[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ku, gdyż pogardzam ludzmi, mogącymi tak myśleć i w ten sposób postępować., Stawiłem mu
czoło i dyskutowałem z pewnym uniesieniem. Powiedziałem, że człowiek taki jak hrabia,
budzić musi szacunek, tak ze względu na swój charakter, jak też i wiedzę. - Nie znam - po-
wiedziałem - nikogo, komu by się powiodło rozszerzyć zakres swych wiadomości na tak
rozliczne przedmioty, nie zatracając jednocześnie zainteresowania dla pospolitych spraw bie-
żącego życia. - Było to dla jasnego rozumu bajką o żelaznym wilku, przeto oddaliłem się, nie
chcąc dalszą gadaniną jego burzyć sobie żółci.
Wyście winni temu wszyscy, namówiliście mnie bowiem do podjęcia owego jarzma roz-
wodząc się szeroko o potrzebie rozpoczęcia czynnego życia. Czynne życie? Zaprawdę, jeśli
człowiek, sadzący ziemniaki i wożący na sprzedaż do miasta zboże, nie wiedzie czynniejsze-
go życia ode mnie, to zgodzę się jeszcze przez dziesięć lat wykonywać tę pracę galernika,
przykuty łańcuchem, na który mnie wzięła owa bajka o czynnym życiu.
Poza tym cóż za błyszcząca nędza, jakaż nuda panuje pośród owych miernot, zebranych tu
pospołu. A jakaż wre pomiędzy nimi walka o pierwszeństwo, jakże czyhają zawzięcie, by
bodaj krokiem uprzedzić drugiego, jakież nędzne, jak poziome, zgoła nie osłonione niczym
namiętnostki wypełniają ich dusze? Jako przykład podaję pewną kobietę. Rozpowiada ona
każdemu szeroko o swym szlachectwie i swych posiadłościach, tak że ktoś obcy musiałby ją
wziąć za głupią gęś, zarozumiałą do niemożliwości ze swego pochodzenia oraz sławy swego
kraju i swych przodków. Tymczasem jest o wiele gorzej, gdyż owa osoba pochodzi z tych
stron i jest córką biednego gryzipiórka. Nie mogę pojąć, by ludzie mieli tak mało zastanowie-
nia i świadomości, że poniżają się sami i hańbią.
Przekonuję się, mój drogi, z dniem każdym dowodniej, że nie należy sądzić innych podług
siebie, ale ponieważ mam tak dużo do czynienia z samym sobą i własnym, nieokiełznanym
sercem, przeto najchętniej pozwalam każdemu kroczyć własną ścieżką, byleby mi inni nie
przeszkadzali czynić, co mi się podoba.
35
Najbardziej drażnią mnie fatalne zapatrywania na mieszczaństwo i różnice stanowe. Zdaję
sobie równie dobrze, jak każdy inny, sprawę z tego, że różnice dzielące poszczególne stany są
potrzebne, oraz ile mnie samemu przysparzają korzyści. Ale niechże nie stają mi na drodze
tam właśnie, gdzie mogę zażyć jeszcze bodaj trochę radości, bodaj odrobiny szczęścia na
świecie. Poznałem się niedawno na przechadzce z niejaką panną B... Jest to miła osoba, która
zdołała zachować dużo prostoty wśród całego tego sztywnego otoczenia. Rozmawialiśmy
bardzo przyjemnie, a przy pożegnaniu poprosiłem, by mi pozwoliła się odwiedzić. Zgodziła
się na to tak ochotnie, że ledwo mogłem się doczekać sposobnej chwili, by pójść do niej. Nie
pochodzi z tych okolic, a mieszka razem z ciotką. Ta ciocia nie spodobała mi się od razu. Za-
chowałem się jednak wobec niej bardzo uprzejmie, mówiąc, zwracałem się przeważnie do
niej i w ciągu pół godziny dowiedziałem się pewnych szczegółów, a mianowicie, że jak mi to
pózniej potwierdziła siostrzenica... czcigodna dama cierpi na starość niedostatek, niczego nie
posiada: ani majątku, ani inteligencji, całą jej ostoją jest długi szereg przodków oraz stan,
wśród którego murów zabarykadowała się, poprzestając na tej rozkoszy, by z wyżyn swoich
spoglądać z pogardą na marny tłum mieszczuchów. Podobno była piękną w młodości, przeba-
raszkowała życie, zrazu dręczyła różnych biednych młodzieńców, zaś w wieku dojrzalszym
ugięła się pod jarzmo małżeńskie pewnego starszego oficera, z którym za tę cenę i znośne
utrzymanie przeżyła czas jesieni życia, a potem go pogrzebała i na starość została samotną.
Nie miano by dla niej teraz żadnych względów, gdyby nie siostrzenica, posiadająca sympatię
wszystkich.
8 stycznia 1772
Straszni to zaiste ludzie, wkładający całą duszę w ceremoniał i wysilający się całymi lata-
mi na to, by posunąć się o jedno bodaj miejsce wyżej przy stole. Nie brak im wcale innego
zajęcia, przeciwnie, mnóstwo rzeczy zalega właśnie dlatego, że drobnostkowe utarczki nie
pozwalają im jąć się spraw ważnych. W zeszłym tygodniu przez głupi zatarg w sprawie jazdy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szamanka888.keep.pl
ku, gdyż pogardzam ludzmi, mogącymi tak myśleć i w ten sposób postępować., Stawiłem mu
czoło i dyskutowałem z pewnym uniesieniem. Powiedziałem, że człowiek taki jak hrabia,
budzić musi szacunek, tak ze względu na swój charakter, jak też i wiedzę. - Nie znam - po-
wiedziałem - nikogo, komu by się powiodło rozszerzyć zakres swych wiadomości na tak
rozliczne przedmioty, nie zatracając jednocześnie zainteresowania dla pospolitych spraw bie-
żącego życia. - Było to dla jasnego rozumu bajką o żelaznym wilku, przeto oddaliłem się, nie
chcąc dalszą gadaniną jego burzyć sobie żółci.
Wyście winni temu wszyscy, namówiliście mnie bowiem do podjęcia owego jarzma roz-
wodząc się szeroko o potrzebie rozpoczęcia czynnego życia. Czynne życie? Zaprawdę, jeśli
człowiek, sadzący ziemniaki i wożący na sprzedaż do miasta zboże, nie wiedzie czynniejsze-
go życia ode mnie, to zgodzę się jeszcze przez dziesięć lat wykonywać tę pracę galernika,
przykuty łańcuchem, na który mnie wzięła owa bajka o czynnym życiu.
Poza tym cóż za błyszcząca nędza, jakaż nuda panuje pośród owych miernot, zebranych tu
pospołu. A jakaż wre pomiędzy nimi walka o pierwszeństwo, jakże czyhają zawzięcie, by
bodaj krokiem uprzedzić drugiego, jakież nędzne, jak poziome, zgoła nie osłonione niczym
namiętnostki wypełniają ich dusze? Jako przykład podaję pewną kobietę. Rozpowiada ona
każdemu szeroko o swym szlachectwie i swych posiadłościach, tak że ktoś obcy musiałby ją
wziąć za głupią gęś, zarozumiałą do niemożliwości ze swego pochodzenia oraz sławy swego
kraju i swych przodków. Tymczasem jest o wiele gorzej, gdyż owa osoba pochodzi z tych
stron i jest córką biednego gryzipiórka. Nie mogę pojąć, by ludzie mieli tak mało zastanowie-
nia i świadomości, że poniżają się sami i hańbią.
Przekonuję się, mój drogi, z dniem każdym dowodniej, że nie należy sądzić innych podług
siebie, ale ponieważ mam tak dużo do czynienia z samym sobą i własnym, nieokiełznanym
sercem, przeto najchętniej pozwalam każdemu kroczyć własną ścieżką, byleby mi inni nie
przeszkadzali czynić, co mi się podoba.
35
Najbardziej drażnią mnie fatalne zapatrywania na mieszczaństwo i różnice stanowe. Zdaję
sobie równie dobrze, jak każdy inny, sprawę z tego, że różnice dzielące poszczególne stany są
potrzebne, oraz ile mnie samemu przysparzają korzyści. Ale niechże nie stają mi na drodze
tam właśnie, gdzie mogę zażyć jeszcze bodaj trochę radości, bodaj odrobiny szczęścia na
świecie. Poznałem się niedawno na przechadzce z niejaką panną B... Jest to miła osoba, która
zdołała zachować dużo prostoty wśród całego tego sztywnego otoczenia. Rozmawialiśmy
bardzo przyjemnie, a przy pożegnaniu poprosiłem, by mi pozwoliła się odwiedzić. Zgodziła
się na to tak ochotnie, że ledwo mogłem się doczekać sposobnej chwili, by pójść do niej. Nie
pochodzi z tych okolic, a mieszka razem z ciotką. Ta ciocia nie spodobała mi się od razu. Za-
chowałem się jednak wobec niej bardzo uprzejmie, mówiąc, zwracałem się przeważnie do
niej i w ciągu pół godziny dowiedziałem się pewnych szczegółów, a mianowicie, że jak mi to
pózniej potwierdziła siostrzenica... czcigodna dama cierpi na starość niedostatek, niczego nie
posiada: ani majątku, ani inteligencji, całą jej ostoją jest długi szereg przodków oraz stan,
wśród którego murów zabarykadowała się, poprzestając na tej rozkoszy, by z wyżyn swoich
spoglądać z pogardą na marny tłum mieszczuchów. Podobno była piękną w młodości, przeba-
raszkowała życie, zrazu dręczyła różnych biednych młodzieńców, zaś w wieku dojrzalszym
ugięła się pod jarzmo małżeńskie pewnego starszego oficera, z którym za tę cenę i znośne
utrzymanie przeżyła czas jesieni życia, a potem go pogrzebała i na starość została samotną.
Nie miano by dla niej teraz żadnych względów, gdyby nie siostrzenica, posiadająca sympatię
wszystkich.
8 stycznia 1772
Straszni to zaiste ludzie, wkładający całą duszę w ceremoniał i wysilający się całymi lata-
mi na to, by posunąć się o jedno bodaj miejsce wyżej przy stole. Nie brak im wcale innego
zajęcia, przeciwnie, mnóstwo rzeczy zalega właśnie dlatego, że drobnostkowe utarczki nie
pozwalają im jąć się spraw ważnych. W zeszłym tygodniu przez głupi zatarg w sprawie jazdy [ Pobierz całość w formacie PDF ]