[ Pobierz całość w formacie PDF ]

siebie, ludzi, którzy chcą zapewnić przewagę swej odmianie, a chcą najczęściej
dlatego, że muszą pod straszliwą grozą wytępienia. Tu brak owej pomyślności,
tu niema tego nadmiaru i tej opieki, co tak bardzo sprzyjają tworzeniu nowych
odmian; istniejąca w takich warunkach odmiana ludzka czuje potrzebę
niezmienności, jako coś, co właśnie li tylko dzięki swej surowości, jednolitości i
prostocie formy może ostać się i utrwalić w nieustannych walkach z sąsiadami i
ze zbuntowanymi albo grożącymi buntem ujarzmionymi ludami.
Najróżnorodniejsze doświadczenia uczą ją, jakim to przed innemi
właściwościom zawdzięcza, że na przekór wszystkim bonom i ludziom jeszcze
istnieje, że jeszcze zwycięża : właściwości te zwie cnotami i wylącznie te cnoty
krzewi. A czyni to z nieubłaganą surowością, ba, żąda surowości; wszelki morał
arystokratyczny nie zna pobłażania w wychowaniu młodzieży, w
rozporządzaniu kobietami, w zwyczajach małżeńskich, w stosunku ludzi
młodych do starszych wiekiem, w prawodawstwie karnem (które zwraca się
tylko przeciw wyrodniejącym): dla niego nawet brak pobłażliwości jest cnotą,
której daje nazwę, sprawiedliwości. W ten sposób utrwala, się, przez pokolenia
typ o nielicznych lecz niezmiernie wyrazistych rysach, odmiana ludzi surowych,
wojowniczych, roztropnych i milczących, stanowczych i skrytych (a co za tem
idzie, najsubtelniej wrażliwych na czar i wszelkie nuances towarzyskości). Jak
już wyżej powiedziano, nieustanna walka z tymi samymi niepomyślnymi
warunkami jest przyczyną wzmagania się, i potężnienia typu. Wkońcu nastaje
jednak chwila niczem niezamąconej pomyślności, niezmierne wytężenie zwalnia
się; zabrakło, dajmy na to, nieprzyjaciół wśród sąsiadów, a środków do życia,
nawet do używania życia, jest nieprzebrana obfitość. Naraz rozluzniają się pęta i
przymus dawniejszej dyscypliny : nie jest już nieodzowną, nie jest koniecznym
warunkiem istnienia,  gdyby nadal miała trwać jednak, to chyba jako forma
zbytku, jako zamiłowanie do archaizmu. I nagle jawią się na widowni w
nieprzebranem mnóstwie i wspaniałości nowe odmiany, z których jedne zdążają
ku wszystkiemu, co wyższe, wytworniejsze i niezwyklejsze, inne zaś ukazują się
pod formami zwyrodnienia i potworności; jednostka poważa się być jednostką i
wyróżniać się wśród innych. W takich zwrotnych momentach dziejowych
występują obok siebie, często zaś zwikłane i splątane wzajem ze sobą,
przedziwne różnorodne objawy wybujałości i rozrostu, przypominające
dziewicze prabory; współzawodnictwo w rozrastaniu się w tropikalnem bieży
tempie, poczyna się straszliwie szerzyć zagłada i dobrowolne dążenie ku niej, a
to dzięki dzikiemu ścieraniu się gdyby wybuchających egoizmów, co wśród
wzajemnych zapasów o słońce i światło nie znajdują już w dotychczasowym
morale ani kresu, ani hamulca, ani zmiłowania. Morał ten był właśnie przyczyną
olbrzymiego nagromadzenia siły, powodującej owo grozne napięcie łuku, 
teraz jest, teraz staje się on przeżytym. Nastaje chwila niebezpieczna i
tajemnicza, w której pełniejsze, różnorodniejsze i roz lewniejsze życie usuwa ze
swej drogi dawny morał; w takich warunkach istniejąca jednostka widzi się
zniewoloną do stworzenia swego własnego prawodawstwa, do wynalezienia
własnych pomysłów i fortelów gwoli zachowaniu, wywyższeniu i wybawieniu
siebie samej. Na każdym kroku nowe poco? i nowe jak?  już niema formuł
ogólnych; nieporozumienie i pogarda idą z sobą w parze; upadek, zepsucie i
rozpasane żądze wiążą się w straszliwe sploty; geniusz rasy przelewa się ze
wszystkich rogów obfitości dobrego i złego; następuje złowrogie spotkanie
wiosny i jesieni, pełne nowych ponęt i tajemniczości, właściwej poczynającemu
się i jeszcze niewyczerpanemu, nieznużonemu zepsuciu. I znów pojawia się
niebezpieczeństwo, ta macierz moralności, znów grozi wielkie
niebezpieczeństwo, tym razem przeniesione na jednostkę; przejawia się
wszędzie : w bliznim i przyjacielu, na ulicy, we własnem dziecku, we własnem
sercu, we wszystkich najosobistszych, najtajniejszych drgnieniach chcenia i
woli. Cóż tedy mają głosić moraliści, współcześni takiej epoce ? Oto odkrywają
ci bystrzy spostrzegacze i stróże, że wszystko ma się ku końcowi, że wszystko
dokoła nich psuje się i swem zepsuciem zakaża, że nic nie ostoi się do pojutrza,
prócz jednej jedynej odmiany człowieka, nieuleczalnie miernego człowieka.
Tylko mierni mają widoki dalszego trwania, dalszego rozmnażania się,  oni
jedni są ludzmi przyszłości, oni jedni pozostaną; bądzcie jako oni! bądzcie
miernymi! staje się odtąd jedynym morałem, co jeszcze ma sens, który jeszcze
znajduje posłuch.  Lecz to tak trudno go głosić, ten morał mierności!  toć
przyznać się nie wolno mu nigdy, czem jest i czego chce! musi kazać o
umiarkowaniu, o godności, o obowiązkach, o miłości blizniego,  i trudno mu,
zaiste, ukryć ironię! 
Istnieje instynkt godności, co przed wszystkiem innem jest już dostateczną
oznaką wysokiej godności własnej; istnieje rozkosz, polegająca na nuances
poszanowania, która pozwala się domyślać dostojnego pochodzenia i dostojnych
nawyknień. Wytworność, dobroć i wzniosłość duszy ludzkiej bywają
wystawione na niebezpieczną próbę, gdy obok niej przesuwa się coś, co jest
najpierwszej godności, ale jeszcze nie otoczone grozą powagi, chroniącej przed
natrętnemi zetknięciami i potrąceniami : coś, co jak żywy kamień probierczy
idzie swą drogą, niewyróżnione, nieodkryte, doświadczające i może umyślnie
utajone za zasłoną i pod przebraniem. Dla kogo badanie dusz ludzkich stało się
przedmiotem studyów i ćwiczenia, ten niejednokrotnie posłuży się świadomie
następującym fortelem, aby ustalić ostateczną wartość jakiejś duszy ludzkiej, by
oznaczyć nieodmienny, wrodzony jej stopień godności: oto wystawi na próbę jej
instynkt poszanowania diference engendre haine: pospolitość niektórych
naturystyska nagle jak brudna woda na widok jakiegoś świętego naczynia,
jakiejś kosztowności z zamknionych skrzyń, jakiejś księgi ze znamionami
wielkiego losu; i na odwrót zdarza się zauważyć z mimowolnego zmilknienia, z
wahającego spojrzenia i powstrzymania wszelkich gestów, iż czyjaś dusza czuje
bliskość rzeczy najczcigodniejszych. Sposób, w jaki dotychczas utrzymuje się w
Europie poszanowanie dla Biblii, jest może najprzedniejszą cząstką kultury i
wyszlachetnienia obyczajów, jaką Europa zawdzięcza chrześciaństwu; takie
księgi głębi i ostatecznej doniosłości potrzebują na swą ochronę płynącej od
zewnątrz tyranii powagi, potrzebują jej, aby trwać przez tysiąclecia, konieczne
do ich wyczerpania i zgłębiania. I wiele osiągnięto, skoro wreszcie udało się
wykształcić w szerokich tłumach (w płytkich głowach i wiercipiętach
wszelkiego rodzaju) owo poczucie, że nie wszystkiego dotykać im wolno : że są
święte zdarzenia, przed któremi powinny zzuć obuwie i nie zbliżać się do nich z
nieczystemi rękoma;  w tem objawia się nieledwie najwyższe ich podniesienie
w sfery człowieczeństwa. Na odwrót, niemasz może nic wstrętniejszego w tak
zwanej inteligencyi, w zwolennikach nowoczesnych idej, niż ich wyzucie ze
wstydu tudzież nieskrępowana bezczelność oczu i rąk, któremi wszystkiego
dotykają, wszystko badają, wszystko ślinią; i kto wie, czy u prostego ludu, u
chłopów, nie przejawia się dzisiaj względnie wyższa wytworność smaku i taktu
w poszanowaniu, niż u inteligencyi, u czytającego dzienniki półświatka ducha. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl