[ Pobierz całość w formacie PDF ]
współczesnych małych realistów ; w analogiczny sposób młodzi poeci i prozaicy swadą
artystyczną, obyciem warsztatowym tuszują pustkę swych wizji, niedowład światopoglądów,
brak tzw. czegoś do powiedzenia. I jednych, i drugich cechuje daleko posunięty konformizm,
niechęć czy nawet strach przed poruszeniem ważnego tematu, doniosłej problematyki
współczesnej, powielanie obserwacji oraz procesów postępowania literackiego.
Nie możemy zarzucić wyznawcom owego swoistego małego liryzmu niedostatku
inteligencji. Inteligencja ta wszakże zdaje się być ukierunkowana wyłącznie ku wyobrazni
słownej, o ile można mówić o wyobrazni tego typu. Debiutujący pod tym znakiem twórca po
prostu poznał i wykorzystał pewną konkretną określaną przez niektórych mianem
lingwistycznej technikę operowania słowem poetyckim. Przeglądając poczytne tomiki
niektórych autorów średniego pokolenia, rozszyfrował na swój sposób ich formę i nie bacząc
na jej transcendentne, ideowe uzasadnienia, skonstatował, że łatwo można uzyskiwać efekty
liryczne w drodze komplikowania zasad składni, łamania praw słowotwórstwa i fleksji,
dokopywania się do pierwotnych znaczeń słów itp.
Mały liryzm jest wyrazem zagubienia, braku rozeznania, indolencji autora w świecie
przedmiotów, idei, emocji, wrażeń i równocześnie wynikiem jego poczucia pewności w
świecie leksykalno-gramatycznym. Pozbawia on przy tym jakiegokolwiek kontaktu oba te
światy. Pisanie wierszy awansuje do niemal technicznej profesji, sprowadza się do
oryginalnego, zaskakującego zmysł tradycji w czytelniku układania słów i zwrotów na
określony temat. Niechże tym tematem będzie np. teatr:
publiczność zdjęła maski
52
na korzyść autorów
gra sprzętów wychodzi na korzyść
zmieniono role
za uprawianie serc grozi kara
do zaprzestania bicia włącznie
Utwór ten, wyjęty z pierwszej książki Henryka Wolniaka51, celnie charakteryzuje
wypracowaną przez młodego wrocławskiego twórcę poetykę. Wiersz nikleje do serii
lingwistycznych pomysłów, bazujących na wieloznaczności słów i idiomów, skupiających
się wokół zadanego tematu. Już dwa wstępne wersy cytowanego utworu jak i niemal
wszystkie wiersze Horyzontu przekonują o oczywistej, poddańczej zależności autora tomiku
od teorii oraz praktyki lirycznej Karpowicza. Jedyny atut, wartościowy aspekt utworów
Wolniaka okazuje się w ten sposób prawie mechanicznym naśladownictwem czyjegoś
odkrycia; tą krytyczną uwagą można objąć większość realizatorów małolirycznego programu.
Z mocniej przytępionym słuchem poetyckim błędy autora Horyzontu powtarza Bogusław
Michnik52:
w teatrze jednej twarzy
nie domyka się kurtyna warg
widownię zalewa krew
z niedopiętych języków
To, co dla Karpowicza było utrudnieniem w jego lirycznej próbie poznania bytu, w
dążeniu do autentycznego zapisania wrażeń i wzruszeń, dla autorów pozostających w sferze
wpływów poety jest ułatwieniem, okazją do szybkiego spreparowania tomiku
drukowalnych wierszy. To, co u twórcy Kamiennej muzyki stanowiło zewnętrzny, formalny
wynik badania natury ludzkiej, mechanizmów mowy, prawidłowości i schematów rządzących
naszym postępowaniem, dla jego naśladowców staje się całą filozofią egzystencjalną, religią i
warsztatem. Ich wątpliwej jakości wizję okraszają niekiedy pomysły zaczerpnięte z innych
poetyk, a również próby zmontowania własnego języka lirycznego; te jednak nie poparte
jakąś głębszą racją, świadomością, przeżytym wzruszeniem skazane są z góry na przegraną.
W bardzo synkretycznym53 tomiku Lucjana Kiełkowskiego zachodzą na siebie elementy
stylistyki Różewicza, systemu Karpowicza, dowcipu słów Białoszewskiego, z czego nie
wynika nic dobrego, choć inteligencji twórczej nie można młodemu poecie odmówić:
obleśny
a więc nie od lasu
pochodzi trochę biedak
to i sam zobaczy
że trefna dama ta
pikowa taka że
spasować w treflach
Niektórzy lirycy małego kalibru poprzestają wręcz na rozpisywaniu jednego z licznych
odkryć Karpowicza. Wiele utworów Jerzego Bogdana Kosa54 bazuje na drewnianych
motywach Znaków równania: Wniknąłem w drzewo zamierzone / po skórze nagiej korze
51
H. W o l n i a k, Horyzont, Wrocław 1985.
52
B. M i c h n i k, Siedząc tak w głębi, Wrocław 1968.
53
L. K i e ł k o w s k i, Topografie serdeczne, Wrocław 1968.
54
J. B. K o s, Zbliżenia, Wrocław 1968.
53
drzewa / mszyce roznoszą zmierzch czerwony / już we mnie skoczył wiewiórkami / lęk lasu .
Albo: wypełniony po cień liścia / po rdzeń słojów odrętwiały / już nie drzewo lecz nie
kamień itd. Sekunduje tym wtórnym (zresztą, nie tylko wobec Karpowicza) recytacjom Kosa
urywana refleksja niektórych wierszy Aleksandra Przybylskiego55:
drzewo to korzeń
ale i sęk
przemiany w liść
na zielono albo
jeszcze żółciej
Ten ostatni zapis liryczny nosi dobrze już znany czytelnikowi poezji lat sześćdziesiątych
tytuł: Rozbieranie drzewa. Pod tą samą zapowiedzią usiłuje rozdziewać drzewo Ernest
Dyczek56: nagość drzewokwiatu / jest piękna dopełnieniem / ponad zwartą geometrią słojów
/ na przekór wewnętrznej doskonałości / chłodnych gotyków .
Przy większej dozie cierpliwości krytycznej do tego tercetu autorskiego można by
dokooptować cały chór korników . Fenomen drzewa, zawsze ze słojami, zawsze z
przezierającym spod kory przyszłym kształtem stołu jest obok drogi, kamienia, mebli,
sztućców (łyżka spadła w spuściznie po Białoszewskim), butów (a buty po Grześczaku) itd.
żelaznym motywem każdego zbiorku małego liryka. Przedsmak analogicznego sposobu
przeprowadzania dowodu poetyckiego w tych botanicznych popisach dają już stereotypowe
tytuły; poza nagminnym rozbieraniem mamy: Rozpisanie drzewa, Rodowód sosny
(Kiełkowski), Pamięć drzewa (Kos), Drzewa (Michnik), Zpiew drzewa, Leżenie w drzewie,
Uwagi pod drzewem (Wolniak), Dzieje drzewa (Dyczek), Próba lasu (Kiełkowski). Podobnie
u trzech nieco ciekawszych autorów, którzy wybrali ostatnio bardziej obiecujące kierunki
rozwoju: Nauka o drzewie (Marek Jodłowski), Drzewa wyglądają (Janusz Styczeń), Bajka o
lesie (Stanisław Pasternak). Przykłady można by długo ciągnąć.
Skąd to nagłe zainteresowanie pospolitą rośliną? Ano, z niemocy ideowej, braku
problemów, niedostatku wrażliwości, ze skurczonego światopoglądu i zwiędłe] wyobrazni. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szamanka888.keep.pl
współczesnych małych realistów ; w analogiczny sposób młodzi poeci i prozaicy swadą
artystyczną, obyciem warsztatowym tuszują pustkę swych wizji, niedowład światopoglądów,
brak tzw. czegoś do powiedzenia. I jednych, i drugich cechuje daleko posunięty konformizm,
niechęć czy nawet strach przed poruszeniem ważnego tematu, doniosłej problematyki
współczesnej, powielanie obserwacji oraz procesów postępowania literackiego.
Nie możemy zarzucić wyznawcom owego swoistego małego liryzmu niedostatku
inteligencji. Inteligencja ta wszakże zdaje się być ukierunkowana wyłącznie ku wyobrazni
słownej, o ile można mówić o wyobrazni tego typu. Debiutujący pod tym znakiem twórca po
prostu poznał i wykorzystał pewną konkretną określaną przez niektórych mianem
lingwistycznej technikę operowania słowem poetyckim. Przeglądając poczytne tomiki
niektórych autorów średniego pokolenia, rozszyfrował na swój sposób ich formę i nie bacząc
na jej transcendentne, ideowe uzasadnienia, skonstatował, że łatwo można uzyskiwać efekty
liryczne w drodze komplikowania zasad składni, łamania praw słowotwórstwa i fleksji,
dokopywania się do pierwotnych znaczeń słów itp.
Mały liryzm jest wyrazem zagubienia, braku rozeznania, indolencji autora w świecie
przedmiotów, idei, emocji, wrażeń i równocześnie wynikiem jego poczucia pewności w
świecie leksykalno-gramatycznym. Pozbawia on przy tym jakiegokolwiek kontaktu oba te
światy. Pisanie wierszy awansuje do niemal technicznej profesji, sprowadza się do
oryginalnego, zaskakującego zmysł tradycji w czytelniku układania słów i zwrotów na
określony temat. Niechże tym tematem będzie np. teatr:
publiczność zdjęła maski
52
na korzyść autorów
gra sprzętów wychodzi na korzyść
zmieniono role
za uprawianie serc grozi kara
do zaprzestania bicia włącznie
Utwór ten, wyjęty z pierwszej książki Henryka Wolniaka51, celnie charakteryzuje
wypracowaną przez młodego wrocławskiego twórcę poetykę. Wiersz nikleje do serii
lingwistycznych pomysłów, bazujących na wieloznaczności słów i idiomów, skupiających
się wokół zadanego tematu. Już dwa wstępne wersy cytowanego utworu jak i niemal
wszystkie wiersze Horyzontu przekonują o oczywistej, poddańczej zależności autora tomiku
od teorii oraz praktyki lirycznej Karpowicza. Jedyny atut, wartościowy aspekt utworów
Wolniaka okazuje się w ten sposób prawie mechanicznym naśladownictwem czyjegoś
odkrycia; tą krytyczną uwagą można objąć większość realizatorów małolirycznego programu.
Z mocniej przytępionym słuchem poetyckim błędy autora Horyzontu powtarza Bogusław
Michnik52:
w teatrze jednej twarzy
nie domyka się kurtyna warg
widownię zalewa krew
z niedopiętych języków
To, co dla Karpowicza było utrudnieniem w jego lirycznej próbie poznania bytu, w
dążeniu do autentycznego zapisania wrażeń i wzruszeń, dla autorów pozostających w sferze
wpływów poety jest ułatwieniem, okazją do szybkiego spreparowania tomiku
drukowalnych wierszy. To, co u twórcy Kamiennej muzyki stanowiło zewnętrzny, formalny
wynik badania natury ludzkiej, mechanizmów mowy, prawidłowości i schematów rządzących
naszym postępowaniem, dla jego naśladowców staje się całą filozofią egzystencjalną, religią i
warsztatem. Ich wątpliwej jakości wizję okraszają niekiedy pomysły zaczerpnięte z innych
poetyk, a również próby zmontowania własnego języka lirycznego; te jednak nie poparte
jakąś głębszą racją, świadomością, przeżytym wzruszeniem skazane są z góry na przegraną.
W bardzo synkretycznym53 tomiku Lucjana Kiełkowskiego zachodzą na siebie elementy
stylistyki Różewicza, systemu Karpowicza, dowcipu słów Białoszewskiego, z czego nie
wynika nic dobrego, choć inteligencji twórczej nie można młodemu poecie odmówić:
obleśny
a więc nie od lasu
pochodzi trochę biedak
to i sam zobaczy
że trefna dama ta
pikowa taka że
spasować w treflach
Niektórzy lirycy małego kalibru poprzestają wręcz na rozpisywaniu jednego z licznych
odkryć Karpowicza. Wiele utworów Jerzego Bogdana Kosa54 bazuje na drewnianych
motywach Znaków równania: Wniknąłem w drzewo zamierzone / po skórze nagiej korze
51
H. W o l n i a k, Horyzont, Wrocław 1985.
52
B. M i c h n i k, Siedząc tak w głębi, Wrocław 1968.
53
L. K i e ł k o w s k i, Topografie serdeczne, Wrocław 1968.
54
J. B. K o s, Zbliżenia, Wrocław 1968.
53
drzewa / mszyce roznoszą zmierzch czerwony / już we mnie skoczył wiewiórkami / lęk lasu .
Albo: wypełniony po cień liścia / po rdzeń słojów odrętwiały / już nie drzewo lecz nie
kamień itd. Sekunduje tym wtórnym (zresztą, nie tylko wobec Karpowicza) recytacjom Kosa
urywana refleksja niektórych wierszy Aleksandra Przybylskiego55:
drzewo to korzeń
ale i sęk
przemiany w liść
na zielono albo
jeszcze żółciej
Ten ostatni zapis liryczny nosi dobrze już znany czytelnikowi poezji lat sześćdziesiątych
tytuł: Rozbieranie drzewa. Pod tą samą zapowiedzią usiłuje rozdziewać drzewo Ernest
Dyczek56: nagość drzewokwiatu / jest piękna dopełnieniem / ponad zwartą geometrią słojów
/ na przekór wewnętrznej doskonałości / chłodnych gotyków .
Przy większej dozie cierpliwości krytycznej do tego tercetu autorskiego można by
dokooptować cały chór korników . Fenomen drzewa, zawsze ze słojami, zawsze z
przezierającym spod kory przyszłym kształtem stołu jest obok drogi, kamienia, mebli,
sztućców (łyżka spadła w spuściznie po Białoszewskim), butów (a buty po Grześczaku) itd.
żelaznym motywem każdego zbiorku małego liryka. Przedsmak analogicznego sposobu
przeprowadzania dowodu poetyckiego w tych botanicznych popisach dają już stereotypowe
tytuły; poza nagminnym rozbieraniem mamy: Rozpisanie drzewa, Rodowód sosny
(Kiełkowski), Pamięć drzewa (Kos), Drzewa (Michnik), Zpiew drzewa, Leżenie w drzewie,
Uwagi pod drzewem (Wolniak), Dzieje drzewa (Dyczek), Próba lasu (Kiełkowski). Podobnie
u trzech nieco ciekawszych autorów, którzy wybrali ostatnio bardziej obiecujące kierunki
rozwoju: Nauka o drzewie (Marek Jodłowski), Drzewa wyglądają (Janusz Styczeń), Bajka o
lesie (Stanisław Pasternak). Przykłady można by długo ciągnąć.
Skąd to nagłe zainteresowanie pospolitą rośliną? Ano, z niemocy ideowej, braku
problemów, niedostatku wrażliwości, ze skurczonego światopoglądu i zwiędłe] wyobrazni. [ Pobierz całość w formacie PDF ]