[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Lavinia stała przez chwilę bez ruchu, usiłując pojąć nie to, co ujrzała, lecz swoją
reakcjÄ™ na ten widok.
Nigdy nie płakała.
W wieku pięciu lat odkryła, że łzy nic nie dają i że o wiele sensowniej jest po pro-
stu uśmiechnąć się i podążać dalej.
Z premedytacją wybrała szczęście, siłą woli wyrwała się z rozgoryczenia i gniewu.
Lecz teraz zalała ją fala tych mrocznych uczuć. Poczuła wściekłość na Ninę i ta wście-
kłość trafiła rykoszetem w Iwana i pozostałych członków rodziny Kolovskych - w każ-
dego, kto skrzywdził Zachara. Już wcześniej doświadczyła tej przemożnej furii, gdy
usłyszała o sińcach na ciele Rachaeli.
R
L
T
Tylko że tym razem chodzi o mężczyznę, powiedziała sobie. Mężczyznę, który nie
potrzebuje mojej ochrony, a już na pewno nie współczucia.
Zrobiła więc to, co potrafiła najlepiej: przełknęła łzy i zaczęła działać. Umyła się,
uczesała i nałożyła makijaż, a gdy wkładała sukienkę, trochę zaniepokojona, czy aby
przesadnie się nie wystroi, Zachar ponownie zastukał w drzwi.
- Powinniśmy już pójść na górę.
Kiedy go zobaczyła, pojęła, że ubrała się stosownie. Zachar w takich sytuacjach
nigdy nie popełniał gaf, a teraz ogolił się i włożył wytworny garnitur. Był gotowy na ko-
lację z królem, a także, pomyślała Lavinia z mocno bijącym sercem, w pełni gotowy w
każdej chwili wziąć ją do łóżka. Chciała zatracić się w tym mężczyznie, całować go i
kochać się z nim. W jej pragnieniach nie było niczego dziewiczego.
- Daj mi dwie minuty - spróbowała się targować.
- Jedną - przystał, choć uważał, że Lavinia jej nie potrzebuje.
Usiłował się na nią nie gapić, gdy usiadł na sofie. Prezentowała się olśniewająco w
czarnej obcisłej sukience, ozdobionej również czarnymi koronkami. Jej jasne włosy
spływały na ramiona. Roztaczała dyskretny zapach perfum.
- Wyglądasz ładnie - orzekł, lecz sam poczuł, że to zbyt wątły komplement. - To
znaczy, wspaniale. Ta sukienka...
I kobieta w niej", chciał dodać, lecz się pohamował.
- Jedwab devoré - wyjaÅ›niÅ‚a, a potem zaÅ›miaÅ‚a siÄ™ z jego zdezorientowanej miny. -
Musisz się jeszcze bardzo wiele nauczyć.
Ty też, pomyślał, tłumiąc w sobie gorące pragnienie zostania jej nauczycielem w
całkiem odmiennej dziedzinie.
- Co to takiego? - zapytał, gdy wzięła z toaletki elegancko zapakowaną paczuszkę.
- Prezent dla księżniczki.
- Ja w poniedziałek załatwię prezent, aby podziękować królowi za jego gościnność.
- Nie wątpię - rzekła, przeglądając się w wysokim lustrze. - Ale to tylko drobny
podarek ode mnie dla Jasminy.
Zachar nie sądził, by popełniała tym jakąś gafę. Usłyszał w jej głosie nieco kpiący
ton, który jednak postanowił zignorować.
R
L
T
- Chodzmy - rzucił.
W tym momencie zakotwiczony jacht zakołysał się lekko. Lavinia z prezentem w
jednej ręce, drugą chwyciła się drążka podtrzymującego baldachim łóżka i z trudem od-
zyskała równowagę na wysokich szpilkach. Spojrzała Zacharowi w oczy. Nie zrobiła ni-
czego, co przypominałoby taniec, w ogóle niczego prowokującego. Uśmiechnęła się tyl-
ko, trzymając się drążka.
- Mówiłam ci, że czasami na widok czegoś podobnego do rury nie potrafię się po-
wstrzymać.
Zachar parsknął śmiechem i podążył za nią na pokład. Kiedy wchodzili do sali ja-
dalnej, uśmiechał się jeszcze z tego drobnego, choć ryzykownego żartu Lavinii, który
wprowadził między nimi swobodną atmosferę, dzięki czemu Zachar po raz pierwszy po-
czuł się, jakby stanowili parę.
Usiedli przy wytwornie zastawionym olbrzymim stole, a w oddali rzęsiście oświe-
tlony gmach Opery w Sydney tworzył przepiękne tło. Zachar powinien był odczuwać
dumę z tego, co osiągnął, i upajać się tak bliską już chwilą triumfu, jednak wykwintne
jedzenie, znakomite towarzystwo, wesołe śmiechy i bliskość Lavinii sprawiły, że zaczął
niechętnie rozważać inne rozwiązanie. W dodatku pod koniec kolacji nawiedził go nie-
proszony gość - poczucie winy.
Lavinia wręczyła księżniczce prezent.
- To tylko drobiazg - powiedziała, nieco zakłopotana entuzjazmem, z jakim Jasmi-
na rozpakowywała podarek. - Pamiętasz, wspominałam ci o naszych tradycyjnych zwy-
czajach...
- Jest piękna! - zawołała zachwycona księżniczka, unosząc w górę małą podkowę z
błękitnego szkła.
Ta ozdoba była drobna i krucha, ale Lavinia wybrała ją z wielką starannością.
- Miło mi widzieć, że moja córka znalazła przyjaciółkę - zwrócił się król do Za-
chara, gdy obaj po kolacji przechadzali się po pokładzie. - Nasza pozycja powoduje, że
poznajemy mnóstwo ludzi, ale prawdziwa przyjazń to rzadkość. Z pewnością masz po-
dobne doświadczenia.
- Istotnie - przyznał Zachar.
R
L
T
Spacerowali jeszcze trochę, podziwiając piękny widok, zanim król oddalił się, ży-
cząc mu dobrej nocy. Zachar przez cały czas rozmyślał o Lavinii.
Wpatrując się niewidzącym wzrokiem w przestwór oceanu, uświadomił sobie, że
król miał rację. Pozycja społeczna i majątek Zachara sprawiały, że nigdy nie brakło mu
towarzystwa. Dotąd mu to odpowiadało, lecz teraz postrzegał to odmiennie. Stłumił
uśmiech, spoglądając na Lavinię i Jasminę pogrążone w ożywionej rozmowie. Tak, w
tym król również się nie mylił. Są już przyjaciółkami i niewątpliwie pozostaną nimi tak-
że po ślubie księżniczki.
A potem przypomniał sobie o tym, czego dzisiejszego wieczoru świadomie starał
się nie pamiętać.
Nie będzie żadnej przyjazni. Za tydzień o tej porze król Abdullah wzgardzi nazwi-
skiem Kolovsky. Rozpęta się chaos, a Lavinia znajdzie się w samym jego środku.
Zachar musiał ją przed tym uchronić.
R
L
T
ROZDZIAA JEDENASTY
Gdy Lavinia pożegnała się z gospodarzami, na nowo opadły ją troski i obawy, o
których zapomniała podczas tego cudownego wieczoru. W niewesołym nastroju zeszła
do swojego apartamentu. Uśmiechnęła się jednak na widok płonących świec i różanych
płatków rozrzuconych na łóżku. Chociaż na górze nie podawano alkoholu, tutaj czekał na
niÄ… szampan w wiaderku z lodem.
Zdjęła sukienkę i otworzyła butelkę, a potem puściła wodę do wanny i rozebrała
się do naga. W żadnym wypadku nie zamierzała się zamartwiać!
Zachar w swojej kabinie usłyszał, jak weszła do siebie. Rozpaczliwie zapragnął
pójść do niej i kochać się z nią, ale również zatroszczyć się o nią tak, jak tylko on potra-
fił.
Zdjął krawat i wychylił stojący na stole wielki kieliszek brandy, jednak to nic nie
pomogło. Tej nocy żaden alkohol nie mógł ugasić płonącej w nim namiętności. Jednak
gdy zastukał do drzwi przyległego apartamentu i czekał, obudziło się w nim zupełnie in-
ne uczucie.
Lavinia leżała w wannie z kieliszkiem szampana w ręku. Kiedy usłyszała pukanie,
z radości serce podskoczyło jej w piersi.
- Proszę! - rzuciła natychmiast lekko zdyszanym głosem, a gdy Zachar wszedł i
zdjął marynarkę, powiedziała: - Napracowałeś się. Sądziłam, że spacerujesz z królem, a
nie obrywasz płatki róż i zapalasz świece.
- Sam nie przypuszczałem, że potrafię być taki romantyczny - odrzekł, podejmując
jej żartobliwy ton. Potem zapytał już poważnie: - Jesteś pewna?
Lavinia była całkowicie pewna.
Bąbelki piany rozproszyły się powoli, ukazując mu ją nagą, lecz nie czuła wstydu,
tylko niezachwianą pewność, że Zachar jest tym jedynym mężczyzną, któremu chce się [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szamanka888.keep.pl
Lavinia stała przez chwilę bez ruchu, usiłując pojąć nie to, co ujrzała, lecz swoją
reakcjÄ™ na ten widok.
Nigdy nie płakała.
W wieku pięciu lat odkryła, że łzy nic nie dają i że o wiele sensowniej jest po pro-
stu uśmiechnąć się i podążać dalej.
Z premedytacją wybrała szczęście, siłą woli wyrwała się z rozgoryczenia i gniewu.
Lecz teraz zalała ją fala tych mrocznych uczuć. Poczuła wściekłość na Ninę i ta wście-
kłość trafiła rykoszetem w Iwana i pozostałych członków rodziny Kolovskych - w każ-
dego, kto skrzywdził Zachara. Już wcześniej doświadczyła tej przemożnej furii, gdy
usłyszała o sińcach na ciele Rachaeli.
R
L
T
Tylko że tym razem chodzi o mężczyznę, powiedziała sobie. Mężczyznę, który nie
potrzebuje mojej ochrony, a już na pewno nie współczucia.
Zrobiła więc to, co potrafiła najlepiej: przełknęła łzy i zaczęła działać. Umyła się,
uczesała i nałożyła makijaż, a gdy wkładała sukienkę, trochę zaniepokojona, czy aby
przesadnie się nie wystroi, Zachar ponownie zastukał w drzwi.
- Powinniśmy już pójść na górę.
Kiedy go zobaczyła, pojęła, że ubrała się stosownie. Zachar w takich sytuacjach
nigdy nie popełniał gaf, a teraz ogolił się i włożył wytworny garnitur. Był gotowy na ko-
lację z królem, a także, pomyślała Lavinia z mocno bijącym sercem, w pełni gotowy w
każdej chwili wziąć ją do łóżka. Chciała zatracić się w tym mężczyznie, całować go i
kochać się z nim. W jej pragnieniach nie było niczego dziewiczego.
- Daj mi dwie minuty - spróbowała się targować.
- Jedną - przystał, choć uważał, że Lavinia jej nie potrzebuje.
Usiłował się na nią nie gapić, gdy usiadł na sofie. Prezentowała się olśniewająco w
czarnej obcisłej sukience, ozdobionej również czarnymi koronkami. Jej jasne włosy
spływały na ramiona. Roztaczała dyskretny zapach perfum.
- Wyglądasz ładnie - orzekł, lecz sam poczuł, że to zbyt wątły komplement. - To
znaczy, wspaniale. Ta sukienka...
I kobieta w niej", chciał dodać, lecz się pohamował.
- Jedwab devoré - wyjaÅ›niÅ‚a, a potem zaÅ›miaÅ‚a siÄ™ z jego zdezorientowanej miny. -
Musisz się jeszcze bardzo wiele nauczyć.
Ty też, pomyślał, tłumiąc w sobie gorące pragnienie zostania jej nauczycielem w
całkiem odmiennej dziedzinie.
- Co to takiego? - zapytał, gdy wzięła z toaletki elegancko zapakowaną paczuszkę.
- Prezent dla księżniczki.
- Ja w poniedziałek załatwię prezent, aby podziękować królowi za jego gościnność.
- Nie wątpię - rzekła, przeglądając się w wysokim lustrze. - Ale to tylko drobny
podarek ode mnie dla Jasminy.
Zachar nie sądził, by popełniała tym jakąś gafę. Usłyszał w jej głosie nieco kpiący
ton, który jednak postanowił zignorować.
R
L
T
- Chodzmy - rzucił.
W tym momencie zakotwiczony jacht zakołysał się lekko. Lavinia z prezentem w
jednej ręce, drugą chwyciła się drążka podtrzymującego baldachim łóżka i z trudem od-
zyskała równowagę na wysokich szpilkach. Spojrzała Zacharowi w oczy. Nie zrobiła ni-
czego, co przypominałoby taniec, w ogóle niczego prowokującego. Uśmiechnęła się tyl-
ko, trzymając się drążka.
- Mówiłam ci, że czasami na widok czegoś podobnego do rury nie potrafię się po-
wstrzymać.
Zachar parsknął śmiechem i podążył za nią na pokład. Kiedy wchodzili do sali ja-
dalnej, uśmiechał się jeszcze z tego drobnego, choć ryzykownego żartu Lavinii, który
wprowadził między nimi swobodną atmosferę, dzięki czemu Zachar po raz pierwszy po-
czuł się, jakby stanowili parę.
Usiedli przy wytwornie zastawionym olbrzymim stole, a w oddali rzęsiście oświe-
tlony gmach Opery w Sydney tworzył przepiękne tło. Zachar powinien był odczuwać
dumę z tego, co osiągnął, i upajać się tak bliską już chwilą triumfu, jednak wykwintne
jedzenie, znakomite towarzystwo, wesołe śmiechy i bliskość Lavinii sprawiły, że zaczął
niechętnie rozważać inne rozwiązanie. W dodatku pod koniec kolacji nawiedził go nie-
proszony gość - poczucie winy.
Lavinia wręczyła księżniczce prezent.
- To tylko drobiazg - powiedziała, nieco zakłopotana entuzjazmem, z jakim Jasmi-
na rozpakowywała podarek. - Pamiętasz, wspominałam ci o naszych tradycyjnych zwy-
czajach...
- Jest piękna! - zawołała zachwycona księżniczka, unosząc w górę małą podkowę z
błękitnego szkła.
Ta ozdoba była drobna i krucha, ale Lavinia wybrała ją z wielką starannością.
- Miło mi widzieć, że moja córka znalazła przyjaciółkę - zwrócił się król do Za-
chara, gdy obaj po kolacji przechadzali się po pokładzie. - Nasza pozycja powoduje, że
poznajemy mnóstwo ludzi, ale prawdziwa przyjazń to rzadkość. Z pewnością masz po-
dobne doświadczenia.
- Istotnie - przyznał Zachar.
R
L
T
Spacerowali jeszcze trochę, podziwiając piękny widok, zanim król oddalił się, ży-
cząc mu dobrej nocy. Zachar przez cały czas rozmyślał o Lavinii.
Wpatrując się niewidzącym wzrokiem w przestwór oceanu, uświadomił sobie, że
król miał rację. Pozycja społeczna i majątek Zachara sprawiały, że nigdy nie brakło mu
towarzystwa. Dotąd mu to odpowiadało, lecz teraz postrzegał to odmiennie. Stłumił
uśmiech, spoglądając na Lavinię i Jasminę pogrążone w ożywionej rozmowie. Tak, w
tym król również się nie mylił. Są już przyjaciółkami i niewątpliwie pozostaną nimi tak-
że po ślubie księżniczki.
A potem przypomniał sobie o tym, czego dzisiejszego wieczoru świadomie starał
się nie pamiętać.
Nie będzie żadnej przyjazni. Za tydzień o tej porze król Abdullah wzgardzi nazwi-
skiem Kolovsky. Rozpęta się chaos, a Lavinia znajdzie się w samym jego środku.
Zachar musiał ją przed tym uchronić.
R
L
T
ROZDZIAA JEDENASTY
Gdy Lavinia pożegnała się z gospodarzami, na nowo opadły ją troski i obawy, o
których zapomniała podczas tego cudownego wieczoru. W niewesołym nastroju zeszła
do swojego apartamentu. Uśmiechnęła się jednak na widok płonących świec i różanych
płatków rozrzuconych na łóżku. Chociaż na górze nie podawano alkoholu, tutaj czekał na
niÄ… szampan w wiaderku z lodem.
Zdjęła sukienkę i otworzyła butelkę, a potem puściła wodę do wanny i rozebrała
się do naga. W żadnym wypadku nie zamierzała się zamartwiać!
Zachar w swojej kabinie usłyszał, jak weszła do siebie. Rozpaczliwie zapragnął
pójść do niej i kochać się z nią, ale również zatroszczyć się o nią tak, jak tylko on potra-
fił.
Zdjął krawat i wychylił stojący na stole wielki kieliszek brandy, jednak to nic nie
pomogło. Tej nocy żaden alkohol nie mógł ugasić płonącej w nim namiętności. Jednak
gdy zastukał do drzwi przyległego apartamentu i czekał, obudziło się w nim zupełnie in-
ne uczucie.
Lavinia leżała w wannie z kieliszkiem szampana w ręku. Kiedy usłyszała pukanie,
z radości serce podskoczyło jej w piersi.
- Proszę! - rzuciła natychmiast lekko zdyszanym głosem, a gdy Zachar wszedł i
zdjął marynarkę, powiedziała: - Napracowałeś się. Sądziłam, że spacerujesz z królem, a
nie obrywasz płatki róż i zapalasz świece.
- Sam nie przypuszczałem, że potrafię być taki romantyczny - odrzekł, podejmując
jej żartobliwy ton. Potem zapytał już poważnie: - Jesteś pewna?
Lavinia była całkowicie pewna.
Bąbelki piany rozproszyły się powoli, ukazując mu ją nagą, lecz nie czuła wstydu,
tylko niezachwianą pewność, że Zachar jest tym jedynym mężczyzną, któremu chce się [ Pobierz całość w formacie PDF ]