[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kolumnach, pięknych schodach i wspaniałych ogrodach. Niemniej jednak uczciwość
profesjonalisty nie pozwalała jej na krytykę. Stara siedziba Garretów była naprawdę
przepiękna.
Dom i ziemia zajmowały akr najlepszych terenów położonych na wzgórzach. Główny
dwupiętrowy, kamienny budynek utrzymano w stylu z epoki Wczesnych Odkryć. Architekt
uchwycił bogactwo form charakterystyczne dla minionego okresu, lecz zdołał uniknąć
zbędnego przepychu. W tym eleganckim domu wyczuwało się optymizm i nadzieję.
Budynek otaczała weranda z kolumnami. Okna o doskonałych proporcjach pasowały
do wysokich sufitów. Projektant odznaczał się zapewne ogromnym poczuciem symetrii,
której nieraz brakowało w budynkach z epoki Wczesnych Odkryć lub Póznego Okresu
Odrodzenia.
- Dobry kościec? - Nick wyjął z bagażnika ogromną torbę pełną jedzenia. - Jeśli
w ten sposób chcesz mi dać grzecznie do zrozumienia, że dom jest zaniedbany, oszczędz
sobie trudu. Trzeba tu przeprowadzić generalny remont. Na szczęście mam na to pieniądze.
- W przeciwieństwie do Garretów?
- Skąd wiesz, czyja to posiadłość?
- Przecież każdy architekt ją zna. - Zerknęła na Chastaina kątem oka. -
Słyszałam również, w jaki sposób wszedłeś w jej posiadanie.
- Nie zmuszałem nikogo do sprzedaży tego domu. I zapłaciłem uczciwą cenę.
Garretowie zdobyli przy okazji trochę gotówki, co było wówczas bardzo ważne dla
korporacji.
- Mhm.
Chastain podążył schodami w górę.
- Nie oszukuj się. Stary Randolph Garrett senior puścił plotkę, że musi sprzedać
dom, aby wyciągnąć młodego Randy'ego z długów. Ale tak naprawdę chciał się wreszcie
pozbyć kłopotu. Na nim bowiem ciążyła odpowiedzialność utrzymywania posiadłości, na co
stale brakowało mu funduszy.
- Rozumiem. A ty byłeś pewnie jednym z niewielu ludzi w całym miasto-stanie,
którzy mogli i chcieli dokonać tej transakcji. Większość nie pokryłaby nawet bieżących
kosztów, nie mówiąc już nawet o generalnym remoncie.
- A ja dysponuję pieniędzmi na jedno i drugie. - Nick odstawił torbę, by
uaktywnić stary zamek z galaretowatego lodu. - Remont zamierzam rozpocząć natychmiast.
- Dziwię się, że Towarzystwo Ochrony Zabytków nie próbowało kupić
prywatnej posesji Garretów.
- Przebiłem ich ofertę. - Gdy Chastain otworzył drzwi, ich oczom ukazał się
duży, owalny hol wyłożony jasnozielonym jaspisem. - Poza tym nie zapominaj, że ta
nieruchomość już nie należy do Garretów, tylko do Chastaina.
Nie można było nie dosłyszeć wyraznej nuty zaborczości pobrzmiewającej w jego
głosie. Idąc w ślad za Nickiem pustymi korytarzami, Gardenia oglądała uważnie przestronne
wnętrza.
- Ten dom nie jest w twoim stylu.
- Ale kiedy pozłocę kolumny, położę czerwono-czarne dywany, zawieszę w
oknach czerwone sztruksowe kotary i wytapetuję ściany szkarłatną błyszczącą tkaniną, od
razu będzie przytulniej.
- Nie mógłbyś zrobić czegoś takiego.
Chastain popatrzył na nią przez ramię. Milczał, ale błyszczały mu oczy.
Gardenia uniosła dłonie w geście poddania.
- Dobrze, dobrze. To był żart. Nie powinieneś tak stresować dekoratora wnętrz.
- Sądziłem, że lubisz czerwony kolor. - Omiótł wzrokiem ciało dziewczyny
okryte zwiewną, długą, pąsową suknią do kostek. - W każdym razie bardzo ci do twarzy w
czerwieni.
Zalała ją fala gorąca.
- To mój znak firmowy. I pasuje do ubrań. Ale cały dom utrzymany w tej tonacji
wyglądałby jak burdel albo... no...
- Kasyno? - podpowiedział.
- No tak. A przecież nie życzysz sobie, żeby twoja przyszła żona mieszkała w
kasynie.
- Rzeczywiście tego nie chcę - przyznał, stawiając torbę na podłodze. - Jak sama
widzisz, bardzo potrzebuję projektanta. Kogoś, kto zna się na stylu Wczesnych Odkryć.
Mój nowy dom musi się nadawać na okładkę  Architectural Synergy" lub innych eleganckich
pism o tym profilu.
Gardenia objęła wzrokiem ogromny, pusty pokój, w którym stali.
- Naprawdę chcesz mi zlecić urządzenie tej posiadłości? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl