[ Pobierz całość w formacie PDF ]
leżały aż trzy czaszki. Wszystkie wyglądały przerażająco. - Muszę
przyznać, że ekshumację przeprowadziliśmy w sposób barbarzyński -
wspomina Riabow. - To było straszne. Ale nie mieliśmy czasu, nie
posiadaliśmy odpowiednich narzędzi i powodował nami strach... strach, że
zostaniemy zauważeni. A kiedy znalezliśmy czaszki, przeraziliśmy się
jeszcze bardziej! - Potrząsając głową Riabow powtarza: - To było
przerażające! Przerażające! Awdonin także się bał: - Całe życie szukałem
tych szczątków, ale wówczas gdy zaczęliśmy wyciągać z ziemi podkłady
kolejowe, pomyślałem: obym nic nie znalazł. Pomimo to pracowali dalej.
- Wzięliśmy trzy czaszki - mówi Awdonin. - Przypuszczaliśmy, że należy
je zbadać, choć wówczas nie wiedzieliśmy jeszcze jak. Następnie
zasypaliśmy grób, przykrywając wszystko darnią. Musieliśmy się
spieszyć; zaczęliśmy kopać o szóstej, a gdy skończyliśmy, była dziewiąta
czy dziesiąta. Członkowie grupy wrócili do miasteczka w szoku.
Wieczorem jedna z osób poszła do cerkwi i poprosiła o odprawienie
nabożeństwa za carską rodzinę i prowadzących wykopaliska. - Nie
ufaliśmy popowi, więc imiona członków carskiej rodziny - Mikołaja,
Aleksandry, Aleksego, Olgi, Tatiany, Marii i Anastazji - umieściliśmy na
znacznie dłuższej liście, licząc na to, że zostaną uznane za imiona naszych
ciotek, wujów i kuzynów. Jednak Awdonina msza nie uspokoiła; przez
dwa miesiące pogrążony był w depresji.
W ciągu następnych kilku dni czaszki umyto w wodzie i dokładnie
zbadano. Miały szaroczarny kolor, a niektóre ich fragmenty nosiły ślady
trawienia kwasem siarkowym. Wszystkim trzem brakowało niektórych
fragmentów kości twarzy. W lewej kości skroniowej jednej z czaszek był
duży, okrągły otwór, prawdopodobnie po kuli. W lewej części dolnej
szczęki innej czaszki znajdował się mostek ze złotych zębów. Riabow,
wiedząc, że Mikołaj II miał zepsute zęby, doszedł do wniosku, że czaszka
ta musiała należeć do cara. (Pózniej okazało się, że to czaszka służącej,
Anny Demidowej. ) Sądził, że druga czaszka jest czaszką Aleksego, a
ostatnia jednej z córek: Olgi, Tatiany, Marii lub Anastazji. Zastanawiając
się, co zrobić z czaszkami, badacze postanowili się nimi podzielić;
Awdonin zatrzymał czaszkę, która rzekomo należała do cara. Riabow
twierdzi, że pamięta towarzyszącą temu rozmowę: - Awdonin powiedział,
że skoro jest mieszkańcem Jekaterynburga, a na dodatek to on
zorganizował tę ekspedycję, przysługuje mu prawo do czaszki cara.
Pozostałe czaszki Riabow zawiózł do Moskwy w nadziei, że dzięki
znajomościom w ministerstwie spraw wewnętrznych uda mu się
przeprowadzić w tajemnicy odpowiednie badania. Lecz nikt nie zechciał
mu pomóc. Przez rok czaszki znajdowały się w jego moskiewskim
mieszkaniu i gdy przekonał się, że żaden naukowiec czy laboratorium nie
zechcą mu udzielić pomocy, przywiózł je z powrotem do Jekaterynburga.
Natomiast czaszka, którą zabrał Awdonin, przez trzy lata spoczywała
ukryta pod jego łóżkiem. Latem 1980 roku Awdonin i Riabow,
sfrustrowani i nadal przerażeni konsekwencjami swego odkrycia,
postanowili ponownie pochować czaszki w grobie. Umieścili je wraz z
miedzianą ikoną w drewnianej skrzynce. Gdy znów odkopywali grób,
natrafili na jeszcze jedną czaszkę. Przyjrzeli się jej pobieżnie; w szczęce
znajdowały się sztuczne zęby z białego metalu; Riabow doszedł do
wniosku, że to czaszka Demidowej, której sztuczna szczęka mogła być
wykonana z taniej stali. (Pózniej okazało się, że czaszka należała do
cesarzowej, a biały metal był w rzeczywistości platyną. ) Przed
zakopaniem skrzynki z czaszkami Awdonin i Riabow odbyli długą
rozmowę o tym, co powinni zrobić z tym odkryciem. Z nikim nie mogli
się nim podzielić; nie był to okres w radzieckiej historii, który sprzyjał
nowymzwłaszcza sensacyjnym - doniesieniom o Romanowach. Przed
trzema laty zburzono dom Ipatiewa. - Złożyliśmy przysięgę, że nigdy nie
będziemy o tym mówili, chyba że sytuacja w naszym kraju ulegnie
zmianie - mówi Awdonin. - A jeżeli nic się nie zmieni, naszą tajemnicę
przekażemy następnemu pokoleniu. Ponieważ Riabow nie miał dzieci,
wszystko należało przekazać moim spadkobiercom. Dlatego też
zdecydowaliśmy, że historia ta zostanie przekazana następnej generacji
poprzez mego syna.
W 1982 roku umarł Leonid Breżniew, a zaraz po tym jego dwaj
następcy: Jurij Andropow i Konstantin Czernienko. W 1985 roku
przywódcą Związku Radzieckiego został Michaił Gorbaczow, który
stopniowo zaczął wprowadzać głasnost i pierestrojkę . Na początku 1989
roku Gelij Riabow, wierząc, że nadszedł już czas, aby ujawnić historyczne
fakty związane z Romanowami, usiłował skontaktować się z
Gorbaczowem, chcąc poprosić go o pomoc na szczeblu rządowym, aby
sprawą zajęto się we właściwy sposób . Riabow nie otrzymał odpowiedzi
od Gorbaczowa, ale nastąpił przeciek do prasy i Fragmenty tej historii
dotarły do naczelnego redaktora liberalnego pisma Moskowskije
Nowosti . Redaktor skontaktował się z Riabowem i 10 kwietnia 1989
roku w gazecie pojawił się zadziwiający wywiad. Następnego dnia
wszystkie zachodnie gazety donosiły, że przed dziesięciu laty radziecki
filmowiec Gelij Riabow na podmokłych terenach w pobliżu Swierdłowska
odnalazł szczątki carskiej rodziny. Riabow jest niskim, szczupłym
mężczyzną o pociągłej opalonej twarzy, ma piwne oczy, siwe włosy i
wąsy. Jest człowiekiem nerwowym; gdy ktoś inny zabiera głos,
przeważnie bębni palcami po stole. W przeciwieństwie do Awdonina
często odwraca wzrok, mówi cicho i nigdy nie przerywa innym. Swój
występ w telewizji zaczął od stwierdzenia: - Jestem typowym
proletariuszem. Mój ojciec był komisarzem w Armii Czerwonej, jego ręce
zostały splamione krwią podczas wojny domowej. Matka była prostą
chłopką. Ja sam jestem teraz człowiekiem wierzącym i uważam się za
monarchistę. W wywiadzie powiedział, że wydobył z ziemi trzy czaszki. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szamanka888.keep.pl
leżały aż trzy czaszki. Wszystkie wyglądały przerażająco. - Muszę
przyznać, że ekshumację przeprowadziliśmy w sposób barbarzyński -
wspomina Riabow. - To było straszne. Ale nie mieliśmy czasu, nie
posiadaliśmy odpowiednich narzędzi i powodował nami strach... strach, że
zostaniemy zauważeni. A kiedy znalezliśmy czaszki, przeraziliśmy się
jeszcze bardziej! - Potrząsając głową Riabow powtarza: - To było
przerażające! Przerażające! Awdonin także się bał: - Całe życie szukałem
tych szczątków, ale wówczas gdy zaczęliśmy wyciągać z ziemi podkłady
kolejowe, pomyślałem: obym nic nie znalazł. Pomimo to pracowali dalej.
- Wzięliśmy trzy czaszki - mówi Awdonin. - Przypuszczaliśmy, że należy
je zbadać, choć wówczas nie wiedzieliśmy jeszcze jak. Następnie
zasypaliśmy grób, przykrywając wszystko darnią. Musieliśmy się
spieszyć; zaczęliśmy kopać o szóstej, a gdy skończyliśmy, była dziewiąta
czy dziesiąta. Członkowie grupy wrócili do miasteczka w szoku.
Wieczorem jedna z osób poszła do cerkwi i poprosiła o odprawienie
nabożeństwa za carską rodzinę i prowadzących wykopaliska. - Nie
ufaliśmy popowi, więc imiona członków carskiej rodziny - Mikołaja,
Aleksandry, Aleksego, Olgi, Tatiany, Marii i Anastazji - umieściliśmy na
znacznie dłuższej liście, licząc na to, że zostaną uznane za imiona naszych
ciotek, wujów i kuzynów. Jednak Awdonina msza nie uspokoiła; przez
dwa miesiące pogrążony był w depresji.
W ciągu następnych kilku dni czaszki umyto w wodzie i dokładnie
zbadano. Miały szaroczarny kolor, a niektóre ich fragmenty nosiły ślady
trawienia kwasem siarkowym. Wszystkim trzem brakowało niektórych
fragmentów kości twarzy. W lewej kości skroniowej jednej z czaszek był
duży, okrągły otwór, prawdopodobnie po kuli. W lewej części dolnej
szczęki innej czaszki znajdował się mostek ze złotych zębów. Riabow,
wiedząc, że Mikołaj II miał zepsute zęby, doszedł do wniosku, że czaszka
ta musiała należeć do cara. (Pózniej okazało się, że to czaszka służącej,
Anny Demidowej. ) Sądził, że druga czaszka jest czaszką Aleksego, a
ostatnia jednej z córek: Olgi, Tatiany, Marii lub Anastazji. Zastanawiając
się, co zrobić z czaszkami, badacze postanowili się nimi podzielić;
Awdonin zatrzymał czaszkę, która rzekomo należała do cara. Riabow
twierdzi, że pamięta towarzyszącą temu rozmowę: - Awdonin powiedział,
że skoro jest mieszkańcem Jekaterynburga, a na dodatek to on
zorganizował tę ekspedycję, przysługuje mu prawo do czaszki cara.
Pozostałe czaszki Riabow zawiózł do Moskwy w nadziei, że dzięki
znajomościom w ministerstwie spraw wewnętrznych uda mu się
przeprowadzić w tajemnicy odpowiednie badania. Lecz nikt nie zechciał
mu pomóc. Przez rok czaszki znajdowały się w jego moskiewskim
mieszkaniu i gdy przekonał się, że żaden naukowiec czy laboratorium nie
zechcą mu udzielić pomocy, przywiózł je z powrotem do Jekaterynburga.
Natomiast czaszka, którą zabrał Awdonin, przez trzy lata spoczywała
ukryta pod jego łóżkiem. Latem 1980 roku Awdonin i Riabow,
sfrustrowani i nadal przerażeni konsekwencjami swego odkrycia,
postanowili ponownie pochować czaszki w grobie. Umieścili je wraz z
miedzianą ikoną w drewnianej skrzynce. Gdy znów odkopywali grób,
natrafili na jeszcze jedną czaszkę. Przyjrzeli się jej pobieżnie; w szczęce
znajdowały się sztuczne zęby z białego metalu; Riabow doszedł do
wniosku, że to czaszka Demidowej, której sztuczna szczęka mogła być
wykonana z taniej stali. (Pózniej okazało się, że czaszka należała do
cesarzowej, a biały metal był w rzeczywistości platyną. ) Przed
zakopaniem skrzynki z czaszkami Awdonin i Riabow odbyli długą
rozmowę o tym, co powinni zrobić z tym odkryciem. Z nikim nie mogli
się nim podzielić; nie był to okres w radzieckiej historii, który sprzyjał
nowymzwłaszcza sensacyjnym - doniesieniom o Romanowach. Przed
trzema laty zburzono dom Ipatiewa. - Złożyliśmy przysięgę, że nigdy nie
będziemy o tym mówili, chyba że sytuacja w naszym kraju ulegnie
zmianie - mówi Awdonin. - A jeżeli nic się nie zmieni, naszą tajemnicę
przekażemy następnemu pokoleniu. Ponieważ Riabow nie miał dzieci,
wszystko należało przekazać moim spadkobiercom. Dlatego też
zdecydowaliśmy, że historia ta zostanie przekazana następnej generacji
poprzez mego syna.
W 1982 roku umarł Leonid Breżniew, a zaraz po tym jego dwaj
następcy: Jurij Andropow i Konstantin Czernienko. W 1985 roku
przywódcą Związku Radzieckiego został Michaił Gorbaczow, który
stopniowo zaczął wprowadzać głasnost i pierestrojkę . Na początku 1989
roku Gelij Riabow, wierząc, że nadszedł już czas, aby ujawnić historyczne
fakty związane z Romanowami, usiłował skontaktować się z
Gorbaczowem, chcąc poprosić go o pomoc na szczeblu rządowym, aby
sprawą zajęto się we właściwy sposób . Riabow nie otrzymał odpowiedzi
od Gorbaczowa, ale nastąpił przeciek do prasy i Fragmenty tej historii
dotarły do naczelnego redaktora liberalnego pisma Moskowskije
Nowosti . Redaktor skontaktował się z Riabowem i 10 kwietnia 1989
roku w gazecie pojawił się zadziwiający wywiad. Następnego dnia
wszystkie zachodnie gazety donosiły, że przed dziesięciu laty radziecki
filmowiec Gelij Riabow na podmokłych terenach w pobliżu Swierdłowska
odnalazł szczątki carskiej rodziny. Riabow jest niskim, szczupłym
mężczyzną o pociągłej opalonej twarzy, ma piwne oczy, siwe włosy i
wąsy. Jest człowiekiem nerwowym; gdy ktoś inny zabiera głos,
przeważnie bębni palcami po stole. W przeciwieństwie do Awdonina
często odwraca wzrok, mówi cicho i nigdy nie przerywa innym. Swój
występ w telewizji zaczął od stwierdzenia: - Jestem typowym
proletariuszem. Mój ojciec był komisarzem w Armii Czerwonej, jego ręce
zostały splamione krwią podczas wojny domowej. Matka była prostą
chłopką. Ja sam jestem teraz człowiekiem wierzącym i uważam się za
monarchistę. W wywiadzie powiedział, że wydobył z ziemi trzy czaszki. [ Pobierz całość w formacie PDF ]