[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tacji. Adam topniał niczym bryła lodu w promieniach
lipcowego słońca. Pot operlił mu czoło.
- A wiÄ™c, panie Antiquis, nie zawahaÅ‚eÅ› siÄ™ wtaje­
mniczyć córki w arkana swej rozległej wiedzy. Co
wpłynęło na taką właśnie twoją decyzję?
- Chętnie wyjaśnię, wasza wysokość - rzekł przez
Å›ciÅ›niÄ™te gardÅ‚o astrolog. - Z woli niebios nie docho­
waÅ‚em siÄ™ syna, któremu mógÅ‚bym przekazać mojÄ… wie­
dzę. Poza tym różni są synowie, jedni mają lotny, inni
ciężkawy umysÅ‚. Ta panna zaÅ› od wczesnych wiosen­
nych lat okazywaÅ‚a zamiÅ‚owanie do filozofii i matema­
tyki, przyznaję, niezwyczajne u słabej płci. Pomyślałem
więc, że wezmę ją na naukę i nie będę niczego przed nią
zatajaÅ‚. Z poczÄ…tku edukacja przyjmowaÅ‚a formy igra­
szek i zabaw. MijaÅ‚y jednak lata i uczennica jęła dorów­
nywać mistrzowi. Jednym z dowodów na to może być
ten postawiony księciu horoskop. Więcej w nim pracy
Celii nizli mojej własnej.
- A wiÄ™c Bóg obdarowaÅ‚ ciÄ™, panie astrologu, cu­
downym dzieckiem - rzekÅ‚ król, przeciÄ…gajÄ…c samogÅ‚o­
ski i przeszywając Celię swymi czarnymi jak węgle
oczyma. - Talenty sÄ… w cenie, a rzadkie talenty muszÄ…
być nagradzane podwójnie. Nie, nie - odsunął od siebie
plik pergaminowych arkuszy, podsuwany mu przez
Adama na dowód wielkich zdolności Celii - wierzę ci
na słowo, panie. Nie ośmieliłbyś się przecież oszukiwać
króla. Zgaduję, że gwiazdy już jutro powiedziałyby ci,
jakimi to grozi konsekwencjami.
Rozległ się zgodny śmiech towarzystwa. Celia zaraz
na poczÄ…tku zauważyÅ‚a, że dworzanie chÅ‚onÄ… króle­
wskie słowa niczym wyschnięta ziemia krople deszczu,
jeÅ›li zaÅ› zabrzmi w nich nuta dowcipu czy żartu, naty­
chmiast reagują śmiechem. Tylko Kit wyłamywał się
z tej zasady. RozmawiaÅ‚, na przykÅ‚ad, z ksiÄ™ciem Buc­
kingham jak równy z równym, podczas gdy inni pano­
wie okazywali mu uniżony szacunek. Dumna niezależ­
ność Kita podobała się Celii. Pociągało ją w nim jeszcze
wiele rzeczy, choć nie umiała ich nazwać.
Pojawienie się królowej spowodowało chwilową
przerwę w rozmowie. Weszła, mając za sobą stadko
dam, z których każda przyćmiewaÅ‚a jÄ… urodÄ…. Nie moż­
na było powiedzieć, że królowa jest brzydka, ale też na
pewno nie była ładną kobietą. Wydawała się raczej
przeciętna wśród swoich pięknych dam. Ale jako że
urody nie ma nigdzie po równi, z kolei dama, z którą
przedtem konwersowaÅ‚ Kit, górowaÅ‚a pod tym wzglÄ™­
dem nad wszystkimi innymi.
- Moja umiłowana pani i małżonko - rzekł Karol,
biorąc królową za rękę i prowadząc ją ku grupie będącej
przedmiotem ogólnego zainteresowania. - Oto mistrz
Antiquis, astrolog i znawca wszechÅ›wiata, a to jego cór­
ka, która zalety ciała łączy z zaletami duszy i umysłu.
To dla tej panny właśnie cię przyzwałem, to ona jest tą
niespodziankÄ…. Od lat wraz z ojcem stawia horoskopy
i zdążyła już posiąść całą jego wiedzę. Pamiętając więc
o naszej wczorajszej rozmowie, podczas której wyrazi-
Å‚aÅ›, pani, żal, iż nie masz przy sobie nikogo, kogo mo­
głabyś się poradzić w ważnych sprawach, pomyślałem
o tej uczonej pannie. Jako twoja dama do towarzystwa
bez wątpienia będzie umiała odpowiedzieć na wiele
z postawionych jej pytań.
Królowa obdarzyła Celię ciepłym uśmiechem.
- Mój panie i małżonku - rzekła ze śladem obcego
akcentu, jako że jej krajem ojczystym byÅ‚a daleka Po­
rtugalia - pomysÅ‚ twój bardzo mi siÄ™ podoba i wdziÄ™cz­
na jestem za ten dowód troski. Czy jednak nie należa­
łoby wpierw spytać mistrza Antiquisa, czy gotów jest
zrezygnować ze swej współpracownicy?
Być doradczynią królowej! Celię oblała fala gorąca.
W tak krótkim czasie dokonać aż takiego skoku - ze
Strandu na królewskie komnaty! Od tego, zaiste, mogło
siÄ™ zakrÄ™cić w gÅ‚owie. DÅ‚oÅ„ Celii, ta, która leżaÅ‚a na ra­
mieniu Kita, drżaÅ‚a lekko, ale tylko ona zdradzaÅ‚a we­
wnętrzne wzburzenie córki astrologa. Czy naprawdę
pragnęła aż takiej przemiany? Przecież dwór słynął
z deptania zasad moralnych. Jak ona, skromna i pury-
taÅ„ska mieszczka, poradzi sobie w tym mateczniku roz­
pusty? Poza tym obowiązuje tu określona etykieta. Czy
zdoła opanować stosowne przepisy i nagiąć do nich
swoje zachowanie?
Nagle uderzyła ją jeszcze jedna myśl. Jeśli zamieszka
w królewskim pałacu, to będzie codziennie widywała
mężczyznę, którego właśnie dotykała drżącą dłonią. Ależ
nie, jej dłoń leżała w tej chwili nieruchomo na ramieniu
Kita, uwięziona jego mocną i szeroką dłonią. Uczynił
tak, by wesprzeć ją na duchu. Czy więc nie będzie
czymÅ› wspaniaÅ‚ym móc spotykać go codziennie i sÅ‚u­
chać, jak Å›piewa? Raz przecież już doÅ›wiadczyÅ‚a cu­
downych wzruszeń związanych z jego śpiewem.
I w końcu stało się, co się musiało stać. Dotyk Kita
podziałał na nią niczym odurzający napój. Ogarnęła ją
ciemność hipnotycznego transu. ZnajdujÄ…ce siÄ™ w ko­
mnacie osoby rozpÅ‚ynęły siÄ™ we mgle. W wÄ…skim sno­
pie bladego, upiornego światła ujrzała swoją dłoń, a na
niej plamy krwi.
Stan ów nie trwał długo, jednakże Kit wyczuł, że
z Celią dzieje się coś niezwykłego. Pochylił głowę i jął
bacznie przypatrywać się jej twarzy. Ujrzał pobladłe
usta i puste oczy, w których dopiero rozpalaÅ‚ siÄ™ pÅ‚o­
mień świadomości.
- Panno Celio - rzekÅ‚ Å›ciszonym gÅ‚osem, gdyż wo­
lał, żeby inni go nie słyszeli - proszę się nie obawiać.
Król nie pozwoli zrobić pani krzywdy. W jego domu
możesz czuć się całkowicie bezpieczna.
- Jeszcze nie wiem, co na to powie mój ojciec - od­
parła, zacinając się i jąkając.
Kit pozwolił sobie na uśmiech.
- WÄ…tpiÄ™, by ojciec pani odrzuciÅ‚ tak wspaniaÅ‚Ä… pro­
pozycję. Podejrzewam, że rozmawia teraz z królową
o warunkach, na jakich tu zostaniesz.
- Powinien raczej mnie spytać, czy skłonna jestem
przyjąć ten zaszczyt.
Kit wydął wargi. Ta panna nie uznawała nad sobą
żadnej wÅ‚adzy. Każda inna na jej miejscu powiedziaÅ‚a­
by, skromnie spuszczajÄ…c wzrok:  Stanie siÄ™ wedle ży­
czenia mego ojca". Celia najwidoczniej jednak kiero­
wała się tylko własnymi zachceniami.
- Więc jaka jest twoja decyzja, pani?
- DrÄ™czÄ… mnie wÄ…tpliwoÅ›ci, czy podoÅ‚am obo­
wiÄ…zkom.
- To żadna sztuka. Z miłą chęcią wprowadzę cię
w odpowiednim czasie w tajniki dworskiego życia.
Proszę na mnie liczyć.
Królewska para wÅ‚aÅ›nie skoÅ„czyÅ‚a rozmawiać ze sta­
rym astrologiem.
- Zbliż się do nas, młoda damo - polecił król, kiedy
zaÅ› Kit podprowadziÅ‚ CeliÄ™, ciÄ…gnÄ…Å‚ z życzliwoÅ›ciÄ… w gÅ‚o­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl