[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wstała. -Zobaczę, jak czuje się Posy, a potem się położę.
- Zpij dobrze.
- Zawołaj mnie, jeśli będę ci potrzebna. Dobranoc,
PONOWNE ZARCZYNY
135
Daniel - powiedziała, a potem wzięła swoją torbę z rzeczami i poszła do gościnnej sypialni.
- Jak Daniel sobie radzi? - spytała Ellie, zamykając szafkę z lekarstwami i wsuwając klucz do kieszeni
fartucha. - Kiedy Patrick ma wrócić?
- Dziś wieczorem. Kiedy widziałam Daniela ostatni raz, był jeszcze żywy. Ledwo żywy.
- Czy Posy czuje się lepiej?
- Na szczęście tak. Ale Daniel nie chciał oddać jej do szpitalnego żłobka.
Ellie spojrzała na nią z zaciekawieniem.
- Więc spędził z nią trzy dni? Myślałam, że on ma alergię na dzieci.
- To nie jest takie proste. - Stella stwierdziła, że rozmowa z koleżanką przynosi jej ulgę. - On uważa,
że nie jest dobrym pedagogiem.
- A jak sobie z nimi radzi?
- Doskonale, chociaż nie zdaje sobie z tego sprawy. Uczy Posy malować obrazki. Cały dom jest
obwieszony ich dziełami, a dziś rano robił z nią bałwana z karbowanej bibułki, bo na dworze było za
mało śniegu, żeby ulepić prawdziwego.
- Och... - W oczach Ellie pojawiły się łzy wzruszenia. - To wspaniale.
- Posy była zachwycona. Jej piżama mieniła się od kawałków papieru przyklejonych do materiału, ale
nigdy nie widziałam tak szczęśliwego dziecka.
- Kiedy widzę wielkiego silnego mężczyznę opiekującego się małym dzieckiem, moje serce bije jak
oszalałe. Czy ty reagujesz na to w taki sam sposób?
- Problem polega na tym, że moje serce zaczyna
136
SARAH MORGAN
bić jak oszalałe, kiedy tylko pomyślę o Danielu. Wiem, że nie byłby dla mnie odpowiednim
partnerem, ale nadal go pragnę. Chyba powinnam pójść do psychoanalityka.
- A czy nie sądzisz, że opiekując się dziećmi brata, mógł zatęsknić za własnymi?
- Nie. - Stella zaczęła przeglądać karty choroby pacjentów. - Jest chyba bardziej niż kiedykolwiek
przekonany, że podjął właściwą decyzję.
- Dlaczego? - spytała Ellie. - Przecież z tego, co mówisz, wynika, że doskonale sobie z nimi poradził.
- On tak nie uważa. - Stella wzruszyła ramionami z rezygnacją. - Muszę już iść. Ten wypadek
drogowy, do którego doszło dziś rano, wydłużył czas oczekiwania na wizytę u lekarza. A ponieważ
jest ślisko, liczba pacjentów gwałtownie wzrosła.
- Poczekaj chwilę. - Ellie sięgnęła do szuflady i wręczyła Stelli kartkę. - Urządzam w tajemnicy
Zwiętego Mikołaja.
- Co to znaczy?
- Każdy musi kupić dla tego, kogo wylosował, jakiś prezent o wartości nie przekraczającej pięciu
funtów. Czekoladki, butelkę wina, książkę. Cokolwiek. Ale jeśli na tej kartce jest moje nazwisko, to
najbardziej ucieszę się z czekoladek. - Ellie wyszczerzyła zęby w uśmiechu. - Położymy wszystkie
prezenty pod choinką w pokoju dla personelu i będziemy je uroczyście rozpakowywać. A propos, czy
wybierasz się na świąteczne przyjęcie? Organizatorzy zamykają listę uczestników już jutro.
- Sama nie wiem...
- Musisz pójść - nalegała Ellie, wręczając jej kolejną kartkę. - To ma się odbywać na lodowisku nad
PONOWNE ZARCZYNY
137
jeziorem. Będą kolorowe światła, grzane wino, kolędy i romantyczny nastrój.
- Zastanowię się nad tym - odparła wymijająco Stella.
- Och, koniecznie przyjdz. Doskonale jezdzisz na łyżwach. Spędzisz miły wieczór na świeżym
powietrzu, wzbudzisz podziw mężczyzn skokiem z potrójnym obrotem, czy jak to się nazywa. Ben na
pewno nie wejdzie na lodowisko... wiesz, jacy oni są. Utknie w barze z kolegami, a ja potrzebuję
kogoś, kto w razie potrzeby podniesie mnie z lodu.
- Zastanowię się nad tym - powtórzyła Stella ze śmiechem.
- Czy na pewno nie masz nic przeciwko pracy w czasie świąt?
Stella wzruszyła ramionami.
- Na pewno - odrzekła, zdając sobie sprawę, że woli pracować, niż siedzieć sama w stajni. Nawet jeśli
będzie musiała pomagać Danielowi. - Czy ty i Ben gdzieś wyjeżdżacie?
- Nie. Spędzamy rodzinne święta w domu. Każdy jest mile widziany. Co oznacza, że będzie panował
chaos. Chcielibyśmy, żebyś przyszła do nas po pracy. Będzie mnóstwo jedzenia.
Stella uśmiechnęła się z wdzięcznością, poruszona zaproszeniem.
- Dziękuję, ale pewnie będę tak zmęczona, że chętnie wrócę do domu i położę się spać.
- Stella, nie możesz być sama w pierwszy dzień świąt! Należy go spędzać w towarzystwie ludzi! A co
z indykiem? Fajerwerkami? Zmiesznymi nakryciami głowy? Szampanem w dużych ilościach?
138
SARAH MORGAN
- Jeśli tak wygląda wasze .typowe Boże Narodzenie, to chyba przyjdę.
- Mam nadzieję. - Ellie uścisnęła Stellę, która poczuła ucisk w gardle.
Zdała sobie sprawę, że ma wspaniałych przyjaciół. Ludzi, którzy troszczą się o nią. Ale po raz
pierwszy w życiu nie cieszyły jej nadchodzące święta.
ROZDZIAA DZIEWITY
Stella siedziała w taksówce, mając wątpliwości, czy powinna tam iść.
Na litość boską, to jest przyjęcie świąteczne, a ja nie jestem zbyt dobrym towarzystwem, pomyślała,
marszcząc brwi. Ale kogo próbuję oszukać? Przecież nie chcę iść dlatego, bo będzie tam Daniel. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szamanka888.keep.pl
wstała. -Zobaczę, jak czuje się Posy, a potem się położę.
- Zpij dobrze.
- Zawołaj mnie, jeśli będę ci potrzebna. Dobranoc,
PONOWNE ZARCZYNY
135
Daniel - powiedziała, a potem wzięła swoją torbę z rzeczami i poszła do gościnnej sypialni.
- Jak Daniel sobie radzi? - spytała Ellie, zamykając szafkę z lekarstwami i wsuwając klucz do kieszeni
fartucha. - Kiedy Patrick ma wrócić?
- Dziś wieczorem. Kiedy widziałam Daniela ostatni raz, był jeszcze żywy. Ledwo żywy.
- Czy Posy czuje się lepiej?
- Na szczęście tak. Ale Daniel nie chciał oddać jej do szpitalnego żłobka.
Ellie spojrzała na nią z zaciekawieniem.
- Więc spędził z nią trzy dni? Myślałam, że on ma alergię na dzieci.
- To nie jest takie proste. - Stella stwierdziła, że rozmowa z koleżanką przynosi jej ulgę. - On uważa,
że nie jest dobrym pedagogiem.
- A jak sobie z nimi radzi?
- Doskonale, chociaż nie zdaje sobie z tego sprawy. Uczy Posy malować obrazki. Cały dom jest
obwieszony ich dziełami, a dziś rano robił z nią bałwana z karbowanej bibułki, bo na dworze było za
mało śniegu, żeby ulepić prawdziwego.
- Och... - W oczach Ellie pojawiły się łzy wzruszenia. - To wspaniale.
- Posy była zachwycona. Jej piżama mieniła się od kawałków papieru przyklejonych do materiału, ale
nigdy nie widziałam tak szczęśliwego dziecka.
- Kiedy widzę wielkiego silnego mężczyznę opiekującego się małym dzieckiem, moje serce bije jak
oszalałe. Czy ty reagujesz na to w taki sam sposób?
- Problem polega na tym, że moje serce zaczyna
136
SARAH MORGAN
bić jak oszalałe, kiedy tylko pomyślę o Danielu. Wiem, że nie byłby dla mnie odpowiednim
partnerem, ale nadal go pragnę. Chyba powinnam pójść do psychoanalityka.
- A czy nie sądzisz, że opiekując się dziećmi brata, mógł zatęsknić za własnymi?
- Nie. - Stella zaczęła przeglądać karty choroby pacjentów. - Jest chyba bardziej niż kiedykolwiek
przekonany, że podjął właściwą decyzję.
- Dlaczego? - spytała Ellie. - Przecież z tego, co mówisz, wynika, że doskonale sobie z nimi poradził.
- On tak nie uważa. - Stella wzruszyła ramionami z rezygnacją. - Muszę już iść. Ten wypadek
drogowy, do którego doszło dziś rano, wydłużył czas oczekiwania na wizytę u lekarza. A ponieważ
jest ślisko, liczba pacjentów gwałtownie wzrosła.
- Poczekaj chwilę. - Ellie sięgnęła do szuflady i wręczyła Stelli kartkę. - Urządzam w tajemnicy
Zwiętego Mikołaja.
- Co to znaczy?
- Każdy musi kupić dla tego, kogo wylosował, jakiś prezent o wartości nie przekraczającej pięciu
funtów. Czekoladki, butelkę wina, książkę. Cokolwiek. Ale jeśli na tej kartce jest moje nazwisko, to
najbardziej ucieszę się z czekoladek. - Ellie wyszczerzyła zęby w uśmiechu. - Położymy wszystkie
prezenty pod choinką w pokoju dla personelu i będziemy je uroczyście rozpakowywać. A propos, czy
wybierasz się na świąteczne przyjęcie? Organizatorzy zamykają listę uczestników już jutro.
- Sama nie wiem...
- Musisz pójść - nalegała Ellie, wręczając jej kolejną kartkę. - To ma się odbywać na lodowisku nad
PONOWNE ZARCZYNY
137
jeziorem. Będą kolorowe światła, grzane wino, kolędy i romantyczny nastrój.
- Zastanowię się nad tym - odparła wymijająco Stella.
- Och, koniecznie przyjdz. Doskonale jezdzisz na łyżwach. Spędzisz miły wieczór na świeżym
powietrzu, wzbudzisz podziw mężczyzn skokiem z potrójnym obrotem, czy jak to się nazywa. Ben na
pewno nie wejdzie na lodowisko... wiesz, jacy oni są. Utknie w barze z kolegami, a ja potrzebuję
kogoś, kto w razie potrzeby podniesie mnie z lodu.
- Zastanowię się nad tym - powtórzyła Stella ze śmiechem.
- Czy na pewno nie masz nic przeciwko pracy w czasie świąt?
Stella wzruszyła ramionami.
- Na pewno - odrzekła, zdając sobie sprawę, że woli pracować, niż siedzieć sama w stajni. Nawet jeśli
będzie musiała pomagać Danielowi. - Czy ty i Ben gdzieś wyjeżdżacie?
- Nie. Spędzamy rodzinne święta w domu. Każdy jest mile widziany. Co oznacza, że będzie panował
chaos. Chcielibyśmy, żebyś przyszła do nas po pracy. Będzie mnóstwo jedzenia.
Stella uśmiechnęła się z wdzięcznością, poruszona zaproszeniem.
- Dziękuję, ale pewnie będę tak zmęczona, że chętnie wrócę do domu i położę się spać.
- Stella, nie możesz być sama w pierwszy dzień świąt! Należy go spędzać w towarzystwie ludzi! A co
z indykiem? Fajerwerkami? Zmiesznymi nakryciami głowy? Szampanem w dużych ilościach?
138
SARAH MORGAN
- Jeśli tak wygląda wasze .typowe Boże Narodzenie, to chyba przyjdę.
- Mam nadzieję. - Ellie uścisnęła Stellę, która poczuła ucisk w gardle.
Zdała sobie sprawę, że ma wspaniałych przyjaciół. Ludzi, którzy troszczą się o nią. Ale po raz
pierwszy w życiu nie cieszyły jej nadchodzące święta.
ROZDZIAA DZIEWITY
Stella siedziała w taksówce, mając wątpliwości, czy powinna tam iść.
Na litość boską, to jest przyjęcie świąteczne, a ja nie jestem zbyt dobrym towarzystwem, pomyślała,
marszcząc brwi. Ale kogo próbuję oszukać? Przecież nie chcę iść dlatego, bo będzie tam Daniel. [ Pobierz całość w formacie PDF ]