[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rzeczy właściwych naszemu światu. Jednakże ich metoda polega na potraktowaniu jako miernika
naszych potrzeb naszej najgłębszej jazni, a potem uczeniu nas odpowiednich rzeczy. To bardzo
niebezpieczne!
 Nie rozumiem, dlaczego miałoby to być niebezpieczne.
 Jeśli ktoś miałby wziąć za miernik twoją najgłębszą jazń razem ze wszystkimi jej lękami, chciwością,
zazdrością i tak dalej, i tak dalej, a potem uczyłby cię, jak zaspokoić ten straszliwy stan ducha, to jakie
mogłyby być tego rezultaty? Jak myślisz?
Nie znalazłem odpowiedzi. Chyba doskonale rozumiałem, dlaczego don Juan to wszystko odrzucił.
 Problem z dawnymi czarownikami polega na tym, że nauczyli się wspaniałych rzeczy, lecz zrobili to
na bazie czystej, niższej jazni  ciągnął don Juan.  Istoty nieorganiczne stały się ich
sprzymierzeńcami i za pomocą cierpliwych instrukcji nauczyły ich czynić cuda. Sprzymierzeńcy
wykonywali poszczególne czynności, a czarownicy starożytności krok po kroku powtarzali je, nie
czyniąc żadnych zmian w swojej najgłębszej naturze.
 Czy związki z istotami nieorganicznymi przetrwały do dzisiaj?
 Nie potrafię na to odpowiedzieć z całą pewnością. Mogę stwierdzić jedynie, że nie wyobrażam
sobie, bym mógł żyć w takich związkach. Zaangażowanie tej natury, poprzez zużytkowanie całego
zapasu dostępnej energii, ogranicza poszukiwanie wolności. Aby w pełni podążać za przykładem
swoich sprzymierzeńców, dawni czarownicy musieli spędzać życie w świecie istot nieorganicznych.
Ilość energii potrzebna do regularnego odbywania takiej podróży jest niewyobrażalna.
 Chcesz przez to powiedzieć, że czarownicy byli zdolni do egzystowania w takich światach tak samo,
jak my egzystujemy w naszym?
 Niezupełnie tak samo, lecz z pewnością mogli tam żyć, zachowując swoją świadomość i
indywidualność. Wysłannik śnienia był dla takich czarowników najważniejszą istotą. Jeżeli czarownik
chce żyć w świecie istot nieorganicznych, wysłannik jest doskonałym pomostem łączącym oba światy;
mówi, a na dodatek naucza i prowadzi.
 Czy byłeś kiedykolwiek w takim świecie, don Juanie?
 Niezliczoną liczbę razy. I ty też tam byłeś. Ale nie ma sensu teraz o tym mówić. Nie oczyściłeś
jeszcze swojej uwagi śnienia ze wszystkich śmieci. O świecie istot nieorganicznych porozmawiamy
innym razem.
 Czy mam z tego wnioskować, że nie akceptujesz albo nie lubisz wysłannika, don Juanie?
 Ani go nie akceptuję, ani nie lubię. Wysłannik należy do innego porządku, porządku dawnych
czarowników. A poza tym jego nauki i przewodnictwo po naszym świecie to absurd. A za ten absurd
wysłannik pobiera nieprawdopodobne ilości energii. Pewnego dnia zgodzisz się ze mną. Sam
zobaczysz.
W tonie don Juana pobrzmiewało ukryte przekonanie, że nie zgadzam się z nim w kwestii wysłannika.
Już miałem wszcząć kłótnię, gdy usłyszałem głos wysłannika.
 On ma rację  powiedział.  Lubisz mnie, ponieważ nie widzisz niczego złego w próbowaniu
wszystkich możliwości. Chcesz wiedzy, a wiedza jest mocą. Nie chcesz siedzieć sobie bezpiecznie,
zagrzebany w rutynie i przekonaniach swego powszedniego życia.
Wysłannik powiedział to po angielsku z wyraznym akcentem z Zachodniego Wybrzeża. Potem
przeszedł na hiszpański. Rozróżniłem słaby akcent argentyński. Nigdy przedtem nie słyszałem, by
wysłannik mówił w ten sposób. Byłem tym zafascynowany. Opowiedział mi o spełnieniu i wiedzy; o
tym, jak daleko jestem od miejsca swoich narodzin; o pragnieniu przygód i obsesji na tle nowych
rzeczy i nowych horyzontów. Głos mówił nawet po portugalska, z wyraznym akcentem południowych
pampasów.
Słuchanie jego głosu, zalewającego mnie pochlebstwami, przeraziło mnie i przyprawiło o mdłości.
Natychmiast powiedziałem don Juanowi, że muszę przerwać moje lekcje śnienia. Spojrzał na mnie ze
zdziwieniem. Gdy jednak powtórzyłem mu to, co usłyszałem, zgodził się ze mną. Wyczułem jednak, że
robi to tylko po to, by mnie uspokoić.
Kilka tygodni pózniej stwierdziłem, że zareagowałem nieco histerycznie, a moja decyzja o wycofaniu
się z nauki była nieuzasadniona. Powróciłem więc do swoich ćwiczeń w śnieniu. Byłem pewien, że
don Juan wie, iż odwołałem moją decyzję.
Podczas jednej z wizyt zupełnie niespodziewanie zaczął mówić o snach.
 To, że nie nauczono nas traktować snów jako poważnego pola odkrywania nowego, nie oznacza, iż
tak nie jest w istocie  zaczął.  Analizuje się znaczenie słów, traktuje się je jako znaki, lecz nigdy nie
uznaje się ich za świat prawdziwych zdarzeń.
 Z tego co wiem  ciągnął don Juan  tak postąpili jedynie czarownicy starożytności. Ale w końcu i
oni popełnili błąd. Stali się zbyt zachłanni i gdy doszli do rozdroża, wybrali złe rozwidlenie. Postawili
wszystko na jedną kartę: unieruchomienie punktu połączenia w tysiącach położeń, które może przyjąć.
Don Juan powiedział, że zdumiewa go to, iż ze wszystkich wspaniałych rzeczy, których czarownicy się
nauczyli, badając te tysiące położeń, pozostały jedynie sztuka śnienia i sztuka podchodzenia.
Wielokrotnie powtarzał, że sztuka śnienia wiąże się z przemieszczaniem punktu połączenia.
Podchodzenie zaś zdefiniował jako sztukę unieruchamiania punktu połączenia w dowolnym położeniu,
do którego zostanie przesunięty.
 Unieruchomienie punktu połączenia w jakimś nowym miejscu oznacza nabycie spójności 
powiedział don Juan.  To właśnie robiłeś podczas ćwiczeń w śnieniu.
 Myślałem, że udoskonalam swoje ciało energetyczne  zauważyłem ze zdziwieniem.
 Robisz to i jeszcze dużo więcej; uczysz się spójności. Znienie pomaga w tym, zmuszając śniących
do unieruchomienia punktu połączenia. Uwaga śnienia, ciało energetyczne, druga uwaga, związki z
istotami nieorganicznymi, wysłannik śnienia są niczym innym, jak efektami ubocznymi nabywania
spójności. Innymi słowy, wszystkie są efektami ubocznymi unieruchomienia punktu połączenia w
przeróżnych pozycjach śnienia.
 Co to jest pozycja śnienia, don Juanie?
 Każda nowa pozycja, do której punkt połączenia zostaje przemieszczony w trakcie snu.
 W jaki sposób możemy unieruchomić punkt połączenia w pozycji śnienia? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl