[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pierwszy słowa te były pointą ukrytego ciągu skojarzeń, pojawiły się w momencie przekra-
czania granicy między miastem a wnętrzem domu poety. Po raz drugi także wyznaczają gra-
nicę tym razem między miastem a ogrodami (światem ludzi a światem ptaków, cywilizacją
a naturą). Nowa przestrzeń wymaga ponownego samookreślenia. I choć samookreślenie nie
zmienia się, zmienia się jego sens. Najpierw ptaki były symbolami poezji, przywodziły na
myśl topikę tradycji literackiej. Teraz przelatują prawdziwe nad prawdziwymi ogrodami.
Przyboś sięga po częsty w jego poezji chwyt, który krytyka nazwała chwytem fałszywego
sprawcy 42. To przecież ptaki są wygnańcami ludzi; odlatujące od ludzi jaskółki uciekają
przed wojną w uduszonym sztandarami powietrzu nie można ani latać, ani oddychać... Ale
poeta odwraca zależności: człowieka (siebie) nazywa wygnańcem ptaków.
Problem wojny staje się zrozumiany i przeżyty jako problem przymierza i odtrącenia. Ależ
tak, to j e s t problem wojny! Z kim jesteśmy i przeciw komu? Kto nas odtrąca, a kto będzie
naszym sprzymierzeńcem? Zazwyczaj jednak bierze się pod uwagę siły polityczne, militarne,
społeczne, podczas gdy w Równaniu serca kwestia przymierza i odtrącenia ogarnia inne byty,
rozstrzyga się między poetą, historią a naturą. Wygnaniec ptaków w czasach psychozy wo-
jennej czuje się podwójnym wygnańcem. Jest banitą natury i banitą historii43. Rozumie świat
tak dokładnie, że potrafi pojąć nawet obojętność świata wobec poezji i poety. Zwiat nowiu,
ogrodów, jaskółek będzie trwał w swoich rytmach odwiecznych tak samo obojętny wobec
twórcy, jak świat historii, który ma własne konieczności, musi przejść przez dynamit, czołgi i
trawę grzebiącą poległych niezależnie od udziału w tej wojnie poety.
Zwiat beze mnie się spełnia wolny i bezczuły,
i tylko liści jesiennych opada na głowę laur.
Ironiczna wizja zżółkłych liści niby laurów wieńczących skroń artysty powinna przynieść
rozgoryczenie, rezygnację. Ale nie! Nie u Przybosia. Na przekór odtrąceniu rodzi się silny
imperatyw twórczości. To kolejna pointa ukrytego wątku: tym razem ukrycie zostaje una-
ocznione poprzez wykropkowanie początku zdania:
...abym już nigdy nie ucichł.
42
Ten mechanizm analizowali m.in. A. Sandauer, J. Sławiński, J. Kwiatkowski.
43
Tajemnica wygnańca ptaków kusi wielu interpretatorów liryki Przybosia. Oto jedno z odczytań tej metafory:
Wygnaniec ptaków. Chłopcy wiejscy zabawiali się niegdyś okrutnie, malując złapane ptaki lub przywiązując
im kawałki barwnych wstążek. Więzień, wypuszczony na wolność, dążył do swoich współbraci. Ale zostawał
przez nich brutalnie odtrącony. Odegnany albo najczęściej zakłuty dziobami na śmierć. Jako przedstawiciel
obcego gatunku. Odmieniec.
Spełnienie się świata zostało ukazane w tym wierszu jako niezależne od poetyckiego lauru. Taka właśnie jest
sytuacja bohatera: wygnany ze sfery czynu, skazany zostaje tylko na twórczość. Jego lot jest lotem poety, jego
skrzydła pomalowane są na kolor poezji. Czyn jego współbraci nie może stać się jego udziałem. Nie dlatego,
żeby braknąć mu miało odwagi. Dlatego, że kiedyś dawniej, we wczesnej młodości, wybrał odmienny los. I
cokolwiek zrobi, nie jest w stanie tej odmienności przekreślić. (S. Jaworski, Pomiędzy awangardą a nadreali-
zmem, Kraków 1976, s. 167.)
40
Czytelnik nie dowie się nigdy, jakie słowa zostały tu wykropkowane, co tedy było prze-
słanką tej nagłej i niezachwianej decyzji tworzenia. Wolno przypuszczać, iż decyzja poezji
niemilknącej to odpowiedz na odtrącenie. Naprawdę świat nie potrzebuje poezji. Nie po-
trzebuje jej ani natura, ani historia. Zwiat jest bezczuły , poeta łagodny , najczulszy.
Trzeba sobie uświadomić tę prawdę po to, by będąc poetą narzucać się światu. Jeżeli
świat narzuca się poecie agresywnie, niszcząco, eksplozywnie, to poeta, odwrotnie, narzuca
się mu swą słabością, czułością, współczuciem.
Aagodny
każdą kieszeń obróciłbym w gniazdo dla jaskółek
odlatujących od ludzi.
Po raz ostatni autor zaskakuje czytelnika organizując poprzez zaskoczenie jeszcze jedną
pointę. Oto w obliczu okropności wojny oferuje swe współczucie nie ludziom, którzy będą
cierpieć i ginąć, lecz ptakom, które ludzi opuszczają.
Gdy dziś myślimy o wojnie przeczuwanej w 1937 roku automatycznie w naszej świa-
domości pojawia się obraz zdarzeń rozpoczętych agresją Niemiec hitlerowskich na Polskę i
ogarniających cały świat. Czy taką wojnę przepowiada Równanie serca? Nie. Wiersz Przybo-
sia milczy o antagonizmach narodowych i państwowych. Równanie serca powstało w Paryżu.
Przedstawione tu miasto będące, a już tylko byłe ma paryskie triumfalne bramy , wśród
nich znajduje się być może również słynny Auk Triumfalny (poeta poświęcił mu wiersz
Auk)44. Paryż to dla przybysza z Polski miasto pamiętające Wielką Rewolucję Francuską. Do
tej pamięci odwołuje się pierwszy obraz w interesującym nas utworze. Sztandary duszące
powietrze, architektura triumfującego imperium to metonimie starego porządku. Dynamit jest
metonimią rewolucją, wybuchu z dołu rozsadzającego stary ład. Przyboś nie zastanawia się
nad politycznymi kolejami walki państw, nie interesuje go udział poszczególnych rządów,
parlamentów, partii czy osobistości ówczesnej Europy w militarnej fabule najbliższych lat.
Chodzi mu o głęboki sens nadchodzących wydarzeń. Nie o egzystencję, lecz o esencję. Poeta
wierzy, że dla Europy wojna stanie się rewolucją socjalną. Aby tezę tę udowodnić, trzeba by [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szamanka888.keep.pl
pierwszy słowa te były pointą ukrytego ciągu skojarzeń, pojawiły się w momencie przekra-
czania granicy między miastem a wnętrzem domu poety. Po raz drugi także wyznaczają gra-
nicę tym razem między miastem a ogrodami (światem ludzi a światem ptaków, cywilizacją
a naturą). Nowa przestrzeń wymaga ponownego samookreślenia. I choć samookreślenie nie
zmienia się, zmienia się jego sens. Najpierw ptaki były symbolami poezji, przywodziły na
myśl topikę tradycji literackiej. Teraz przelatują prawdziwe nad prawdziwymi ogrodami.
Przyboś sięga po częsty w jego poezji chwyt, który krytyka nazwała chwytem fałszywego
sprawcy 42. To przecież ptaki są wygnańcami ludzi; odlatujące od ludzi jaskółki uciekają
przed wojną w uduszonym sztandarami powietrzu nie można ani latać, ani oddychać... Ale
poeta odwraca zależności: człowieka (siebie) nazywa wygnańcem ptaków.
Problem wojny staje się zrozumiany i przeżyty jako problem przymierza i odtrącenia. Ależ
tak, to j e s t problem wojny! Z kim jesteśmy i przeciw komu? Kto nas odtrąca, a kto będzie
naszym sprzymierzeńcem? Zazwyczaj jednak bierze się pod uwagę siły polityczne, militarne,
społeczne, podczas gdy w Równaniu serca kwestia przymierza i odtrącenia ogarnia inne byty,
rozstrzyga się między poetą, historią a naturą. Wygnaniec ptaków w czasach psychozy wo-
jennej czuje się podwójnym wygnańcem. Jest banitą natury i banitą historii43. Rozumie świat
tak dokładnie, że potrafi pojąć nawet obojętność świata wobec poezji i poety. Zwiat nowiu,
ogrodów, jaskółek będzie trwał w swoich rytmach odwiecznych tak samo obojętny wobec
twórcy, jak świat historii, który ma własne konieczności, musi przejść przez dynamit, czołgi i
trawę grzebiącą poległych niezależnie od udziału w tej wojnie poety.
Zwiat beze mnie się spełnia wolny i bezczuły,
i tylko liści jesiennych opada na głowę laur.
Ironiczna wizja zżółkłych liści niby laurów wieńczących skroń artysty powinna przynieść
rozgoryczenie, rezygnację. Ale nie! Nie u Przybosia. Na przekór odtrąceniu rodzi się silny
imperatyw twórczości. To kolejna pointa ukrytego wątku: tym razem ukrycie zostaje una-
ocznione poprzez wykropkowanie początku zdania:
...abym już nigdy nie ucichł.
42
Ten mechanizm analizowali m.in. A. Sandauer, J. Sławiński, J. Kwiatkowski.
43
Tajemnica wygnańca ptaków kusi wielu interpretatorów liryki Przybosia. Oto jedno z odczytań tej metafory:
Wygnaniec ptaków. Chłopcy wiejscy zabawiali się niegdyś okrutnie, malując złapane ptaki lub przywiązując
im kawałki barwnych wstążek. Więzień, wypuszczony na wolność, dążył do swoich współbraci. Ale zostawał
przez nich brutalnie odtrącony. Odegnany albo najczęściej zakłuty dziobami na śmierć. Jako przedstawiciel
obcego gatunku. Odmieniec.
Spełnienie się świata zostało ukazane w tym wierszu jako niezależne od poetyckiego lauru. Taka właśnie jest
sytuacja bohatera: wygnany ze sfery czynu, skazany zostaje tylko na twórczość. Jego lot jest lotem poety, jego
skrzydła pomalowane są na kolor poezji. Czyn jego współbraci nie może stać się jego udziałem. Nie dlatego,
żeby braknąć mu miało odwagi. Dlatego, że kiedyś dawniej, we wczesnej młodości, wybrał odmienny los. I
cokolwiek zrobi, nie jest w stanie tej odmienności przekreślić. (S. Jaworski, Pomiędzy awangardą a nadreali-
zmem, Kraków 1976, s. 167.)
40
Czytelnik nie dowie się nigdy, jakie słowa zostały tu wykropkowane, co tedy było prze-
słanką tej nagłej i niezachwianej decyzji tworzenia. Wolno przypuszczać, iż decyzja poezji
niemilknącej to odpowiedz na odtrącenie. Naprawdę świat nie potrzebuje poezji. Nie po-
trzebuje jej ani natura, ani historia. Zwiat jest bezczuły , poeta łagodny , najczulszy.
Trzeba sobie uświadomić tę prawdę po to, by będąc poetą narzucać się światu. Jeżeli
świat narzuca się poecie agresywnie, niszcząco, eksplozywnie, to poeta, odwrotnie, narzuca
się mu swą słabością, czułością, współczuciem.
Aagodny
każdą kieszeń obróciłbym w gniazdo dla jaskółek
odlatujących od ludzi.
Po raz ostatni autor zaskakuje czytelnika organizując poprzez zaskoczenie jeszcze jedną
pointę. Oto w obliczu okropności wojny oferuje swe współczucie nie ludziom, którzy będą
cierpieć i ginąć, lecz ptakom, które ludzi opuszczają.
Gdy dziś myślimy o wojnie przeczuwanej w 1937 roku automatycznie w naszej świa-
domości pojawia się obraz zdarzeń rozpoczętych agresją Niemiec hitlerowskich na Polskę i
ogarniających cały świat. Czy taką wojnę przepowiada Równanie serca? Nie. Wiersz Przybo-
sia milczy o antagonizmach narodowych i państwowych. Równanie serca powstało w Paryżu.
Przedstawione tu miasto będące, a już tylko byłe ma paryskie triumfalne bramy , wśród
nich znajduje się być może również słynny Auk Triumfalny (poeta poświęcił mu wiersz
Auk)44. Paryż to dla przybysza z Polski miasto pamiętające Wielką Rewolucję Francuską. Do
tej pamięci odwołuje się pierwszy obraz w interesującym nas utworze. Sztandary duszące
powietrze, architektura triumfującego imperium to metonimie starego porządku. Dynamit jest
metonimią rewolucją, wybuchu z dołu rozsadzającego stary ład. Przyboś nie zastanawia się
nad politycznymi kolejami walki państw, nie interesuje go udział poszczególnych rządów,
parlamentów, partii czy osobistości ówczesnej Europy w militarnej fabule najbliższych lat.
Chodzi mu o głęboki sens nadchodzących wydarzeń. Nie o egzystencję, lecz o esencję. Poeta
wierzy, że dla Europy wojna stanie się rewolucją socjalną. Aby tezę tę udowodnić, trzeba by [ Pobierz całość w formacie PDF ]