[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Zauważył pan pewnie, że w moich aktach nie było wzmianki o
Medalu za Wzorową Służbę, sir - stwierdził Dirk, biorąc papierosa.
- Zauważyłem - przyznał Hunter, nie spuszczając z niego
badawczego wzroku. Zapalił, zaciągnął się głęboko, po czym rzekł do
stojącego na biurku interkomu: - Yager, odszukaj komandorów Bolanda i
Denvera i poproś ich tu. - Wskazał na wiszącą na ścianie mapę Pacyfiku i
zwrócił się do Pitta: - Hawajski wir jest tu, majorze. Słyszał pan kiedyś o
nim?
- Pierwszy raz dziś rano, sir.
Hunter stuknął palcem w mapę na północ od Oahu.
- Tu, na obszarze o średnicy około czterystu mil, od roku
pięćdziesiątego szóstego zaginęło prawie czterdzieści statków. W każdym
przypadku poszukiwania nie dały żadnych rezultatów. Do drugiej wojny
rejon był normalny, raz czy dwa na dwadzieścia lat coś tu tonęło. -
Przerwał i podrapał się za uchem. - Dokładnie przestudiowaliśmy ten
problem, przepuszczając każdą informację przez komputer z nadzieją, że
może on znajdzie coś, co przeoczyliśmy. Jak dotąd mamy jedynie masę
nieprawdopodobnych teorii, faktów jest bardzo mało i mają ze sobą
niewiele wspólnego.
Przerwało mu ciche pukanie do drzwi. Po chwili do pokoju weszli
Denver i Boland. Przez chwilę obaj spoglądali na Pitta obojętnie, nie
poznając go.
- Dirk, dobrze że jesteś z nami. - Denver pierwszy rozpoznał gościa.
- Tym razem ubrałem się odpowiednio do okazji. - Pitt wyszczerzył
zęby w uśmiechu.
Boland skinął mu głową, wymamrotał powitanie i usiadł.
- Nie mieliśmy dość czasu, aby dobrze się zorganizować - Hunter
ponownie zabrał głos - ale co nieco zdołaliśmy zrobić. Komputery mamy
połączone ze wszystkimi agencjami do spraw bezpieczeństwa w kraju oraz
z głównymi bankami danych. Mam nadzieję, że skoordynuje pan nasze
poczynania z waszymi ludzmi w stolicy. Potrzebujemy odpowiedzi, i to
szybko. Jeśli będzie pan czegoś potrzebował, proszę się z tym zwracać do
komandora Bolanda.
- Jest taki jeden drobiazg. Do wczoraj byłem tu na wakacjach i nigdy
nie słyszałem o tej sprawie. Niewiele będę w stanie pomóc, nie wiedząc
dokładnie, o co właściwie chodzi. Tajemnicze  cos porywające statki nie
jest specjalnie konkretną informacją.
Hunter przyjrzał mu się uważnie.
- Przepraszam. - Zamilkł i po chwili cicho stwierdził: - Zakładam, że
słyszał pan o trójkącie bermudzkim.
Pitt skinął głową.
- Nie jest to jedyny obszar na świecie, gdzie zdarzają się nie
wyjaśnione zjawiska - ciągnął admirał - choć jest zdecydowanie
najsłynniejszy. Morze Zródziemne ma swój dzwon, na Pacyfiku jest
Romondo, rejon na południowy wschód od Japonii. Zaginęło tam więcej
statków w ciągu ostatnich dwóch wieków niż na pozostałych wodach tej
planety łącznie. No i to co nas najbardziej interesuje, czyli trójkąt
bermudzki Pacyfiku, hawajski wir.
- Osobiście uważam, że to brednie - poinformował go Pitt,
korzystając z chwili przerwy.
- Nie byłbym tego taki pewien - wtrącił Boland. - Wielu ludzi, w tym
szanowani naukowcy, jest innego zdania.
- A więc jest pan sceptykiem? - spytał Hunter.
- Dokładnie. Wierzę tylko w to, co widzę, czuję i czego dotknę -
odparł Dirk.
Hunter wyglądał na zrezygnowanego.
- Panowie, nasze prywatne opinie i tak nie mają większego
znaczenia. Liczą się fakty i to będzie nas interesowało tak długo, dopóki ja
tu dowodzę. Naszym zadaniem jest ratownictwo morskie, a w tej chwili
naszym celem jest odnalezienie i wydobycie USS  Starbuck . Jedynym
powodem, dla którego poruszamy kwestię tego hawajskiego wiru, są
dziwne okoliczności towarzyszące odnalezieniu kapsuły i treść wiadomości
od komandora Dupree. Jeżeli przy okazji rozwiążemy tajemnicę znikania
innych statków w tej okolicy, będzie to oczywista korzyść dla żeglugi i
wszystkich zainteresowanych. Natomiast jeżeli Rosjanie czy Chińczycy
znajdą i wydobędą  Starbucka pierwsi, nie wywoła to w Waszyngtonie
entuzjazmu.
- Zwłaszcza w Departamencie Marynarki - mruknął Boland.
- Właśnie - zgodził się Hunter. - Również we wszystkich laboratoriach
i ośrodkach badawczych, które przez ładnych parę lat trudziły się nad
zaprojektowaniem i skonstruowaniem najnowocześniejszego na świecie
okrętu podwodnego o napędzie atomowym. Ludzie, którzy poświęcili swe
siły i czas na powstanie  Starbucka , nie będą zadowoleni, jeżeli okaże się,
że cumuje on we Władywostoku czy innym podobnie miłym miejscu.
- Czy istnieją jakieś podobieństwa w okolicznościach zaginięcia
 Starbucka oraz innych statków lub samolotów w tym rejonie? - spytał
Pitt.
- Trzeba najpierw wyjaśnić jedną rzecz - odparł Boland rzeczowym
tonem. - W przeciwieństwie do trójkąta bermudzkiego, tutaj nie giną
samoloty. Po drugie, ponieważ nie ma rozbitków, szczątków czy sygnałów,
trudno mówić o podobieństwach lub różnicach, bo ich po prostu nie
znamy. Jedyną cechą wspólną dla  Starbucka i innych zaginionych
statków jest to, że wszystkie zniknęły w dość precyzyjnie określonym
rejonie Pacyfiku.
- Nie licząc kapsuły, którą pan odkrył wczoraj - wtrącił Denver -
dotychczas istniał tylko jeden wypadek, przy którym byli świadkowie...
-  Lillie Marlene - dodał cicho Hunter. Spoglądał nieobecnym
wzrokiem w przestrzeń. - Wypadek bardziej niezwykły niż sprawa  Mary
Celeste . - Przerwał, po krótkich poszukiwaniach wyjął z jednej z szuflad
biurka teczkę i podał ją Pittowi ze słowami: - Jest tu zaledwie kilka kartek
maszynopisu i będzie najlepiej, gdy pan sam to przeczyta. - Wcisnął guzik
interkomu i polecił: - Yager, przynieś cztery kawy.
Dirk siadł wygodniej w fotelu i zagłębił się w lekturze.
Przypadek SS  Lillie Marlene
Popołudniu 10 lipca 1968 roku SS  Lillie Marlene  (były brytyjski
kuter torpedowy przebudowany na prywatny jacht) opuścił Honolulu i
popłynął kursem na północny zachód od Oahu, by na pełnym morzu
filmować sceny z łodziami ratunkowymi pod kierownictwem reżysera i
producenta o międzynarodowej sławie, Herberta Verhussona, będącego
także właścicielem jachtu. Morze było spokojne, pogoda dobra, a wiatr z
północnego wschodu wiał z siłą około czterech węzłów.
13 lipca o godzinie 20.50 radiostacja straży przybrzeżnej w
Makapuu Point i Centrum Aączności Floty w Pearl Harbor odebrały sygnał
SOS z tej jednostki oraz jej pozycję. Zaalarmowano samoloty ratownictwa
morskiego na lotnisku Hickam oraz jednostki ratownicze floty i straży
przybrzeżnej na Oahu, ale łączność z jachtem trwała zaledwie dwanaście
minut. Potem została zerwana. Odzyskano ją na krótko i usłyszano
ostatnie tajemnicze zdania z pokładu  Lillie Marlene :  Przybyli z mgły.
Kapitan i pierwszy oficer nie żyją. Załoga walczy. %7ładnych szans. Zbyt
wielu. Pasażerowie giną pierwsi, nikt, nawet kobiety nie są oszczędzone...
O Boże! Na południu widać na horyzoncie statek. Gdyby tylko zdążyli na
czas! Verhusson zabity. Teraz idą po mnie. Nie mam czasu, usłyszeli
radio. Nie wińcie kapitana. Nie mógł wiedzieć. Dobijają się do drzwi! Nic
nie rozumiem, znów płyniemy. Pomocy! Na miłość boską, pomóżcie nam!
O Jezu, oni...
Wiadomość urwała się i nigdy już nie nawiązano łączności z
operatorem. Pierwszym statkiem, który dopłynął na miejsce tragedii, był
hiszpański frachtowiec  San Gabriel . Był w odległości dwunastu mil, gdy
odebrał sygnał SOS z pokładu jachtu i to jego musiał widzieć operator,
nadając swój ostatni meldunek Gdy podpłynął do idącego z niewielką
prędkością jachtu, załoga stwierdziła, że  Lillie Marlene wygląda na nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl