[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ona jest, ale wyciągnął dłoń z rozpostartymi palcami.
- Pięć minut.
ORZEA CZY RESZKA? 67
ZniknÄ…Å‚ w sypialni.
Zawahała się. Gdyby wiedział, że nie jest Venetią,
na pewno nie chciałby z nią wyjść. Poszła do kuchni
i nalała sobie szklankę wody. Czekała. Już wczoraj
zauważyła, że Alex i Jeff mieli ze sobą małe torby
podróżne. Najwyrazniej Venetia już wczeÅ›niej za­
planowała ich nocleg i tylko przed nią udawała, że to
wynikło spontanicznie. Po chwili Alex przyłączył się
do niej. Był w granatowym dresie, sportowych butach,
a na przegubach rąk miał opaski.
- Idziemy? - Wskazał oczami na drzwi. - To już.
- Odwrócił się, zanim zdążyła się odezwać.
Przeszli przez salon. Alex pierwszy zbiegł do drzwi
frontowych.
- W którą stronę?
- Do parku tędy. Ulicą, a potem alejką - pokazała
kierunek. - Ale Alex... - złapała go za ramię, gdy już
zaczynał biec. Popatrzyła mu w oczy. - Ja jestem
Ginny, nie Venetia.
Gwałtownie odrzucił głowę.
- Venetia ma taki sam dres!
- Wiem. Dostałyśmy je po jakimś pokazie strojów
sportowych.
Spodziewała się, że odwróci się i pójdzie do domu,
ale tylko zmarszczył brwi.
- Ruszajmy.
Kilka osób już biegało, niektóre z nich znała
z widzenia. Machali do siebie na powitanie. Alex
biegł szybko, ale Ginny z łatwością za nim nadążała.
Nie odzywał się, dopiero gdy ktoś znów zawołał
"Cześć, Ginny!", zapytał:
- Skąd wiedzą, że to ty?
- Venetia nigdy nie biega o tej porze.
- Dlaczego?
- To dla niej za wcześnie.
Dobiegli do stawu i Ginny zatrzymała się, by
ORZEA CZY RESZKA?
68
rzucić chleb dzikim kaczkom. Alex stanął z boku
i przyglądał się, gdy Ginny delikatnie głaskała jedno
z kaczÄ…t.
- To dziwne, że się ciebie nie boją.
- Z początku szczypały, ale teraz już mnie znają.
To już druga kacza rodzina, pierwszą zabili jacyś
chłopcy.
Popatrzył na nią, gdy rzucała ostatnie okruszki.
Ptaki z hałasem popłynęły za nimi na środek stawu.
Ginny chciała biec, ale zatrzymał ją.
- Myślę, że powinniśmy porozmawiać.
Poczuła nagłe zdenerwowanie.
- Tak sÄ…dzisz?
- Przepraszam, że tak się wczoraj zachowałem.
Szkoda, że nie powiedziałaś mi wcześniej, że jesteś
zazdrosna o moją znajomość z Venetią, zrozumiałbym
to. - Odwrócił się i popatrzył na kaczki. - Ale
widzisz, wcale nie jest Å‚atwo, gdy ma siÄ™ do czynienia
z siostrami, które są tak zżyte jak wy.
- To prawda, jesteśmy zżyte.
Zastanawiała się, jak dać mu do zrozumienia, że
myli się myśląc, że to o niego jest zazdrosna.
Popatrzył na nią.
- Wiem, że znamy się bardzo krótko, ale jestem
VenetiÄ… oczarowany. Nigdy wczeÅ›niej nie doÅ›wiad­
czyłem czegoś takiego.
Pytanie przyszło jej z trudnością.
- Powiedziałeś jej o tym?
Zmarszczył brwi, po chwili skinął głową.
- Oczywiście.
Serce się jej ścisnęło. Odwróciła wzrok, znów
spojrzała na niego. Alex zamyślił się.
- Myślę, że to miłość od pierwszego wejrzenia.
Nie spuszczała z niego oczu.
- Czy chcesz powiedzieć, że od pierwszego spotkania
w samolocie?
ORZEA CZY RESZKA? 69
Uśmiechnął się, nadal zamyślony.
- Tak, chyba tak. Właściwie to dopiero teraz zdałem
sobie z tego sprawę. - Popatrzył na nią. - Nie chcę
być twoim wrogiem. Zależy mi na Venetii, ale ty
zawsze będziesz jej siostrą. Być może nigdy nie uda
mi się dojść z Venetią do takiej bliskości, jaka was
Å‚Ä…czy. Przynajmniej do chwili, kiedy ty kogoÅ› spotkasz.
Starała się uciszyć bicie serca. Odetchnęła głęboko.
Nie mogła pojąć, dlaczego jej to wszystko mówi.
Nagle zrozumiała.
- Boisz się, że ją utracisz, jeśli ja będę przeciwko
tobie?
- Chciałbym uniknąć sytuacji, w której musiałaby
wybierać między tobą a mną.
Gdybyś tylko wiedział - pomyślała z ironią. Venetia
już wybrała, w chwili, gdy tylko cię poznała. Oczywiście
nie mogła mu tego powiedzieć.
- Mylisz siÄ™ co do mnie.
Mimo obaw, nie mogła się powstrzymać, by tego
nie powiedzieć. Tak bardzo chciała, by poznał prawdę,
szczególnie po tym wyznaniu, że zakochał się od
pierwszej chwili.
- Też mam taką nadzieję - odparł szczerze. - Nie
chcę dopuścić do siebie myśli, że celowo starasz się
nas rozdzielić. Zdaję sobie sprawę, że pracujecie razem
i wykorzystujecie wasze podobieństwo w celach
zarobkowych, ale...
Przerwała mu gwałtownie.
- Ani przez moment nie myślałam o stronie
finansowej.
- Czyżby? - Przyjął to sceptycznie.
- Nie. Jeśli będę musiała, potrafię sama o siebie
zadbać. Możesz w to nie wierzyć, ale w naszej pracy
podobieństwo nie zawsze jest atutem. Prawdę mówiąc,
ostatnio coraz bardziej skłaniam się do tego, że
powinnyśmy zacząć żyć na własny rachunek.
70 ORZEA CZY RESZKA?
Uniósł brwi mile zaskoczony.
- Więc w czym problem?
Popatrzył jej w oczy, czekając na odpowiedz.
Nie przyszło jej to łatwo.
- Mam prawo do własnego szczęścia.
- Oczywiście, że masz. Ale to nie znaczy, że
powinnaś zabronić tego komuś innemu. Jak sama
mówisz, nadszedł czas, byście się rozdzieliły, zarówno
w pracy jak w życiu prywatnym.
- Możliwe - zgodziła się ostrożnie - ale muszą być
właściwe powody.
- Czy to zły powód, że jest we mnie zakochana?
- Obruszył się.
- Nie. Tylko czy ty jesteś pewien, że kochasz
właśnie ją?
Starała się to tak zaakcentować, by sam wszystko
zrozumiał. Ale Alex tylko zmarszczył brwi.
- Już ci mówiłem, że tak. Do niczego jej nie
zmuszam, jeśli o to ci chodzi. Rzeczywiście znamy się
krótko, więc daję jej czas, żeby się upewniła w swoich
uczuciach.
- Ty też musisz nabrać pewności. Przecież też jej
nie znasz.
Popatrzył na nią chłodnym wzrokiem.
- Mam nadzieję, że nie chcesz powtarzać tego, co
słyszałem od ciebie wczoraj wieczorem. Chyba, że
chcesz, abyśmy zostali wrogami.
Zrozumiała, że wali głową w mur. Westchnęła.
- Nie. - Popatrzyła mu prosto w oczy. - Ale
pamiętaj o tym, że obie wyglądamy identycznie.
Czasem zamieniamy się rolami. I ... - urwała, nie
wiedząc, czy powinna posunąć się dalej. Zwilżyła
wyschnięte usta. - I często się zdarza, że nasze
uczucia sÄ… prawie takie same.
- Możliwe, że tak jest, ale... - przerwał, jakby
jakaś myśl przyszła mu do głowy. Zerknął na nią
ORZEA CZY RESZKA? 71
i szybko odwrócił oczy. Stanowczo potrząsnął głową,
jakby odrzucając przypuszczenie, że jej na nim zależy.
Popatrzył na zegarek. - Ruszajmy.
Biegli obok siebie, nie odzywajÄ…c siÄ™. Po chwili
Ginny przerwała milczenie.
- Czyj to był pomysł, żeby przyprowadzić Jeffa?
- Pomyśleliśmy z Venetią, że będzie lepiej, gdy
spotkamy się w czwórkę.
- Ale kto na to wpadł?
- Czy to ma jakieÅ› znaczenie?
- Dla mnie ma, bo to z mojego powodu został
zaproszony.
- On ci siÄ™ nie podoba?
- Nie o to chodzi. Jeśli Venetia to wymyśliła, to
nie powinna tego robić, nie pytając mnie o zgodę.
- A jeśli ja?
Wybiegli z parku i czekali na przejściu na zmianę
świateł. Spojrzała na niego. Miał wilgotne włosy i ślady
zarostu na policzkach. Wyglądał cudownie. Serce jej
zadrżało i przez chwilę nie mogła wykrztusić słowa.
- Więc co? - Niecierpliwił się.
Odpowiedziała z wysiłkiem.
- Nie powinieneś sprowadzać kogoś obcego tylko
po to, żeby sobie ułatwić życie. Tak się nie robi.
- Czy nie przesadzasz?
- Nie. Venetia wie, że nigdy tego nie robimy,
i mogła ci o tym powiedzieć.
- Chodziło jej tylko o ciebie, ale dobrze, obiecuję,
że na przyszłość będę o tym pamiętać. Jednak Jeff tak
chętnie na to przystał, że proszę cię, zrób mi grzeczność
i nie odgrywaj siÄ™ na nim.
Zwiatła się zmieniły, przeszli na drugą stronę.
- Jeff jest w porzÄ…dku. Po prostu nie znoszÄ™, gdy
ktoś troszczy się o męskie towarzystwo dla mnie.
Sama potrafię je sobie zapewnić. - Przeszyła go
wzrokiem. - Chyba powinieneś o tym wiedzieć. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl