiedziała mu ani nie zmieniła pozycji, a potem
usłyszała własny głos:
- Nie chcę, żebyś wychodził.
- Ale czy chcesz, żebym został?
To nie było błahe pytanie. Josh oczekiwał deklaracji.
- Tak - odparła po chwili zastanowienia.
- Erin... było mi bardzo zle, kiedy się ode mnie odsunęłaś.
Zawsze, kiedy cię widzę, przepełnia mnie uczucie...
- Czy słowo, którego ci brakuje, to... miłość?
- Chyba tak - powiedział zamyślony.
- Ja też to czuję. Nie mówmy już nic więcej. Niech spra-
wy toczą się własnym tempem. Zabrała
dłoń i wyciągnęła się na kanapie, opierając głowę na po-
duszce. Zdawała sobie sprawę, że jest to zaproszenie.
Pocałował ją w ucho, a ona nie bardzo wiedziała, czy
bardziej ją to łaskocze, czy podnieca. Przestała mieć wąt-
pliwości, gdy przeszył ją rozkoszny dreszcz. To bardzo
dziwne, że ucho może być zródłem przyjemności.
S
R
Gdy przymknęła oczy, zaczaj całować jej powieki. Upa- [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szamanka888.keep.pl
nikomu nie wspominał o tym spotkaniu. Zastawił na mnie
pułapkę. Zażyczył sobie, żebym go zbadał. Prywatnie. Od-
mówiłem.
- Chciał, żebyś został jego lekarzem. - Jej gniew powoli
ustępował miejsca zaciekawieniu. - Tajemnica lekarska. ..
%7łebyś z nikim nie mógł rozmawiać na jego temat.
- Sprytnie, prawda? Nie czułem się najlepiej, odmawiając
pomocy człowiekowi, który o nią prosi.
- Czego od ciebie chciał?
- Zapytał, co nas łączy, a ja mu odpowiedziałem, że de-
cyzja należy do ciebie. Nie był zadowolony.
- On zawsze tak się zachowuje, gdy ktoś nie robi tego, co
jego zdaniem powinien.
- Domyśliłem się. Powiedział też, że zamierzaliście się
pobrać, że oświadczył ci się podczas górskiej wycieczki, a ty
przyjęłaś oświadczyny i dla uczczenia tego wydarzenia za-
proponowałaś wyprawę na Striding Edge. Spadliście. Kiedy
dowiedziałaś się, że amputowano mu nogę, zerwałaś z nim.
S
R
- Więc uznałeś, że jestem podła. %7łe nie warto zawracać
sobie głowy kobietą, która odtrąciła narzeczonego z powodu
wypadku, który sama sprowokowała.
- Przyszło mi to do głowy - przyznał ostrożnie. -Przecież
wiesz, że uważam, że należy dotrzymywać słowa. Zauważ,
że ilekroć cię o niego pytałem, wpadałaś w złość i przybie-
rałaś defensywną postawę. - Milczała. - Nie mam powodów
do dumy. Oceniłem cię, nie znając faktów. Przyznaję, że nie
byłem... zachwycony. Zdążyłem cię polubić i taki obraz nie
pasował mi do ciebie. Wczoraj, kiedy myłaś tego farmera
umazanego gnojówką, zrozumiałem, że nie potrafiłabyś
opuścić faceta dlatego, że amputowano mu kończynę.
- Chcesz usłyszeć moją wersję?
- Oczywiście.
- Nie mam nic do powiedzenia. Absolutnie nic. Zapadło
przykre milczenie.
- Zrobię kawę - mruknął Josh.
- Chyba jednak mogę ci coś powiedzieć. Ale niewiele.
Pamiętasz mnie i Davida ze szkoły?
- Oczywiście. Byliście szkolną złotą parą".
- Byliśmy szczeniakami. Po szkole David poszedł na stu-
dia prawnicze, ja na medycynę. Przyjazniliśmy się. Jeśli było
coś więcej, to ja nie zdawałam sobie z tego sprawy. Nie pi-
sywaliśmy do siebie, umawialiśmy się z innymi chłopakami
i dziewczynami. Gdy przyjeżdżałam na święta do rodziców,
czasami się spotykaliśmy. Potem David zaczął pracować w
kancelarii prawniczej swojego ojca. Mniej więcej dwa lata
temu zaprosił mnie na wyprawę w góry. Na szczyt
Helvellyn. Dzień był piękny, ale w górach leżał zmarznięty
S
R
śnieg. - Wzięła głęboki oddech. - Przypominam sobie, że
zatrzymaliśmy się w połowie drogi, nad jeziorkiem. Pamię-
tam, że patrzyliśmy na szczyt. Nad jeziorkiem było znacznie
zimniej niż na dole, a my nie mieliśmy lin, czekanów ani
raków. Mimo to ruszyliśmy grzbietem Striding Edge. - Głos
jej drżał. -Nic więcej nie wiem. Czasami dręczą mnie kosz-
mary. Spadam i czekam na ból. W rzeczywistości nie czułam
bólu. Ocknęłam się w szpitalu z pękniętą czaszką i złamaną
ręką. Zwiozło nas pogotowie górskie.
- Co zapamiętałaś?
- Od chwili, kiedy staliśmy nad jeziorkiem do prze-
budzenia w szpitalu mam lukę w pamięci.
- Amnezja. To się zdarza.
- Specjaliści nie potrafili ocenić, czy jej przyczyna jest fi-
zjologiczna, czy psychologiczna. Tak czy inaczej, po prostu
niczego nie pamiętam, mimo że bardzo starałam się sobie to
przypomnieć.
- Co masz do powiedzenia na temat zaręczyn?
- Nie wyobrażam sobie, żebym chciała się z nim za-
ręczyć! Ale cóż... na skutek wypadku zmienił mi się cha-
rakter. Być może przyjęłam te oświadczyny. - Potrząsnęła
głową. - Ze szpitala David napisał do mnie list. Włożył do
niego pierścionek. Pisał, że dowiedział się, że straciłam pa-
mięć, więc przypomina mi o zaręczynach. Bolał nad tym, że
musimy odłożyć ślub, aż oboje wyjdziemy ze szpitali. By-
łam przerażona. Odpisałam, że z powodu amnezji nie jestem
w stanie podejmować żadnych decyzji. Odesłałam pierścio-
nek. Przyjechał do mnie, do szpitala, na wózku inwalidzkim.
Doszło do bardzo nieprzyjemnej wymiany zdań, podczas
której stwierdził, że go odrzuciłam, ponieważ stracił nogę.
S
R
Potem jego matka wymusiła na mnie drugie spotkanie. Do-
wiedziałam się wtedy, że to przeze mnie nie ma nogi. Bo
kazałam mu iść na Striding Edge.
- To bardzo poważne oskarżenie. Rozumiem, co czułaś. -
Te słowa przyniosły jej ulgę. - Wypij kawę. Dokończymy
pózniej.
Poczuła się lepiej. Josh miał rację, upierając się, że trzeba
rozmawiać.
- Dlaczego tu wróciłaś? Po co wracać w miejsce, gdzie
odżywają złe wspomnienia?
- Muszę stawić im czoło. Jednym z takich wspomnień
jest David. Muszę pozbyć się poczucia winy z jego powodu.
Prędzej czy pózniej muszę się z nim spotkać. Wiem, że
nadal mnie obwinia.
- To prawda. Pamiętaj jednak, że potrafi manipulować.
- Wiem coś o tym. Na dodatek boję się gór. Dawniej
uwielbiałam chodzić po górach, a teraz na widok stromizny
robi mi się niedobrze.
- Nie pomógł ci pobyt tutaj?
- Nie, więc z końcem kontraktu wracam do Londynu. Co
gorsza, straciłam całą wiarę w siebie. Wydaje mi się, że nie
zawsze wypadam przekonująco.
- To wróci - zapewnił ją. - Wystarczy nam emocji na je-
den wieczór. Posiedzmy sobie spokojnie.
- Nie podjęliśmy żadnej decyzji! Niczego nie roz-
wiązaliśmy!
- Moim zdaniem ustaliliśmy mnóstwo rzeczy. Spuściła
wzrok. Od kiedy Josh trzyma ją za rękę?
Kiedy ją objął? Wcale jej to nie przeszkadzało. Wręcz
przeciwnie, było jej ciepło, czuła się bezpiecznie, ogarnął ją
S
R
cudowny spokój. Tak, dość tych emocji. Chyba zamknie
oczy. Odpocznie po tych męczących wyznaniach.
Oparła głowę na jego ramieniu i objęła go w pasie. Już
kiedyś tak siedzieli. I nie wiadomo, co by się stało, gdyby
stolik nie spadł mu na zranioną nogę. Ryzykowna pozycja.
Ale jaka przyjemna!
Ponieważ była lekarką, zaczęła wsłuchiwać się w rytm
jego serca. Jej dłoń dotknęła jego klatki piersiowej. Serce
waliło mu jak młotem. -
- Dlaczego serce bije ci tak mocno? Wahał się.
- Ponieważ podniecasz mnie bardziej niż ktokolwiek in-
ny. Chyba powinienem iść do siebie.
Nie odpowiedziała mu ani nie zmieniła pozycji, a potem
usłyszała własny głos:
- Nie chcę, żebyś wychodził.
- Ale czy chcesz, żebym został?
To nie było błahe pytanie. Josh oczekiwał deklaracji.
- Tak - odparła po chwili zastanowienia.
- Erin... było mi bardzo zle, kiedy się ode mnie odsunęłaś.
Zawsze, kiedy cię widzę, przepełnia mnie uczucie...
- Czy słowo, którego ci brakuje, to... miłość?
- Chyba tak - powiedział zamyślony.
- Ja też to czuję. Nie mówmy już nic więcej. Niech spra-
wy toczą się własnym tempem. Zabrała
dłoń i wyciągnęła się na kanapie, opierając głowę na po-
duszce. Zdawała sobie sprawę, że jest to zaproszenie.
Pocałował ją w ucho, a ona nie bardzo wiedziała, czy
bardziej ją to łaskocze, czy podnieca. Przestała mieć wąt-
pliwości, gdy przeszył ją rozkoszny dreszcz. To bardzo
dziwne, że ucho może być zródłem przyjemności.
S
R
Gdy przymknęła oczy, zaczaj całować jej powieki. Upa- [ Pobierz całość w formacie PDF ]