[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie miałbyś najmniejszych oporów.
- Donna nie jest dziewczyną, z którą się idzie do ołtarza.
- Tak? A to niby dlaczego? Czyżby tylko mężczyznom było
wolno... Założę się, że miałeś nie mniej dziewczyn niż ona facetów.
Zasłużyłeś sobie na swoją opinię.
Rhys spojrzał na nią zaskoczony.
- Jaką znowu opinię? Przecież to nieprawda.  Potrząsnął
głową, jakby chciał odegnać wspomnienie Donny i całą swoją
przeszłość. - Byłaś dla mnie kimś szczególnym, Alix. Być może to
sobie wmówiłem, ale tak właśnie czułem. Chciałem być wobec ciebie
jak najbardziej w porządku. Chciałem, żebyś miała prawdziwe wesele
i... biały welon, który nie jest jedynie ozdobą. %7łeby nasz ślub nie był
wyłącznie tradycyjną ceremonią, służącą legalizacji związku, który w
istocie zaczął się wiele miesięcy temu. Przez ostatnie półtora roku
150
RS
przygotowywałem cię do tego, co miało nastąpić... Jedz - powiedział,
zauważając, że nawet nie tknęła ryby.
- Nie mogę.
Spojrzał na jej spiętą, pobladłą twarz i nie przynaglając jej już
więcej, mówił dalej:
- Właściwie nie wiem, dlaczego stale odkładałem nasz ślub na
pózniej. Być może podświadomie wciąż czekałem na tę wielką
miłość, o której tyle słyszałem... że przyjdzie i pochłonie mnie bez
reszty.
- Ale nie przyszła, więc ożeniłeś się z sąsiadką.
- Tak, nie przyszła, jeszcze wtedy jej nie znałem.
Alix zatrzepotała rzęsami, powoli uświadamiając sobie sens
tego, co usłyszała. Czuła, że dopiero teraz, mimo wszystkich razów,
które spadły na nią tego wieczoru, zostanie starta na proch. Splotła
mocno ręce pod stołem i zmusiła się, by spojrzeć Rhysowi prosto w
oczy.
- Chcesz powiedzieć, że ta wyśniona miłość w końcu ci się
zdarzyła? %7łe mimo wszystko kogoś naprawdę pokochałeś?
- Tak - odparł miękko. - Ciebie. Tej nocy, gdy odeszłaś ode
mnie, kiedy zobaczyłem cię taką dumną i zdecydowaną na wszystko.
To było jak cios. I zakochałem się... Zakochałem się we własnej
żonie.
W oczach Rhysa Alix zobaczyła nagle skryte oczekiwanie.
Zawrzała gniewem. Wstała, podniosła swój kieliszek z winem i
rzuciła mu go w twarz.
151
RS
- Ty kłamco! - krzyknęła. - Ty wstrętny, kłamliwy draniu!
Gwałtownym ruchem odsunęła stolik zagradzający jej przejście i
wybiegła z restauracji.
- Alix, proszę, czy możesz do mnie przyjść?
Słysząc głos Todda, sięgnęła po notatnik i weszła do jego
gabinetu. Weston był sam. Siedział w swoim dużym obracanym
fotelu, bębniąc palcami o blat biurka.
Wrócił z Kanady w piątek, toteż Alix domyśliła się, że dziś, w
poniedziałek, u progu nowego tygodnia, ma dla niej sporo nowej
pracy. Zazwyczaj ze sterty piętrzących się przed nim dokumentów
wybierał szybko odpowiednie instrukcje, listy i noty, którymi powinna
się zająć, lecz dziś musiała poczekać dobre parę minut, nim palce na
biurku znieruchomiały, a on sam podniósł głowę.
- Chciałbym ci coś powiedzieć, Alix. Lynette i ja rozwodzimy
się. Lynette poznała kogoś, jakiegoś Anglika, i chce za niego wyjść za
mąż. Zostaje w Anglii... Nie wydajesz się zaskoczona - dodał, patrząc
jej prosto w twarz.
Alix potrząsnęła głową.
- No cóż, doszły do mnie plotki. Todd potarł ręką brodę.
- Ja też się domyślałem... Wiesz - westchnął ciężko - rozbicie
małżeństwa, rozejście z kimś, kogo się kochało, jest najtrudniejszą
sprawą w życiu.
Szybko opuściła wzrok na swój notatnik.
- Chyba tak - odpowiedziała, starając się, by nie zawiódł jej głos,
a Todd na moment pogrążył się we własnych myślach.
152
RS
- Siedziałem w Anglii, dopóki miałem nadzieję, że Lynette
namyśli się i wróci do mnie. Ale teraz nie ma to już żadnego sensu.
Nic mnie już tu nie trzyma.
- A synowie?
- W ich sprawie doszliśmy do porozumienia. Do czasu
ukończenia szkoły pozostaną w Anglii. Wakacje natomiast będą
spędzać w Kanadzie. A potem, kiedy dorosną, sami zdecydują, gdzie
chcą mieszkać. Lynette może jeszcze mieć dzieci, jest stosunkowo
młoda... A w ogóle to nie wiem, co się stanie. Do diabła... - Dał się na
chwilę owładnąć przygnębieniu, lecz zaraz się otrząsnął. - A zatem -
powiedział żywiej - wynoszę się do Kanady, a na moje miejsce
przychodzi oczywiście Rhys.
- Kiedy wyjeżdżasz?
- To kwestia kilku tygodni. Muszę zamknąć sprawy domowe,
pozałatwiać różne sprawy
- Pytam, bo chcę wiedzieć, kiedy mam się zbierać. Krzaczaste
brwi Todda ściągnęły się.
- Niczego takiego nie sugerowałem. Alix uśmiechnęła się
niewesoło.
- Jestem twoją osobistą sekretarką. Oczywiście, że odejdę z
firmy razem z tobą.
- Doceniam twoje dobre intencje, Alix, powinnaś jednak zostać
tutaj, przy Rhysie.
- Ma swoją własną sekretarkę.
153
RS
- Tak, ale jesteś jego żoną i będzie cię chciał mieć przy sobie.
Alix zawahała się, jeszcze raz opuściła wzrok na notatnik, aż wreszcie
zdobyła się na odwagę.
- Słuchaj, Todd... ja również chcę ci coś powiedzieć... Widzisz...
- Poczekaj, może powinienem ci wyjaśnić, że w ubiegłym
tygodniu, w ostatniej chwili, Rhys zdecydował się polecieć ze mną do
Kanady. Ach, tak...
Zastanawiała się, dlaczego po awanturze w restauracji Rhys nie
przyjechał do niej, do wynajętego mieszkania, dlaczego nie czekał na
nią po pracy. Miała nadzieję, że się śmiertelnie obraził, i była z tego
bardzo zadowolona, a w każdym razie tak sobie mówiła.
- I opowiadał ci o nas? - zapytała ze złością.
- Rozmawialiśmy w samolocie - przyznał Todd. - Mówił, że
mieliście pewne problemy, ale już je rozwiązaliście.
- A to dobre. - Uśmiechnęła się z ironią.
- Przestań, Alix. Nie cedz tak lodowato. Bardzo was oboje lubię
i nie chcę cię widzieć nieszczęśliwej.
- Nie jestem nieszczęśliwa. Parsknął z niedowierzaniem.
- A przeglądałaś się ostatnio w lusterku? Jak na pannę młodą
zaraz po miodowym miesiącu... no, coś nie bardzo mi wyglądasz.
- To dlatego zdecydowałeś się już teraz wracać do Kanady?
Rhys cię namówił? Ach, rozumiem... Mogłam się tego spodziewać.
To do niego podobne.
- Nie powiem, żebyś grała fair... Alix, ja...
154
RS
- A dlaczego miałabym grać fair? - przerwała z wściekłością. -
Znowu użył mnie do swoich celów, tym razem po to, żeby pozyskać
twoje współczucie. Wykorzystał fakt, że rozchodzicie się z Lynette, i
wmówił ci, że powinieneś natychmiast przenieść się do Kanady, A
wszystko po to, żeby jak najszybciej przejąć twoje stanowisko!
- To stanowisko czeka na niego od miesięcy. Przyrzekłem mu je
- podkreślił Todd. - Co się z tobą dzieje, Alix? Można by pomyśleć, że
nienawidzisz Rhysa...
- Może i tak! - Zagryzła wargę i usiłowała mówić spokojnie. -
Todd, chcę jechać z tobą do Kanady. Wiesz, że Brenda nie pojedzie, a
ja już sporo umiem. Jaki sens ma przyuczanie kogoś nowego?
Todd jednak zdecydowanie zaoponował,
- Nie. Nie zamierzam brać na siebie odpowiedzialności za
zniszczenie czyjegoś małżeństwa. Dobrze wiem, jak to jest.
- Nie będziesz za nic odpowiadać. Nasze... nasze małżeństwo tak
naprawdę nigdy się nie zaczęło. Rozmawiałam z adwokatem.
Wniosłam sprawę o rozwód.
Przesadziła, oczywiście, ponieważ nie zdobyła się jeszcze na
spotkanie z prawnikiem. Zabrzmiało to jednak nieodwołalnie.
- Naprawdę to zrobiłaś? - Todd podniósł głos. - Czy Rhys o tym
wie?
- Jeszcze nie - przyznała.
- A zatem - Todd ze złością poderwał się z krzesła - spotkajcie
się i obgadajcie wszystko do końca, zanim zrobisz coś głupiego. Czy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl