[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wieczorem tylko obserwujemy, dobrze?
Calliope przytaknęła i weszli do jadalni, w której zebrali się już pozostali goście w
oczekiwaniu na kolację.
- Moja droga Esmeraldo.
Calliope odwróciła się i zobaczyła lorda Pettigrew, który zbliżał się do nich wolnym
krokiem. Uśmiechnęła się i wyciągnęła dłoń do księcia.
- Wygląda pan dziś wyjątkowo elegancko, lordzie. Pettigrew rozpromienił się.
- Widziałem ten styl na wyścigach w zeszłym tygodniu i stwierdziłem, że go
wypróbuję.
- Bardzo słusznie - pochwaliła go Calliope. - Czy będzie pan nadal wystawiał
swojego konia w wyścigach?
- Nie, zamierzam przeznaczyć go do rozpłodu. Powinien przynieść mi niezłe zyski. -
Spojrzał na nią znacząco. - Wystarczające nawet na ekstrawaganckie zakupy.
Calliope uśmiechnęła się przyzwalająco, ale z trudem powstrzymała dreszcz
obrzydzenia.
- Hmm, tak - zamruczała niezobowiązująco.
Gdy ogłoszono kolację, James odprowadził Calliope do stołu. Wyznaczono jej miejsce
między Jamesem i Ronaldem Ternberrym. Naprzeciwko siedział lord Roth.
Ternberry wyglądał na niezadowolonego.
- Pózniej mamy grać w szarady. Jakie to banalne -poskarżył się.
Chociaż Ternberry był na ich liście, Calliope nie wyobrażała sobie, żeby mógł
popełnić choćby najdrobniejsze przestępstwo.
- Ronnie, ma też być musical. Mam nadzieję, że pozwolisz nam podziwiać swój
słowiczy głos - zażartował Roth.
Calliope opanowała ogarniającą ją wesołość.
- O tak, panie Ternberry, bardzo chciałabym usłyszeć, jak pan śpiewa.
Roth uśmiechnął się do niej z aprobatą. Ternberry rozejrzał się wyniośle po
zebranych.
- Cóż, rzeczywiście mam niezły głos, moja droga, ale raczej nie śpiewam w
towarzystwie. Dla was mogę jednak zrobić wyjątek.
- A potem zagramy w szarady. Nie mogę się doczekać - stwierdził Roth. - To będzie
świetna zabawa - dodał i spojrzał znacząco na Calliope, która nie wytrzymała i
wybuchnęła śmiechem.
James rozmawiał z damą, która siedziała po jego lewej stronie, ale słysząc jej
śmiech, odwrócił się do przyjaciół.
Podano pierwsze danie, potem kolejne i w końcu deser. Mężczyzni zaczęli
dyskutować o polityce.
- Ostatnio interesy idą świetnie. Naprawdę świetnie -mówił Ternberry.
Roth spojrzał na niego uważnie.
- Opłaca się nie zmieniać prawa rolniczego*, prawda?
[*The Corn Laws - przepisy wprowadzone w Anglii w latach 1815-1846, chroniące angielskie
rolnictwo przed tanim zbożem (i innymi produktami rolnymi) importowanym z Europy. Skutek tych
ustaw to m.in. wysokie ceny chleba, etc, utrudniające rozwój miastom (przyp. red.).]
- O, tak. Dobry właściciel ziemski musi mieć dochody.
- Oczywiście, panie Ternberry. Trzeba kupić elegancki płaszcz bez względu na cenę
ziarna - przymilnym głosem zauważyła Calliope.
- Właśnie. To bardzo rozsądna uwaga, Esmeraldo.
- A więc, Ternberry, nie przeszkadza panu, że pańskich chłopów nie stać na ziarno,
które sami wypracowują w pocie czoła?
Calliope spojrzała zdziwiona na Jamesa. Nie wiedziała, że przysłuchiwał się
rozmowie.
- Takie są uroki bycia właścicielem ziemskim, przecież sam pan wie. Mamy swoje
prawa.
- To znaczy prawo głosu w parlamencie - odparł James.
- A tylko bogaci właściciele ziemscy je mają - niby od niechcenia rzucił Roth.
James bawił się nożem.
- Słyszałem, że opracowywane są nowe ustawy w tej dziedzinie. Coś o minimalnym
rocznym dochodzie, chyba nawet poniżej pięćdziesięciu funtów, aby zdobyć prawo do
głosowania.
Ternberry wzdrygnął się.
- Bzdury! Zwykły motłoch miałby decydować o losie naszego narodu?
- A czy to nie jest ten sam naród? - spytał James. Ternberry prychnął pogardliwie.
- To obywatele drugiej kategorii. Ciekawe, co będzie dalej? Dadzą kobietom prawo
do głosowania?
James położył dłoń na ręce Calliope.
- Moim zdaniem w Anglii jest wiele kobiet, które mają więcej serca i są lepiej
przygotowane do podejmowania decyzji niż niektórzy obecni członkowie parlamentu
- stwierdził Roth.
Ternberry poczerwieniał.
- Krytykowanie rządu to niemal zdrada stanu! Roth odkroił plasterek jabłka i włożył
go sobie do ust.
- To niech mnie aresztują - odparł spokojnie.
Calliope przestraszyła się, że Ternberry wybuchnie, ale po obrazliwych uwagach,
które od niego usłyszała, wcale nie spieszyła się do łagodzenia sytuacji.
- A propos, co sądzisz o ostatniej inspekcji w Newgate? - spytał James Rotha, po
czym przyjaciele pogrążyli się w ożywionej dyskusji na temat warunków panujących
w więzieniach, która w jadalni wydawała się bardzo niestosowna. Na szczęście
panował gwar i nikt nie zwracał na nich uwagi z wyjątkiem nerwowo kręcącego się
na krześle Ternberry'ego.
Calliope słuchała ich z ogromnym zaciekawieniem. Spodziewała się, że Ternberry
jest zagorzałym torysem, ale zupełnie pomyliła się co do Rotha i Jamesa. Okazało
się, że są zwolennikami reform.
Nie zdawała sobie sprawy, że obaj aktywnie uczestniczą w życiu politycznym [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szamanka888.keep.pl
wieczorem tylko obserwujemy, dobrze?
Calliope przytaknęła i weszli do jadalni, w której zebrali się już pozostali goście w
oczekiwaniu na kolację.
- Moja droga Esmeraldo.
Calliope odwróciła się i zobaczyła lorda Pettigrew, który zbliżał się do nich wolnym
krokiem. Uśmiechnęła się i wyciągnęła dłoń do księcia.
- Wygląda pan dziś wyjątkowo elegancko, lordzie. Pettigrew rozpromienił się.
- Widziałem ten styl na wyścigach w zeszłym tygodniu i stwierdziłem, że go
wypróbuję.
- Bardzo słusznie - pochwaliła go Calliope. - Czy będzie pan nadal wystawiał
swojego konia w wyścigach?
- Nie, zamierzam przeznaczyć go do rozpłodu. Powinien przynieść mi niezłe zyski. -
Spojrzał na nią znacząco. - Wystarczające nawet na ekstrawaganckie zakupy.
Calliope uśmiechnęła się przyzwalająco, ale z trudem powstrzymała dreszcz
obrzydzenia.
- Hmm, tak - zamruczała niezobowiązująco.
Gdy ogłoszono kolację, James odprowadził Calliope do stołu. Wyznaczono jej miejsce
między Jamesem i Ronaldem Ternberrym. Naprzeciwko siedział lord Roth.
Ternberry wyglądał na niezadowolonego.
- Pózniej mamy grać w szarady. Jakie to banalne -poskarżył się.
Chociaż Ternberry był na ich liście, Calliope nie wyobrażała sobie, żeby mógł
popełnić choćby najdrobniejsze przestępstwo.
- Ronnie, ma też być musical. Mam nadzieję, że pozwolisz nam podziwiać swój
słowiczy głos - zażartował Roth.
Calliope opanowała ogarniającą ją wesołość.
- O tak, panie Ternberry, bardzo chciałabym usłyszeć, jak pan śpiewa.
Roth uśmiechnął się do niej z aprobatą. Ternberry rozejrzał się wyniośle po
zebranych.
- Cóż, rzeczywiście mam niezły głos, moja droga, ale raczej nie śpiewam w
towarzystwie. Dla was mogę jednak zrobić wyjątek.
- A potem zagramy w szarady. Nie mogę się doczekać - stwierdził Roth. - To będzie
świetna zabawa - dodał i spojrzał znacząco na Calliope, która nie wytrzymała i
wybuchnęła śmiechem.
James rozmawiał z damą, która siedziała po jego lewej stronie, ale słysząc jej
śmiech, odwrócił się do przyjaciół.
Podano pierwsze danie, potem kolejne i w końcu deser. Mężczyzni zaczęli
dyskutować o polityce.
- Ostatnio interesy idą świetnie. Naprawdę świetnie -mówił Ternberry.
Roth spojrzał na niego uważnie.
- Opłaca się nie zmieniać prawa rolniczego*, prawda?
[*The Corn Laws - przepisy wprowadzone w Anglii w latach 1815-1846, chroniące angielskie
rolnictwo przed tanim zbożem (i innymi produktami rolnymi) importowanym z Europy. Skutek tych
ustaw to m.in. wysokie ceny chleba, etc, utrudniające rozwój miastom (przyp. red.).]
- O, tak. Dobry właściciel ziemski musi mieć dochody.
- Oczywiście, panie Ternberry. Trzeba kupić elegancki płaszcz bez względu na cenę
ziarna - przymilnym głosem zauważyła Calliope.
- Właśnie. To bardzo rozsądna uwaga, Esmeraldo.
- A więc, Ternberry, nie przeszkadza panu, że pańskich chłopów nie stać na ziarno,
które sami wypracowują w pocie czoła?
Calliope spojrzała zdziwiona na Jamesa. Nie wiedziała, że przysłuchiwał się
rozmowie.
- Takie są uroki bycia właścicielem ziemskim, przecież sam pan wie. Mamy swoje
prawa.
- To znaczy prawo głosu w parlamencie - odparł James.
- A tylko bogaci właściciele ziemscy je mają - niby od niechcenia rzucił Roth.
James bawił się nożem.
- Słyszałem, że opracowywane są nowe ustawy w tej dziedzinie. Coś o minimalnym
rocznym dochodzie, chyba nawet poniżej pięćdziesięciu funtów, aby zdobyć prawo do
głosowania.
Ternberry wzdrygnął się.
- Bzdury! Zwykły motłoch miałby decydować o losie naszego narodu?
- A czy to nie jest ten sam naród? - spytał James. Ternberry prychnął pogardliwie.
- To obywatele drugiej kategorii. Ciekawe, co będzie dalej? Dadzą kobietom prawo
do głosowania?
James położył dłoń na ręce Calliope.
- Moim zdaniem w Anglii jest wiele kobiet, które mają więcej serca i są lepiej
przygotowane do podejmowania decyzji niż niektórzy obecni członkowie parlamentu
- stwierdził Roth.
Ternberry poczerwieniał.
- Krytykowanie rządu to niemal zdrada stanu! Roth odkroił plasterek jabłka i włożył
go sobie do ust.
- To niech mnie aresztują - odparł spokojnie.
Calliope przestraszyła się, że Ternberry wybuchnie, ale po obrazliwych uwagach,
które od niego usłyszała, wcale nie spieszyła się do łagodzenia sytuacji.
- A propos, co sądzisz o ostatniej inspekcji w Newgate? - spytał James Rotha, po
czym przyjaciele pogrążyli się w ożywionej dyskusji na temat warunków panujących
w więzieniach, która w jadalni wydawała się bardzo niestosowna. Na szczęście
panował gwar i nikt nie zwracał na nich uwagi z wyjątkiem nerwowo kręcącego się
na krześle Ternberry'ego.
Calliope słuchała ich z ogromnym zaciekawieniem. Spodziewała się, że Ternberry
jest zagorzałym torysem, ale zupełnie pomyliła się co do Rotha i Jamesa. Okazało
się, że są zwolennikami reform.
Nie zdawała sobie sprawy, że obaj aktywnie uczestniczą w życiu politycznym [ Pobierz całość w formacie PDF ]