[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wysoki, ciemnowłosy mężczyzna z małą dziewczynką na ramionach, której
ciemne loki rozwiewał wiatr.  To my.
 E tam, po prostu jakaś para...  zaprotestowała Emma, ale Zarios nie
ustępował.
Pociągnął ją delikatnie na łóżko jej rodziców, objął i przytulił, a ona
patrzyła na swój obraz i ogarnął ją spokój.
 To my, Emmo...  Pogłaskał ją po zaokrąglonym lekko brzuchu.  To
nasza rodzina.
119
R
L
T
EPILOG
 Czy blizniaki są gotowe...?  Głos Jake'a zamarł, gdy wszedł do salonu
i zobaczył, że jego żona nie jest sama.
 Cześć, Emmo.  Uśmiechnął się niezdecydowanie, a ona zrobiła to
samo.  Zarios  skinął głową swojemu szwagrowi, a on jemu.  Gratulacje.
 Dziękuję  odpowiedział Zarios.  Beth właśnie dała nam prezent od
ciebie. Bardzo się nam podoba.
 To dobrze.
 Chcesz drinka, Jake?  zaproponowała Beth, ale ten odmówił.
Emma pomyślała, że chociaż może się to wydawać dziwne, że ona i jej
brat są dziś gośćmi w domu ich nieżyjących rodziców w pierwszą rocznicę ich
śmierci, to jednak tak powinno być.
Eric i Lydia, mimo swojej nieobecności, nadal czuwali nad rodziną 
Beth i ich wnuki miały gdzie mieszkać podczas tych burzliwych miesięcy.
Na twarzy Jake'a malował się drewniany uśmiech.
 Miło mi was widzieć oboje. Jeszcze raz gratuluję.
Napięcie odrobinę zelżało, gdy blizniaki wbiegły do salonu, wyraznie
zachwycone widokiem ojca.
Nastąpiła wymiana toreb, jako że Jake przyszedł zabrać dzieci do siebie
na weekend. Już wychodził, ale jeszcze odwrócił się do siostry.
 Mogę ją zobaczyć, Em?
 Oczywiście...  Emma z zapartym tchem patrzyła, jak brat podchodzi
do łóżeczka, a potem długo się przygląda dziecku.
 Chcesz ją wziąć na ręce?
Chciał. Emma miała ochotę płakać. Była wdzięczna, że Zarios nie wziął
jej za rękę, boby się całkiem rozkleiła.
120
R
L
T
 Człowiek zapomina, jakie są maleńkie.  Jake rzucił spojrzenie w
stronę swojej żony.  Pamiętasz?  Zamilkł, na twarzy odmalował się żal. Zno-
wu spojrzał na siostrzenicę.  Dobrze, że urodziłaś dziewczynkę. Nie bardzo
mi się uśmiechało mieć siostrzeńca o imieniu Eric!
 Eric Rocco!  Zarios dołączył do jego żarciku, a Jake oddał
dziewczynkę matce.  Ja też jestem zadowolony, że to Lydia.
Emma była zadowolona, że Zarios nic nie mówi, gdy wracali do domu 
po prostu prowadził auto, a ona wyglądała przez okno.
 Znowu będą razem.
 Też tak sądzę.
 A jeśli on znowu...?
 Poradzimy sobie z tym najlepiej, jak umiemy. Pózniej, znacznie
pózniej, gdy wykąpana i nakarmiona Lydia mruczeniem ukołysała się do snu
w swoim łóżeczku, gdy leżeli wyczerpani i gapili się w sufit, Emma
podziękowała Zariosowi nie tylko za dzień, który minął, ale za nieskończoną
cierpliwość, którą się wykazywał wobec jej rodziny.
 Przecież jeszcze nic nie zrobiłem!  uśmiechnął się Zarios.
 Wiem, że z Beth i Jakiem nie zawsze jest łatwo...
 Hej, moja dysfunkcyjna rodzina przychodzi do nas w przyszły
weekend...
Potrafił ją zawsze rozśmieszyć. Jego rodzice przeżywali przedłużony
miesiąc miodowy. Któregoś razu Zarios zauważył, że jeśli nawet Bella czeka
na śmierć Rocca, to zarabia na swój spadek. Jego ojciec nigdy nie był tak
szczęśliwy, zdrowy i nie czuł się tak młodo.
 Twój najgorszy rok już się skończył.  Przytulił ją tak mocno, że
musiała mu uwierzyć.
Z łóżeczka dobiegł świergot.
121
R
L
T
 Ona wcale nie śpi!  Zarios podniósł swoją córkę i dwie pary czarnych
oczu wpatrzyły się w siebie w zachwycie. Pocałował dziewczynkę w tłusty
brzuszek, a ona chichotała i gruchała. Potem położył ją delikatnie do łóżeczka.
 Idz spać  zwrócił się do Emmy.
 Nie mam ochoty  powiedziała i pocałowała go w usta.
122
R
L
T [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl