[ Pobierz całość w formacie PDF ]

PrzemyÅ‚ ranÄ™, skórÄ™ na szyi i skrawku piersi. Kira rozko­ zapanowaÅ‚a wiele mówiÄ…ca cisza. - Nie sÄ…dzÄ™, by byÅ‚a ku­
szowała się chwilą, ale nie straciła panowania nad sobą. zynką Kurta. Zwykła ulicznica.
- Kiro, ja... Kira nadal się nic odzywała.
Spocił się na twarzy. - Brudna na swój sposób - dodał, bo teraz zyskał już
-Tak? pewność, że Kurt wyjawiÅ‚ Kirze caÅ‚Ä… prawdÄ™. - PiÄ™kna i ele­
gancka, ale na swój sposób brudną, chyba wiesz, co mam
- Już nic.
na myśli. Miała tę wstydliwą chorobę, rany na skórze...
- Mam krew na ubraniu? Chciałam je wyprać, ale nie
mam wody. Więcej nie mógł powiedzieć. Jeśli zapyta, to...
Kira nie zapytała. Johannes odetchnął z ulgą.
- CoÅ› ciÄ™ jeszcze boli?
116
Atmosfera w pokoju zrobiła się napięta jak przed burzą. Kira wyciągnęli rękę i zgasiła świecę.
Johannes usiadł raptownie. Musiał zmienic temat. - Nie musiałaś tego robić.
- ZapomniaÅ‚em rzucić okiem na twojÄ… kostkÄ™ - przypo­ - MusiaÅ‚am. ChcÄ™, byÅ› myÅ›laÅ‚ o tej piÄ™knej dziewczynie
mniał sobie. z twoich marzeń i snów.
- To nic takiego. - Kiro... - szepnął błagalnie.
- Sam o tym zdecyduję. Słyszał, że rozpina bluzkę, i zrozumiał, iż jeśli teraz się
Niechętnie odsunęła koc, nie zauważając, że niechcący cofnie, zrani ją boleśnie.
podwinęła rąbek sukni i odsłoniła kolana. Tydzień dobrego
PoddaÅ‚ siÄ™. PomógÅ‚ jej, najpierw niezdarnie, potem z ro­
jedzenia w wismarskici gospodzie sprawił, że nabrała ciała
snÄ…cym pożądaniem, pozbyć siÄ™ odzienia. W pokoju uno­
i zaokrągliła się.
sił się zapach wosku i Johannes wiedział, że ten zapach do
końca życia kojarzyć mu się będzie z tym wieczorem.
Wyładniała, pomyślał z roztargnieniem.
Pokój oświetlała jedynie świeczka na nocnym stoliku. - Nie chcę cię skrzywdzić - powiedział cicho.
Miasto spało. Johannes i Kira rozmawiali półgłosem, jego - Nie mógłbyś mnie skrzywdzić, kochany - uśmiechnęła
dłonie gładziły stopę dziewczyny.
siÄ™, ale w jej gÅ‚osie dostrzegÅ‚ cieÅ„ lÄ™ku. Obawy, że nie spro­
-Kostka spuchÅ‚a - postawiÅ‚ diagnozÄ™ - ale to nic poważ­ ­­­ jego oczekiwaniom.
nego. Johannes wzruszł się i pogładził dziewczynę po policzku.
- Nie. Jutro bÄ™dzie lepiej. - JesteÅ›my małżeÅ„stwem - szepnÄ…Å‚ miÄ™kko. - Przynaj­
Wciąż masował delikatnie jej stopę. Kira nie poruszyła mniej na papierze.
się w obawie, że czar pryśnie. Roześmiała się drżąco. Zmiech zbliża ludzi. Zaśmiał sic
- Biedne dziecko! - powiedział. razem z nią, a potem ją pocałował.
Jego myÅ›li bÅ‚Ä…dziÅ‚y gdzieÅ› daleko. Nogi dziewczyny by­ Oboje zdumieli siÄ™ w równym stopniu.
ły dość muskularne, ale całkiem kształtne. Blask świecy
Pocałunek stopił ostatnie lody. Johannes błyskawicznie
igrał na jej skórze. Johannes zamknął oczy.
pozbył się ubrania i zatonął w miękkich ramionach Kiry.
- To boli - pisnęła żałośnie. Taka powinna być kobieta, prawdziwa kobieta. Objęła go
Dopiero teraz zauważyÅ‚, że mocno zaciska palce, i gwaÅ‚­ dÅ‚oÅ„mi za szyjÄ™ i poddaÅ‚a jego woli.
townie zwolnił chwyt.
Ufność dziewczyny rozgrzała serce Johannesa. Nabrał
- Kiro, ja... nie miałem kobiety już tyle lat. powietrza, odnalazł drogę, wyczuł, jak Kira napina ciało
Jej głos wciąż brzmiał żałośnie. w chwili bólu, i połączył się z. nią.
- Ta dziewczęta usługujące w jadalni są piękne... Potem się uspokoił.
- Wcale ich nic pragnę! - rzucił gniewnie. - Kiro - szepnął. - To najpiękniejszy moment mego życia!
Kira wstrzymaÅ‚a oddech. A wiÄ™c dlatego byÅ‚ taki napiÄ™­
ty. Tego wieczora i wczeÅ›niej. Nie wiedziaÅ‚a, co ma uczy­
nić, serce bilo jej jak oszalałe.
- Ja też cierpiałam samotność - szepnęła. - Bardzo długo.
Właściwie... zawsze. Nie pomyśl o mnie zle, jeśli...
Chyba nie usłyszał, co powiedziała. Ukrył twarz w dłoniach.
Dziewczyna włożvla trzewiki i po cichu wyszła z pokoju.
Za drzwiami stał mężczyzna w średnim wieku, w dłoni
trzymał świecę.
- Kapitan łodzi chce z panienką rozmawiać.
- O tej porze?
- Aódz niedługo Wypływa.
To nie żadna lód?:, tylko staiek, pomyÅ›laÅ‚a Kira, ale męż­
NOCNA WIZYTA
czyzna wygiąda na godnego zaufania. Skinęła głową, ale po
drwili zawahała się. Zamknąć drzwi na klucz? Zawiadomię
Aóżka byÅ‚y wÄ…skie, wiÄ™c Johannes przeniósÅ‚ siÄ™ na swoje. Po­
Å‚ożyÅ‚ siÄ™ na samym brzegu i szeptaÅ‚ do Kiry sÅ‚owa peÅ‚ne wdziÄ™cz­
ności i szacunku. %7ładne z nich nic wspomniało o przyszłości. - Przypilnuję pokoju - obiecał nocny gość.
Sprawiał rak sympawczne wrażenie, że Kira przysłała na
Ten związek był zbyt świeży, przyszłość nieznana.
jego propozycję. Zresztą nie bvła całkiem rozbudzona.
Kira znała swoje uczucia.
Ruszyła korytarzem.
Nie miała odwagi zapytać, co czuje Johannes,
Kiedy Zasnął, nagi jak go Pan Bóg stworzył, wstała
Johannesa wyrwaÅ‚o ze snu jakieÅ› Å›wiatÅ‚o. WystawiÅ‚ gÅ‚o­
i ubraÅ‚a sic; po cichu. Potem poÅ‚ożyÅ‚a siÄ™ ponownie na łóż­
wę spod koca i rozejrzał się. Co ta Kira wyprawia?
ku i przykryła kocem.
Okazało się jednak, że w pokoju jest obcy mężczyzna,
Sen nie przychodził, Gwałtowne, nowe doznania nie po
który grzebie w ich bagażach. Johannes ocknął się i wrzasną!:
zwalały jej zasnąć.
- Co, do diabła, wyczyniasz?
Musiała się jednak zdrzemnąć na chwilkę, bo obudził ja
Usiłował okirć nagość. Gdzie jest Kira?
dziwny szmer.
Nieznajomy przestraszyÅ‚ siÄ™ równie mocno jak Johan­
Ktoś skradał się korytarzem w kierunku ich drzwi.
nes. O mały włos nie upuścił świecy.
Miasto już sie budziło. Dochodziły ją charakterystyczne
- Nie wspominali nic o mężczyznie w jej pokoju - wy­
poranne odgÅ‚osy ulicy: szczÄ™k wiader, ioskoi kół, stukot ko­
jąkał i uciekł.
pyt końskich o bruk.
Johannes nie pobiegł za nim. Kiedy, przeklinając, narzucał
Niebo w szczelinie w zasłonach wciąż było czarne.
na siebie części garderoby, wróciła Kira. Nie zaszła daleko,
Obudzić Johannesa? Nie, spaÅ‚ mocno. Co zresztÄ… pora­
uznała, że ranek jest zbyt chłodny, i cofnęła się po płaszcz.
dzi nagi mężczyzna? A jeÅ›li przez przypadek krzyknie, wy­
Oboje doszli do wniosku, że mieli do czynienia z wÅ‚amy­
rwany Z głębokiego snu?
waczem. HistoryjkÄ™ o statku Johannes uznaÅ‚ za wyssanÄ… z pal­
Kira czekała.
ca, kapitan opowiadał mu, że bryg spędzi w Ystad całą zimę.
Ktoś zapukał delikatnie do drzwi.
Tamten człowiek usiłował po prostu wywabić Kirę z pokoju.
Wstała z łóżka i spytała cicho:
- Ale znal moje imiÄ™.
- Kto tam?
- Mógł je usłyszeć w gospodzie. Nie mówmy już o rym.
Johannes sic nie poruszył. Doprawdy imponująco wy
Zjedzmy śniadanie i ruszajmy w drogę.
wiązywał się z roli obrońcy i opiekuna.
- Dobrze - uÅ›miechnęła siÄ™. - GÅ‚upio postÄ…piÅ‚am, pozwa­ Kira i Johannes nie zrozumieli.
lając mu pilnować pokoju, ale nie chciałam zamykać cię
Madelone uprzedziła hrata.
w Å›rodku. ZresztÄ… nie mamy już nic wartoÅ›ciowego. My­
-Niektórych czÅ‚onków naszej rodziny cechuje zachÅ‚an­
ślisz, że dadzą nam teraz jeść?
ność. Nie owijając w bawełnę: bardzo boją się twojego
- Jeszcze za wcześnie. Cicho! przyjazdu, Kiro.
Kin również usfyszaÅ‚a jakie; gÅ‚osy. Kolejni niespodzie­ Dlaczego? - spytaÅ‚a rozczarowana.
wani goście. Podniecone szepty tuż za drzwiami.
- Masz pewien dokument, nieprawdaż?
Johannes zdążyÅ‚ już siÄ™. ubrać. Pod,ii Kirze Å›wiecznik, chwy­ -Tak, ale...
cił pogrzebacz i przygotował się do odparcia napastników. - I klucz?
Zapukano do drzwi. Johannes skinął głową, - Zgadza się.
- Proszę wejść! - Więc to tak! - przerwał im Johannes.
Drzwi otworzyły się. Ujrzeli dwoje młodych ludzi. - Co masz na myśli? - spytała Kira.
- Przed godzina zÅ‚ożono nam niespodziewanÄ… wizytÄ™. -Jo­
chłopca i dziewczynę, mniej więcej w wieku Kiry. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl