[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tak, wycierając włosy. Wycierała i wycierała, aż ją bolała głowa.
-Dość - powiedział wreszcie, ale nie mówił ani nie wyglądał jak mężczyzna, który
chce ją zgwałcić. W jego głosie słyszała zmęczenie, gniew i zniechęcenie.
Odwróciła się do niego. Patrzył na nią, ale nie zrobił żadnego ruchu. Otworzył usta,
zamknął je, powiedział coś po francusku i wbił palce w swoją czuprynę. - No dobrze -
powiedział na koniec po angielsku - niech cię szlag.
Dlaczego ty? Douglas powinien zapłacić, przeklęty drań, ale nie mogę...
Chciała bronić męża, otworzyła usta, ale wyszedł z nich tylko okrzyk bólu. Złapała się
za brzuch. Ból narastał, coś twardniało w niej tak, że musiała przytrzymać się krzesła. Zelżał,
usiłowała zaczerpnąć tchu, ale po chwili wrócił.
- Co ci jest? Nie możesz chorować, nie lubię tego.
Twarz jej pobladła, a usta wykręcał ból.
- Nie powinnaś mieć już skurczy, to śmieszne! Nie jesteś koniem! Jadłaś tylko ten
chleb, który ci dałem. Przestań, słyszysz? Powiedziałem ci, że tego nie lubię.
Skurcz puścił. Poczuła ciepłą i lepką ciecz między nogami. Spojrzała na siebie i
zobaczyła, że krwawi. Podniosła głowę i spojrzała na niego. - Co mi jest? Co się dzieje? -
krzyknęła głośno i upadła na kolana. Na twarzy czuła gorące łzy, na nogach krew. Ból
narastał.
Przekręciła się na plecy i podciągnęła nogi do góry. Leżała tak, trzymając się za
brzuch. Próbowała opanować ból, ale nie mogła nic zrobić, tylko leżeć.
Georges ukląkł przy niej. Rozwinął ręcznik i zobaczył krew na jej udach, czerwone
strużki na białym ręczniku. Przełknął ślinę, nie wiedział co robić.
W tym momencie drzwi małego domku otworzyły się szeroko. Wpadł przez nie
Douglas z pistoletem w ręku.
- Zostaw ją, draniu! Zabiję cię, brudny skurczybyku!
Tony szedł tuż za Douglasem. Zobaczył białe ciało
Alexandry i pochylonego nad nią Cadoudala. Drań, już ją zgwałcił? Wszędzie było
dużo krwi, o wiele za dużo. Bił ją?
Georges odwrócił się i na widok Douglasa wyraznie mu ulżyło. Nie miał jednak czasu,
żeby cokolwiek powiedzieć, bo Douglas przyskoczył do niego, odciągnął od Alexandry i
grzmotnął pięścią w szczękę. Cadoudal wrzasnął. Douglas uderzył jeszcze raz, tym razem w
żebra. Georges nie oddawał ciosów, próbował się tylko osłaniać.
- Douglas, poczekaj!
Zanim dotarło do niego, co krzyczy do niego Tony, zadał jeszcze jeden cios.
- Douglas, przestań! Alexandra, ona jest ranna!
Pięść Douglasa zatrzymała się tuż przed nosem Georges'a. Spojrzał na żonę. Leżała na
plecach, z trudem łapała powietrze a wkoło pełno było krwi.
-Nie, nie bij mnie - powiedział szybko Cadoudal. -Będę musiał ci oddać, nie mogę na
to dłużej pozwolić. Bogu dzięki, że jesteś. Szybko, szybko! Ona roni. Cholera, nie
wiem co robić. Nie chcę, żeby umarła. Mon Dieu, pomocy!
-%7łeby... co? - Pięść Douglasa nadal była kilka centymetrów od jego głowy.
Alexandra zajęczała i próbowała unieść nogi.
- Popatrz na nią. Nie zgwałciłem jej. Przysięgam, że i tak bym jej nie zgwałcił. Do
cholery, ona traci dziecko!
Douglas w jednej chwili ogarnął sytuację. Ukląkł przy żonie i zaczął wydawać
rozkazy. - Georges, grzej wodę i przynieś czyste szmaty, szybko! Tony, przynieś materac z
tamtego pokoju. Położymy ją tu, przy ogniu.
Obydwaj wzięli się do roboty, choć Georges wahał się przez chwilę. Byli wdzięczni,
że ktoś powiedział im, co mają robić.
Douglas był przy niej. Jęczała, rzucała głową z bólu. Kiedy skurcze mijały, ciężko,
wielkimi haustami łapała powietrze. Miała zamknięte oczy.
- Alexandra - powiedział, ujmując jej twarz w dłonie
- Alexandra.
Otworzyła oczy i spojrzała na niego. O dziwo, uśmiechnęła się. - Wiedziałam, że
przyjedziesz. Pomóż mi. Proszę. Tak boli, tak bardzo boli.
- Pomogę ci, kochanie moje. - Wziął ją w ramiona i ostrożnie położył na materacu. - [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl