[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Vanessa przekartkowała album. Zobaczyła setki
zdjęć, artykułów z kobiecych magazynów, ploteczek
z brukowców i krótkich notatek ze zwykłych gazet,
których nigdy nawet nie czytała. Wyglądało na to, że
wszystko, co kiedykolwiek o niej napisano, było trosk-
liwie zebrane i zachowane w tym albumie. Znalazła
nawet ostatni wywiad, w którym zapowiadała swój urlop.
Najpierw listy, potem stare zeszyty z nutami, a teraz
Echo przeszłości 93
to, pomyślała Vanessa, czując na kolanach ciężar albumu.
Co ma o tym myśleć? Co powinna czuć? Okazało się, że
matka pisała do niej przez lata, nie przestając, nawet gdy
nie otrzymywała żadnej odpowiedzi. Widać było, że
uważnie śledziła przebieg kariery córki, choć nie dane jej
było w tym uczestniczyć. A także, przyznała Vanessa
z westchnieniem, ponownie otworzyła córce drzwi swo-
jego domu bez zbędnych pytań.
Jednak to nie wyjaśniało, dlaczego bez słowa protestu
pozwoliła córce odejść.
Nie miałam wyboru, powiedziała.
Co to oznaczało? Romans zniszczył jej małżeństwo, co
do tego nie było wątpliwości. Ojciec i tak nigdy nie
wybaczyłby zdrady. Nie rozumiała jednak, z jakiego
powodu jej kontakty z matką uległy zerwaniu.
Koniecznie musiała otrzymać odpowiedz na swoje
pytania. Miała prawo poznać prawdę. Gwałtownie ze-
rwała się z podłogi. Postanowiła natychmiast poroz-
mawiać z matką i wybiegła na dwór.
Deszcz przestał już padać i słońce powoli przebijało
się przez chmury. Chociaż miała niedaleko, pojechała
autem. Szybko dojechała do piętrowego budynku, który
stał na skraju miasta. Nad drzwiami wejściowymi wisiał
pięknie wykonany szyld. W ogródku stały odnowione
sanie, błyszczące metalowymi okuciami. Stara beczułka
była pełna kwitnących petunii. Vanessa przebiegła żwi-
rową ścieżką. Zignorowała zabytkową, mosiężną kołatkę
i energicznie pchnęła drzwi. Zadzwięczały dzwoneczki.
 ...pochodzi mniej więcej z tysiąc osiemset sześć-
dziesiątego roku  mówiła Loretta.  To jeden z moich
najlepszych kompletów. Został odnowiony przez wspa-
niałego rzemieślnika. Teraz można się przejrzeć w poli-
turze.
94 Nora Roberts
Vanessa, zachwycona wnętrzem sklepu, jednym
uchem słuchała rozmowy matki z klientem. W pomiesz-
czeniu nie było śladu kurzu. Wszystkie meble i liczne
drobiazgi pieczołowicie ustawiono w najlepszych dla
nich miejscach. Aagodne światło wydobywało najcie-
kawsze cechy przedmiotów. Przeszklone witryny kryły
w swych obszernych wnętrzach porcelanę, liczne posążki
i statuetki, a nawet oryginalne flakony po perfumach.
Drewniane meble były wypolerowane do połysku, a mo-
siężne elementy porządnie oczyszczone. Kryształy rzu-
cały różnokolorowe błyski. Chociaż każdy fragment
przestrzeni był zagospodarowany, sklep nie wyglądał jak
graciarnia, ani tym bardziej jak miejsce pracy. Przywo-
dził na myśl nieco przeładowany, ale przytulny babciny
dom. Wokół unosił się zapach płatków róż, które Vanessa
zauważyła w ozdobnej misie stojącej na niewielkim
stoliczku.
 Z pewnością będzie pan zadowolony z zakupu
 usłyszała głos matki.  Jeśli jednak okaże się, że
z jakiegoś względu meble nie pasują, bez problemu
odkupię je z powrotem.
Kierując się głosem, Vanessa odnalazła to drugie
pomieszczenie.
 Och, córeczka!  ucieszyła się matka na jej widok.
 To moja córka, Vanessa  zwróciła się do stojącego
obok niej mężczyzny.  A to pan Peterson.
 Odkąd zobaczyliśmy ten komplet, moja żona nie
mówi o niczym innym  wyznał z uśmiechem.  Właśnie
kupiliśmy dom i chciałem jej sprawić niespodziankę.
 Z pewnością będzie zachwycona  powiedziała
grzecznie Vanessa, obserwując ze zdziwieniem, jak jej
matka swobodnie przyjmuje kartę kredytową i dokonuje
transakcji.
Echo przeszłości 95
 Ma pani wspaniały sklep  powiedział mężczyzna.
 Gdyby przeniosła się pani do większego miasta,
musiałaby się pani siłą opędzać od klientów.
 Podoba mi się tutaj  wyznała Loretta.  Całe życie
spędziłam w Hyattown.
 Urocze miasteczko  przytaknął mężczyzna i scho-
wał rachunek do portfela.  Mogę pani zagwarantować
najazd klientów po pierwszym przyjęciu w naszym
domu.
 A ja mogę zagwarantować, że będą tu bardzo mile
widziani  powiedziała z uśmiechem matka.  Czy
będzie potrzebna jakaś pomoc przy odbiorze mebli?
 Nie. Przywiozę ze sobą kilku przyjaciół do pomocy.
Dziękuję za wszystko, pani Sexton.
 Cała przyjemność po mojej stronie. %7łyczę miłego
korzystania z nowego kompletu.
 Z pewnością będzie nam dobrze służył  odparł
mężczyzna i spojrzał z uśmiechem na Vanessę.  Ma pani
wspaniałą matkę.
 Dziękuję.
 No, dobrze, komu w drogę, temu czas  powiedział,
ruszył do drzwi i nagle zatrzymał się w pół kroku.  Zaraz,
zaraz. Pani nazywa się Vanessa Sexton? Ta słynna
pianistka? A niech mnie! W zeszłym tygodniu byłem na
pani koncercie w Waszyngtonie. Była pani rewelacyjna!
 Cieszę się, że się panu podobało.
 To raczej żona gustuje w muzyce klasycznej  wy-
znał szczerze.  Ja miałem nadzieję na przyjemną
drzemkę, ale pani nie dała mi zasnąć.
 Uznam to za komplement  zaśmiała się Vanessa.
 Nie, naprawdę. Nie umiem rozpoznać wielu utwo-
rów, nie znam się na muzyce, ale pani koncert był....
wstrząsający, to właściwe określenie. %7łona mi nie
96 Nora Roberts
uwierzy, gdy jej powiem, że panią spotkałem. A może
podpisze mi się pani na pamiątkę? Moja żona ma na imię
Melissa  powiedział, wyciągając oprawiony w skórę
kalendarzyk.
 Z przyjemnością.
 Kto by pomyślał, że spotkam kogoś takiego jak pani
w tym miasteczku?  z niedowierzaniem pokręcił głową.
 Tu się urodziłam i dorastałam.
 Mogę panie zapewnić, że moja żona też tu przyje-
dzie  oznajmił, puszczając oczko do Loretty.
 To niesamowite uczucie patrzeć, jak własne dziec-
ko rozdaje autografy  z uśmiechem powiedziała Loretta
po wyjściu klienta.
 Pierwszy raz zdarzyło mi się to w rodzinnym
miasteczku  wyznała Vanessa i westchnęła.  To jest
cudowne miejsce. Musiałaś naprawdę się napracować
nad takim właśnie wyglądem sklepu...
 Owszem, sprawiło mi to dużą przyjemność. Przykro
mi, że nie spotkałyśmy się rano, ale miałam wczesną
dostawę do sklepu  wyjaśniła Loretta.
 Nic nie szkodzi.
 Może masz ochotę obejrzeć cały sklep?
 O, tak, z wielką chęcią.
 Właśnie ten komplet kupił ten twój wielbiciel
 powiedziała matka, wskazując meble z mahoniu.  Stół
rozkłada się na trzy deski i może przy nim wygodnie
siedzieć dwanaście osób. Na krzesłach jest wyryty bar-
dzo ciekawy wzór. W komplecie jest jeszcze kredens
i niewielki pomocnik.
 Przepiękne meble.
 Kupiłam je na aukcji przed kilkoma miesiącami.
Przez ponad sto lat należały do pewnej rodziny. To
smutne, kiedy trzeba oddać tak piękne rzeczy  powie-
Echo przeszłości 97
działa Loretta i domknęła szklane drzwiczki kredensu.
 Jestem naprawdę szczęśliwa, gdy mogę sprzedawać te
piękne przedmioty ludziom, którzy będą o nie dbali
 wyznała, podchodząc do szklanej chińskiej szafeczki
i wyjmując z niej niewielki przedmiot.  A tę kobaltową
filiżankę wygrzebałam z jakiegoś pudła ze starociami na
pchlim targu. Sosjerkę kupiłam na aukcji i strasznie
przepłaciłam, ale nie mogłam się jej oprzeć. Ten kom-
plet do przypraw pochodzi z Francji i czekam na
prawdziwego kolekcjonera, żeby go sprzedać.
 Skąd tyle wiesz o antykach?  zdziwiła się Vanessa.
 Wiele się nauczyłam, pracując w tym sklepie, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl