[ Pobierz całość w formacie PDF ]
"Oko Horusa". Tekst zawiera prośbę do owej boginii, aby przygotowała dla faraona wodę,
rośliny i potrawy oraz by otworzyła wrota niebios, aby faraon mógł się bez przeszkód
poruszać. Materialna żywność dla ulatującego ka i ba?
We fragmentach z Tekstów piramid nr 273 i 274 z piramidy Unisa w Sakkara opiewa się
czyny, których zmarły dokona w Kosmosie:
"On jest Panem Sił,
jego matka nie zna jego imienia.
Chwała Unisa jest w niebiosach
jego potęga jest na horyzoncie...
Unis jest niebiańskim bykiem...
Unisowi służą mieszkańcy niebios..."
Jeszcze bardziej dwuznaczne stają się teksty z właściwej komory grobowej piramidy Unisa.
Zostaje tam powiedziane, iż faraon jest "jako chmura" w drodze do nieba, że siedzi wygodnie
na przygotowanej ławce łodzi boga Słońca. Unis określony jest mianem "dowódcy barki
słonecznej", który w czerni Kosmosu prosi o pomoc, ponieważ "samotność na nieskończonej
drodze ku gwiazdom" jest wielka. Jakież to prawdziwe.
Aódz kojarzy śię z "podróżą". Co najmniej faraonowie I dynastii uważali się za "synów
bogów". (Tak samo jak cesarze japońscy, perscy i etiopscy, którzy czynią to po dziś dzień.)
Było rzeczą oczywistą, że jako "syn boga" faraon po śmierci uda się do "ojca", który w
okresie ziemskiej regencji potomka zajmował się sprawami niebiańskimi. I tak jak królewicz
przejął dziedzictwo swego królewskiego ojca na Ziemi, tak samo miało być w zaświatach.
Toteż zmarły faraon opiewany jest w Tekstach piramidjako nowy władca między gwiazdami,
jako potężny egzekutor władzy i sędzia, przed którym muszą się mieć na baczności zarówno
duchy, jak i starzy bogowie.
Wszystko to jest jak najbardziej prawdziwe i nawet specjaliści nie zgłaszają właściwie
zastrzeżeń, tyle tylko że egiptolodzy nie dostrzegają w barce nic realnego, nic praktycznego.
A wystarczy sobie przypomnieć kulty cargo. Symboliczne obiekty jako naśladownictwo
niepojętej techniki. Z samym tylko ka i ba żaden faraon nie miał odwagi wyruszyć przed tron
niebiańskiego ojca. Musiał mieć ze sobą bogactwa na ofiary i ewentualne opłacenie się w
przypadku trudności. Realne wartości w realnym środku transportu. Dziecko dzisiejszego
szejka naftowego rozbija się po pałacu napędzaną prądem miniaturą rolls-royce'a - syn
niebiańskich bogów podróżował w przyozdobionej złotem barce słonecznej.
Astronauci w starożytnym Egipcie?
W tym samym kierunku zdaje się wskazywać szczególnej natury dekoracja, która występuje
na wszystkich staroegipskich świątyniach i monumentach: skrzydlata słoneczna tarcza. Złota
tarcza albo kula o barwnych, szeroko rozpostartych skrzydłach symbolizuje od czasów V
dynastii pana nieba, sokoła oraz Słońce. Lecz wzór tego motywu, którym udekorowane są
całe sufity świątyń i niezliczone wejścia, pochodzi z okresu prehistorycznego, ponieważ już w
I dynastii pojawia się przedstawienie słonecznej barki z parą skrzydeł. Dopiero kiedy
pierwotne wyobrażenie słonecznej barki szybującej na skrzydłach przestało być zrozumiałe,
skrzydła zaczęto uzupełniać słoneczną tarczą. Obrazowi, którego geometryczną precyzję
można podziwiać nad wejściami do sal i komnat, często towarzyszą inskrypcje, które łączą go
ze słowami hut albo api. Z rdzenia słowa hut wywodzi się jego znaczenie jako "wyprzęgać",
"wyciągać", podczas kiedy rdzeń słowa api oznacza po prostu "lecieć".
Skrzydlatą tarczę słoneczną łączy się z bogiem Horusem, który miał swoją główną siedzibę w
gigantycznym zespole Edfu, po zachodniej stronie Nilu pomiędzy Assuanem a Luksorem.
Dzisiejszy, nadaljeszcze bardzo obszerny zespół świątynny, niewiele już jednak ma
wspólnego z dawną świątynią Horusa. Jak potwierdzają to inskrypcje oraz wykopaliska
archeologiczne, powstał on na ruinach sanktuarium Horusa z okresu Starego Państwa.
Starożytne zródła ma też legenda o skrzydlatej tarczy słonecznej wykutej w ścianie świątyni
w Edfu. Mowa w niej o tym, jak bóg Ra ze swoim orszakiem wylądował "na zachód od tego
obszaru, na wschód od Kanału Pechennu". Jego ziemski przedstawiciel, faraon był widocznie
w kłopotach, gdyż prosił niebiańskiego lotnika o pomoc w zwalczeniu swoich wrogów.
"I przemówił jego Zwiątobliwy Majestat Ra-Harmachis do twej
świętej osoby Hor-Hut: 'O, ty dziecię Słońca, o ty Dostojny, któryś
spłodzony przeze mnie, pobij wroga, w jak najkrótszym czasie, który
przed tobą.' Potem wzleciał Hor-Hut ku Słońcu w postaci wielkiej
tarczy słonecznej ze skrzydłami [...] Kiedy na wysokości niebios ujrzał
wrogów [...] natarł na nich z taką gwałtownością, że ani widzieć nie
widzieli oczami, ani słyszeć nie słyszeli uszami. W krótkim czasie nie
został nikt żywy. Hor-Hut, błyszcząc wielobarwnie, powrócił w swo-
im kształcie jako wielka skrzydlata tarcza słoneczna na statek
Ra-Harmachis." [25]
Nielogiczna logika
Specjaliści twierdzą, że wszystko to trzeba rozumieć symbolicznie. Za każdym razem mnie
zdumiewa, ileż to rzeczy "trzeba". A przecież hieroglify dopuszczają bardzo szeroką
interpretację. Już na długo przed Jean-Fransois Champollionem, tłumaczem hieroglifów,
William Warburton (1698-1779), biskup Gloucester w Anglii, który intensywnie zajmował
się egipskimi znakami pisarskimi i analizował starożytne przekazy, doszedł do wniosku, iż
starożytni Egipcjanie stosowali dwa rodzaje pisma: "jeden, aby to, co jest do powiedzenia,
odkryć i objawić innym, drugi zaś, by utrzymać rzeczy w ukryciu." [16]
I tak właśnie jest. Dziś teksty hieroglificzne serwuje się jak jednolitą papkę, mimo iż możliwa
jest pełna i szeroka gama interpretacji. Ostatnio odkryto hieroglify, które nie dadzą się
przetłumaczyć mimo zasadniczego rozszyfrowania pisma przez Champolliona. Dużą trudność
sprawia mi odbieranie "legendy o skrzydlatej tarczy słonecznej" wyłącznie abstrakcyjnie, we
mgle religijnego lotu na ślepo. Kiedy latający bóg Ra pomógł faraonowi w walce z wrogami,
stwierdził lapidarnie: PRZYJEMNIE SI TU %7łYJE. Następnie okolicznym rejonom zostają
nadane nazwy i wygłasza się pochwały "bogów Nieba" oraz "bogów Ziemi". Zamiast kazać
sobie wyjaśniać, co starożytni mieli na myśli, warto czytać więcej tekstów oryginalnych:
"Hor-Hut wzleciał ku słońcu jako wielka skrzydlata tarcza. Dlatego
od tych dni nazywa się go Panem Niebios..."
Jak potwierdza inskrypcja z Edfu, właściwą przyczyną wyrażania czci bogom oraz
popularności skrzydlatej tarczy słonecznej była okazana przez bogów pomoc, nie zaś, jak się
nam wmawia, Słońce wyimaginowanego dolnego i górnego świata. Tekst z Edfu jest jasny:
"Podążał Harmachis swoim statkiem i wylądował pod miastem
Horus-tron. I przemówił Tot: 'Miotacz promieni, który wytworzył
Ra, pobił wrogów. Od tego dnia niechaj będzie zwany miotacz
promieni, który wytworzony jest ze Zwietlistej Góry.' I rzekł Har-
machis do Tota: 'Umieść tę słoneczną tarczę na wszystkich świąty-
niach boskich w Egipcie Dolnym, na wszystkich świątyniach boskich
w Egipcie Górnym i na wszystkich innych świątyniach."'
I tylko na marginesie wspomnę, iż określenie "miotacz promieni" nie pochodzi wcale ode
mnie, lecz od prof. dr. Heinricha Brugscha, który przełożył tekst z Edfu Anno Domini 1870
(sic!). A co zrobiła ze skrzydlatej tarczy słonecznej współczesna archeologia? Ceremonialną
błyskotkę. W zapomnienie poszedł pierwotny sens przedstawienia, na którym widniała nie
skrzydlata tarcza słoneczna, lecz skrzydlata barka słoneczna. Niezdolna rozpoznać ówczesne
realia akademicka wyobraznia przeobraża rzeczywistość w mity. Zwiat znowu jest w
porządku. Dobrze, ale jaki? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szamanka888.keep.pl
"Oko Horusa". Tekst zawiera prośbę do owej boginii, aby przygotowała dla faraona wodę,
rośliny i potrawy oraz by otworzyła wrota niebios, aby faraon mógł się bez przeszkód
poruszać. Materialna żywność dla ulatującego ka i ba?
We fragmentach z Tekstów piramid nr 273 i 274 z piramidy Unisa w Sakkara opiewa się
czyny, których zmarły dokona w Kosmosie:
"On jest Panem Sił,
jego matka nie zna jego imienia.
Chwała Unisa jest w niebiosach
jego potęga jest na horyzoncie...
Unis jest niebiańskim bykiem...
Unisowi służą mieszkańcy niebios..."
Jeszcze bardziej dwuznaczne stają się teksty z właściwej komory grobowej piramidy Unisa.
Zostaje tam powiedziane, iż faraon jest "jako chmura" w drodze do nieba, że siedzi wygodnie
na przygotowanej ławce łodzi boga Słońca. Unis określony jest mianem "dowódcy barki
słonecznej", który w czerni Kosmosu prosi o pomoc, ponieważ "samotność na nieskończonej
drodze ku gwiazdom" jest wielka. Jakież to prawdziwe.
Aódz kojarzy śię z "podróżą". Co najmniej faraonowie I dynastii uważali się za "synów
bogów". (Tak samo jak cesarze japońscy, perscy i etiopscy, którzy czynią to po dziś dzień.)
Było rzeczą oczywistą, że jako "syn boga" faraon po śmierci uda się do "ojca", który w
okresie ziemskiej regencji potomka zajmował się sprawami niebiańskimi. I tak jak królewicz
przejął dziedzictwo swego królewskiego ojca na Ziemi, tak samo miało być w zaświatach.
Toteż zmarły faraon opiewany jest w Tekstach piramidjako nowy władca między gwiazdami,
jako potężny egzekutor władzy i sędzia, przed którym muszą się mieć na baczności zarówno
duchy, jak i starzy bogowie.
Wszystko to jest jak najbardziej prawdziwe i nawet specjaliści nie zgłaszają właściwie
zastrzeżeń, tyle tylko że egiptolodzy nie dostrzegają w barce nic realnego, nic praktycznego.
A wystarczy sobie przypomnieć kulty cargo. Symboliczne obiekty jako naśladownictwo
niepojętej techniki. Z samym tylko ka i ba żaden faraon nie miał odwagi wyruszyć przed tron
niebiańskiego ojca. Musiał mieć ze sobą bogactwa na ofiary i ewentualne opłacenie się w
przypadku trudności. Realne wartości w realnym środku transportu. Dziecko dzisiejszego
szejka naftowego rozbija się po pałacu napędzaną prądem miniaturą rolls-royce'a - syn
niebiańskich bogów podróżował w przyozdobionej złotem barce słonecznej.
Astronauci w starożytnym Egipcie?
W tym samym kierunku zdaje się wskazywać szczególnej natury dekoracja, która występuje
na wszystkich staroegipskich świątyniach i monumentach: skrzydlata słoneczna tarcza. Złota
tarcza albo kula o barwnych, szeroko rozpostartych skrzydłach symbolizuje od czasów V
dynastii pana nieba, sokoła oraz Słońce. Lecz wzór tego motywu, którym udekorowane są
całe sufity świątyń i niezliczone wejścia, pochodzi z okresu prehistorycznego, ponieważ już w
I dynastii pojawia się przedstawienie słonecznej barki z parą skrzydeł. Dopiero kiedy
pierwotne wyobrażenie słonecznej barki szybującej na skrzydłach przestało być zrozumiałe,
skrzydła zaczęto uzupełniać słoneczną tarczą. Obrazowi, którego geometryczną precyzję
można podziwiać nad wejściami do sal i komnat, często towarzyszą inskrypcje, które łączą go
ze słowami hut albo api. Z rdzenia słowa hut wywodzi się jego znaczenie jako "wyprzęgać",
"wyciągać", podczas kiedy rdzeń słowa api oznacza po prostu "lecieć".
Skrzydlatą tarczę słoneczną łączy się z bogiem Horusem, który miał swoją główną siedzibę w
gigantycznym zespole Edfu, po zachodniej stronie Nilu pomiędzy Assuanem a Luksorem.
Dzisiejszy, nadaljeszcze bardzo obszerny zespół świątynny, niewiele już jednak ma
wspólnego z dawną świątynią Horusa. Jak potwierdzają to inskrypcje oraz wykopaliska
archeologiczne, powstał on na ruinach sanktuarium Horusa z okresu Starego Państwa.
Starożytne zródła ma też legenda o skrzydlatej tarczy słonecznej wykutej w ścianie świątyni
w Edfu. Mowa w niej o tym, jak bóg Ra ze swoim orszakiem wylądował "na zachód od tego
obszaru, na wschód od Kanału Pechennu". Jego ziemski przedstawiciel, faraon był widocznie
w kłopotach, gdyż prosił niebiańskiego lotnika o pomoc w zwalczeniu swoich wrogów.
"I przemówił jego Zwiątobliwy Majestat Ra-Harmachis do twej
świętej osoby Hor-Hut: 'O, ty dziecię Słońca, o ty Dostojny, któryś
spłodzony przeze mnie, pobij wroga, w jak najkrótszym czasie, który
przed tobą.' Potem wzleciał Hor-Hut ku Słońcu w postaci wielkiej
tarczy słonecznej ze skrzydłami [...] Kiedy na wysokości niebios ujrzał
wrogów [...] natarł na nich z taką gwałtownością, że ani widzieć nie
widzieli oczami, ani słyszeć nie słyszeli uszami. W krótkim czasie nie
został nikt żywy. Hor-Hut, błyszcząc wielobarwnie, powrócił w swo-
im kształcie jako wielka skrzydlata tarcza słoneczna na statek
Ra-Harmachis." [25]
Nielogiczna logika
Specjaliści twierdzą, że wszystko to trzeba rozumieć symbolicznie. Za każdym razem mnie
zdumiewa, ileż to rzeczy "trzeba". A przecież hieroglify dopuszczają bardzo szeroką
interpretację. Już na długo przed Jean-Fransois Champollionem, tłumaczem hieroglifów,
William Warburton (1698-1779), biskup Gloucester w Anglii, który intensywnie zajmował
się egipskimi znakami pisarskimi i analizował starożytne przekazy, doszedł do wniosku, iż
starożytni Egipcjanie stosowali dwa rodzaje pisma: "jeden, aby to, co jest do powiedzenia,
odkryć i objawić innym, drugi zaś, by utrzymać rzeczy w ukryciu." [16]
I tak właśnie jest. Dziś teksty hieroglificzne serwuje się jak jednolitą papkę, mimo iż możliwa
jest pełna i szeroka gama interpretacji. Ostatnio odkryto hieroglify, które nie dadzą się
przetłumaczyć mimo zasadniczego rozszyfrowania pisma przez Champolliona. Dużą trudność
sprawia mi odbieranie "legendy o skrzydlatej tarczy słonecznej" wyłącznie abstrakcyjnie, we
mgle religijnego lotu na ślepo. Kiedy latający bóg Ra pomógł faraonowi w walce z wrogami,
stwierdził lapidarnie: PRZYJEMNIE SI TU %7łYJE. Następnie okolicznym rejonom zostają
nadane nazwy i wygłasza się pochwały "bogów Nieba" oraz "bogów Ziemi". Zamiast kazać
sobie wyjaśniać, co starożytni mieli na myśli, warto czytać więcej tekstów oryginalnych:
"Hor-Hut wzleciał ku słońcu jako wielka skrzydlata tarcza. Dlatego
od tych dni nazywa się go Panem Niebios..."
Jak potwierdza inskrypcja z Edfu, właściwą przyczyną wyrażania czci bogom oraz
popularności skrzydlatej tarczy słonecznej była okazana przez bogów pomoc, nie zaś, jak się
nam wmawia, Słońce wyimaginowanego dolnego i górnego świata. Tekst z Edfu jest jasny:
"Podążał Harmachis swoim statkiem i wylądował pod miastem
Horus-tron. I przemówił Tot: 'Miotacz promieni, który wytworzył
Ra, pobił wrogów. Od tego dnia niechaj będzie zwany miotacz
promieni, który wytworzony jest ze Zwietlistej Góry.' I rzekł Har-
machis do Tota: 'Umieść tę słoneczną tarczę na wszystkich świąty-
niach boskich w Egipcie Dolnym, na wszystkich świątyniach boskich
w Egipcie Górnym i na wszystkich innych świątyniach."'
I tylko na marginesie wspomnę, iż określenie "miotacz promieni" nie pochodzi wcale ode
mnie, lecz od prof. dr. Heinricha Brugscha, który przełożył tekst z Edfu Anno Domini 1870
(sic!). A co zrobiła ze skrzydlatej tarczy słonecznej współczesna archeologia? Ceremonialną
błyskotkę. W zapomnienie poszedł pierwotny sens przedstawienia, na którym widniała nie
skrzydlata tarcza słoneczna, lecz skrzydlata barka słoneczna. Niezdolna rozpoznać ówczesne
realia akademicka wyobraznia przeobraża rzeczywistość w mity. Zwiat znowu jest w
porządku. Dobrze, ale jaki? [ Pobierz całość w formacie PDF ]