[ Pobierz całość w formacie PDF ]
go pannę Fox.
Zaproponowała mu sherry, o które poprosił, i herbatniki, za które podziękował.
- Proszę mi opowiedzieć o wszystkim, co pani robiła od wyjazdu z Ridstowe - zaproponował pogodnie.
- Ma pan na myśli drugi wyjazd? - spytała cicho. Na policzkach Jacka ukazały się czerwone plamy. Wstał i
obszedł pokój, po czym usiadł na krześle obok sofki, którą wybrała dla siebie Alison.
- Alison, moja miła, widzę, że wciąż chowasz do mnie urazę z powodu tego niefortunnego zdarzenia. Nie mogę
zresztą powiedzieć, żebym panią za to winił. Ale szczerze żałuję tego, co zaszło, a najbardziej fatalnego skutku
33
pani wysiłków, żeby pomóc Beth i mnie.
- Moje wysiłki miały pomóc wyłącznie Beth - stwierdziła Decydowanie Alison.
- Naturalnie - przyznał cicho. - Czy wobec tego przez wzgląd na pamięć o Beth możemy odnowić naszą
przyjazń?
- Obawiam się, że nazwanie naszej dawnej znajomości przyjaznią jest sporą przesadą. Tak czy owak nie życzę
sobie jej odnawiać. Nie ma pan pojęcia, jakiego zamętu w życiu narobił mi ten wyjazd do Londynu ani jaką
tragedią skończył się dla innych.
- Rozumiem, że mówi pani o rodzinie hrabiego Marchfordu.
Alison wytrzeszczyła oczy. Nigdy nie wyjawiła Beth, jak katastrofalne skutki miał ten krótki występ w
londyńskich domach gry.
- Skąd pan o tym wie?
- Wkrótce po śmierci Beth byłem u Molly w Londynie i ona mi o wszystkim powiedziała. Bardzo mi przykro -
powtórzył.
- Wierzę, ale nie powinien pan chyba mieć trudności ze zrozumieniem, że nie chcę go widywać. - Poczuła
niemiłe ssanie w dołku, dłonie z całej siły splotła na kolanach, żeby nie zdradziły, jaka jest roztrzęsiona.
Jack wstał z niewielkiego, pozłacanego krzesła i bez pośpiechu stanął obok niej.
- Jak sobie pani życzy, Alison. Nie chcę sprawiać pani bólu. Mam jednak nadzieję, że jeszcze się w Bath
spotkamy i wtedy spróbuję panią przekonać do zmiany zdania. - Smutny uśmiech, który miał na twarzy, znikł. -
Nie jestem złym człowiekiem i potrzebuję... bardzo potrzebuję przyjaznej duszy.
Alison znów przeżyła chwilę współczucia dla Jacka, nie zdradziła się z tym jednak, tylko wstała i podeszła do
drzwi. Pochyliła głowę, naśladując królewski gest, który lady Edith często stosowała z dobrym skutkiem. Jej
nadzieje się spełniły, Jack skłonił się bowiem i wyszedł z salonu. Przemierzył sień i zbliżał się właśnie do drzwi
wyjściowych, gdy otworzyły się przed Marchfordem i Meg, którzy znów wybrali się we dwoje, tym razem
obejrzeć obiecującego wierzchowca, nad którego kupnem hrabia się zastanawiał.
Ku rozpaczy Alison Jack natychmiast poznał hrabiego i spojrzał na nią zaskoczony. Meg na widok przystojnego
młodego mężczyzny goszczącego u ciotki wstydliwie się uśmiechnęła. Zaciskając pięści, Alison przedstawiła
Jacka Marchfordowi i jego siostrze, która natychmiast zaprosiła go z powrotem na herbatę.
Marchford zachował się wobec Jacka uprzejmie, ale gdy spoglądał na Alison, widać było, że snuje różne
domysły. Crawford z uśmiechem nazwał się starym przyjacielem panny Fox. Czy jest starym przyjacielem, czy
dawnym kochankiem? Ta myśl przyprawiła hrabiego o dziwny niesmak. Widział napięcie Alison i próbował
odgadnąć, czy Jack przyszedł na jej zaproszenie. A jeśli tak, to po co?
Alison prowadziła wszystkich do salonu, a bezładne szczebiotanie Meg wypełniało cały hali. Boże, następna
katastrofa gotowa, pomyślał ponuro Marchford. Trzeba trzymać tego Jacka Crawforda w przyzwoitej odległości od
pań, bo to wyraznie kawał drania.
- Dom mam w Londynie - nonszalancko oświadczył Jack w odpowiedzi na pytanie Meg. - Ale moi przyjaciele
mieszkają na stałe w Bath.
- Ojej! - wykrzyknęła Meg, szybko siadając obok gościa na obitej brokatem sofce. - Kto to jest? Może ich znamy.
Jack odpowiedział po ledwie zauważalnym wahaniu.
- Wątpię, lady Margaret. Kapitan Morganton i jego żona. Rzadko włączają się do życia towarzyskiego Bath.
Ostatnio Giles sprzedał wszystko, co miał, bo woli spokojnie mieszkać w wynajętych pokojach w Paragon
Buildings.
March zapamiętał sobie wymienione nazwisko. Zdawało mu się, że po przyjezdzie do Bath już coś słyszał o [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szamanka888.keep.pl
go pannę Fox.
Zaproponowała mu sherry, o które poprosił, i herbatniki, za które podziękował.
- Proszę mi opowiedzieć o wszystkim, co pani robiła od wyjazdu z Ridstowe - zaproponował pogodnie.
- Ma pan na myśli drugi wyjazd? - spytała cicho. Na policzkach Jacka ukazały się czerwone plamy. Wstał i
obszedł pokój, po czym usiadł na krześle obok sofki, którą wybrała dla siebie Alison.
- Alison, moja miła, widzę, że wciąż chowasz do mnie urazę z powodu tego niefortunnego zdarzenia. Nie mogę
zresztą powiedzieć, żebym panią za to winił. Ale szczerze żałuję tego, co zaszło, a najbardziej fatalnego skutku
33
pani wysiłków, żeby pomóc Beth i mnie.
- Moje wysiłki miały pomóc wyłącznie Beth - stwierdziła Decydowanie Alison.
- Naturalnie - przyznał cicho. - Czy wobec tego przez wzgląd na pamięć o Beth możemy odnowić naszą
przyjazń?
- Obawiam się, że nazwanie naszej dawnej znajomości przyjaznią jest sporą przesadą. Tak czy owak nie życzę
sobie jej odnawiać. Nie ma pan pojęcia, jakiego zamętu w życiu narobił mi ten wyjazd do Londynu ani jaką
tragedią skończył się dla innych.
- Rozumiem, że mówi pani o rodzinie hrabiego Marchfordu.
Alison wytrzeszczyła oczy. Nigdy nie wyjawiła Beth, jak katastrofalne skutki miał ten krótki występ w
londyńskich domach gry.
- Skąd pan o tym wie?
- Wkrótce po śmierci Beth byłem u Molly w Londynie i ona mi o wszystkim powiedziała. Bardzo mi przykro -
powtórzył.
- Wierzę, ale nie powinien pan chyba mieć trudności ze zrozumieniem, że nie chcę go widywać. - Poczuła
niemiłe ssanie w dołku, dłonie z całej siły splotła na kolanach, żeby nie zdradziły, jaka jest roztrzęsiona.
Jack wstał z niewielkiego, pozłacanego krzesła i bez pośpiechu stanął obok niej.
- Jak sobie pani życzy, Alison. Nie chcę sprawiać pani bólu. Mam jednak nadzieję, że jeszcze się w Bath
spotkamy i wtedy spróbuję panią przekonać do zmiany zdania. - Smutny uśmiech, który miał na twarzy, znikł. -
Nie jestem złym człowiekiem i potrzebuję... bardzo potrzebuję przyjaznej duszy.
Alison znów przeżyła chwilę współczucia dla Jacka, nie zdradziła się z tym jednak, tylko wstała i podeszła do
drzwi. Pochyliła głowę, naśladując królewski gest, który lady Edith często stosowała z dobrym skutkiem. Jej
nadzieje się spełniły, Jack skłonił się bowiem i wyszedł z salonu. Przemierzył sień i zbliżał się właśnie do drzwi
wyjściowych, gdy otworzyły się przed Marchfordem i Meg, którzy znów wybrali się we dwoje, tym razem
obejrzeć obiecującego wierzchowca, nad którego kupnem hrabia się zastanawiał.
Ku rozpaczy Alison Jack natychmiast poznał hrabiego i spojrzał na nią zaskoczony. Meg na widok przystojnego
młodego mężczyzny goszczącego u ciotki wstydliwie się uśmiechnęła. Zaciskając pięści, Alison przedstawiła
Jacka Marchfordowi i jego siostrze, która natychmiast zaprosiła go z powrotem na herbatę.
Marchford zachował się wobec Jacka uprzejmie, ale gdy spoglądał na Alison, widać było, że snuje różne
domysły. Crawford z uśmiechem nazwał się starym przyjacielem panny Fox. Czy jest starym przyjacielem, czy
dawnym kochankiem? Ta myśl przyprawiła hrabiego o dziwny niesmak. Widział napięcie Alison i próbował
odgadnąć, czy Jack przyszedł na jej zaproszenie. A jeśli tak, to po co?
Alison prowadziła wszystkich do salonu, a bezładne szczebiotanie Meg wypełniało cały hali. Boże, następna
katastrofa gotowa, pomyślał ponuro Marchford. Trzeba trzymać tego Jacka Crawforda w przyzwoitej odległości od
pań, bo to wyraznie kawał drania.
- Dom mam w Londynie - nonszalancko oświadczył Jack w odpowiedzi na pytanie Meg. - Ale moi przyjaciele
mieszkają na stałe w Bath.
- Ojej! - wykrzyknęła Meg, szybko siadając obok gościa na obitej brokatem sofce. - Kto to jest? Może ich znamy.
Jack odpowiedział po ledwie zauważalnym wahaniu.
- Wątpię, lady Margaret. Kapitan Morganton i jego żona. Rzadko włączają się do życia towarzyskiego Bath.
Ostatnio Giles sprzedał wszystko, co miał, bo woli spokojnie mieszkać w wynajętych pokojach w Paragon
Buildings.
March zapamiętał sobie wymienione nazwisko. Zdawało mu się, że po przyjezdzie do Bath już coś słyszał o [ Pobierz całość w formacie PDF ]