[ Pobierz całość w formacie PDF ]
spowodowały serię tragicznych wydarzeń w ich życiu. Odnalazła za to pierwsze zdjęcia
blizniaków. Byli na nich wszyscy czworo - szczęśliwa rodzina, tatuś dumny ze swoich
maleństw i żony, wdzięczny jej za szczęście, którym go obdarzyła. Wzruszyła się na
wspomnienie tych chwil. Pomyślała, że szczęście to mogło trwać dłużej, gdyby
niepostrzeżenie do ich życia nie wkradło się kilku intruzów, z którymi nie potrafili sobie
poradzić. Rozpłakała się. Ukryła twarz w dłoniach, po raz kolejny żałując tego, co się
wydarzyło. Teraz wszystko wydało jej się bezsensowne, niepotrzebne i głupie. Pomyślała, że
zniszczyła małżeństwo brakiem wiary w męża, nieumiejętnością wybaczenia, egoizmem i
zaślepieniem. Nagle naszła ją refleksja, czy zachowałaby się tak, gdyby nie spotkała na
swojej drodze Michała? Czyżby Robert miał rację, twierdząc, że to ten mężczyzna był
przyczyną wszelkiego zła w ich małżeństwie? Czy to on manipulował nią tak, że całą winą
obarczyła męża? Faktem było, że Robert ją zdradził, ale przecież potem mu wybaczyła, a gdy
urodzili się chłopcy, małżeństwo było szczęśliwe. Co takiego wydarzyło się w dniu, w którym
się wyprowadziła? Po raz kolejny doszła do wniosku, że zadziałała zbyt impulsywnie. Nawet
nie odczytała treści e-maila, jaki Robert dostał od Sabiny. Tytuł, owszem, był niepokojący,
ale przecież mogło chodzić o coś zupełnie innego. Z perspektywy czasu widziała, że to ona
się poddała, że podświadomie szukała pretekstu, by rozstać się z mężem. Jaką rolę odegrał w
tym Michał - nie była pewna. Już wtedy był dla niej ważny, przyjaznili się, ale przecież nie
planowała, że wyprowadzi się do niego, że zostaną partnerami. Pomimo że nie planowała,
sprawy dosyć szybko nabrały tempa, więc albo była manipulowana, albo od dawna tego
pragnęła, tylko rozum jeszcze nie dopuszczał do niej tej myśli.
Położyła się spać, kiedy świtało. Obudził ją przeciągły dzwonek do drzwi. Chłopcy
już nie spali, układali cichutko klocki w pokoju. Początkowo Anna nie wiedziała, co się
dzieje. Kiedy dotarło do niej, gdzie się znajduje, przestraszyła się, że pod drzwiami stoi
Michał. Zerknęła przez wizjer, na szczęście była to oczekiwana ciotka.
- Już myślałam, że cię nie ma. Umawiałyśmy się przecież na dziewiątą. Dzwonię i
dzwonię, a tu nikt nie otwiera, no to spróbowałam na komórkę, ale masz wyłączoną. Co się
dzieje? Wyglądasz, jakbyś całą noc nie spała. - Teresa wyminęła Annę w otwartych drzwiach.
- Bo właściwie nie spałam, całą noc przeglądałam papiery...
- Aniu, przecież przyjechałam pomóc. Wykończysz się. Tak nie można. Musisz mieć
zdrowie i siłę dla dzieci, tylko ty im zostałaś. Masz jakieś wieści w sprawie pogrzebu?
- Nie, ale zadzwonię dziś do sierżanta Boruckiego. Załatwiłaś, ciociu, tę ekipę
sprzątającą? Ja tam nie wejdę.
- Tak, mają być za godzinę. A gdzie są moje małe robaczki? Maciuś! Kubuś!
Chodzcie do cioci! - Starsza pani rozglądała się po mieszkaniu. - Skarbeczki, popatrzcie, co
wam przyniosłam.
- Ciocia jak zwykle ich rozpieszcza - uśmiechnęła się Anna, widząc, jak Teresa
wyciąga z torby dwie paczki żelków. Dzieci przybiegły, wyciągnęły rączki po przysmaki, a
potem każdy dał cioci soczystego buziaka.
Anna włączyła telefon. Chciała właśnie zadzwonić do policjanta, kiedy odezwał się
sygnał SMS-a, a po nim drugi i następny. Nie nadążała z czytaniem, bo telefon ściągał
kolejne wiadomości. Wszystkie były od Michała. Denerwował się, że Anna wyłączyła
telefon. Najpierw złościł się, że pozbawiła go kontaktu, a potem przepraszał i wyznawał jej
miłość. Zapewne i on dostał w tym momencie powiadomienie, że jest już dostępna, bo
natychmiast zadzwonił.
- Witaj, kochanie! Jak dobrze, że mogę się dodzwonić. Okropnie denerwowałem się w
nocy. Byłaś sama w tym mieszkaniu, bałem się o ciebie.
- Ale co mogło mi się stać w zamkniętym mieszkaniu? Wyłączyłam telefon, bo
chciałam spać. Przepraszam. - Anna przez chwilę poczuła się winna, ale kiedy napotkała
spojrzenie ciotki przysłuchującej się rozmowie, zmieniła ton. - Zresztą... nieważne. Jesteś w
galerii? Jeszcze dziś nie przyjdę do pracy... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szamanka888.keep.pl
spowodowały serię tragicznych wydarzeń w ich życiu. Odnalazła za to pierwsze zdjęcia
blizniaków. Byli na nich wszyscy czworo - szczęśliwa rodzina, tatuś dumny ze swoich
maleństw i żony, wdzięczny jej za szczęście, którym go obdarzyła. Wzruszyła się na
wspomnienie tych chwil. Pomyślała, że szczęście to mogło trwać dłużej, gdyby
niepostrzeżenie do ich życia nie wkradło się kilku intruzów, z którymi nie potrafili sobie
poradzić. Rozpłakała się. Ukryła twarz w dłoniach, po raz kolejny żałując tego, co się
wydarzyło. Teraz wszystko wydało jej się bezsensowne, niepotrzebne i głupie. Pomyślała, że
zniszczyła małżeństwo brakiem wiary w męża, nieumiejętnością wybaczenia, egoizmem i
zaślepieniem. Nagle naszła ją refleksja, czy zachowałaby się tak, gdyby nie spotkała na
swojej drodze Michała? Czyżby Robert miał rację, twierdząc, że to ten mężczyzna był
przyczyną wszelkiego zła w ich małżeństwie? Czy to on manipulował nią tak, że całą winą
obarczyła męża? Faktem było, że Robert ją zdradził, ale przecież potem mu wybaczyła, a gdy
urodzili się chłopcy, małżeństwo było szczęśliwe. Co takiego wydarzyło się w dniu, w którym
się wyprowadziła? Po raz kolejny doszła do wniosku, że zadziałała zbyt impulsywnie. Nawet
nie odczytała treści e-maila, jaki Robert dostał od Sabiny. Tytuł, owszem, był niepokojący,
ale przecież mogło chodzić o coś zupełnie innego. Z perspektywy czasu widziała, że to ona
się poddała, że podświadomie szukała pretekstu, by rozstać się z mężem. Jaką rolę odegrał w
tym Michał - nie była pewna. Już wtedy był dla niej ważny, przyjaznili się, ale przecież nie
planowała, że wyprowadzi się do niego, że zostaną partnerami. Pomimo że nie planowała,
sprawy dosyć szybko nabrały tempa, więc albo była manipulowana, albo od dawna tego
pragnęła, tylko rozum jeszcze nie dopuszczał do niej tej myśli.
Położyła się spać, kiedy świtało. Obudził ją przeciągły dzwonek do drzwi. Chłopcy
już nie spali, układali cichutko klocki w pokoju. Początkowo Anna nie wiedziała, co się
dzieje. Kiedy dotarło do niej, gdzie się znajduje, przestraszyła się, że pod drzwiami stoi
Michał. Zerknęła przez wizjer, na szczęście była to oczekiwana ciotka.
- Już myślałam, że cię nie ma. Umawiałyśmy się przecież na dziewiątą. Dzwonię i
dzwonię, a tu nikt nie otwiera, no to spróbowałam na komórkę, ale masz wyłączoną. Co się
dzieje? Wyglądasz, jakbyś całą noc nie spała. - Teresa wyminęła Annę w otwartych drzwiach.
- Bo właściwie nie spałam, całą noc przeglądałam papiery...
- Aniu, przecież przyjechałam pomóc. Wykończysz się. Tak nie można. Musisz mieć
zdrowie i siłę dla dzieci, tylko ty im zostałaś. Masz jakieś wieści w sprawie pogrzebu?
- Nie, ale zadzwonię dziś do sierżanta Boruckiego. Załatwiłaś, ciociu, tę ekipę
sprzątającą? Ja tam nie wejdę.
- Tak, mają być za godzinę. A gdzie są moje małe robaczki? Maciuś! Kubuś!
Chodzcie do cioci! - Starsza pani rozglądała się po mieszkaniu. - Skarbeczki, popatrzcie, co
wam przyniosłam.
- Ciocia jak zwykle ich rozpieszcza - uśmiechnęła się Anna, widząc, jak Teresa
wyciąga z torby dwie paczki żelków. Dzieci przybiegły, wyciągnęły rączki po przysmaki, a
potem każdy dał cioci soczystego buziaka.
Anna włączyła telefon. Chciała właśnie zadzwonić do policjanta, kiedy odezwał się
sygnał SMS-a, a po nim drugi i następny. Nie nadążała z czytaniem, bo telefon ściągał
kolejne wiadomości. Wszystkie były od Michała. Denerwował się, że Anna wyłączyła
telefon. Najpierw złościł się, że pozbawiła go kontaktu, a potem przepraszał i wyznawał jej
miłość. Zapewne i on dostał w tym momencie powiadomienie, że jest już dostępna, bo
natychmiast zadzwonił.
- Witaj, kochanie! Jak dobrze, że mogę się dodzwonić. Okropnie denerwowałem się w
nocy. Byłaś sama w tym mieszkaniu, bałem się o ciebie.
- Ale co mogło mi się stać w zamkniętym mieszkaniu? Wyłączyłam telefon, bo
chciałam spać. Przepraszam. - Anna przez chwilę poczuła się winna, ale kiedy napotkała
spojrzenie ciotki przysłuchującej się rozmowie, zmieniła ton. - Zresztą... nieważne. Jesteś w
galerii? Jeszcze dziś nie przyjdę do pracy... [ Pobierz całość w formacie PDF ]