[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ubocznych braku mózgu jest to, że zasłyszane informacje błyskawicznie przechodzą przez
głowę i wylatują ustami, nie poddane żadnym procesom analizy czy refleksji.
- Ale zachowuje się po chamsku! - protestowała Lesley.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
- Nawet wobec Lou!
- To dlatego, że Lou jest zbyt kompetentna - wytłumaczyłam. - A Linda zawsze musi czuć
się najlepsza. Jedyna osoba, wobec której okazuje jakieś ludzkie uczucia to...
- Derek - dokończyła Lesley.
Niemal widziałam gwiazdy w jej oczach, kiedy wypowiadała to imię.
- Posłuchaj mnie, Lesley - powiedziałam, przywołując na pomoc wszelkie dostępne mi
zasoby doświadczenia i wiedzy o życiu. - Na twoim miejscu trzymałabym się od niego z
daleka. A przynajmniej przez parę miesięcy, do momentu, w którym poczułabym się trochę
pewniej co do pracy. Zrób małe przedstawienie. Udowodnij Lindzie, że wcale ci na nim nie
zależy. Opowiedz jej o twoim chłopaku.
- Ale ja nie mam chłopaka.
- To tylko drobny szczegół. Chyba nie chcesz, żeby zrujnował ci karierę?
Popatrzyła na mnie nic nie rozumiejącym wzrokiem. Kiedy inni stali w kolejce po rozum,
ona chyba goniła za jakimś patykiem.
- Lesley, tu chodzi o twoje życie i twoją pracę - powiedziała Rachel. - Ale Sam ma rację.
Trzymaj się z dala od Dereka. On nie jest wart tych kłopotów.
- Ale to niesprawiedliwe. Co ma Derek do mojej pracy? - jęknęła Lesley.
- Ustalmy sobie pewne rzeczy - powiedziałam. - Czy jesteś może przypadkiem
rozpieszczoną jedynaczką, której rodzice zawsze pozwalali na wszelkie fanaberie?
- Mama i Tata zawsze byli dla mnie wspaniali! - wykrzyknęła z entuzjazmem. - Obiecałam,
że spłacę hipotekę, kiedy zacznę zarabiać jako instruktorka.
- Tak myślałam.
- O co ci chodziło z tym Action Manem? - zmarszczyła czoło z wysiłku jaki włożyła, żeby
przypomnieć sobie coś, co ją zaniepokoiło.
Uśmiechnęłam się, klepiąc ją delikatnie po ramieniu.
- Nie łam sobie nad tym tej ślicznej główki.
- Ale...
- Sam chciała tylko powiedzieć, że tu chodzi o ludzi i uczucia - wytłumaczyła Rachel. - A
nie o zabawki. To znaczy możesz uważać, że Linda powinna uwolnić od siebie Dereka, skoro
nie potrafi go zatrzymać, ale ludzkie związki funkcjonują inaczej.
- Ale ja nie rozumiem dlaczego. - Lesley znów zrobiła minę upartej, pokrzywdzonej
dziewczynki.
Miałam ochotę wsadzić jej łyżeczkę do nosa. Przynajmniej coś by się zaczęło kołatać w tej
pustej głowie. Dla odmiany.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
4.
Jak Linda wielokrotnie dawała mi do zrozumienia, nie byłam zaproszona na spotkanie
pracowników Chalk Farm, więc nie mogłam się powstrzymać, żeby nie przyjść. Normalnie
zjawiłabym się na jakimkolwiek zebraniu tylko pod warunkiem, że na koniec zapowiedziano
by darmowy poczęstunek z miękkimi narkotykami.
Jednak tego wieczoru, wzmocniona drinkiem wypitym razem z Rachel, wkroczyłam do
poczekalni dla dzieci, jedynego pomieszczenia oprócz głównej hali, które mogło nas
wszystkich pomieścić. W środku siedziało już sporo ludzi, wiercących się nerwowo na
krzesłach pod bazyliszkowym spojrzeniem Lindy. Instruktorzy fitnessu nie radzą sobie
najlepiej, kiedy muszą siedzieć na spotkaniach.
Linda obrała strategiczną pozycję przy stoliku na końcu pomieszczenia i usiadła przy nim,
uzbrojona w papier i szklankę wody. Brakowało jej tylko młotka do uciszania zebranych.
Miała na sobie czarny obcisły strój, a włosy zebrała ciasno w gumkę na czubku głowy. Równie
ciasno zacisnęła wargi, patrząc, jak zajmuję miejsce na sali.
- Sam, wiesz chyba, że nie masz prawa ani do głosowania, ani do wypowiadania się na
tym spotkaniu? - powiedziała, demonstrując charakterystyczną dla niej wspaniałomyślność i
tolerancjÄ™.
- Linda, spoko! - Derek pomachał ręką w moją stronę. - Przecież Sam pracuje tu od stu
lat - powiedział, rozpierając się wygodnie we framudze okna i skręcając sobie papierosa. W
swoich obcisłych spodniach i luznym, białym swetrze wyglądał jak żywa reklama anabolików.
- Jako przewodnicząca zebrania chciałam tylko ustalić, czy wszyscy znają swoją pozycję -
odparła Linda, patrząc na Dereka, przez co w jej głosie zabrzmiała cieplejsza nuta.
- Jej pozycja to zaraz będzie zwis z mostu z trapezem owiniętym wokół szyi, jeżeli nie
zacznie uważać na to co mówi - wymamrotałam do Rachel.
Przez chwilę czułam się jak w szkole, kiedy niegrzeczne dziewczynki z tylnej ławki
przedrzezniajÄ… paniÄ… nauczycielkÄ™.
Spotkanie miało się zacząć o ósmej i Linda dopilnowała, żeby tak się stało. Spóznialscy
zostali powitani pogardliwym spojrzeniem i wymownym zerknięciem na zegar. Jednak
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
kolorowe, plastikowe zabawki, ułożone pod żółtymi ścianami ujmowały nieco powagi
naszemu zebraniu. Na wysokości naszego wzroku biegły rzędy kredkowych rysunków pod
tytułem Mój dom, Moja Mama albo Mój Tata (i podobnych, w końcu to Camden), a także
nieco przedatowana kolekcja portretów żółwi ninja, diabła tasmańskiego, względnie małej
syrenki. W ten rozkoszny świat wtargnęły niebawem kłęby papierosowego dymu i podniesione
głosy uczestników posiedzenia.
%7łeby oddać Lindzie sprawiedliwość, muszę powiedzieć, że nie była tchórzem. Nie
usiłowała w niczym upiększyć propozycji, którą przedstawiała. Ograniczyła się tylko do
ogólnikowych stwierdzeń, że wszyscy zyskamy, jeśli zostanie przyjęta, chociaż nie zadała
sobie trudu, by wyjaśnić, co dokładnie. Sama propozycja wyglądała mniej więcej tak, jak Jeff
ją opisał. Siłownia miała pozostać pod kontrolą miasta, ale jednocześnie prowadzić
swobodną działalność gospodarczą , zorientowaną na większe dochody . Polegałoby to na
podniesieniu opłat członkowskich i poszerzeniu zakresu świadczonych usług.
- Czyli zrobić jacuzzi i łaznię parową, prawda? - wtrącił Jeff, łamiącym się z emocji
głosem. Brzmiało to jak ostatnie słowa Robespierre a przed gilotyną. - Luksusy dla bogaczy i
ceny niedostępne dla zwykłych ludzi!
- Myślałam raczej o drobnym remoncie na hali i naprawieniu pryszniców - warknęła Linda.
Punkt dla niej.
- A czemu nie możemy ich naprawić teraz? - spytała Lesley, uśmiechając się do Dereka.
Wszyscy ją zignorowali, oprócz adresata wypowiedzi, który odpowiedział także uśmiechem.
Kilka krzeseł za mną siedziała Lou. Trudno byłoby przeoczyć jej turkusową suknię,
pasujący turban i około siedemnastu złotych łańcuchów na obfitym biuście.
- Wcale mi się to wszystko nie podoba - oświadczyła stanowczo. - Ani trochę. Tylko nie
wciskaj mi kitu, że chcesz utrzymać darmowe zajęcia dla dzieci w poczekalni. Tego nie ma w
twoim planie, co? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szamanka888.keep.pl
ubocznych braku mózgu jest to, że zasłyszane informacje błyskawicznie przechodzą przez
głowę i wylatują ustami, nie poddane żadnym procesom analizy czy refleksji.
- Ale zachowuje się po chamsku! - protestowała Lesley.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
- Nawet wobec Lou!
- To dlatego, że Lou jest zbyt kompetentna - wytłumaczyłam. - A Linda zawsze musi czuć
się najlepsza. Jedyna osoba, wobec której okazuje jakieś ludzkie uczucia to...
- Derek - dokończyła Lesley.
Niemal widziałam gwiazdy w jej oczach, kiedy wypowiadała to imię.
- Posłuchaj mnie, Lesley - powiedziałam, przywołując na pomoc wszelkie dostępne mi
zasoby doświadczenia i wiedzy o życiu. - Na twoim miejscu trzymałabym się od niego z
daleka. A przynajmniej przez parę miesięcy, do momentu, w którym poczułabym się trochę
pewniej co do pracy. Zrób małe przedstawienie. Udowodnij Lindzie, że wcale ci na nim nie
zależy. Opowiedz jej o twoim chłopaku.
- Ale ja nie mam chłopaka.
- To tylko drobny szczegół. Chyba nie chcesz, żeby zrujnował ci karierę?
Popatrzyła na mnie nic nie rozumiejącym wzrokiem. Kiedy inni stali w kolejce po rozum,
ona chyba goniła za jakimś patykiem.
- Lesley, tu chodzi o twoje życie i twoją pracę - powiedziała Rachel. - Ale Sam ma rację.
Trzymaj się z dala od Dereka. On nie jest wart tych kłopotów.
- Ale to niesprawiedliwe. Co ma Derek do mojej pracy? - jęknęła Lesley.
- Ustalmy sobie pewne rzeczy - powiedziałam. - Czy jesteś może przypadkiem
rozpieszczoną jedynaczką, której rodzice zawsze pozwalali na wszelkie fanaberie?
- Mama i Tata zawsze byli dla mnie wspaniali! - wykrzyknęła z entuzjazmem. - Obiecałam,
że spłacę hipotekę, kiedy zacznę zarabiać jako instruktorka.
- Tak myślałam.
- O co ci chodziło z tym Action Manem? - zmarszczyła czoło z wysiłku jaki włożyła, żeby
przypomnieć sobie coś, co ją zaniepokoiło.
Uśmiechnęłam się, klepiąc ją delikatnie po ramieniu.
- Nie łam sobie nad tym tej ślicznej główki.
- Ale...
- Sam chciała tylko powiedzieć, że tu chodzi o ludzi i uczucia - wytłumaczyła Rachel. - A
nie o zabawki. To znaczy możesz uważać, że Linda powinna uwolnić od siebie Dereka, skoro
nie potrafi go zatrzymać, ale ludzkie związki funkcjonują inaczej.
- Ale ja nie rozumiem dlaczego. - Lesley znów zrobiła minę upartej, pokrzywdzonej
dziewczynki.
Miałam ochotę wsadzić jej łyżeczkę do nosa. Przynajmniej coś by się zaczęło kołatać w tej
pustej głowie. Dla odmiany.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
4.
Jak Linda wielokrotnie dawała mi do zrozumienia, nie byłam zaproszona na spotkanie
pracowników Chalk Farm, więc nie mogłam się powstrzymać, żeby nie przyjść. Normalnie
zjawiłabym się na jakimkolwiek zebraniu tylko pod warunkiem, że na koniec zapowiedziano
by darmowy poczęstunek z miękkimi narkotykami.
Jednak tego wieczoru, wzmocniona drinkiem wypitym razem z Rachel, wkroczyłam do
poczekalni dla dzieci, jedynego pomieszczenia oprócz głównej hali, które mogło nas
wszystkich pomieścić. W środku siedziało już sporo ludzi, wiercących się nerwowo na
krzesłach pod bazyliszkowym spojrzeniem Lindy. Instruktorzy fitnessu nie radzą sobie
najlepiej, kiedy muszą siedzieć na spotkaniach.
Linda obrała strategiczną pozycję przy stoliku na końcu pomieszczenia i usiadła przy nim,
uzbrojona w papier i szklankę wody. Brakowało jej tylko młotka do uciszania zebranych.
Miała na sobie czarny obcisły strój, a włosy zebrała ciasno w gumkę na czubku głowy. Równie
ciasno zacisnęła wargi, patrząc, jak zajmuję miejsce na sali.
- Sam, wiesz chyba, że nie masz prawa ani do głosowania, ani do wypowiadania się na
tym spotkaniu? - powiedziała, demonstrując charakterystyczną dla niej wspaniałomyślność i
tolerancjÄ™.
- Linda, spoko! - Derek pomachał ręką w moją stronę. - Przecież Sam pracuje tu od stu
lat - powiedział, rozpierając się wygodnie we framudze okna i skręcając sobie papierosa. W
swoich obcisłych spodniach i luznym, białym swetrze wyglądał jak żywa reklama anabolików.
- Jako przewodnicząca zebrania chciałam tylko ustalić, czy wszyscy znają swoją pozycję -
odparła Linda, patrząc na Dereka, przez co w jej głosie zabrzmiała cieplejsza nuta.
- Jej pozycja to zaraz będzie zwis z mostu z trapezem owiniętym wokół szyi, jeżeli nie
zacznie uważać na to co mówi - wymamrotałam do Rachel.
Przez chwilę czułam się jak w szkole, kiedy niegrzeczne dziewczynki z tylnej ławki
przedrzezniajÄ… paniÄ… nauczycielkÄ™.
Spotkanie miało się zacząć o ósmej i Linda dopilnowała, żeby tak się stało. Spóznialscy
zostali powitani pogardliwym spojrzeniem i wymownym zerknięciem na zegar. Jednak
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
kolorowe, plastikowe zabawki, ułożone pod żółtymi ścianami ujmowały nieco powagi
naszemu zebraniu. Na wysokości naszego wzroku biegły rzędy kredkowych rysunków pod
tytułem Mój dom, Moja Mama albo Mój Tata (i podobnych, w końcu to Camden), a także
nieco przedatowana kolekcja portretów żółwi ninja, diabła tasmańskiego, względnie małej
syrenki. W ten rozkoszny świat wtargnęły niebawem kłęby papierosowego dymu i podniesione
głosy uczestników posiedzenia.
%7łeby oddać Lindzie sprawiedliwość, muszę powiedzieć, że nie była tchórzem. Nie
usiłowała w niczym upiększyć propozycji, którą przedstawiała. Ograniczyła się tylko do
ogólnikowych stwierdzeń, że wszyscy zyskamy, jeśli zostanie przyjęta, chociaż nie zadała
sobie trudu, by wyjaśnić, co dokładnie. Sama propozycja wyglądała mniej więcej tak, jak Jeff
ją opisał. Siłownia miała pozostać pod kontrolą miasta, ale jednocześnie prowadzić
swobodną działalność gospodarczą , zorientowaną na większe dochody . Polegałoby to na
podniesieniu opłat członkowskich i poszerzeniu zakresu świadczonych usług.
- Czyli zrobić jacuzzi i łaznię parową, prawda? - wtrącił Jeff, łamiącym się z emocji
głosem. Brzmiało to jak ostatnie słowa Robespierre a przed gilotyną. - Luksusy dla bogaczy i
ceny niedostępne dla zwykłych ludzi!
- Myślałam raczej o drobnym remoncie na hali i naprawieniu pryszniców - warknęła Linda.
Punkt dla niej.
- A czemu nie możemy ich naprawić teraz? - spytała Lesley, uśmiechając się do Dereka.
Wszyscy ją zignorowali, oprócz adresata wypowiedzi, który odpowiedział także uśmiechem.
Kilka krzeseł za mną siedziała Lou. Trudno byłoby przeoczyć jej turkusową suknię,
pasujący turban i około siedemnastu złotych łańcuchów na obfitym biuście.
- Wcale mi się to wszystko nie podoba - oświadczyła stanowczo. - Ani trochę. Tylko nie
wciskaj mi kitu, że chcesz utrzymać darmowe zajęcia dla dzieci w poczekalni. Tego nie ma w
twoim planie, co? [ Pobierz całość w formacie PDF ]