[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wierzchnią. Zimny powiew wilgoci mięsi je, tłucze po dnie doliny, rozciąga na płask jak po-
staw zgrzebnego płótna.
- Mgła idzie... - szepce Walkowa.
Jest to ta chwila zmierzchu, kiedy wszystkie kształty widoczne zdają się rozsypywać w proch
i nicość, kiedy rozlewa się nad powierzchnią gruntu szara próżnia, zagląda w oczy i uciska
48
serce jakąś nieznaną zgryzotą. Walkową strach ogarnia. Włosy jeżą jej się na głowie i mrowie
przechodzi po skórze. Mgły idą jak żywe ciała, podpełzają do niej chyłkiem, zabiegają z tyłu,
cofają się, czają i znowu ławą suną coraz natarczywiej. Kładą na niej wreszcie wilgotne swe
ręce, wsiąkają w ciało aż do kości, drapią w gardzieli i łechcą w piersiach. Wtedy przypomina
jej się jej dziecko. Od południa go nie widziała: śpi samo jedno w zamkniętej izbie, w kolebce
lipowej zawieszonej u stragarza na brzozowych wiciach. Płacze tam pewno, zachłysta się,
łka... Matka słyszy ten płacz przedziwny, żałosny jak pisk kani na pustkowiu. Rozlega on się
w jej uszach, nęka jakieś jedno miejsce w mózgu i drażni w sercu. Przez cały dzień nie my-
ślała o nim, bo twarda robota rozprasza wszelkie myśli, unicestwia je prawie i mąci, ale teraz
strach wieczorny zniewala ją do skupienia się, zaczepiania myślami o tę kruszynę...
- Walek - mówi trwożliwie, gdy chłop taczki przyciągnął -polecę do chałupy, naskrobię ziem-
niaków?...
Gibała nie odpowiada, jakby nie dosłyszał; zabiera taczki i rusza, przysiadając jak wór żyta na
wadze dziesiętnej. Gdy powrócił, kobieta błagała znowu:
- Waluś, polecę?
- Ej... - mruknął od niechcenia.
Zna ona jego gniew, wie, jak on umie chwycić pod żebro, zebrać w garść skórę, trzasnąć raz,
drugi, a potem cisnąć człowiekiem jak kamieniem między szuwary. Wie, jak on potrafi ze-
drzeć jej szmatkę z głowy, omotać sobie pięść włosami i przewlec struchlałą kobietę kawał
drogi albo w zapamiętałości wyrwać z błota rydel i ciąć przez łeb bez namysłu-zabije czy nie
zabije.
Ale nad bojaznią kary góruje niecierpliwa troska, podniecająca aż do bólu. Chwilami baba
zamierza uciec: tylko się na bałyku zsunąć w wąwozik, skoczyć przez strugę, a potem po roli,
po zagonach, na przełaj. Schylając się i napełniając taczki leci myślami, skacze jak łasica,
wyczuwa już prawie ból, gdy boso biec będzie po ścierniach zarosłych drobną tarniną i jeży-
nami... Te ostre kolki kłują nie tylko jej nogi, ale przebijają serce. Dopada chaty, odmyka za-
suwę drewnianym kluczem, bije jej na twarz ciepło i zaduch izby - spina się do kolebki...
Zbije ją Walek, gdy przyjdzie do chaty, skatuje - a to i cóż: to tam już potem...
Skoro jednak Walek wynurzy się ze mgły, ogarnia ją lęk jego pięści. Znowu się modli pokor-
nie, aczkolwiek wie, że jej ten zbój nie puści.
- Ady tam dziewucha może uświerkła...
Nie odpowiedział nic, zrzucił z ramion szelkę od taczek, zbliżył się do żony i wskazał ruchem
głowy palik, do którego muszą dziś dokopać. Potem ujął za rydel i zaczął raz za razem narzu-
cać szlam na swoje taczki. Robi to zapamiętale, szybko, co tchu. Narzuciwszy pełne taczki,
popchnął je, biegnąc cwałem, i rzekł na odchodnym:
- Pchaj i ty swoje, próżniaku...
Pojęła to łaskawe ustępstwo na rzecz jej miłości, tę grubiańską dobroć, tę twardą i surową
jakby pieszczotę, bo jeśli narzucają ziemię oboje, robotę skończyć można daleko prędzej.
Naśladowała teraz szybkie i skwapliwe jego ruchy jak małpa, narzucała błoto cztery razy
szybciej - już nie mięśniami, nie z chłopską rozważną ekonomią wysiłku, ale mocą nerwów.
W piersiach jej rzężało, pod powiekami migały jaskrawe kolory, mdliło w piersiach i leciały z
oczu łzy gorzkie, grube, łzy bezmyślnego bólu - w ten gnój zimny i cuchnący. Co wbije w
ziemię rydel, to spojrzy, czy do palika daleko; gdy ładunek gotowy, chwyta taczki i biegnie
 w dyrdy , naśladując chłopa.
Mgły wspięły się wysoko, zawlekły szuwary i nad szczytem olszyn murem nieruchomym
stoją. Znać w nich drzewa jak plamy nieokreślonej barwy, dziwacznie wielkich kształtów, a
nędzarzy biegających w poprzek rozdołu jak jakieś potwornie ogromne widma.
Głowy ich opadają na piersi, ręce wykonywują ruchy jednostajne, kadłuby zginają się ku zie-
mi...
49
Kółka taczek turkocą i skwierczą, fale podobne do rozcieńczonego wodą mleka kołyszą się
między wzgórzami czarnymi. W głębinie niebios roznieciła się gwiazda wieczorna, płonie
drżąc i ciska w poprzek mroków ubogie swoje światełko.
50
Elegia
Upodobania nasze (mówię o upodobaniach ludzi wielkich) trudne bywają częstokroć do wy-
tłomaczenia. Ja na przykład namiętnie lubię przepędzać poranki na chórze naszego kościoł-
ka...
Zaledwie rozpocznie się  prymaria , wstępuję na kręte schody z czerwonych cegieł, z których
każdą wyżłobiły do połowy liczne pokolenia organistów, chodzących tędy Godzien' nie;
otwieram małe drzwi i zawsze życzliwym uśmiechem odpowiadam na takiż uśmiech władcy
chóru, pana Anzelma Wiewiórskiego, postaci znanej i popularnej w okolicy naszej, jak posąg
Kopernika z Krakowskiego Przedmieścia w Warszawie.
Podczas gdy postać znana jak warszawski posąg Kopernika stwarza tony dziwne, niesforne,
jakby obłąkane, z przyjemnością zapuszczam oko w ciemną głębię gotycką, pełną szczegól-
nego półmroku, poważną i, nie wiedzieć czemu, naprowadzającą myśli smutne.
Biały, figlarny promień porannego słońca odchyla niekiedy przemocą kraj kotary z liści lip i
kasztanów, osłaniającej wąskie okna, i wkracza w tę ustroń poświęconą Bogu: rozcina smugi i
kłęby niebieskiego dymu kadzidła, skacze po zrujnowanej posadzce z piaskowca, wstępuje
ostrożnie na brudne, chropowate, odwiecznym pyłem okryte, pełne płytkich zagłębień ściany,
zagląda w szczeliny ocienione pajęczynami i wygania mroki wieczyste, co jak stada czarnych
płazów wychodzą ze szczelin i uciekają przed nim w wiecznie ciemne kąty ostrołuków; jakby
ze czcią dotyka marmurowych, kroplami wilgoci zalanych tablic pamiątkowych i zdaje się,
pogrążony w zadumie głębokiej, odczytywać imiona mężów zgasłych od dawna...
Ile razy podmuch wiatru wzmoże się, gałęzie sosen, grabów z ledwie rozwiniętymi listeczka-
mi i różowawe pąki kasztanów kiwają się, niby zatopione w modlitwie, i kładą na ramach [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl