[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przypadkiem dowiedziałem się, że pewna młoda dama, którą zawsze lubiłem, powiedziała, że jestem
zarozumiały. Być może nie sądziła, że dotrze to do mnie, ale dotarło. Szkoda, że nie wszyscy wiedzą,
jaki jestem naprawdę. Albo ty. Zwiat byłby zupełnie inny.
Wszystko to jest dla mnie zbyt subtelne; muszę radzić sobie przy pomocy zdrowego rozsądku. Jak
było z tą dziewczyną? Wiem, że ma powody, których sama nie rozumie. Mogę jedynie powiedzieć:
Droga pani, niech Bóg panią błogosławi, wszyscy mamy swoje wady i jesteśmy tacy, jacy jesteśmy.
Muszę brać siebie takiego, jaki jestem, albo się stąd wynosić. Jestem wszystkim, co mam na tym
świecie. I pomimo wszystkich moich niedostatków moje życie jest dla mnie drogocenne . Nie upadam
na duchu. Doświadczenie nauczyło mnie spodziewać się takich rzeczy od czasu do czasu. Ale ty jesteś
tak strasznie przygnębiony, kiedy ktoś cię nie lubi albo mówi o tobie to czy owo. Trochę
niezależności, chłopcze; to niewątpliwie słabość.
-
Chcę, żebyś mi powiedział - upierał się Leventhal. - Nie odczepię się od ciebie, dopóki tego nie
zrobisz. Zważywszy na to, co mi się zarzuca, jest naturalne, że chcę się dowiedzieć.
Harkavy wreszcie ustąpił.
-
Williston uważał, że narobiłeś temu gościowi kłopotów, kiedy poszedłeś do Dill s i urządziłeś
scenę. Dawał poniekąd do zrozumienia, że zrobiłeś to umyślnie.
-
Co? Williston tak mówi? Powiedział to?
-
No, coś w tym rodzaju.
-
Jak mógł to zrobić? Jest takim idiotą? - Blady, z zaciśniętymi ustami, powściągając z wielkim trudem
gniew i niewytłumaczalny strach, który go wypełniał, Leventhal przyłożył dłoń do gardła i wpatrywał
się w Harkavy ego, marszcząc czoło. Zapytał głośno: -1
stanąłeś w mojej obronie?
-
Oczywiście powiedziałem, że się myli, i zrobi-
łem wszystko, co byłem w stanie. Powiedziałem mu, że się myli.
-
Powinieneś był powiedzieć, że przyszedłem do ciebie zaraz potem i opowiedziałem ci całą historię o
Rudigerze. Uważałeś nawet, że mogło to być ukartowane, że Allbee i Rudiger chcą zrobić ze mnie
głupca i że zostało to uknute przez nich obu. Czy wspomniałeś o tym?
-
Nie, uznałem, że to niewarte zachodu.
129
-
Dlaczego nie?! - Szybko zacisnął pięść, jakby 9 - Otian chciał złapać coś w powietrzu. - Dlaczego nie?
-
zapytał. - To był twój obowiązek, jeśli jesteś moim przyjacielem. Nawet jeśli nie znałeś faktów,
powinieneś był mnie bronić. Ale ty znałeś fakty. Przedstawiłem ci je. Powinieneś był powiedzieć, że
to oszczerstwo i kłamstwo. Gdyby ktoś powtórzył mi takie kłamstwo o tobie, zobaczyłbyś, jak szybko
wybiłbym mu to z głowy.
To nie tylko lojalność, ale zwykła uczciwość. A skąd on wiedział, co robiłem w Dill s ? Czemu
zachowałeś się jak cielę? Bałeś się, że zaprzeczając mu, urazisz jego uczucia?
-
Nie - odparł Harkavy. Ogarnął Leventhala zdumionym wzrokiem, lecz odpowiadał spokojnie. - Nie
wydawało mi się, by przyniosło ci korzyść, gdybym pokłócił się z Willistonem. Powiedziałem tylko,
że się myli.
-
Mój przyjaciel!
-
Tak, jeśli kiedykolwiek jakiegoś miałeś.
Jestem twoim przyjacielem.
-
Mógł mnie zapytać, zanim powiedział coś takiego, dać mi szansę obrony. Ale on wolał uwierzyć temu
pijakowi Allbeemu. Gdzie się podziała ich an-glosaska uczciwość... fair play?
-
Trudno mi zrozumieć punkt widzenia
Willisto- na w tej sprawie. Sądziłem, że jest dość rozsądny.
-
Czy to takie trudne? - zapytał Leventhal z rozgoryczeniem. -Mówiłem ci, dlaczego Allbee powiedział,
że chcę się zemścić. A jeśli Williston uważa, że poszedłem do Dill s , żeby narozrabiać, to musi
myśleć w całej rozciągłości to samo, co Allbee.
-
Kto, Williston? Och, bardzo się mylisz, chłopcze, bardzo się mylisz.
-
Och, czyżby? Widzę, że nie wiesz, o co tutaj chodzi. Williston jest zbyt miłym gościem, powiadasz. I
ty mówisz o naiwności! I ty mówisz o wyrobionym życiowo mężczyznie! Każde dziecko wie o tych
rzeczach więcej niż ty, Dan. Jeśli może myśleć, że to tamta obraza... obraza również wobec ciebie,
Dan, skoro już o tym mowa. Jeśli on tak sądzi...
-
Williston jest miłym gościem - rzekł Harkavy. - Pamiętaj, że również dla ciebie był miły.
-
Pamiętam. Dlaczego sądzisz, że nie
pamiętam? Właśnie w tym rzecz. Właśnie to sprawia, że jest to takie przykre, straszne. Właśnie to jest
takie złe w tej historii. Oczywiście, że mi pomógł. Więc jeśli teraz chce uwierzyć w to o mnie, ma do
tego prawo? Nie widzisz, do czego to prowadzi? - Stracił wątek. - Jasne, że mi pomógł.
-
Możesz być pewien, że on nie wie, co ten twój pan Allbee wyprawia, i że nie spodobałoby mu się to,
gdyby wiedział. Mimo wszystko. To znaczy, nie mógłby uwierzyć, że mówi... że go zrujnowałeś. Ten
człowiek ma nie po kolei w głowie, tak cię napastując. Jest niezrównoważony psychicznie. Nigdy
wcześniej nie spotkałeś się z czymś takim? To bardzo smutne.
Zdarzyło się to w mojej rodzinie. Siostra mojego ojca zdziwaczała w okresie przekwitania: mówiła, że
wszystkie zegary ostrzegają ją, by uważała, uważała, uważała. Och, po prostu jej odbiło. To była
katastrofa.
Twierdziła, że ktoś kradnie listy z jej skrzynki, wyciąga korespondencję. Och, najróżniejsze rzeczy.
Trudno byłoby je wszystkie wyliczyć. No cóż, najwyrazniej masz do czynienia z tego rodzaju
przypadkiem. To nieprzyjemne, ale nie ma powodu do niepokoju. Zaczęła mówić ludziom, że jest
wdową po Kreugerze, królu zapałek, chociaż mój wuj jeszcze żył. Czasami był to Cecil Rhodes, a nie
Kreuger. Mój dziadek walczył w wojnie burskiej. To stamtąd musiała to wziąć. Oddano ją do zakładu,
biedactwo. Bóg jeden wie, skąd te pomysły przychodzą im do głowy.
Leventhal w roztargnieniu kiwał głową. Mógł rozmyślać tylko o Willistonie. Jak Williston mógł
uwierzyć w coś takiego o nim? Czy można go było znać, a jednak uważać za zdolnego do umyślnego
wyrządzenia komuś krzywdy? Z takiego powodu? Z jakiegokolwiek powodu, nawet w ewidentnej
samoobronie? Nie mógł
wymyślić i wykonać takiego planu. Leventhal był
głęboko wzburzony. Odwrócił się od Harkavy ego, mrużąc oczy. Williston mu pomógł. Miał wobec
niego dług wdzięczności. Czy mógł temu zaprzeczyć? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szamanka888.keep.pl
Przypadkiem dowiedziałem się, że pewna młoda dama, którą zawsze lubiłem, powiedziała, że jestem
zarozumiały. Być może nie sądziła, że dotrze to do mnie, ale dotarło. Szkoda, że nie wszyscy wiedzą,
jaki jestem naprawdę. Albo ty. Zwiat byłby zupełnie inny.
Wszystko to jest dla mnie zbyt subtelne; muszę radzić sobie przy pomocy zdrowego rozsądku. Jak
było z tą dziewczyną? Wiem, że ma powody, których sama nie rozumie. Mogę jedynie powiedzieć:
Droga pani, niech Bóg panią błogosławi, wszyscy mamy swoje wady i jesteśmy tacy, jacy jesteśmy.
Muszę brać siebie takiego, jaki jestem, albo się stąd wynosić. Jestem wszystkim, co mam na tym
świecie. I pomimo wszystkich moich niedostatków moje życie jest dla mnie drogocenne . Nie upadam
na duchu. Doświadczenie nauczyło mnie spodziewać się takich rzeczy od czasu do czasu. Ale ty jesteś
tak strasznie przygnębiony, kiedy ktoś cię nie lubi albo mówi o tobie to czy owo. Trochę
niezależności, chłopcze; to niewątpliwie słabość.
-
Chcę, żebyś mi powiedział - upierał się Leventhal. - Nie odczepię się od ciebie, dopóki tego nie
zrobisz. Zważywszy na to, co mi się zarzuca, jest naturalne, że chcę się dowiedzieć.
Harkavy wreszcie ustąpił.
-
Williston uważał, że narobiłeś temu gościowi kłopotów, kiedy poszedłeś do Dill s i urządziłeś
scenę. Dawał poniekąd do zrozumienia, że zrobiłeś to umyślnie.
-
Co? Williston tak mówi? Powiedział to?
-
No, coś w tym rodzaju.
-
Jak mógł to zrobić? Jest takim idiotą? - Blady, z zaciśniętymi ustami, powściągając z wielkim trudem
gniew i niewytłumaczalny strach, który go wypełniał, Leventhal przyłożył dłoń do gardła i wpatrywał
się w Harkavy ego, marszcząc czoło. Zapytał głośno: -1
stanąłeś w mojej obronie?
-
Oczywiście powiedziałem, że się myli, i zrobi-
łem wszystko, co byłem w stanie. Powiedziałem mu, że się myli.
-
Powinieneś był powiedzieć, że przyszedłem do ciebie zaraz potem i opowiedziałem ci całą historię o
Rudigerze. Uważałeś nawet, że mogło to być ukartowane, że Allbee i Rudiger chcą zrobić ze mnie
głupca i że zostało to uknute przez nich obu. Czy wspomniałeś o tym?
-
Nie, uznałem, że to niewarte zachodu.
129
-
Dlaczego nie?! - Szybko zacisnął pięść, jakby 9 - Otian chciał złapać coś w powietrzu. - Dlaczego nie?
-
zapytał. - To był twój obowiązek, jeśli jesteś moim przyjacielem. Nawet jeśli nie znałeś faktów,
powinieneś był mnie bronić. Ale ty znałeś fakty. Przedstawiłem ci je. Powinieneś był powiedzieć, że
to oszczerstwo i kłamstwo. Gdyby ktoś powtórzył mi takie kłamstwo o tobie, zobaczyłbyś, jak szybko
wybiłbym mu to z głowy.
To nie tylko lojalność, ale zwykła uczciwość. A skąd on wiedział, co robiłem w Dill s ? Czemu
zachowałeś się jak cielę? Bałeś się, że zaprzeczając mu, urazisz jego uczucia?
-
Nie - odparł Harkavy. Ogarnął Leventhala zdumionym wzrokiem, lecz odpowiadał spokojnie. - Nie
wydawało mi się, by przyniosło ci korzyść, gdybym pokłócił się z Willistonem. Powiedziałem tylko,
że się myli.
-
Mój przyjaciel!
-
Tak, jeśli kiedykolwiek jakiegoś miałeś.
Jestem twoim przyjacielem.
-
Mógł mnie zapytać, zanim powiedział coś takiego, dać mi szansę obrony. Ale on wolał uwierzyć temu
pijakowi Allbeemu. Gdzie się podziała ich an-glosaska uczciwość... fair play?
-
Trudno mi zrozumieć punkt widzenia
Willisto- na w tej sprawie. Sądziłem, że jest dość rozsądny.
-
Czy to takie trudne? - zapytał Leventhal z rozgoryczeniem. -Mówiłem ci, dlaczego Allbee powiedział,
że chcę się zemścić. A jeśli Williston uważa, że poszedłem do Dill s , żeby narozrabiać, to musi
myśleć w całej rozciągłości to samo, co Allbee.
-
Kto, Williston? Och, bardzo się mylisz, chłopcze, bardzo się mylisz.
-
Och, czyżby? Widzę, że nie wiesz, o co tutaj chodzi. Williston jest zbyt miłym gościem, powiadasz. I
ty mówisz o naiwności! I ty mówisz o wyrobionym życiowo mężczyznie! Każde dziecko wie o tych
rzeczach więcej niż ty, Dan. Jeśli może myśleć, że to tamta obraza... obraza również wobec ciebie,
Dan, skoro już o tym mowa. Jeśli on tak sądzi...
-
Williston jest miłym gościem - rzekł Harkavy. - Pamiętaj, że również dla ciebie był miły.
-
Pamiętam. Dlaczego sądzisz, że nie
pamiętam? Właśnie w tym rzecz. Właśnie to sprawia, że jest to takie przykre, straszne. Właśnie to jest
takie złe w tej historii. Oczywiście, że mi pomógł. Więc jeśli teraz chce uwierzyć w to o mnie, ma do
tego prawo? Nie widzisz, do czego to prowadzi? - Stracił wątek. - Jasne, że mi pomógł.
-
Możesz być pewien, że on nie wie, co ten twój pan Allbee wyprawia, i że nie spodobałoby mu się to,
gdyby wiedział. Mimo wszystko. To znaczy, nie mógłby uwierzyć, że mówi... że go zrujnowałeś. Ten
człowiek ma nie po kolei w głowie, tak cię napastując. Jest niezrównoważony psychicznie. Nigdy
wcześniej nie spotkałeś się z czymś takim? To bardzo smutne.
Zdarzyło się to w mojej rodzinie. Siostra mojego ojca zdziwaczała w okresie przekwitania: mówiła, że
wszystkie zegary ostrzegają ją, by uważała, uważała, uważała. Och, po prostu jej odbiło. To była
katastrofa.
Twierdziła, że ktoś kradnie listy z jej skrzynki, wyciąga korespondencję. Och, najróżniejsze rzeczy.
Trudno byłoby je wszystkie wyliczyć. No cóż, najwyrazniej masz do czynienia z tego rodzaju
przypadkiem. To nieprzyjemne, ale nie ma powodu do niepokoju. Zaczęła mówić ludziom, że jest
wdową po Kreugerze, królu zapałek, chociaż mój wuj jeszcze żył. Czasami był to Cecil Rhodes, a nie
Kreuger. Mój dziadek walczył w wojnie burskiej. To stamtąd musiała to wziąć. Oddano ją do zakładu,
biedactwo. Bóg jeden wie, skąd te pomysły przychodzą im do głowy.
Leventhal w roztargnieniu kiwał głową. Mógł rozmyślać tylko o Willistonie. Jak Williston mógł
uwierzyć w coś takiego o nim? Czy można go było znać, a jednak uważać za zdolnego do umyślnego
wyrządzenia komuś krzywdy? Z takiego powodu? Z jakiegokolwiek powodu, nawet w ewidentnej
samoobronie? Nie mógł
wymyślić i wykonać takiego planu. Leventhal był
głęboko wzburzony. Odwrócił się od Harkavy ego, mrużąc oczy. Williston mu pomógł. Miał wobec
niego dług wdzięczności. Czy mógł temu zaprzeczyć? [ Pobierz całość w formacie PDF ]