[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dziwiając pięknie ubraną choinkę.
Czuję już świąteczny nastrój stwierdziła z uśmie
chem.
To dzięki tej choince. Gdyby była mniejsza, nie
byłoby w domu takiej świątecznej atmosfery oświad
czył Jack.
Jednak Bryony wiedziała, że jej wyjątkowy nastrój
wywołało coś innego. Patrzyła, jak Lizzie i Jack spierają
się o ostatnią babeczkę i odniosła wrażenie, że widzi
prawdziwą rodzinę. A przecież nie są rodziną. Jack nie
raz podkreślał, że rodziny nigdy nie założy. Nie zdawał
sobie jednak sprawy, że czy tego chciał, czy nie. od
grywał w:ielką rolę w jej życiu. Inie wyobrażała sobie,by
to się kiedyś mogło zmienić.
Nagle zapragnęła być sama.
Muszę się przygotować oświadczyła, wstając.
Toby przyjedzie po mnie o siódmej.
Oczekrwała, że Jack jakoś zareaguje na tę wiadomość.
W końcu, kiedy poprzednio z kimś się umawiała, jego
reakcja była. oględnie mów:iąc, mało entuzjastyczna. Tym
razem tylko się uśmiechnął i nawet nie przerwał zabawy
z Lizzie.
Sama nie rozumiała dlaczego, ale poczuła się tak.
jakby uszło z niej powietrze. Wzięła długą kąpiel, cały
czas sobie powtarzając, że spędzi z Tobym bardzo udany
wieczór.
Postanowiła znów włożyć czarną sukienkę. Oczywiś
cie nie miało to nic wspólnego z faktem, że Jack po
chwalił jej nogi. Sukienka była ładna, a Toby chciał ją
zabrać do jakiejś eleganckiej restauracji.
Zrobiła staranny makijaż i upięła włosy tak. żeby
ZIMOWY PREZENT 115
fryzura pasowała do sukni. Zadowolona z efektu zeszła
do kuchni, gdzie Jack właśnie podał Lizzie kolację, a te
raz bawił się z nią w grę pod nazwą ,,zgadnij, jakim
jestem zwierzęciem '.
Tygrys! Teraz jesteś tygrysem! wołała Lizzie.
patrząc, jak Jack krąży wokół niej, porykując groznie.
Muszę zjeść brukselkę? Nie znoszę brukselki. Dasz mi
w zamian groszek?
Nigdy nie kłóć się z tygrysem odparł surowo, na
kładając jej dwie małe główki brukselki na talerz.
Zjedz. Brukselka jest bardzo zdrowa.
Lizzie ponuro spojrzała na talerz.
NienawidzÄ™ zdrowych rzeczy.
Dostałaś tylko dwie brukselki zauważyła łagodnie
Bryony. sięgając po kubki. Kiedy znów spojrzała na
córkę, brukselki na talerzu już nie było, a Lizzi i Jack
unikali jej wzroku. Oparła ręce na biodrach. A więc to
tak... Co się stało z brukselką?
Lizzie zakryła usta i parsknęła śmiechem, a Jack zro
bił minę niewiniątka.
Nie wiesz, że tygrysy lubią brukselkę? zapytał.
Gdyby Jack został moim tatą, nigdy nie musiała
bym jeść brukselki rozmarzyła się dziewczynka.
Jack przeczesał palcami jej ciemną czuprynę.
Lizzie. aniołku, musimy o tym porozmawiać.
Zanim jednak zdążył coś powiedzieć, zadzwonił tele
fon. Bryony spodziewała się. że to jej matka chce ustalić
szczegóły wieczornej opieki nad Lizzie. Tymczasem u-
słyszała glos Toby ego.
Kiedy wreszcie odłożyła słuchawkę, długo milczała.
Co się stało? Jack karmił Lizzie ostatnimi kęsami
paluszków* rybnych. Czyżby miał się spóznić?
116 SARAH MORGAN
W ogóle nie przyjdzie oznajmiła Bryony. Zauwa
żyła, że Jack wcale się nie zdziwił, tylko dalej spokojnie
karmił dziewczynkę. Ona potrafi jeść sama zauważy
ła z przyganą w głosie.
Wiem. ale bawimy siÄ™ w zoo i teraz ja karmiÄ™ ty
grysa. A więc dlaczego odwołał randkę?
Ponieważ Sean wysłał go do Penrith po odbiór
jakiegoś sprzętu dla pogotowia górskiego. Załatwienie
formalności trwa całe wieki i Toby utknął tam na dobre.
Zmarszczyła brwi. Dlaczego nie powiedział Seanowi,
że ma zajęty wieczór?
Podejrzliwie przyjrzała się Jackowi, przypominając
sobie jego dziwne zachowanie w:zględem Toby ego pod
czas ostatniej wyprawy ratowniczej. Czyżby to on tak
wszystko zaaranżował, by nie mogli się spotkać? Od
początku nie podobało mu się, że zaczęła szukać ojca dla
Lizzie. Jeśli kogoś znajdzie, ich stosunki będą musiały się
zmienić. Nie będzie mógł w:padać do niej o dow:olnej
porze, do czego był od lat przyzwyczajony.
Z westchnieniem spojrzała na siebie.
Wystroiłam się. a nie mam dokąd pójść stwier
dziła lekkim tonem. Chyba muszę się przebrać.
Dlaczego? Jack wstał i spojrzał na nią tak, że po
czuła ciepło na policzkach.
Taka kreacja nie pasuje do prostej domowej kolacji.
A kto tu mówi! o prostej domowej kolacji? Pod
szedł bliżej. Zadzwoń do mamy i odwołaj jej dyżur przy
Lizzie.
Odwołać? Jack stał teraz tak blisko, że ledwie
mogła oddychać z wrażenia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szamanka888.keep.pl
dziwiając pięknie ubraną choinkę.
Czuję już świąteczny nastrój stwierdziła z uśmie
chem.
To dzięki tej choince. Gdyby była mniejsza, nie
byłoby w domu takiej świątecznej atmosfery oświad
czył Jack.
Jednak Bryony wiedziała, że jej wyjątkowy nastrój
wywołało coś innego. Patrzyła, jak Lizzie i Jack spierają
się o ostatnią babeczkę i odniosła wrażenie, że widzi
prawdziwą rodzinę. A przecież nie są rodziną. Jack nie
raz podkreślał, że rodziny nigdy nie założy. Nie zdawał
sobie jednak sprawy, że czy tego chciał, czy nie. od
grywał w:ielką rolę w jej życiu. Inie wyobrażała sobie,by
to się kiedyś mogło zmienić.
Nagle zapragnęła być sama.
Muszę się przygotować oświadczyła, wstając.
Toby przyjedzie po mnie o siódmej.
Oczekrwała, że Jack jakoś zareaguje na tę wiadomość.
W końcu, kiedy poprzednio z kimś się umawiała, jego
reakcja była. oględnie mów:iąc, mało entuzjastyczna. Tym
razem tylko się uśmiechnął i nawet nie przerwał zabawy
z Lizzie.
Sama nie rozumiała dlaczego, ale poczuła się tak.
jakby uszło z niej powietrze. Wzięła długą kąpiel, cały
czas sobie powtarzając, że spędzi z Tobym bardzo udany
wieczór.
Postanowiła znów włożyć czarną sukienkę. Oczywiś
cie nie miało to nic wspólnego z faktem, że Jack po
chwalił jej nogi. Sukienka była ładna, a Toby chciał ją
zabrać do jakiejś eleganckiej restauracji.
Zrobiła staranny makijaż i upięła włosy tak. żeby
ZIMOWY PREZENT 115
fryzura pasowała do sukni. Zadowolona z efektu zeszła
do kuchni, gdzie Jack właśnie podał Lizzie kolację, a te
raz bawił się z nią w grę pod nazwą ,,zgadnij, jakim
jestem zwierzęciem '.
Tygrys! Teraz jesteś tygrysem! wołała Lizzie.
patrząc, jak Jack krąży wokół niej, porykując groznie.
Muszę zjeść brukselkę? Nie znoszę brukselki. Dasz mi
w zamian groszek?
Nigdy nie kłóć się z tygrysem odparł surowo, na
kładając jej dwie małe główki brukselki na talerz.
Zjedz. Brukselka jest bardzo zdrowa.
Lizzie ponuro spojrzała na talerz.
NienawidzÄ™ zdrowych rzeczy.
Dostałaś tylko dwie brukselki zauważyła łagodnie
Bryony. sięgając po kubki. Kiedy znów spojrzała na
córkę, brukselki na talerzu już nie było, a Lizzi i Jack
unikali jej wzroku. Oparła ręce na biodrach. A więc to
tak... Co się stało z brukselką?
Lizzie zakryła usta i parsknęła śmiechem, a Jack zro
bił minę niewiniątka.
Nie wiesz, że tygrysy lubią brukselkę? zapytał.
Gdyby Jack został moim tatą, nigdy nie musiała
bym jeść brukselki rozmarzyła się dziewczynka.
Jack przeczesał palcami jej ciemną czuprynę.
Lizzie. aniołku, musimy o tym porozmawiać.
Zanim jednak zdążył coś powiedzieć, zadzwonił tele
fon. Bryony spodziewała się. że to jej matka chce ustalić
szczegóły wieczornej opieki nad Lizzie. Tymczasem u-
słyszała glos Toby ego.
Kiedy wreszcie odłożyła słuchawkę, długo milczała.
Co się stało? Jack karmił Lizzie ostatnimi kęsami
paluszków* rybnych. Czyżby miał się spóznić?
116 SARAH MORGAN
W ogóle nie przyjdzie oznajmiła Bryony. Zauwa
żyła, że Jack wcale się nie zdziwił, tylko dalej spokojnie
karmił dziewczynkę. Ona potrafi jeść sama zauważy
ła z przyganą w głosie.
Wiem. ale bawimy siÄ™ w zoo i teraz ja karmiÄ™ ty
grysa. A więc dlaczego odwołał randkę?
Ponieważ Sean wysłał go do Penrith po odbiór
jakiegoś sprzętu dla pogotowia górskiego. Załatwienie
formalności trwa całe wieki i Toby utknął tam na dobre.
Zmarszczyła brwi. Dlaczego nie powiedział Seanowi,
że ma zajęty wieczór?
Podejrzliwie przyjrzała się Jackowi, przypominając
sobie jego dziwne zachowanie w:zględem Toby ego pod
czas ostatniej wyprawy ratowniczej. Czyżby to on tak
wszystko zaaranżował, by nie mogli się spotkać? Od
początku nie podobało mu się, że zaczęła szukać ojca dla
Lizzie. Jeśli kogoś znajdzie, ich stosunki będą musiały się
zmienić. Nie będzie mógł w:padać do niej o dow:olnej
porze, do czego był od lat przyzwyczajony.
Z westchnieniem spojrzała na siebie.
Wystroiłam się. a nie mam dokąd pójść stwier
dziła lekkim tonem. Chyba muszę się przebrać.
Dlaczego? Jack wstał i spojrzał na nią tak, że po
czuła ciepło na policzkach.
Taka kreacja nie pasuje do prostej domowej kolacji.
A kto tu mówi! o prostej domowej kolacji? Pod
szedł bliżej. Zadzwoń do mamy i odwołaj jej dyżur przy
Lizzie.
Odwołać? Jack stał teraz tak blisko, że ledwie
mogła oddychać z wrażenia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]